venture capital, a te najpierw muszą zrozumieć możliwości deep‑tech i ponownie postawić na myślenie długoterminowe. Naukowcy i przedsiębiorcy pracujący nad rozwiązaniem najpilniejszych problemów świata nie zdołają sprostać temu wyzwaniu bez wsparcia funduszy
Kiedy kapitał wysokiego ryzyka zaczął grać tak bezpiecznie?
Obecnie mamy do czynienia z obfitością inwestycji kapitału wysokiego ryzyka w projekty, które nie są zbyt ryzykowne, takie jak platformy i aplikacje obiecujące sprawić, że nasze życie stanie się wygodniejsze. Te innowacje w dużej mierze powodują zakłócenia rynkowe i oddziałują na konkurencję, ale nie rozwiązują największych problemów, przed którymi stoi ludzkość. Nie mamy wystarczająco dużo możliwości wytwarzania zielonej energii ani technologii, które pozwoliłyby usunąć dostateczną ilość dwutlenku węgla z atmosfery, aby przywrócić równowagę klimatyczną. Według Organizacji Narodów Zjednoczonych ponad 800 milionów ludzi – jedna dziesiąta światowej populacji – jest dziś niedożywionych. Nie wiemy, jak radzić sobie z przeludnieniem ani jak powstrzymać nadmierną eksploatację zasobów naturalnych.
Problem polega na tym, że zbyt wielu prawdziwie radykalnych innowatorów ponosi porażkę w tzw. dolinie śmierci innowacji: krytycznym punkcie, w którym własne zasoby przestają wystarczać, a zdobycie funduszy niezbędnych do dalszego rozwoju i skalowania działalności okazuje się zbyt trudne. Ten newralgiczny okres, kiedy innowatorzy starają się udowodnić wartość swojego pomysłu inwestorom chcącym mieć pewność, że podejmują dobrą decyzję, często trwa zbyt długo, aby przedsięwzięcie mogło przetrwać. W istocie jest to sytuacja, w której to rynki kapitałowe zawodzą w kwestii wspierania przełomowych innowacji i rozwiązań deep‑tech (technologii zakorzenionej w zaawansowanych zasadach naukowych i innowacjach inżynieryjnych – przyp. red.).