Postęp technologiczny sprawił, że możemy pracować efektywniej i wydajniej. Nie zawsze jednak zwiększenie nakładów na technologię podnosi produktywność. Dlaczego? Wiele zależy od kultury organizacji.
Galopująca transformacja cyfrowa sprawiła, że – w porównaniu z poprzednimi dekadami – pracujemy lepiej, taniej i szybciej. Dzięki technologii wiele procesów udało się zautomatyzować, przyśpieszyć, zintensyfikować. To jasna strona wsparcia pracy przez nowinki techniczne. Ciemną stroną, a raczej efektem ubocznym, jest spadek wydajności związany m.in. z (nad)używaniem smartfonów i brakiem kompetencji cyfrowych pracowników. Wiele osób po prostu nie nadąża za zmianami, jakie funduje im cyfrowy świat.
Ostatnie 15 lat przyniosło to, co profesor Uniwersytetu Stanforda Erik Brynjolfsson nazywa „paradoksem produktywności”. Zakłada on, że pomimo postępu technologicznego, rozwoju sztucznej inteligencji, automatyzacji procesów i produkcji, powszechnego dostępu do narzędzi komunikacyjnych, można zauważyć spadek produktywności. Między innymi o tym problemie Brynjolfsson mówił podczas czerwcowej konferencji MIT Technology Review. Stwierdził, że produktywność w Stanach Zjednoczonych wzrosła w ciągu ostatniej dekady o około 1,3%, w porównaniu z prawie trzyprocentowym wzrostem (dokładnie 2,8%) obserwowanym pod koniec lat 90. i na początku XXI wieku. Według badań Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju spowolnienie produktywności rozciąga się również na inne kraje..
Brynjolfsson opracował krzywą produktywności J. W tej funkcji produktywność spada po wprowadzeniu technologii, a następnie rośnie, gdy firmy są w stanie zintegrować technologie ze swoimi procesami. Wykres tej funkcji ma właśnie kształt litery J.
Krzywa produktywności J opisuje historyczną prawidłowość, zgodnie z którą po wprowadzeniu nowej przełomowej technologii wzrost wydajności jest początkowo powolny, a następnie po upływie jakiegoś czasu ma miejsce gwałtowne przyspieszenie.
Źródło: National Bureau of Economic Research
Kultura jako źródło produktywności
„Myślę, że jesteśmy teraz blisko dołu krzywej J i zaraz zobaczymy start” – powiedział Brynjolfsson w trakcie swojego wystąpienia. Badacz wskazał na postępy w technologii, zwłaszcza na programy wykorzystujące algorytmy sztucznej inteligencji, które mogą zwiększać produktywność pracowników. Zaznaczył również, że kluczowa jest zmiana kultury organizacji. Jego zdaniem firmy potrzebują całkowitej zmiany paradygmatu.
„Aby uzyskać pełne korzyści, liderzy muszą przemyśleć procesy biznesowe, praktyki zarządzania i umiejętności pracowników” – powiedział Brynjolfsson. „Niematerialny kapitał organizacyjny” jest niezbędny firmom, aby mogły czerpać korzyści z postępu technologicznego, a wiele firm niepotrzebnie koncentruje się wyłącznie na samej technologii. „Pełna rekonceptualizacja procesu biznesowego zajmuje dużo czasu. Potrzeba nam dziś więcej kreatywności, więcej czasu na naukę. Nie można myśleć, że zmianę przyniesie samo połączenie nowych technologii ze starymi procesami biznesowymi” – mówił w trakcie wydarzenia MIT Technology Review.
O czym konkretnie mówił Brynjolfsson? O zastosowaniu machine learningu (uczenia maszynowego) i integracji ludzi z tą technologią. Dziś uczenie maszynowe sprawia, że urządzenia oraz programy, w których zastosowano algorytmy machine learning, coraz lepiej identyfikują przedmioty i skuteczniej analizują dane. Wprowadzenie uczenia maszynowego powoduje, że z barków pracowników można zdjąć procesy żmudne i powtarzalne, których wykonywanie obniża ludzką produktywność.
„Nie potrzebujemy żadnego dodatkowego postępu w technologii, aby już teraz mieć ogromny wpływ na poprawę wydajności i płace. Tak naprawdę wystarczy kilka znaczących zmian w procesach biznesowych. Musimy po prostu przemyśleć sposób wykonywania pracy” – wyjaśniał Brynjolfsson.
Postęp w technologii wpłynie na samodoskonalenie pracowników
Brynjolfsson przekonywał, że uczenie maszynowe już wpływa na różne profesje, ale zarazem nie ma ani jednej, w której uczenie maszynowe mogłoby wykonywać wszystkie zadania. Chociaż uczenie maszynowe prawdopodobnie zreorganizuje pracę, nie będzie to oznaczało końca pracy ani pożegnania się ludzi z konkretnymi zawodami, jak wieszczą krytycy rozwoju technologii. Wręcz przeciwnie, postęp technologii będzie sprzyjać samodoskonaleniu pracowników. W końcu korzystanie coraz bardziej zaawansowanych technologii wymaga opanowania różnych nowych zestawów umiejętności.
Dodatkowo rozwój automatyzacji może sprawić, że pracownicy będą mieli więcej czasu na naukę i odpoczynek. Pierwsze testy z 4‑dniowym tygodniem pracy pokazują, że skrócony czas pracy sprawia, że pracownicy są bardziej produktywni. Pracują intensywniej, ale mniej, a gospodarka się od tego nie zawala, bowiem technologia jest tutaj wsparciem i przedłużeniem pracy człowieka, gdy ten uczy się bądź wypoczywa.
„Chociaż maszyny są w stanie wykonywać rutynową, powtarzalną pracę, firmy będą potrzebować ludzi, którzy mają talent do nawiązywania kontaktów, ich utrzymywania oraz rozumieją emocje innych ludzi” – podkreślał badacz.
Nowe technologie to również szansa na bardziej przejrzyste relacje w środowisku pracowniczym. Pozwolą one bowiem na wydzielenie zadań dla „komputera” (robota, aplikacji) i dla człowieka. Wówczas ten drugi zajmie się wyłącznie tym, co będzie wymagać ludzkiej kreatywności i otwartości. Sztywny podział zadań oczywiście nie jest możliwy, więc – znów do tego wracamy – kluczowa jest kultura organizacji.
Odzyskać energię
Dzięki technologiom różnego rodzaju nasze życie bezsprzecznie jest wygodniejsze. Mogą one również zorganizować na nowo procesy organizacyjne i pracę, tak uczynić ją efektywniejszą. Dobrze dobrany system IT pozwala na spojrzenie na projekt jako całość oraz zaplanowanie go w bardzo szczegółowy sposób.
Jednak zdaniem Brynjolfssona bardziej niż w technologie powinniśmy inwestować w kapitał ludzki. Stawiać na edukację i przyspieszać proces poznawania nowych narzędzi cyfrowych i pracy z nimi. W tekście „Koboty. Konieczność czy luksus?”.
Brynjolfsson opracował krzywą produktywności J. W tej funkcji produktywność spada po wprowadzeniu technologii, a następnie rośnie, gdy firmy są w stanie zintegrować technologie ze swoimi procesami. Wykres tej funkcji ma właśnie kształt litery J.
Krzywa produktywności J opisuje historyczną prawidłowość, zgodnie z którą po wprowadzeniu nowej przełomowej technologii wzrost wydajności jest początkowo powolny, a następnie po upływie jakiegoś czasu ma miejsce gwałtowne przyspieszenie.
Źródło: National Bureau of Economic Research
Kultura jako źródło produktywności
„Myślę, że jesteśmy teraz blisko dołu krzywej J i zaraz zobaczymy start” – powiedział Brynjolfsson w trakcie swojego wystąpienia. Badacz wskazał na postępy w technologii, zwłaszcza na programy wykorzystujące algorytmy sztucznej inteligencji, które mogą zwiększać produktywność pracowników. Zaznaczył również, że kluczowa jest zmiana kultury organizacji. Jego zdaniem firmy potrzebują całkowitej zmiany paradygmatu.
„Aby uzyskać pełne korzyści, liderzy muszą przemyśleć procesy biznesowe, praktyki zarządzania i umiejętności pracowników” – powiedział Brynjolfsson. „Niematerialny kapitał organizacyjny” jest niezbędny firmom, aby mogły czerpać korzyści z postępu technologicznego, a wiele firm niepotrzebnie koncentruje się wyłącznie na samej technologii. „Pełna rekonceptualizacja procesu biznesowego zajmuje dużo czasu. Potrzeba nam dziś więcej kreatywności, więcej czasu na naukę. Nie można myśleć, że zmianę przyniesie samo połączenie nowych technologii ze starymi procesami biznesowymi” – mówił w trakcie wydarzenia MIT Technology Review.
O czym konkretnie mówił Brynjolfsson? O zastosowaniu machine learningu (uczenia maszynowego) i integracji ludzi z tą technologią. Dziś uczenie maszynowe sprawia, że urządzenia oraz programy, w których zastosowano algorytmy machine learning, coraz lepiej identyfikują przedmioty i skuteczniej analizują dane. Wprowadzenie uczenia maszynowego powoduje, że z barków pracowników można zdjąć procesy żmudne i powtarzalne, których wykonywanie obniża ludzką produktywność.
„Nie potrzebujemy żadnego dodatkowego postępu w technologii, aby już teraz mieć ogromny wpływ na poprawę wydajności i płace. Tak naprawdę wystarczy kilka znaczących zmian w procesach biznesowych. Musimy po prostu przemyśleć sposób wykonywania pracy” – wyjaśniał Brynjolfsson.
Postęp w technologii wpłynie na samodoskonalenie pracowników
Brynjolfsson przekonywał, że uczenie maszynowe już wpływa na różne profesje, ale zarazem nie ma ani jednej, w której uczenie maszynowe mogłoby wykonywać wszystkie zadania. Chociaż uczenie maszynowe prawdopodobnie zreorganizuje pracę, nie będzie to oznaczało końca pracy ani pożegnania się ludzi z konkretnymi zawodami, jak wieszczą krytycy rozwoju technologii. Wręcz przeciwnie, postęp technologii będzie sprzyjać samodoskonaleniu pracowników. W końcu korzystanie coraz bardziej zaawansowanych technologii wymaga opanowania różnych nowych zestawów umiejętności.
Dodatkowo rozwój automatyzacji może sprawić, że pracownicy będą mieli więcej czasu na naukę i odpoczynek. Pierwsze testy z 4‑dniowym tygodniem pracy pokazują, że skrócony czas pracy sprawia, że pracownicy są bardziej produktywni. Pracują intensywniej, ale mniej, a gospodarka się od tego nie zawala, bowiem technologia jest tutaj wsparciem i przedłużeniem pracy człowieka, gdy ten uczy się bądź wypoczywa.
„Chociaż maszyny są w stanie wykonywać rutynową, powtarzalną pracę, firmy będą potrzebować ludzi, którzy mają talent do nawiązywania kontaktów, ich utrzymywania oraz rozumieją emocje innych ludzi” – podkreślał badacz.
Nowe technologie to również szansa na bardziej przejrzyste relacje w środowisku pracowniczym. Pozwolą one bowiem na wydzielenie zadań dla „komputera” (robota, aplikacji) i dla człowieka. Wówczas ten drugi zajmie się wyłącznie tym, co będzie wymagać ludzkiej kreatywności i otwartości. Sztywny podział zadań oczywiście nie jest możliwy, więc – znów do tego wracamy – kluczowa jest kultura organizacji.
Odzyskać energię
Dzięki technologiom różnego rodzaju nasze życie bezsprzecznie jest wygodniejsze. Mogą one również zorganizować na nowo procesy organizacyjne i pracę, tak uczynić ją efektywniejszą. Dobrze dobrany system IT pozwala na spojrzenie na projekt jako całość oraz zaplanowanie go w bardzo szczegółowy sposób.
Jednak zdaniem Brynjolfssona bardziej niż w technologie powinniśmy inwestować w kapitał ludzki. Stawiać na edukację i przyspieszać proces poznawania nowych narzędzi cyfrowych i pracy z nimi. W tekście „Koboty. Konieczność czy luksus?” przekonywaliśmy, że większe zaangażowanie technologii pomaga zwiększyć produkcję i odzyskać wielu firmom energię, którą do tej pory poświęcają choćby na zmaganie się z problemem braku pracowników lub ich kompetencyjnymi niedostatkami.
Odzyskaną w ten sposób energię można poświęcić na inwestowanie w pracowników, tak by czuli się potrzebni i ważni: takie działanie na pewno zwiększy ich produktywność. Transformacja cyfrowa nie polega zatem na tym, by zastąpić pracowników zaawansowanymi urządzeniami, np. robotami czy sztuczną inteligencją, ale na tym, by technologia wspierała ludzi. To zasadnicza różnica i jedyny właściwy kierunek transformacji cyfrowej.
.