Tysiąc lat postępu technologicznego pokazuje, że jego beneficjentami są grupy mocno zakorzenionych interesów. Z Daronem Acemoglu i Simonem Johnsonem, tegorocznymi laureatami Nagrody Nobla w dziedzinie nauk ekonomicznych, rozmawia Kaushik Viswanath.
Daron Acemoglu, Simon Johnson i James A. Robinson w 2024 r. otrzymali Nagrodę Nobla w dziedzinie ekonomii za badania nad tym, jak instytucje społeczne wpływają na dobrobyt państw. Przypominamy wywiad z laureatami przeprowadzony dla „MIT SMR” w 2023 r.
W swojej książce Power and Progress: Our 1000‑Year Struggle Over Technology and Prosperity [Władza i postęp: Tysiącletnia walka ludzkości o to, aby technologia prowadziła do dobrobytu] ekonomiści Daron Acemoglu i Simon Johnson przedstawiają gruntowny historyczny przegląd nierównej dystrybucji korzyści i kosztów zmian technologicznych. Ekonomiści przypominają nam, że technologia sama w sobie nie jest siłą, ale raczej narzędziem wspierającym cele ludzi i instytucji sprawujących władzę. Aby godziwa część korzyści płynących z technologii trafiła do reszty społeczeństwa – czyli większości ludzi – tę władzę trzeba podważyć. Acemoglu i Johnson rozmawiali z redaktorem Kaushikiem Viswanathem o tym, jak na podstawie lekcji z przeszłości powinniśmy tworzyć i wdrażać technologie dzisiaj i w przyszłości. Rozmowa została zredagowana pod względem długości i przejrzystości.
Kaushik Viswanath: Jaka jest główna teza waszej książki i co zmotywowało was do jej napisania?
Daron Acemoglu: Najwyższy czas, abyśmy zastanowili się nad przyszłością technologii. Wiele decyzji ogromnej wagi jest wstrzymywanych przez to, że w środowisku akademickim, świecie technologii i polityki panuje „technooptymizm”. Jest to podstawą założenia, że imponujące zmiany technologiczne zapewnią w automatyczny sposób lepsze perspektywy społeczeństwu, a zwłaszcza robotnikom, za pośrednictwem rynku pracy, nawet jeśli pociągnie to za sobą pewne koszty przejściowe.
Zastanawiając się nad relewantnymi teoriami ekonomicznymi i historią gospodarki, doszliśmy do przekonania, że to mylne założenie. Historia uczy, że konkretne decyzje miały wpływ na to, kto zyskiwał, a kto tracił na danej technologii, oraz na to, czy jej owoce przybliżały nas do wspólnego dobrobytu; a nawet na to, czy służyła ona demokracji, czy jej szkodziła. Tak więc naszym celem podczas pracy nad książką Power and Progress było obalenie przekonania, że w historii technologii wszystko zawsze szło w dobrym kierunku. Nasze dzisiejsze wybory i zmagania związane z technologią są podobne do tych, z którymi mieliśmy do czynienia w przeszłości.
Jednym z kluczowych pojęć, jakie omawiacie, jest efekt produktywności (productivity bandwagon). Czym jest i w jaki sposób decyduje on o tym, kto zwycięża, a kto przegrywa w każdym procesie zmian technologicznych?
Simon Johnson: „Efekt produktywności” to pojęcie, które oznacza, że dzięki udoskonaleniu technologii ludzie otrzymują wyższe płace, zyskują więcej możliwości, cieszą się lepszym zdrowiem i że z czasem wszyscy korzystają na technologicznej zmianie. Nasz główny problem z tym konceptem dotyczył określenia „z czasem”. W przypadku rewolucji przemysłowej określenie „z czasem” oznaczało 120 lat. Pomiędzy trzecią dekadą XVIII i piątą dekadą XIX wieku pojawiło się wiele nowych technologii, ale wiemy, że w latach czterdziestych XIX wieku nawet sześcioletnie dzieci nadal pchały głęboko pod ziemią wózki z węglem. W drugiej połowie XIX wieku poprawiły się warunki życia większej liczby ludzi, ale było to efektem wielu wysiłków, a nie jakiegokolwiek automatycznego procesu gospodarczego lub politycznego.