Rodzime firmy coraz odważniej wkraczają na rynki Afryki Subsaharyjskiej, konkurując z międzynarodowymi korporacjami. Jednak ta ambitna podróż to wyzwanie nawet dla doświadczonych graczy biznesowych, z racji dystansu, zmiennych uwarunkowań oraz zupełnie nieoczywistych lokalnych realiów. Inwestycje na afrykańskich rynkach wymagają cierpliwości, budowy relacji i stworzenia dobrej opowieści o przewagach firmy z dalekiego i nieznanego kraju.
W ostatnim dziesięcioleciu kraje Afryki Subsaharyjskiej stały się polem rywalizacji korporacji międzynarodowych z krajów wysokorozwiniętych oraz gospodarek wschodzących. Przystąpili do niej m.in. przedstawiciele takich państw jak Chiny, Indie, Brazylia czy przedsiębiorstwa z krajów Europy Środkowej. W konkurowaniu o miejsce na tych rynkach brały udział również polskie firmy, np. Asseco, Ursus, Navimor, Pietrucha, Feerum, Wielton czy Lubawa. Ekspansji rodzimych przedsiębiorstw w Afryce towarzyszyły (ograniczone) wsparcie i inicjatywy rządowe (np. program Go Africa) oraz pewne zainteresowanie mediów z racji egzotyki krajów docelowych. Ekspansja na te rynki nie była jednak jak dotąd przedmiotem systematycznych badań, które pozwoliłyby zrozumieć naturę wyzwań stojących przed przedsiębiorstwami działającymi na rynkach afrykańskich, poznać sposoby radzenia sobie z tymi wyzwaniami oraz ocenić ich skuteczność.
Niniejsze badanie wypełnia tę lukę, poszerzając rozumienie tego, w jaki sposób polskie przedsiębiorstwa szukają swojego miejsca w gospodarce światowej. W tekście odpowiemy na pytania: jak polskie przedsiębiorstwa pokonują dystans w procesie umiędzynarodowienia oraz w jaki sposób konkurują na rynkach Afryki Subsaharyjskiej z korporacjami z innych gospodarek wschodzących oraz z byłych imperiów kolonialnych.