Najpopularniejsze tematy:

Premium

Materiał dostępny tylko dla Subskrybentów

Nie masz subskrypcji? Dołącz do grona Subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Jesteś Subskrybentem? Zaloguj się

Premium

Subskrybenci wiedzą więcej!

Nie masz subskrypcji? Dołącz do grona Subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Wybierz wariant dopasowany do siebie!

Jesteś Subskrybentem? Zaloguj się

X
Następny artykuł dla ciebie
Wyświetl >>
Piotr Lewicki: trudno wyobrazić sobie współpracę, gdy nie ma zaufania

Przy porannej kawie w Gueule de Bois zespół APA Level spotyka dwójkę krakowskich aktorów. Kto wie, czy nie są oni członkami ekipy Teatru Stu, który przypomniał ostatnio znakomitą sztukę Paula Barza z 1985 roku Kolacja na cztery ręce.

Sztuka opowiada o wyimaginowanym spotkaniu dwu kompozytorów gigantów: Jerzego Fryderyka Haendla i Jana Sebastiana Bacha. W przypadku Haendla sława przyniosła sukcesy, splendor i dostatek. Uznanie głów koronowanych i dworów przełożyło się na dostatni, choć niewolny od typowych zmartwień, żywot artysty. Natomiast los Bacha zwykliśmy od kilku pokoleń postrzegać przez pryzmat biografii autorstwa Alberta Schweitzera, który utrwalił wizerunek lipskiego kantora jako geniusza bez grosza, ojca wielodzietnej rodziny z trudem wiążącego koniec z końcem (choć w świetle ostatnich badań warto zweryfikować wyobrażenie o jego majątkowym statusie).

Ten tekst jest komentarzem eksperta. Przeczytaj tekst główny »

Ważniejszy biznes czy sentymenty 

Artur Adamczyk PL, Mateusz Żurawik

Jak uzdrowić relacje w zespole?

Z tej sztuki zapamiętałem przede wszystkim płynną granicę dzielącą sztukę od działalności komercyjnej. W przeciwieństwie do muzyki, projektowanie architektoniczne ma również czysto racjonalny wymiar: użytkowy, techniczny czy finansowy. Dlatego niejeden architekt staje często przed trudnym wyborem między jakością finalnego dzieła a planowanym zyskiem. Trzeba wówczas odpowiedzieć na pytanie, czy w poszukiwaniu jakości warto po raz kolejny zmieniać rozwiązanie elewacji czy detale budynku. Każda przepracowana godzina kosztuje – to czynsz, media, pensje pracowników, wydruki i modele. Im dłużej powstaje projekt, tym gorszy jest wynik finansowy pracowni, czemu nierzadko towarzyszy zniecierpliwienie klienta. Zleceniodawca tymczasem chciałby jak najszybciej zacząć budować, poznać ostateczny koszt realizacji przedsięwzięcia, zakontraktować wykonawców i doprowadzić do ukończenia inwestycji w założonym terminie.

Znamy tylko jedną stronę sytuacji, w jakiej znalazła się firma Level. To wersja widziana oczyma Jerzego i Marty. Niewiele wiemy natomiast o optyce Bartka. Pierwszym krokiem, który powinni podjąć Jerzy i Marta, jest próba oceny efektów powtarzających się pobytów Bartka w górach. Powinni zastanowić się, czy po tygodniach, które spędzał na Podhalu, kiedy oni godzinami mozolili się w pracowni nad projektami, Bartkowi zdarzyło się wrócić do biura z pomysłami, które podsuwały rozwiązania na któryś z międzynarodowych konkursów. Jeśli tak było, to być może warto uznać jego nieobecności za usprawiedliwione.

Nie ma jednej definicji jakości w architekturze. Co więcej, cały bagaż wiedzy włożony w chłonne umysły młodych adeptów zawodu może okazać się przeszkodą w rynkowym sukcesie. Rynek – pełen magazynów czy portali kipiących od ilustracji spektakularnych projektów i realizacji – rodzi u klientów nieustanne oczekiwanie, by zaskakiwać ich kolejną śmiałą wizją i wynaleźć bryłę, jakiej świat nie widział. Tymczasem im bardziej gruntowna edukacja, tym więcej wątpliwości i zahamowań i tym trudniej rozwijać biznes, który łatwiej rozkręciłby się przy braku takiej refleksji.

Należę do generacji postrzegającej naszą profesję w sposób mało biznesowy. To raczej wizja modelu pracy dziewiętnastowiecznego rzemieślnika, związanego emocjonalnie z tym, co tworzy, przeżywającego chwile radości i zwątpienia nad własnymi rysunkami i na budowie.

Z trudem wyobrażam sobie współpracę architektów, wspólników w jednym zespole, gdy brak im wzajemnego zaufania i czego innego oczekują od siebie nawzajem. W opisanym przypadku można zauważyć brak wspólnej wizji dalszego rozwoju studia, a także dalece inne postrzeganie odpowiedzialności związanej z prowadzeniem firmy. Jerzy i Marta mają poczucie, że trzeci partner nie wnosi do zespołu tyle, ile oni sami. Uważam, że powinni zakończyć współpracę i rozstać się z Bartkiem, nawet jeśli będzie oznaczało to z ich strony wysiłek finansowy, by wykupić jego udziały.

Przeczytaj kolejny komentarz »

Piotr Hołdziewicz: istnieją sprawdzone rozwiązania 

Piotr Hołdziewicz PL

Wspólnicy powinni na spokojnie omówić, jakie wizje i aspiracje mają na przyszłość i co z tego wynika dla struktur firmy.


Najpopularniejsze tematy