Na początku 2021 roku pięć firm technologicznych określanych jako FAMGA (Facebook, Amazon, Microsoft, Google i Apple) zatrudniało łącznie ponad 1,8 miliona osób. Najwięcej Amazon, który na całym świecie ma już niemal 1,3 miliona pracowników. A zatem w zaledwie dwie dekady giganci technologiczni osiągnęli poziom, na jaki przedsiębiorstwa produkcyjne musiały pracować około pół wieku. Ten gwałtowny rozwój budzi podziw, ale też obawy.
Kiedy Facebook w 2012 roku kupował za miliard dolarów Instagram, popularny serwis służący do dzielenia się zdjęciami obsługiwało jedynie trzynastu pracowników. W tamtym momencie mogło się się zatem wydawać, że nowoczesne firmy bazujące na najnowszych technologiach nie muszą już zatrudniać setek tysięcy pracowników, aby poprawiać swoje wyniki finansowe. Jednak to, co nastąpiło w kolejnych latach, pokazało jak błędne było to założenie. Obecnie Facebook jest koncernem skupiającym 9 różnych spółek, w których pracuje łącznie ponad 58 tysięcy osób.
Imponujące jest także tempo, w jakim internetowi giganci zwiększają liczbę pracowników. Alphabetowi (spółce‑matce Google) osiągnięcie zatrudnienia na poziomie 100 tysięcy osób zajęło zaledwie 15 lat. Dla porównania – Kodak pracował na taką pozycję aż 63 lata, a General Electric prawie pół wieku. Ta statystyka pokazuje również, jak bardzo – za sprawą nowych technologii – w ostatnich latach przyspieszyła światowa gospodarka.
Indeks górny Firmy technologiczne na początku 2021 roku dogoniły niemal pod względem poziomu zatrudnienia pięć największych firm produkcyjnych, które były symbolem XX wieku (Źródło: PPI). Indeks górny koniecFirmy technologiczne na początku 2021 roku dogoniły niemal pod względem poziomu zatrudnienia pięć największych firm produkcyjnych, które były symbolem XX wieku (Źródło: PPI).
Dane – paliwo cyfrowych gigantów
Płynąc na fali <a href=>cyfrowej rewolucji i postępującej <a href=>globalizacji, firmy technologiczne wciąż umacniają swoją pozycję. Cyfrowi giganci inwestują ogromne zasoby w eksplorowanie nowych rozwiązań (zwiększając tym samym zatrudnienie), dzięki którym jeszcze skuteczniej zdobywają światowe rynki. Niebagatelne znacznie w tym procesie ma przetwarzanie ogromnych ilości informacji na temat użytkowników, na podstawie których szybciej niż konkurencja dostosowują swoją ofertę nie tylko do konkretnych rynków, ale nawet poszczególnych osób (co do perfekcji wykorzystuje w swoim serwisie Amazon). Taka przewaga głównych graczy budzi jednak wiele obaw u założycieli i szefów mniejszych firm, funkcjonujących po obu stronach Atlantyku, w tym także w Polsce. Pozycja i wpływy „cyfrowych gigantów” sprawiają, że pod wieloma względami przypominają one (a nawet przewyższają) oddziaływanie na obywateli ze strony instytucji państwowych.
A może to już usługi publiczne?
Od lat zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i na Starym Kontynencie toczy się debata na temat pozycji rynkowej, jaką wypracowały sobie firmy technologiczne – i czy możliwe jest jeszcze skuteczne konkurowanie z tak ogromnymi i prężnie działającymi podmiotami. Ze względu na ogromny zakres, w jakim nowe technologie wkraczają w nasze życie, pojawiają się propozycje, aby internet i narzędzia takie jak wyszukiwarki, komunikatory, czy serwisy społecznościowe traktować bardziej jak usługi publiczne – analogicznie do tego, jak w XIX i XX wieku państwa przejęły kontrolę nad sieciami energetycznymi, drogami i infrastrukturą kolejową.
Indeks górny Bezprecedensowe tempo w jakim rozwijają się największe firmy technologiczne, pokazuje dobrze liczba lat potrzebnych im do osiągnięcia zatrudnienia na poziomie 100 tysięcy osób (Źródło: PPI). Indeks górny koniecBezprecedensowe tempo w jakim rozwijają się największe firmy technologiczne, pokazuje dobrze liczba lat potrzebnych im do osiągnięcia zatrudnienia na poziomie 100 tysięcy osób (Źródło: PPI).
Kary? Mało skuteczne
Przyzwyczailiśmy się już do informacji prasowych dotyczących kolejnych kar nakładanych na amerykańskich gigantów przez Komisję Europejską. Pojawiają się też bardziej lub mniej skuteczne próby opodatkowania kolosów z branży technologicznej, a także zobligowania ich do bardziej skutecznej ochrony danych osobowych użytkowników, pod groźbą ogromnych kar finansowych. Mimo tych zabiegów najwięksi wciąż umacniają swoją pozycję rynkową – ostatnio zwłaszcza w czasie pandemii, wraz z <a href=>rosnącym znaczeniem obszaru e‑commerce. I znów pojawiają się pytania, jak giganci technologiczni wykorzystują wypracowaną przez lata przewagę nad mniej doświadczonymi lub bardziej lokalnymi podmiotami działającymi na globalnym rynku, a także… administracją publiczną poszczególnych państw.
Propozycja globalnego systemu monetarnego
Zgadza się – cyfrowe ekosystemy budowane przez Amazon, Facebook, Google, Apple i Microsoft zaczynają przejmować także rolę administracji publicznej. I nie chodzi tylko o to, że serwisy społecznościowe są chętnie wykorzystywane przez polityków, którzy zdając sobie sprawę z potencjału marketingowego, często wolą korzystać z komercyjnych narzędzi do komunikacji z wyborcami niż oficjalnych stron administracji publicznej.
Ambicje gigantów technologicznych sięgają dalej, czego dobrym przykładem jest prowadzony przez Facebook projekt zakładający stworzenie globalnej, cyfrowej waluty, którą będzie można płacić w aplikacjach na całym świecie, omijając tym samym lokalne systemy bankowe. Projekt Novi oparty na kryptowalucie Diem (znanej wcześniej jako Libra), bo o nim mowa, wzbudził tak wiele kontrowersji, że Mark Zuckerberg musiał się w 2019 roku tłumaczyć przed amerykańską senacką komisją ds. banków.
Indeks górny Facebook od kilku lat pracuje nad własnym, globalnym, cyfrowym systemem monetarnym (Źródło: Facebook). Indeks górny koniecFacebook od kilku lat pracuje nad własnym, globalnym, cyfrowym systemem monetarnym (Źródło: Facebook).
Czy tego chcemy, czy nie – żyjemy i prowadzimy działalność w ekosystemie stworzonym przez cyfrowych gigantów
Obawy o zbytnią dominację kolosów pozostających w rękach prywatnych właścicieli nie są pozbawione uzasadnienia – ponad milion pracowników Amazonu robi wrażenie. I nie jest przesadą stwierdzenie, że międzynarodowe koncerny zaczynają w wielu aspektach przypominać państwa, a nawet niekiedy przejmować ich rolę. Z drugiej strony warto pamiętać, że bez infrastruktury i usług sieciowych, wiele mniejszych firm nie miałoby szansy przetrwać w trakcie pandemii i być może na skutek wprowadzanych obostrzeń musiałoby zawiesić swoją działalność.
Z pewnością bylibyśmy w dużo gorszej sytuacji, gdyby nie internet i praktycznie natychmiastowy dostęp do informacji, wideokonferencji i platform sprzedażowych, których rozwój nie byłby możliwy bez wysiłku firm technologicznych. Te wszystkie zdobycze XXI wieku służą nam dziś pomocą w tych trudnych czasach i trudno sobie dziś wyobrazić prowadzenie biznesu bez nowoczesnych, cyfrowych narzędzi.
Indeks górny Źródło: Dane wykorzystane w materiale pochodzą z nowego raportu Innovative Job Growth In the 21st Century: Has the Tech‑Ecommerce Ecosystem Become the New Manufacturing?, opracowanego przez Progressive Policy Institute. Indeks górny koniecŹródło: Dane wykorzystane w materiale pochodzą z nowego raportu Innovative Job Growth In the 21st Century: Has the Tech‑Ecommerce Ecosystem Become the New Manufacturing?, opracowanego przez Progressive Policy Institute.
PRZECZYTAJ TAKŻE » » »
Jeff Bezos zdradza sekret dominacji Amazona
Sukces Amazona to nie kwestia przypadku, lecz konsekwentnie wdrażanej wizji założyciela.
Monetyzacja innowacji – jak kreować politykę cenową firmy w cyfrowym świecie?
Tworzenie strategii cenowej jest niezwykle ważnym, a jednocześnie trudnym zadaniem. To właśnie od niej zależą wyniki sprzedażowe firmy i jej pozycja na rynku. Jak zatem kreować politykę cenową w cyfrowym świecie? Z Madhavanem Ramanujamem rozmawia Paweł Górecki – wywiad w języku angielskim.
Gospodarka uzależniona od technologii – układy scalone stały się ropą XXI wieku
Obecny kryzys pokazał, jak bardzo zależni jesteśmy od nowych technologii. Zależni, a nawet uzależnieni – bez przesady można powiedzieć, że półprzewodniki pełnią obecnie w gospodarce taką samą rolę, jak ropa naftowa kilkadziesiąt lat temu.