O budowaniu i rozwijaniu niszowego biznesu w branży logistycznej rozmawiamy z wiceprezesem zarządu i jednocześnie współwłaścicielem firmy ADECON Cezarym Ewertowskim oraz dyrektorem rozwoju biznesu i certyfikowanym doradcą ADR Wojciechem Wiśniewskim.
PARTNEREM MATERIAŁU JEST ADECON
Korzenie ADECON wywodzą się z transportu. W ciągu 15 lat firma zbudowała własne centra magazynowe i wyspecjalizowała się w logistyce towarów dla branży e‑mobility: od surowców po dostawy gotowych produktów do odbiorców finalnych. Jak ta droga wyglądała?
Cezary Ewertowski: Budowanie biznesu wraz z moim wspólnikiem – Adrianem Dolnym (prezes zarządu) – zaczęliśmy od zakupu ciężarówki, choć nie byliśmy kierowcami zawodowymi. Około 10 lat temu zdecydowaliśmy się na specjalizację. Naszym strategicznym wyborem stały się towary niebezpieczne lub towary niebezpieczne wymagające jednocześnie kontrolowanej temperatury. Transportem wybuchowych produktów (fajerwerków) zajmowaliśmy się już wcześniej, dlatego wiedzieliśmy, że ta nisza jest na tyle obiecująca pod względem rentowności, aby firma mogła się dalej prężnie rozwijać.
Co jest wyróżnikiem ADECON w branży logistycznej?
Wojciech Wiśniewski: Jako jedyni obsługujemy branżę e‑mobility, której jeszcze kilka lat temu w ogóle nie było w Polsce, a która pojawiła się chociażby ze względu na obecność takiego koncernu jak LG Energy Solution, wcześniej LG Chem Wrocław Energy. Co więcej, byliśmy obecni na etapie stawiania zakładu produkcyjnego w Kobierzycach. Świadczyliśmy usługi logistyczne, które pozwoliły wyposażyć fabrykę w maszyny i kompletne linie produkcyjne, z których teraz odbieramy towar, dostarczając go w różne miejsca na świecie.
Jesteśmy dostawcą usług, które pomagają firmom wyprodukować niebezpieczny produkt albo użyć niebezpiecznych towarów do produkcji. Pomagamy też ten towar dalej rozesłać w świat. Jak widać, jesteśmy obecni w całym łańcuchu logistycznym, od początku do końca.
Historia firmy ADECON zaczyna się rok przed kryzysem z 2008. Obecnie jesteśmy na progu kolejnego kryzysu lub dużego spowolnienia w gospodarce. Jak przebiegał rozwój firmy i czego nauczyła się, doświadczając tylu zawirowań?
C.E.: Początek działalności bardzo boleśnie nas doświadczył. Przez jakiś czas balansowaliśmy na granicy przetrwania. Ale przetrwaliśmy. W odpowiednim momencie udało się wsiąść do właściwego „pociągu”. Od tego czasu pomimo tych mniejszych czy większych zawirowań cały czas rośniemy.
Kryzysy nauczyły nas przede wszystkim dopasowywania się do aktualnej sytuacji. Cały czas musimy podejmować mnóstwo mikroakcji, dzięki którym możemy utrzymywać stały kurs wzrostu. Kiedy przekroczyliśmy pewną skalę i przestaliśmy być małą firmą, musieliśmy wdrożyć wiele procesów i procedur, żeby udźwignąć zarządzanie tak dużym biznesem. Podsumowałbym te 15 lat tak: my, Polacy, jesteśmy ciągle głodni sukcesu, nam się po prostu cały czas chce i dlatego wygrywamy z większymi graczami od nas.
W.W.: Duże firmy działają według sztywnych procedur, przygotowanych i zatwierdzonych przez centralę. Zapewniają one najniższe koszty, ale też usztywniają działanie. Jeśli w firmie produkcyjnej obracającej niebezpiecznymi materiałami dojdzie do sytuacji, której nie przewiduje procedura, powstaje problem, tworzą się opóźnienia. Może się też zdarzyć zupełnie prozaiczna historia, na przykład zginie etykieta z kontenera, a ponieważ każdy transport z niebezpiecznymi materiałami zgodnie z przepisami musi być prawidłowo opisany, brak jednej naklejki może go wstrzymać. W naszej firmie jesteśmy elastyczni i takie problemy rozwiązywane są od ręki.
Poruszył pan pośrednio kwestię kultury organizacyjnej…
C.E.: Nasza przez wiele lat rozwijała się samoistnie. Pracownicy dostosowywali się do zachowań swoich kierowników, którym zależało. Wcześniejsze działania były nieuświadomione, bardziej intuicyjnie. Uważamy, że jeżeli trzeba coś zrobić, to po prostu trzeba to zrobić. Takie podejście jest w firmowym DNA do dziś. Jestem wiceprezesem firmy, która w tym roku osiągnie blisko 200 mln zł obrotu, a mimo to angażuję się bezpośrednio, np. jadę rozmawiać z pracownikiem na placu czy w magazynie, żeby wspierać zespół w krytycznym obszarze, od którego zależy powodzenie projektu.
W.W.: Wraz z tak zwaną dobrą robotą idzie dobra o nas opinia. Nowi klienci sami do nas trafiają, bo dowiadują się od dotychczasowych, że warto z nami współpracować. Dostajemy telefony z zagranicy, np. z Korei, od klientów, którzy dowiedzieli się o nas przez rekomendację. Klienci nas polecają. Uważam, że to najlepsze potwierdzenie naszej jakości i oczywiście pozycji na rynku.
Jakie wyzwania stoją przed ADECON? Eksperci twierdzą, że najbliższe lata w logistyce upłyną pod znakiem pakietu mobilności, rynku pracy, ekologii oraz technologii i cyfryzacji.
C.E.: Zaczynając od pakietu mobilności – jest to oczywista przeszkoda dla dalszego wzrostu firmy. Jako polscy przewoźnicy notujemy od wielu lat niekwestionowane sukcesy, jeśli chodzi o podbój rynku UE. Staramy się minimalizować konsekwencje pakietu w ten sposób, że dużą część floty mamy zarejestrowaną i nadal będziemy rejestrować na naszą spółkę w Niemczech. Jej skala jest na tyle duża, że klienci, szczególnie z zagranicy, myślą, że ADECON Logistics GmbH to polski oddział spółki niemieckiej – oczywiście jest na odwrót. Główna firma jest w Polsce i jesteśmy z tego dumni.
Natomiast w kwestii rynku pracy uważam, że lekkie spowolnienie w gospodarce z pewnością pozwoli pracodawcom na „złapanie oddechu”. Jednak w dłuższej perspektywie zależy nam wszystkim na wzroście i rozwoju – a to przy inflacji powoduje presję płacową. Nasi kierowcy już mają stawki zachodnioeuropejskie. Przede wszystkim jednak rozmawiamy z naszymi ludźmi, wspólnie podejmujemy decyzje, delegujemy i dajemy wolność. To wartość sama w sobie.
A co z troską o środowisko?
W.W.: Jesteśmy zaangażowani w działania proekologiczne już przez sam fakt wejścia w branżę e‑mobility mocno związaną z elektryfikacją transportu. Do tej pory wymieniliśmy część floty na niskoemisyjną, zasilaną gazem LNG. Posiadamy własną instalację fotowoltaiczną i różnego rodzaju inne rozwiązania, które aktywnie chronią środowisko, a wiadomo, jak duże to wyzwanie dla firmy, która z zasady je zanieczyszcza, prowadząc między innymi transport drogowy. Generalnie stawiamy na ekologię, promujemy ją poprzez korzystanie z przyjaznych środowisku rozwiązań pomimo wyższych kosztów. Staramy się również być na bieżąco z technologią wodorową, która coraz śmielej zaczyna wchodzić na rynek.
I na koniec kwestia cyfryzacji i nowych technologii.
C.E.: Jeżeli chodzi o cyfryzację, czyli odejście od papieru i przejście na obrót elektroniczny, jesteśmy na zaawansowanym etapie. Mamy bardzo rozwinięte systemy do zarządzania procesami logistycznymi, transportem, magazynem. Posiadamy aplikacje do transferu danych synchronizujące nasze platformy z platformami klientów. W magazynach pod Kaliszem i we Wrocławiu wykorzystujemy nowoczesne technologie, które zabezpieczają towar klientów pod kątem bezpiecznego składowania.
W.W.: Obowiązują nas te same normy prawne, które dotyczą wszystkich, ale my te normy jeszcze podwyższyliśmy. Oprócz minimum ustawowego, czyli instalacji tryskaczowej, zamontowaliśmy również instalację ciągłego i pełnego monitoringu termowizyjnego. Takiej instalacji do tej pory nie ma żadna firma w Polsce i nie słyszałem, aby podobne rozwiązanie miała jakakolwiek w Europie.