Reklama
OFERTA SPECJALNA na NAJWYŻSZY pakiet subskrypcji! Wersję Platinum - OFERTA LIMITOWANA
PRZYWÓDZTWO
Polska flaga

Zbyt wysoka poprzeczka?

1 września 2010 12 min czytania
Robert Nowakowski
Andrzej Maciejewski
Zbyt wysoka poprzeczka?

Streszczenie: Znane japońskie przysłowie mówi: „Kiedy umierasz z pragnienia, jest już za późno, by wykopać studnię”. W zarządzaniu przedsiębiorstwem mądrość ta przekłada się na konieczność planowania sukcesji na stanowisku prezesa. Niestety, nawet najbardziej zapobiegliwa rada nadzorcza i zarząd nie są w stanie przewidzieć wszystkich okoliczności, w których nowy prezes obejmie władzę. Nagła choroba czy śmierć obecnego szefa mogą zdezorganizować funkcjonowanie firmy i zaskoczyć nie w pełni przygotowanego następcę. Taka sytuacja miała miejsce w przypadku fikcyjnej firmy Inster, gdzie młody menedżer, przygotowujący się do objęcia roli prezesa, nagle musiał samodzielnie poprowadzić firmę, nie mając czasu na zbudowanie autorytetu w zespole i na rynku. Jego przyszłość w przeżywającej trudności firmie staje pod znakiem zapytania.

Pokaż więcej

W ciągu kilku lat pracy w firmach z branży IT Janusz Zawadowski zdobył uznanie wysokiej klasy specjalisty i dobrze zapowiadającego się menedżera. Ostatnio jego kariera nabrała przyspieszenia – objął stanowisko prezesa jednej z największych polskich firm informatycznych. Czy ten awans nie jest dla niego zbyt dużym wyzwaniem?

Prezes Janusz Zawadowski ponownie przebiegł wzrokiem artykuł, jaki ukazał się na biznesowych stronach poczytnej gazety. Od kilkunastu minut nie mógł ukryć wzburzenia i rozgoryczenia. „Ten Kamiński znów nie daje mi spokoju”, pomyślał. W ciągu ostatniego miesiąca znany dziennikarz ekonomiczny Maciej Kamiński już po raz drugi opublikował niepochlebny artykuł na temat Insteru i jego nowego prezesa. Obok informacji o wynikach finansowych spółki tekst zawierał wiele negatywnych opinii o Zawadowskim jako prezesie.

„Pół roku po tym, jak Karol Jurski, założyciel i szef Insteru, zginął w wypadku samochodowym, firma nadal nie może otrząsnąć się po jego stracie. Kompetencje jego następcy pozostawiają wiele do życzenia” – ten fragment artykułu brzmiał jednoznacznie. I dalej było w podobnym tonie: „Według nieoficjalnych informacji, trzydziestoośmioletni Janusz Zawadowski, który stanął na czele Insteru, nie ma koncepcji, w jaki sposób powinien realizować wizję poprzedniego szefa i założyciela spółki. Brakuje mu doświadczenia, aby kierować tak dużą organizacją”. Dalej autor artykułu przedstawiał niepokojące szczegóły dotyczące sytuacji finansowej firmy, która była trudniejsza, niż prognozowano na początku roku. Zawadowski był przekonany, że takie poufne dane finansowe musiał ujawnić dziennikarzowi ktoś z firmy. „Ciekawe, czyja to robota?” – pomyślał. Ktoś chciał pogrążyć nie tylko jego, ale także zniszczyć firmę. W dodatku brakowało mu odwagi, by stanąć z Zawadowskim twarzą w twarz.

Ale najgorsze było to, że Zawadowski nie mógł zaprzeczyć, iż w tych doniesieniach kryło się ziarnko prawdy. Wraz ze stanowiskiem prezesa spadło na niego o wiele więcej obowiązków, niż się spodziewał. W tej chwili nie był nawet do końca przekonany, czy będzie w stanie podołać nadziejom, jakie w nim pokładano, powierzając mu funkcję prezesa.

Zawadowskiego okrzyknięto wschodzącą gwiazdą. Z każdym nowym stanowiskiem otrzymywał większe wyzwania i odpowiedzialność.

Błyskotliwa kariera

Zawadowski ukończył warszawską SGH, a potem uzyskał tytuł MBA. Już w trakcie studiów rozpoczął praktykę w jednej z największych międzynarodowych firm doradczych. Jako analityk zaczął specjalizować się w nowych technologiach i branży IT. Na jednym z kongresów informatycznych poznał Karola Jurskiego, właściciela dynamicznie rozwijającej się firmy, która opracowywała oprogramowanie sieciowe dla biznesu. Podczas krótkiej rozmowy opowiedział mu o kilku swoich pomysłach, które można byłoby zrealizować w takiej firmie jak Inster. Jurski od razu zaproponował mu spotkanie. A po niespełna dwóch miesiącach także pracę w swojej firmie. Zawadowskiego okrzyknięto wówczas wschodzącą gwiazdą. Po niespełna roku został wytypowany do programu edukacyjnego dla menedżerów, w ramach którego zdobywał doświadczenie w różnych obszarach, od marketingu i sprzedaży po funkcje operacyjne. Z każdym nowym stanowiskiem otrzymywał większe wyzwania i odpowiedzialność.

Jurski kilkakrotnie powtarzał, że ma nosa do wyszukiwania talentów. Zawadowski okazał się skutecznym i kreatywnym menedżerem, chwalonym za świeże spojrzenie na internetowy biznes. Udało mu się przewidzieć ciekawe trendy w branży IT. Od początku był zdania, że przygotowywanie zunifikowanej i ujednoliconej oferty dla klientów pewnego dnia przestanie być skutecznym rozwiązaniem. Konieczna jest bliższa współpraca z firmami i pełna wiedza o ich potrzebach. Dopiero wówczas można opracować dla nich specjalne oferty szyte na miarę. Po trzech latach pracy w Insterze Janusz Zawadowski, który był wówczas dyrektorem ds. rozwoju, dowiedział się, że prezes Jurski planuje wycofać się z bezpośredniego zarządzania operacyjnego i zamierza przejść do rady nadzorczej. Ale najważniejsze było to, że chce, aby jego miejsce zajął właśnie Zawadowski.

Zgodnie z przygotowanym przez zarząd i zespół HR planem sukcesji Karol Jurski miał przez trzy lat pełnić rolę mentora, który pomógłby Januszowi gładko wejść w nową funkcję. To zaś oznaczało, że Zawadowski miałby dużo czasu na dogłębne poznanie całej organizacji i zdobycie zaufania podlegających mu dyrektorów. Przyjmując tę propozycję, Zawadowski zdawał sobie sprawę z pojawiających się wątpliwości dotyczących jego wieku i był świadomy zawiści tych, których nadzieje na ten awans zostały rozwiane. Ale wierzył, że w końcu zdoła ich do siebie przekonać. Jednak teraz, gdy zabrakło Jurskiego, zabrakło również cennego czasu na dyskusje.

Trudne relacje ze „starą gwardią”

– Zanim się rozejdziemy, muszę wspomnieć jeszcze o jednej sprawie – oznajmił Zawadowski członkom zarządu. Właśnie kończyli cotygodniowe spotkanie, tym razem poświęcone prognozom budżetowym. – Zapewne wszyscy widzieliście już artykuł o Insterze, a właściwie o mnie, w dzisiejszej gazecie?

Janusz rozejrzał się po obecnych, zastanawiając się, czy jest wśród nich informator, który przekazał mediom poufne dane. Adam Krawczyk, dyrektor działu komunikacji i PR, miał nieszczególną minę, ale to zrozumiałe, skoro był odpowiedzialny za zewnętrzny wizerunek firmy. Dorota Bugajska, szefowa pionu zasobów ludzkich, uśmiechnęła się ze współczuciem. Zaś członek zarządu, dyrektor finansowy Grzegorz Wąsowski wyglądał na mocno poirytowanego. Jednak Zawadowski nie potrafił ocenić, czy sprawił to on sam, czy też treść artykułu. Ich relacje od początku były trudne i dalekie od normalności. Dobrze pamiętał moment, kiedy po nominacji na stanowisko prezesa zaczął wnikliwie studiować sprawozdania finansowe, aby lepiej poznać sytuację firmy. Nie był pewien, czy dyrektor finansowy nie potraktował jego „praktycznego” podejścia do gromadzenia informacji jako osobistego afrontu. A może po prostu Wąsowski był wściekły, że ominął go awans. W końcu wielokrotnie publicznie podkreślał, że czuwa nad finansami firmy od początku jej istnienia, czyli od ponad 14 lat – o wiele dłużej, niż trwała cała kariera nowego prezesa na menedżerskich stanowiskach.

Zawadowski nie szukał jednak zwady, ale też nie zamierzał dać się zdominować. Wiedział, że przez inwestycje w opcje walutowe straty firmy zwiększyły się o ponad 30 milionów złotych. Oczywiście, każde przedsiębiorstwo ucierpiało na skutek kryzysu gospodarczego, ale Inster odczuł go szczególnie dotkliwie. Wielu ich klientów, tnąc koszty w poszukiwaniu oszczędności, zrezygnowało z zakupu nowych rozwiązań i oprogramowania. Zawadowski nie wiedział, co myśleć o sytuacji finansowej firmy. Strategia wdrożona przez Jurskiego w połączeniu z kilkoma dobrymi inwestycjami w technologię i projekty badawczo‑rozwojowe powinna zaowocować znacznie lepszymi wynikami.

– W tym artykule przytaczane są poufne informacje na temat naszych finansów – kontynuował Zawadowski. – Ktokolwiek je ujawnił, musiał mieć dostęp do naszych najświeższych danych.

– Chyba nas nie oskarżasz? – ostro skontrował Bogdan Zaczek, członek zarządu i dyrektor operacyjny.

Ostatnią rzeczą, jakiej teraz potrzebował, było sianie niezgody w zespole lub przyjmowanie pozycji obronnej.

Prezes zauważył, że zawsze na zebraniach siadał koło Wąsowskiego. Za bardzo go to nie dziwiło, w jego oczach byli przecież „starą gwardią” i chociaż nie zachowywali się specjalnie agresywnie, obaj dawali do zrozumienia, że Zawadowski nie jest gotowy do nowej roli. Przypomniała mu się różnica zdań na temat kontraktu z nowym podwykonawcą, który miał świadczyć usługi serwisowe na zlecenie Insteru na południu Polski. Do jego podpisania doprowadzili w zeszłym roku właśnie Zaczek i Wąsowski. I choć dzięki temu firma zaoferowała klientom krótszy czas na serwisowanie sprzętu i naprawę, to w ocenie Zawadowskiego istniało duże niebezpieczeństwo, że tym samym stracą kontrolę nad wysoką jakością swoich dotychczasowych usług. Co na dłuższą metę mogło prowadzić do utraty cennych klientów. A to – według nowego prezesa – było nie do przyjęcia. Gdy wspomniał o swoich zastrzeżeniach, obaj dyrektorzy zbyli go, twierdząc, że teraz najważniejsze dla firmy jest odrabianie strat spowodowanych kryzysem. Wąsowski stwierdził nawet, że Janusz jest zbytnim idealistą. A Zaczek dodał:

– Biorąc na siebie rolę prezesa, odpowiadasz za całą firmę, a nie tylko za sprzedaż usług.

Zawadowski otrząsnął się ze wspomnień.

– Nikogo nie oskarżam – rzekł. – Ale na pewno nikogo z nas nie cieszy ten negatywny wizerunek. W dodatku jestem pewny, że nie była to robota jakiegoś rozgoryczonego szeregowego pracownika czy handlowca, ale kogoś z wyższego szczebla. Musimy więc uważnie przyjrzeć się naszym ludziom.

– Rozumiem, że grunt pali ci się pod nogami – wypalił Zaczek. – Ale czy naprawdę uważasz, że polowanie na czarownice jest teraz najlepszym pomysłem na rozwiązanie problemu?

Wyczuwając rosnące napięcie, Adam Krawczyk włączył się do dyskusji.

– Rzeczywiście nie jest to informacja prasowa, która byłaby dobra dla naszej firmy – powiedział. – Ale nie jest to jeszcze koniec świata. Mogę napisać dla prasy oświadczenie albo umówię cię na wywiad z dziennikarzem z Tętna Firmy lub z Zysku. Skoro już zostałeś wywołany do tablicy, to spróbujmy obrócić to na naszą korzyść.

Dorota Bugajska przytaknęła.

– Nie dajmy się zbić z tropu. Udziałowcy wiedzą, że nowi liderzy potrzebują okresu przejściowego. Jeżeli skoncentrujemy się na tym, co najważniejsze, czyli na naszej podstawowej działalności, wyniki będą mówiły same za siebie.

Pod ogromną presją

Kiedy Zawadowski wrócił do swojego gabinetu, nie mógł skupić się na pracy. Zdawał sobie sprawę, że zebranie zarządu wypadło nie najlepiej. Ostatnią rzeczą, jakiej teraz potrzebował, było sianie niezgody w zespole lub przyjmowanie pozycji obronnej. Już i tak ma za dużo na głowie: osiągnięcie planowanych wyników kwartalnych, wyznaczenie celów strategicznych na najbliższe pięć lat, poprawienie nastrojów wśród pracowników po śmierci prezesa, a teraz jeszcze negatywne komentarze w prasie. Odetchnął głęboko i postanowił zadzwonić do Jakuba Sarneckiego, członka rady nadzorczej Insteru, który najmocniej wspierał go po śmierci Jurskiego. Miał nadzieję, że także inni członkowie rady nie żałują swojej decyzji o przekazaniu mu sterów firmy wcześniej, niż planowano.

Po krótkiej wymianie uprzejmości Sarnecki przeszedł do sedna:

– Słuchaj, widziałem ten artykuł i wiem, że nie jest ci lekko. Ale chcę, żebyś pamiętał, że w radzie nadzorczej są ludzie, którzy cię cenią. Rób to, do czego zostałeś wybrany. Łebski z ciebie gość, poradzisz sobie.

Odkładając słuchawkę, Zawadowski poczuł się nieco pewniej. Wygląda na to, że nie musi obawiać się burzy w radzie nadzorczej, a przynajmniej jeszcze nie teraz. Ale nadal czekało go bardzo trudne zadanie. Pierwszą rzeczą na liście było uzyskanie wsparcia od reszty członków zarządu. Bez ich zaangażowania nie ma szans na realizację swojej misji.

Może zamiast szukać porozumienia, powinien pokazać, kto tu rządzi, i przyjąć zasadniczą postawę w decydującym momencie.

W drodze na kolejne spotkanie Zawadowski ważył w myślach wszystkie opcje. Wiele przemawiało za brakiem pośpiechu i stopniowym wzmacnianiem relacji ze współpracownikami. Przecież niedawno przeżyli spory szok i mają za sobą ciężkie chwile. To naturalne, że ludzie potrzebują czasu na odnalezienie się w nowej rzeczywistości i na opłakiwanie zmarłych. Jednak z drugiej strony Dorota Bugajska, szefowa HR, ostrzegała go, że na niższych szczeblach organizacji panuje duże napięcie. Po wyborze nowego prezesa pracownicy obawiają się, że obietnice Karola Jurskiego o braku zwolnień mogą pójść w zapomnienie. Być może trzeba skupić uwagę całej organizacji na czymś pozytywnym. W przyszłym roku szykuje się 15‑lecie firmy. Może należałoby poprosić szefową marketingu o przeprowadzenie nowej kampanii podkreślającej historię firmy. Januszowi zawsze dobrze się z nią pracowało i był pełen podziwu dla jej kreatywności. A Krawczyk mógłby zająć się planowaniem uroczystości wewnątrz organizacji. Nie chodzi o jakieś ekstrawagancje, ale ukłon w stronę pracowników i ich oddania, szczególnie w trudnych czasach, co mogłoby podnieść ich morale.

Jednak to nie naprawi relacji z Zaczkiem i Wąsowskim. „Może to ja powinienem wyciągnąć rękę” – zastanawiał się Zawadowski. „Gdybym przyznał, że sytuacja mnie przerasta i poprosił o pomoc, czy udzieliliby mi wsparcia?” Z drugiej strony okazywanie słabości to duże ryzyko. Może więc powinien pokazać, kto tu rządzi, i przyjąć zasadniczą postawę w tym decydującym momencie. Wybrano go na prezesa, ponieważ rada nadzorcza wierzy, że Zawadowski potrafi wznieść firmę na wyżyny. Jeżeli nie zacznie prowadzić jej w nowym kierunku, jak długo może liczyć na poparcie rady? Janusz wiedział, że musi szybko dokonać wyboru. Im dłużej będzie niezdecydowany, tym trudniej będzie jemu i całej organizacji odbić się od dna.

W jaki sposób Janusz Zawadowski powinien zachować się w zaistniałej sytuacji?

Pobierz artykuł pdf case

Pobierz artykuł pdf niezabezpieczony

Pobierz artykuł pdf zabezpieczony

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego: dobra kondycja psychiczna jest podstawą zdrowej organizacji i efektywnego przywództwa

10 października wypada Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego. Warto jednak pamiętać, że o psychikę należy dbać nie tylko od święta. Inwestycja w dobrostan liderów i pracowników to także inwestycja w rozwój organizacji.

 

Tegoroczna edycja wydarzenia odbywa pod wyznaczonym przez Światową Federacją Zdrowia Psychicznego hasłem: „Zdrowie psychiczne w sytuacjach kryzysowych wymagających pomocy humanitarnej”.  To doskonała okazja do refleksji na temat tego, w jaki sposób organizacje mogą pomóc najbardziej potrzebującym, czyli ofiarom konfliktów zbrojnych i klęsk żywiołowych, poprzez budowę odporności, troskę o lokalne społeczności i udział w inicjatywach dobroczynnych. Występowanie wyjątkowych sytuacji nie oznacza jednak, że przedsiębiorstwa nie powinny skupiać się również nad aspektami zdrowia psychicznego również w swoich strukturach na co dzień.

Multimedia
Halucynacje w AI: Dlaczego LLM-y zmyślają i będą zmyślać?

Czy duże modele językowe (LLM) mogą przestać kłamać? Większość firm wdrażających AI ma taką nadzieję. Tymczasem prof. Michał Karpowicz, szef Samsung AI Center Warsaw, przedstawia matematyczny dowód, że tzw. halucynacje to nie błąd, ale nieunikniona cecha każdego LLM-a. Dowiedz się, dlaczego nigdy nie będziesz mieć gwarancji, że odpowiedź AI jest w 100% prawdziwa i co to oznacza dla Twojego biznesu.

Toksyczny szef, wypalony zespół: obraz zarządzania w polskich firmach

W Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego najnowszy raport „Bezpieczeństwo Pracy w Polsce 2025” obnaża gorzką prawdę o polskim środowisku pracy. Aż 67% pracowników doświadcza nieodpowiedniego traktowania ze strony przełożonych, co prowadzi do masowego spadku motywacji, problemów ze zdrowiem psychicznym i wypalenia zawodowego. Dane są alarmujące i pokazują, że biznes stoi przed pilnym wyzwaniem: uzdrowieniem kultury organizacyjnej, zanim będzie za późno.

Co się stanie, jeśli nauka przez obserwację zniknie?

Na przestrzeni lat obserwowałam wiele różnych sposobów wspierania młodych ludzi w poznawaniu zawodu, kultury organizacyjnej i obowiązujących norm, czyli w tym, by „uczyli się przez obserwację”. Jednak wiele w tym obszarze się zmienia.
Na przykład kilka lat temu zaskoczył mnie układ biura mojego znajomego, znanego londyńskiego prawnika. Miał on typowy gabinet partnera — narożne biuro z panoramicznym widokiem na miasto i monumentalnym biurkiem. A jednak wzdłuż jednej ze ścian stały trzy mniejsze biurka, przy których pracowali młodzi stażyści kancelarii. Zapytałem więc: dlaczego nie mają własnych boksów biurowych?

Digitalizacja dokumentów wspiera zespoły transportu medycznego. Jak Seven Med wdrożyło automatyzację drukowania i skanowania

Obsługa dużego wolumenu dokumentów to problem wielu organizacji. Gdy jednak na szali waży się ludzkie zdrowie i życie, sprawność działań administracyjnych jest szczególnie ważna.

Seven Med, łódzka firma specjalizująca się w transporcie medycznym, zdecydowała się wyjść przed szereg i wyznaczyć nowe standardy w branży, wdrażając Kyocera Cloud Print and Scan – system automatycznego zarządzania wydrukiem i skanowaniem firmy Arcus.  O tym, co stanowiło przyczynę tej decyzji, jakie trudności jej towarzyszyły i jakie są końcowe wnioski, opowiedział nam prezes Seven Med, Jarosław Królewiak oraz Łukasz Małkiewicz, prezes Avendi Solutions – firmy odpowiedzialnej za wdrożenie rozwiązania.

Multimedia
Myśl jak ameba, działaj jak SpaceX: strategia biznesowa w erze AI

Czy wiesz, czego Twoja firma może nauczyć się od ameby i SpaceX, by przetrwać w erze AI? Iwo Zmyślony w swoim wystąpieniu na Kongresie MIT Sloan Management Review Polska w fascynujący sposób pokazuje, dlaczego tradycyjne modele zarządzania, skuteczne w XX wieku, dziś już nie wystarczają.

Jak poprzednie pokolenia wpływają na nasze decyzje?

W ostatnich latach przeprowadzono liczne badania na temat tego, w jaki sposób ludzie podejmują decyzje wpływające na przyszłe pokolenia. Zidentyfikowano psychologiczne bariery, które definiują dylematy międzypokoleniowe, np. sytuacje, w których obecne pokolenie musi zrezygnować z pewnych korzyści, aby działać w interesie przyszłych generacji. Odkryto między innymi, że poczucie odpowiedzialności i troska o dziedzictwo mogą wpływać na to, w jaki sposób wynagradzamy wobec naszych następców.

Wciąż jednak zbyt mało wiemy o tym, w jaki sposób nasze obecne decyzje są kształtowane przez poprzednie pokolenia i ich doświadczenia. Jest to bardzo ważne, ponieważ niegdyś opowieści przekazywane przez przodków miały na celu uchronić nas przed powielaniem błędów z przeszłości. Jednak w czasach, gdy mity zostały zastąpione wystąpieniami na TED-ach, musimy się zastanowić, czy organizacjom nie grozi utrata kontaktu z lekcjami, które daje im historia. Odpowiedź na to pytanie może być niezwykle pomocna w epoce gwałtownych zmian technologicznych, gdy szczególnie potrzebujemy refleksji, jasnej kultury organizacyjnej i kreatywności.

Nowoczesne systemy i narzędzia jako motor przewagi biznesowej

Świat biznesu przyspiesza. Firmy, które chcą utrzymać się na rynku, muszą podejmować decyzje w oparciu o rzetelne informacje i działać szybciej niż konkurencja. Dlatego tak dużą rolę odgrywają dziś nowoczesne systemy i narzędzia, które nie tylko porządkują dane i raportowanie, ale przede wszystkim umożliwiają natychmiastową reakcję – budując realną przewagę.

 

Podstawą sukcesu jest połączenie trzech elementów: szybkiego dostępu do danych, raportów dopasowanych do specyfiki firmy oraz zwinnych procesów, które wspierają rozwój zamiast go blokować. To brzmi prosto, ale w praktyce właśnie tu organizacje najczęściej tracą czas i energię.

Kiedy strategia pracy hybrydowej frustruje dwudziestolatków

Dwudziestolatkowie nie chcą ani pełnej pracy zdalnej, ani codziennych powrotów do biura. Oczekują elastycznego modelu, który łączy relacje offline i online, wspiera rozwój i buduje kulturę organizacyjną.

Budowanie kultury opartej na danych: trzy błędy, których trzeba unikać

Gdy członkowie organizacji opierają się zmianie sposobu podejmowania decyzji, nawet najlepiej zaplanowane projekty z data science są skazane na porażkę. Oto, jak przezwyciężyć kluczowe wyzwania.

 

Gdy jedna z największych globalnych firm telekomunikacyjnych zmagała się z wysokim poziomem odpływu klientów, zespół marketingu próbował przeciwdziałać temu zjawisku, stosując podejście heurystyczne. Na przykład, jeśli klient nie wykonywał połączeń wychodzących przez trzy tygodnie, firma uruchamiała promocję. Jednak nie przyniosło to rezultatów, wskaźnik utrzymania klientów był najniższy od lat. Na podstawie cotygodniowych przeglądów wyników biznesowych, prezes firmy uznał, że nadszedł czas na zmianę strategii. Zwrócił się ku narzędziom data science i stworzył międzydziałowy zespół projektowy w celu rozwiązania problemu. Algorytmy uczenia maszynowego przeanalizowały wzorce zachowań klientów i prognozy rezygnacji z usług. Wykorzystanie prostych technik, takich jak drzewa decyzyjne, pomogło zidentyfikować czynniki, które trafnie szacowały prawdopodobieństwo odejścia klienta, na przykład na podstawie wysokości rachunków i wzorców połączeń wychodzących.

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!