To, co prezes Adam Karski robi po pracy, jest jego prywatną sprawą. Ale jeśli rada nadzorcza zechce go odwołać ze stanowiska – uznając, że straciła zaufanie do szefa Prestige – może to zrobić w każdej chwili. A powód zwolnienia nie musi być związany z działalnością biznesową prezesa.
W przedstawionej historii brak jednoznacznych podstaw do stwierdzenia, że prezes Karski postąpił w sposób niezgodny z prawem. W końcu znana w firmie i poza nią słabość prezesa do płci pięknej jak dotąd nie spowodowała jakichkolwiek negatywnych konsekwencji dla firmy. Spółka zarządzana przez Karskiego dzięki jego działaniom osiąga coraz większe sukcesy biznesowe. Rada nadzorcza nie powinna zamieniać się w stróża moralności. Oczywiście, może ona w formie uchwały wyrazić swoją opinię, jeśli nie akceptuje określonych zachowań prezesa w miejscach publicznych, zwłaszcza przy okazji wydarzeń promujących firmę lub jej produkty, ale nie ma uprawnień do wydawania mu wiążących zaleceń.
Być może członkowie rady nadzorczej Prestige powinni przyjrzeć się bliżej polityce kadrowej prezesa, zwłaszcza pod kątem regulacji prawa pracy zakazujących dyskryminacji m.in. przy awansach pracowników. Gdyby dotarły do nich wiarygodne informacje, z których wynikałoby, że przy awansach Karski nie kierował się względami merytorycznymi lub też dopuścił się innych nagannych czynów, takich jak mobbing lub molestowanie seksualne (chociaż w opisanej historii brak jest takich podejrzeń) – powinni zażądać wyjaśnień i przeprowadzić wewnętrzne badanie, czy regulacje te nie zostały naruszone.
Trzeba tu także przypomnieć, że tak jak zarząd członkowie rady nadzorczej ponoszą osobistą odpowiedzialność za spowodowanie szkody w spółce lub narażenie spółki na jej bezpośrednie niebezpieczeństwo. Gdyby zatem rada nadzorcza miała wiarygodne informacje o podejrzeniu popełnienia takich czynów przez prezesa i nie podjęła żadnych działań nadzorczych, jej członkowie mogliby ponosić za takie zaniechanie własną odpowiedzialność cywilną, a nawet karną.
Do niedawna odpowiedni przepis kodeksu spółek handlowych przewidywał odpowiedzialność karną za działanie na szkodę spółki. Ten przepis był słusznie krytykowany przez praktyków i środowiska biznesowe, ponieważ rodził uzasadnione obawy o jego nadużywanie przez organy ścigania, zwłaszcza ze względu na to, że zwrot „działanie na szkodę spółki” nie był doprecyzowany ustawowo (dlatego mógł też obejmować np. szkodę niemajątkową). Ponadto prokuratura mogła wszczynać sprawy o takie przestępstwa z urzędu (w praktyce miało to miejsce), choćby ani spółka, ani jej akcjonariusze nie czuli się pokrzywdzeni.
Ostatnio jednak wprowadzono zmiany dotyczące odpowiedzialności karnej członków organów spółek za działanie na szkodę spółki. Zgodnie z nimi ściganiu podlega obecnie narażenie spółki na bezpośrednie niebezpieczeństwo szkody majątkowej znacznych rozmiarów (a nie jakiejkolwiek szkody, jak było dotąd), a postępowanie karne w takiej sprawie może być wszczęte na wniosek pokrzywdzonego (np. właściciela spółki, akcjonariuszy).
To jest komentarz eksperta. Przeczytaj tekst główny »
W przypadku analizowanej historii prezesa Karskiego zmiana w prawie oznaczałaby, że hipotetyczne ryzyko dla renomy firmy Prestige, które mogłoby wyniknąć z jego „występów” pozasłużbowych, z pewnością nie dawałoby podstaw do stawiania mu zarzutu wspomnianego typu przestępstwa. Stąd też rada nadzorcza firmy nie ma obowiązku podjęcia jakichkolwiek decyzji wobec prezesa wyłącznie na podstawie ogólnikowych plotek o jego (być może) podwójnym życiu.
Przeczytaj kolejne komentarze ekspertów »
Liczy się wynik ekonomiczny
Rada nadzorcza spółki Prestige powinna sprawować nadzór nad prowadzonym biznesem, a nie nad moralnością jej prezesa. Na koniec liczy się bowiem wynik ekonomiczny, a nie to, czy szef firmy zdradza żonę.
Postępowanie prezesa może mieć wpływ na ocenę firmy
Adam Karski potrafi kierować firmą, ale nie radzi sobie w życiu prywatnym. W konsekwencji jego postępowanie może mieć wpływ na ocenę firmy Prestige przez klientów i partnerów biznesowych, co może niekorzystnie przełożyć się na wyniki spółki.