Mijający rok był trudny. Wiele też zmienił. Nie chodzi tylko o przyśpieszoną transformację cyfrową, ale także o kulturową rewolucję. A ta – rzecz jasna – wpływa również na biznes.
Pandemia koronawirusa uświadomiła nam w niezwykle wyrazisty sposób, że niektóre ze zmian mogą nadejść szybciej niż myślimy. Zarazem jednak kierunki samych zmian były łatwe do przewidzenia. W tym sensie o ile pandemia nas zaskoczyła, o tyle spora część ekonomicznych, gospodarczych czy biznesowych zmian już nie. Praca zdalna zyskiwała na popularności od dłuższego czasu. Spotkania internetowe zamiast fizycznych również stawały się czymś powszechnym jeszcze przed izolacją. Dosyć łatwo nauczyliśmy się żyć i pracować w nowej rzeczywistości. Problemem okazał się jednak brak stabilności i pewności. Poczucie niepewności nie zostało oswojone ani w biznesie, ani w życiu osobistym.
Świadomi liderzy oczekują, że rok 2021 będzie właśnie rokiem powrotu do względnej stabilności, pewności, przewidywalności. Nie będzie to możliwe bez zmian społeczno‑kulturowych. W tym tekście – posiłkując się raportem Marian Salzman, cenionej amerykańskiej ekspertki ds. komunikacji – przedstawiam te najważniejsze.
1. Nauka odradza się, ale w bólach, w zgiełku sceptycyzmu wobec innowacji
Chociaż w pandemii ratowały nas technologia i nauka, to niestety nie oznacza to jeszcze, że nagle zaczęliśmy bardziej wierzyć specjalistom, naukowcom i innowatorom. Wręcz przeciwnie. Rok 2020 obfitował w spiskowe teorie – szczególnie te dotyczące powstania i rozwoju koronawirusa, a także szczepionki. Według niektórych badaczy (Friedman and Plumer, 2020) pandemia pokazała „długoletnią praktykę dezawuowania wiedzy naukowej dla celów politycznych”– z uszczerbkiem dla społecznego odbioru nauki i naukowców. W dobie powszechnego dostępu do nieprzebranych zasobów wiedzy tym bardziej dziwić może fakt, że nadal pozostajemy dziś niewolnikami dogmatów, pół‑prawd, stereotypów i ideologii. Wyżej od wpływowych naukowców cenimy sobie wpływowych celebrytów. Dla biznesów opierających się na innowacjach ta rosnąca nieufność wobec przełomowych idei czy produktów może budzić uzasadniony niepokój. Zwłaszcza gdy naukowe fakty, z którymi trudno polemizować i które stanowią fundament rzetelnej debaty publicznej, są przekrzykiwane przez powielanie niesprawdzonych fake‑newsów.
2. Technologia pomoże nam w walce o zdrowie
Przywrócić nadzieję w technologię i naukę może skuteczna szczepionka. Chociaż nie wierzymy akademickim gremiom, doszukując się w tezach naukowców politycznego lobbingu, to wierzymy, że „mała technologia”, czyli aplikacje, pomogą nam w zmienianiu środowiska wokół nas. Jesteśmy też bardziej świadomi problemów zdrowotnych i wiemy, że technologia może nam pomóc z nimi walczyć. Dobitnym przykładem jest rozwój potencjalnie mniej szkodliwych alternatyw dla palaczy papierosów, takich jak tzw. Iqosy, czyli podgrzewacze tytoniu. Dzięki temu, że wyeliminowano w nich kluczowy problem związany z papierosami, czyli spalanie tytoniu i powstawanie dymu, naukowcy coraz głośniej mówią o takich urządzeniach w kategoriach szansy na walkę z globalną epidemią palenia tytoniu. Inny przykład stanowi wprowadzanie aplikacji mierzących i analizujących stan zdrowia użytkowników, tzw. wearables, w Polsce określanych jako „technologie ubieralne”, które – poza spełnianiem funkcji monitorujących naszą kondycję – mogą także stymulować użytkowników do częstszego wysiłku fizycznego. Firmy zdają sobie z tego sprawę i wiedzą, że dzięki wykorzystaniu technologii tworzone przez nie produkty mogą inspirować pozytywne zmiany w dziedzinie zdrowia publicznego.
3. Wielka pauza nauczyła nas uważności
Przymusowa izolacja sprawiła, że mieliśmy więcej czasu na przedefiniowanie życiowych wartości. Zaczęliśmy doceniać zdrowie i życie rodzinne. Zarazem wzrosła świadomość wielki wpływ może mieć jednostka na losy innych osób, grup czy społeczeństw. Akcje typu #stayhome uczyły nas solidarności społecznej i otwartości na potrzeby innych. Przenieśliśmy te zachowania na współpracę z pracownikami, bo ci… stali się niemal naszymi współlokatorami.
4. Nasza intymność została „oswojona”
Jedną z największych zmian w pandemii jest to, że teraz „widzimy” ludzi inaczej niż miało to miejsce wcześniej. Z dnia na dzień weszliśmy do swoich domów przez cyfrowe drzwi. Wkroczyliśmy w swoją strefę intymną. I oswoiliśmy ją. Nikogo już przecież nie zawstydza moment, w którymza plecami w trakcie video‑konferencji nagle pojawia się kot czy dziecko. To, co jeszcze przed kilkoma miesiącami było wyjątkową sytuacją – rozmowa na Zoomie, Teamsach, Hangout’cie czy Clickmeetingu w domowym anturażu – dziś nikogo już nie dziwi. Jesteśmy bardziej wyrozumiali dla „domowych” spotkań ze współpracownikami.
5. Zanegowaliśmy stary podział czasu
W dobie pandemii po raz kolejny przypomnieliśmy sobie, że czas jest względny. Szczególnie czas pracy. Jeszcze do niedawna trzymaliśmy się sztywnych reguł dotyczących czasu i miejsca prac. „Dzień roboczy” był dla nas okresem pomiędzy godzinami 9 a 17. Już wcześniej wiedzieliśmy, że sztywne reguły pracy w wielu zawodach i profesjach były reliktem przeszłości. Nowy dzień pracy to tak naprawdę splot przerw w codzienności. Nauczyliśmy się pracować w krótkich sprintach – od potrzeby do potrzeby. Pogrzebaliśmy puste godziny. Wielu pracowników zauważyło, że praca zdalna, w wybranych godzinach, zwiększyła ich efektywność. Przewartościowanie tradycyjnego podejścia zarówno do codziennych, jak i życiowych harmonogramów, a także zwiększenie naszej elastyczności pozwoliły także wielu biznesom po prostu przetrwać. Wracając do biur – nawet w systemie hybrydowym – musimy mieć to na uwadze.
6. Zrozumieliśmy, jak bardzo mały jest świat i jak bardzo zamknięty w bańkach
Podczas pandemii technologia umożliwiła dziesiątkom milionów ludzi zdalne prowadzenie czegoś na kształt normalnego życia. Dzięki temu można pracować w domu, uczyć się w domu, robić zakupy w domu, a nawet „gromadzić się” z przyjaciółmi i rodziną, aby świętować i współczuć, mimo że są tysiące kilometrów od siebie. A jednocześnie nowe technologie zawęziły nasze światy. Zamknęliśmy się w internetowych bańkach tworzonych przez algorytmy. Skazani na technologie i media społecznościowe – jedyne okna na świat – zmuszeni zostaliśmy do zaufania tech‑gigantom. Staliśmy się, chąc nie chcąc, częścią cyfrowej symulacji. Te bańki utrwaliły nasze przekonania, także te dotyczące zarządzania i prowadzenia biznesu. Czy masowe przejście do e‑commerce okaże się tylko chwilową metodą ratowania biznesu, czy fundamentalną i stałą zmianą?
7. Zauważyliśmy, że „wirtualne” bywa cenniejsze niż „rzeczywiste”
Dane są wyceniane dziś drożej niż ropa i inne paliwa. Pandemia przyspieszyła przewartościowanie realnych obiektów na rzecz tych wirtualnych. Cyfrowe bity i bajty są dziś dużo cenniejsze niż fizyczne atomy. Firmy produkujące dane (w węższym kontekście: wiedzę) dominują na rynku. Przemysł danych – ważny przed pandemią – dziś nie ma konkurencji. Konceptualność jest zarazem wyżej ceniona niż konkret. Chociaż wiemy, że wirtualność jest efemeryczna i wrażliwa (pamiętamy jak łatwo zawalił się wirtualny świat kredytów po 2008 roku) to była ona ratunkiem, gdy rzeczywistość zaczęła się sypać. Ratunkiem, który też nam się sprzykrzył. Wiele wskazuje na to, że kryzys klimatyczny – o którym jednak trochę zapomnieliśmy z powodu COVID‑19 – sprawi, że doceniamy to, co rzeczywiste: powietrze i wodę. Być może wyścig o te surowce będzie fundamentalny dla strategii wielu firm.
8. Wyręczyliśmy się dronami
Drony to dziś miliardowy biznes. W czasie pandemii były wielkim wsparciem, gdy zerwały się łańcuchy dostaw i ludzie zostali zamknięci w domach. Według prognoz IDC (International Data Corporation) suma wydatków globalnych na drony w 2020 r. wyniesie rekordowe 16,3 biliona dolarów. Już teraz drony dostarczają różne produkty, a jutro mogą być wsparciem w medycynie. Masowe użycie dronów jest pierwszym krokiem do powszechnej automatyzacji i robotyzacji transportu i przemysłu. Amazon twierdzi, że do pełnej automatyzacji w swoich magazynach dojdzie w perspektywie dekady, ale japońska firma Uniqlo, drugi co do wielkości sprzedawca odzieży na świecie, już zastąpił 90 procent siły roboczej w swoim flagowym magazynie w Tokio robotami.
9. Wyjechaliśmy na wieś i ją zmieniamy
Ludzie chętnie godzili się na koszty związane z życiem w mieście ze względu na korzyści w postaci kultury, wyśmienitej kuchni, zakupów, najlepszych szkół, możliwości zatrudnienia. Do tej pory talenty uciekały do miast, rozwijając globalne firmy, ale także często wpływając na tkankę miejską. Dziś – gdy wiemy, że można pracować wszędzie – wiele osób (wiele talentów) może wybrać życie poza metropolią. Pozostanie na prowincji wykształconych, dobrze zarabiających, świadomych pracowników może wpłynąć pozytywnie na rozwój zdegradowanych dotychczas rejonów. W dłużej perspektywie może też pozwolić na zmniejszanie nierówności i dysproporcji społeczno‑ekonomicznych pomiędzy mieszkańcami dużych miast a miasteczekwsi. Być może to właśnie prowincja dla wielu z nas na stałe stanie się synonimem „home office”i atrakcyjnego miejsca pracy.