W najbliższy piątek, 27 listopada, wypada Black Friday, czyli dzień największej przedświątecznej wyprzedaży. Jednak z powodu lockdownu czarny piątek potrwa aż do początku grudnia, a większość atrakcyjnych promocji oferowana jest w sieci.
Tłumy czekające na otwarcie marketu. Dantejskie sceny przed kasami. Zacięte bójki w dziale RTV. Takie obrazki do tej pory kojarzyły nam się z czarnym piątkiem. Wyjątkowa, gorąca atmosfera przedświąteczna.
Chociaż w Polsce szaleństwo wyprzedażowe nie dorównywało temu zza Oceanu, to i tak dla wielu osób ostatni piątek listopada był czasem zakupowego amoku. Potwierdza to Krzysztof Jarecki, CEO ExpertSender.
– Święta zakupowe z roku na rok są coraz popularniejsze w Polsce. Obecnie, aż 94,8 proc. badanych przez ExpertSender stwierdziło, że wie czym jest Black Friday. To pokazuje, że globalne trendy zakupowe - w tym zakupy online - dobrze adaptują się także w Polsce. Jednak w tym roku sytuacja może być nieco inna. W tym momencie wiele osób nie wie, czy zrobi zakupy w tym czasie. Dlatego tak ważne jest wdrożenie przez sklepy odpowiednich działań marketingowych, które zachęcą klientów – mówi Jarecki.
Świadomość szans i możliwości zakupowych, jakie oferuje Black Friday jest wysoka, więc biznes nie odpuszcza. Z powodu zamknięcia sklepów stacjonarnych do 29 listopada większość akcji czarnopiątkowych przeniosła się do sieci.
Ponad połowa konsumentów śledzi wyprzedaże
Badanie ExpertSendera pokazuje, że wyprzedaże w Black Friday kuszą Polaków, nawet w dobie pandemii. Aż 57 proc. osób śledzi oferty, które otrzymuje e‑mailowo z okazji Black Friday. To może być szansa dla sprzedawców, by zachęcili do zakupów osoby, które deklarują, że jeszcze nie wiedzą, czy skorzystają z wyprzedaży. Co ciekawe, dla ponad połowy ankietowanych (58 proc.), oferty, które otrzymują, są atrakcyjne. Natomiast 42 proc. badanych zamierza z nich skorzystać. Co najbardziej skłania Polaków, by sięgnęli do portfela? Dla 78,1 proc. ankietowanych najatrakcyjniejsza jest obniżka ceny. Znacznie mniej atrakcyjne okazują się bezpłatne dodatki (9,7 proc.), darmowa dostawa (7,6 proc.) czy rabat na kolejne zakupy (3,2 proc.). Wniosek jest prosty — największe znaczenie ma cena produktu.
Czego nie widać?
Przeniesienie listopadowego szału zakupów do sieci ma swoje, niewidoczne na pierwszy rzut oka, konsekwencje. Zamknięcie galerii spowodowało lawinowy wzrost sprzedaży online, ale infrastruktura e‑handlu ma swoje słabe strony. Firmy logistyczne, kurierskie, paczkomaty, które w ciągu ostatnich dwóch miesięcy roku zawsze są niezwykle obciążone, tym razem mogą nie udźwignąć liczby zamówień i związanych z tym dostaw. Pamiętamy, co działo się podczas wiosennego lockdownu. Klienci, przyzwyczajeni do tego, że zamówienia przychodziły z dnia na dzień, tym razem musieli poczekać, tydzień albo dwa, zależnie od segmentu handlu. A przecież był to w retailu tzw. niski sezon. Obecnie, na zamknięcie galerii nałoży się jeszcze szczyt sprzedaży, więc może to być bardzo trudna sytuacja zarówno dla sprzedawców, jak i klientów. Dodajmy do tego, że większa liczba zamówień to większy współczynnik zwrotów i mamy prosty przepis na zatory.
Szansa na przetrwanie
O ile w poprzednich latach Black Friday był nie tylko szansą na wyczyszczenie magazynów, ale też elementem budowania wizerunku, to dziś – rozciągnięty w czasie – może być sposobem na przetrwanie. W rzeczywistości licznych ograniczeń mocna kampania w sieci z okazji czarnego piątku to sposób na komunikowanie obecności marki w sieci.
W praktyce dla wielu marek promocje z okazji czarnego piątku to dobry moment, by rozpocząć komunikację w sieci. Przedłużenie wyprzedaży na cały listopad trwa od kilku lat, ale dopiero w tym roku jesienna wyprzedaż trwa tak długo, że można już mówić nie o Black Friday, a o Black November. Jedna z popularnych sieci marketów RTV/AGD swoje reklamy czarnopiątkowe emitowała już od początku listopada.
Dziś online można kupić w zasadzie wszystko. Zmienił się też układ sił po stronie kupujących. Według raportu firmy badawczej Zymetria odsetek osób kupujących online podniósł się w tym roku z 76 do 87% . Kupowanie online to wiele korzyści dla klientów, niekoniecznie dla sprzedawców.
– Jeszcze do niedawna e‑commerce dla wielu firm, także dla naszej, był kosztem wizerunkowym. Gdy wynosił on 5, 10% całości sprzedaży można było go zaakceptować. Jednak gdy udział ten wynosi 30% lub więcej, to marża nie pozwala zarobić nawet na koszty – zauważa Jarosław Ruciński, e‑Commerce Manager w spółce BBK, która jest właścicielem marki home&you.
Nie ma ryzyka, nie ma zabawy
Idea Black Friday to wywołanie poczucia wyjątkowej oferty przy ograniczonej dostępności. W Internecie trudno o taką narrację.
Bez przepychanek w markecie, bez kolejek, bez tej całej przedświątecznej gorączki z „Last Christmas” w tle, trudno o zyski dla firm. Kupowanie w sieci jest mniej emocjonalne, bardziej przemyślane. Klienci nie mają poczucia zwycięstwa – nawet okupionego siniakiem– a sprzedawcy nie mogą podgrzać atmosfery bijającymi po oczach etykietami z obniżonymi cenami.
Inna rzecz, że koronakryzys odbił się na naszych portfelach i naszym poczuciu świąt. Wydajemy ostrożniej, nie planujemy świątecznych wypadów.
Według wrześniowego raportu firmy GfK „Handel 2020. Wpływ COVID‑19 na handel 2020/2021” straty w wydatkach w handlu w największych aglomeracjach mogą sięgnąć 16‑21 %. Dane GUS pokazują, że w październiku zrobiliśmy zakupy o 2,3% mniejsze niż rok wcześniej. Aż o 13,4%, zmalała sprzedaż paliw. O 9,7% mniejsze były zakupy odzieży i obuwia, a o 8% w dół poszła sprzedaż samochodów i części motoryzacyjnych. Wzrosty zanotowała branża RTV i AGD – o 10 %, ale było to związane z powrotem do nauki i pracy zdalnej.
Nawet, gdyby czarny piątek miałby potrwać do ostatniego dnia tego roku, to wiele wskazuje na to, że nic już nie uratuje świątecznej atmosfery i tegorocznych wyników sprzedażowych.