Ten artykuł dostępny jest także w wersji audio. Zaloguj się lub zostań prenumeratorem i słuchaj bez ograniczeń!
Oddział międzynarodowej firmy oferującej oprogramowanie i sprzęt komputerowy po dwudziestu latach obecności na polskim rynku planuje przeprowadzenie transformacji cyfrowej. Prezes staje przed dylematem, czy modernizację przeprowadzić szybko, kosztem czasowego spadku przychodów, czy rozłożyć ją w czasie i uniknąć nagłych zmian, jednocześnie oddając pole szybko rozwijającym się konkurentom.
Wychodząc do pracy, żona Pawła Kosińskiego, prezesa polskiego oddziału firmy Patronica, zatrzymała się w drzwiach, pytając:
– Zostajesz dzisiaj w domu?
– Słucham? – odezwał się jakby wyrwany ze snu.
– Nie wyspałeś się? Może powinieneś wypić jeszcze jedną kawę?
– Nie, już się obudziłem, tylko od kilku tygodni coś mi nie daje spokoju – odpowiedział Paweł.
– Domyślam się, że chodzi o firmę.
– Tak, o nowego dyrektora od transformacji cyfrowej. Zaproponował przeprowadzenie w organizacji gruntownych zmian. Już niedługo będę musiał podjąć decyzję.
– Chyba ci w tym nie pomogę, poza tym muszę już iść, ale wierzę, że sobie z tym poradzisz, w końcu technologia to wasza specjalność – powiedziała żona i zamknęła za sobą drzwi.
Kosiński wziął szybki prysznic, ubrał się, chwycił torbę i wyszedł do garażu, gdzie stał jego nowy range rover. Ucieszył się na widok samochodu, ale zaraz potem pomyślał: „Może nie powinienem był kupować tego auta. Robienie sobie prezentów, kiedy firma wymaga ciągłych zmian, nie jest najlepszym pomysłem. Nie jestem też przekonany, czy nadążamy za tym, co dziś dzieje się w cyfrowym świecie”.