Wraz z rosnącą złożonością biznesu firmy dostrzegły zalety upraszczania tego, co się da. Nie forsują na siłę własnych rozwiązań, tylko stawiają na standardy ułatwiające wymianę danych. O tym, jak kody kreskowe stały się symbolem rozwoju polskiej gospodarki, oraz konieczności wyeliminowania papierowych dokumentów z łańcucha dostaw, mówi dr inż. Elżbieta Hałas, członkini zarządu GS1 Polska. Rozmawiała Joanna Koprowska.
W tym roku GS1 obchodzi 30‑lecie działalności w Polsce. Przez ten czas uczestniczyliście w ogromnej metamorfozie polskiego handlu. Jak ocenia pani przemiany technologiczne, które zaszły przez te trzy dekady?
Gdy zaczynaliśmy – na początku lat dziewięćdziesiątych, kod kreskowy był czymś magicznym. W Polsce brakowało produktów, a jeśli były dostępne i dodatkowo okodowane, automatycznie stawały się lepsze, luksusowe, „zachodnie”. Wtedy kody pomagały się wyróżnić. Dzisiaj mówimy o sytuacji odwrotnej. Nie brakuje już towarów, a kody stały się standardem. Coraz częściej robimy zakupy w sklepach bez kas i kasjerów, ale za to ze zintegrowanymi czytnikami, kamerami czy czujnikami, umożliwiającymi systemom transakcyjnym ściąganie płatności. Te wszystkie rozwiązania ułatwiające życie często wykorzystują standardy GS1.
GS1 przez wiele lat koncentrowało się na działalności w handlu offline, pomagając usprawniać ich procesy logistyczne. Ale dziś firmy przenoszą część swojej działalności do sieci, musicie więc wspierać handel online. W jaki sposób?
Aby doświadczenie omnichanel było satysfakcjonujące dla klienta, nie może być zbyt skomplikowane, dlatego powinno się opierać na tym samym identyfikatorze. Współpracujemy z marketplace’ami, by korzystały z numerów GTIN, a także z firmami, które chcą zaistnieć w internecie. Gdy posiadają numer GTIN, łatwiej im zacząć e‑sprzedaż oraz zwiększyć widoczność produktów w internecie. To ich przepustka do handlu online.
Czyli wkrótce będziemy mówić: „Nie masz numeru GTIN, nie sprzedajesz w internecie”?
Coraz więcej marketplace’ów wymaga od sprzedających identyfikatorów GS1. Począwszy od globalnego Amazona po Allegro. Od lipca tego roku na platformie Allegro.pl kod EAN jest obowiązkowym identyfikatorem produktu w wybranych kategoriach. Dziś marketplace’y, podobnie jak wcześniej sieci handlowe, zauważają korzyści ze standaryzacji. Ponad 45 lat temu w USA, a kilka lat później w Europie przedstawiciele produkcji i handlu zadecydowali, że nie będą ze sobą konkurować w tym obszarze, by ułatwić sobie rozwój na innych płaszczyznach. Tym polem były podstawowe elementy, które identyfikują produkty i budują ich wiarygodność, czyli kody kreskowe.
W wielu wypowiedziach podkreśla pani, że jako organizacja GS1 w Polsce chcecie jak najlepiej wspierać firmy w dotrzymaniu kroku zmianom wywołanym cyfrową rewolucją. To jest piękna deklaracja, ale chyba niełatwa w realizacji. Jak wam udaje się dotrzymać kroku zmianom i adaptować do zmiennych warunków?
Jesteśmy globalną, działającą w 150 krajach, organizacją non profit – zarządzaną przez Uczestników Systemu. Zaczynaliśmy jako część Instytutu Logistyki i Magazynowania, ale od ponad czterech lat jesteśmy niezależną organizacją. Dzięki bliskiej współpracy międzynarodowej możemy się uczyć od innych organizacji działających tam, gdzie cyfryzacja postępuje nieco szybciej. Pozwala nam to wcześniej odkrywać kierunki zmian zachodzące na polskim rynku i na czas przychodzić z rozwiązaniami.
Coraz trudniej wszystko uporządkować i odnaleźć się w gąszczu danych. Firmy mają z tym problem, a my staramy się im wskazać drogę.
Obecnie firmy mają nieograniczony potencjał rozwoju, ale warunek jest jeden – trzeba zadbać o podstawę, a tę nadal stanowi posiadanie unikalnego identyfikatora, którym jest numer zapisany w kodzie kreskowym. Sam identyfikator można zapisywać za pomocą różnych technologii, jak np. RFID opartej na częstotliwościach radiowych. Pozwala ona odczytać w bardzo krótkim czasie dużą liczbę danych bez fizycznego kontaktu. Można wejść do magazynu z czytnikiem i od razu zweryfikować, czy dany towar jest na stanie. Jako klienci możemy zobaczyć to rozwiązanie np. w Decathlonie. Gdy jesteśmy przy kasie, nie musimy skanować każdego z produktów oddzielnie, ponieważ ich identyfikacja odbywa się automatycznie, gdy płacimy za zakupy.
Przez te 30 lat działalności GS1 w Polsce zdecydowanie zwiększyła się liczba produktów do okodowania. Czy to rodzi jakieś wyzwania?
Coraz trudniej wszystko uporządkować i odnaleźć się w gąszczu danych. Firmy mają z tym problem, a my staramy się im wskazać drogę. Podpowiadamy, jak usprawnić wymianę danych produktowych i zastąpić istniejący – nieefektywny, uciążliwy oraz kosztowny – model wymiany danych. Aktualnie wdrażamy Globalny Model Danych GS1. Chcemy, by wszystkie produkty na świecie były opisywane w ten sam sposób, za pomocą takich samych atrybutów, by można było wszystko od razu zaciągnąć do systemu firmowego. Od jakiegoś czasu pracujemy również nad platformą eProdukty, która umożliwi dostęp do podstawowych informacji dotyczących wszystkich okodowanych rzeczy na świecie. Tak, aby każdy, kto sprzedaje i kupuje, mógł zweryfikować towary na podstawie ich wirtualnych paszportów.
Wzrastające wymagania rynku sprawiają, że elektroniczna wymiana danych pomiędzy poszczególnym ogniwami łańcucha dostaw nie jest już tylko dobrą praktyką, ale powoli również staje się standardem. Jak udaje się wam szczepić ideę „paperless” w polskich firmach?
W latach dziewięćdziesiątych wymianę dokumentów umożliwiał faks, dzisiaj wielu pracowników biurowych już nawet o nim nie pamięta. Polacy lubią nowoczesne rozwiązania i pozytywnie reagują na pomysł ucyfrowienia obiegu dokumentów. Zresztą naszą inicjatywę paperless rozpoczęliśmy równolegle właśnie od Polski, a także Hiszpanii i Niemiec. Nie tylko propagujemy paperless, lecz także zajmujemy się standardami komunikacji biznesowej w łańcuchu dostaw B2B. Chcemy szybko zelektronizować wszystkie pozostałe dokumenty, nie tyko zamówienia czy faktury.
Pamiętam, jak na początku XXI wieku liderem we wdrażaniu elektronicznej faktury była firma Makro. Wtedy było to rozwiązanie równoległe do drukowanych dokumentów, a i tak oznaczało ogromny skok technologiczny. Dzisiaj cyfrowy obieg staje się powoli koniecznością, a z pewnością standardem wyróżniającym firmy o globalnych ambicjach.
Piastuje pani wysokie stanowisko w organizacji GS1 Polska, a nie jest pani jedyną kobietą w zarządzie. Jak udaje się wam budować kulturę organizacyjną, która sprzyja inkluzywności?
Wierzymy w to, że standardy zmieniają sposób, w jaki żyjemy i pracujemy. Pomagają firmom skoncentrować się na biznesie, a nie na zajmowaniu rzeczami, które powinny być automatyczne. Wiara w to sprawia, że nasza praca staje się intelektualną przygodą. Takie podejście zawsze rodzi pasję i zaangażowanie. Nasza misja pomaga przyciągać ludzi, których łączy wiara w siłę standardów i chęć propagowania globalnego języka biznesu.