Przenoszenie produkcji za granicę, na przykład w celu optymalizacji kosztów, nie musi oznaczać ani niższych płac, ani gorszych warunków pracy Europejczyków, w tym Polaków. Najnowsze wyniki badań prowadzonych na Politechnice Gdańskiej wskazują, że straty wynikające z globalizacji łańcuchów produkcji są zaskakująco marginalne.
Kolejne pokolenia wchodzące na rynek pracy mają odmienne oczekiwania dotyczące organizacji pracy, równowagi pomiędzy czasem wolnym a pracą czy ogólnie pojętym dobrobytem. Dzisiaj godziwą pracę kształtują nie tylko otrzymywane płace, ale również szereg innych aspektów pozapłacowych, takich jak liczba przepracowanych godzin, nadgodziny czy perspektywy rozwoju zawodowego oraz intensywność pracy. A jak na warunki pracy wpłynęły globalne łańcuchy dostaw?
Warunki pracy a globalizacja
Postępująca fragmentaryzacja produkcji sprawia, że dany produkt powstaje w wielu lokalizacjach, niejednokrotnie przekraczających granice krajów. To dlatego coraz trudniej jest zdefiniować, skąd pochodzą na przykład iPhone’y czy dreamlinery, bo zazwyczaj składają się z elementów wytworzonych w wielu krajach. Pracownicy krajów rozwiniętych boją się jednak globalizacji produkcji i rozciągniętych łańcuchów dostaw, uważając, że może negatywnie wpłynąć na ich warunki zatrudnienia, wysokość pensji czy dostępność miejsc pracy. Podobne obawy zgłaszają też niektórzy naukowcy, np. ci z Massachusetts Institute of Technology (MIT), którzy przekonują, że przenoszenie części produkcji do Chin może skutkować redukcją miejsc pracy w USA.
Na Wydziale Zarządzania i Ekonomii Politechniki Gdańskiej postanowiłyśmy zbadać, czy faktycznie globalizacja wpłynęła na sytuację europejskich pracowników. Przeanalizowałyśmy dane dotyczące 9,5 miliona pracowników z 22 krajów europejskich, zebrane w ciągu 10 lat. To pierwsze badanie łączące dane z różnych sektorów i krajów z danymi o produkcji krajowej. Co odkryłyśmy?
Choć część produkcji jest przenoszona za granicę (z krajów europejskich na inne kontynenty), nie skutkuje to ani znacząco niższymi płacami, ani gorszymi warunkami pracy. Co ciekawe, dotyczy to nawet tych sektorów, które w większym stopniu uczestniczą w globalnych łańcuchach wartości. Gdyby przyjąć założenie, że procesy globalizacji handlu międzynarodowego pozostałyby na tym samym poziomie, co w roku 2005, to po 10 latach przeciętny pracownik w Europie zarabiałby jedynie 30 euro rocznie więcej.
Ktoś traci, ktoś zyskuje
Możemy jednak wyróżnić grupę pracowników, która traci z powodu wykorzystywania do produkcji komponentów z zagranicznych źródeł przez rodzime firmy. Globalizacja wpływa negatywnie na sytuację osób zatrudnionych na najniższych szczeblach, gorzej wykształconych oraz tych, których praca jest bardziej powtarzalna, zrutynizowana.
Pracownicy o wyższych kwalifik kacjach nie tracą na tym, że ich firmy przenoszą część produkcji za granicę. W ich przypadku najbardziej istotnymi czynnikami kształtującymi wysokość otrzymywanego wynagrodzenia nadal są indywidualne cechy: wykształcenie, wiek, płeć, warunki zatrudnienia, dotychczasowe doświadczenie w zawodzie czy wielkość firmy.
Mniej nadgodzin, większa niestabilność wynagrodzeń
Analizując warunki pracy Europejczyków, zwróciłyśmy uwagę nie tylko na kwestie płac. Wychodzimy z założenia, że postrzeganie dobrobytu pracowników tylko przez pryzmat wynagrodzeń jest olbrzymim uproszczeniem. Sprawdziłyśmy więc, jak globalizacja wpływa na liczbę przepracowywanych godzin i stabilność płac. W branżach chętniej przenoszących produkcję do krajów, gdzie koszty wytworzenia są niższe niż na rodzimych rynkach, ludzie rzadziej są obciążani nadgodzinami. Zatrudnieni muszą jednak częściej mierzyć się z mniej stabilnym wynagrodzeniem.
Trzeba ciągle trzymać rękę na pulsie
Wbrew powszechnym obawom zmiany mające miejsce na globalnych rynkach pracy nie powinny skutkować pogorszeniem warunków pracy. Przypomnijmy, że jedna czwarta wartości produkcji w Polsce zależy od półproduktów wytworzonych za granicą. Na Węgrzech, w Irlandii czy w Czechach jest to około 40%, a w Luksemburgu – nawet 55%. Dla porównania, w takich krajach jak Stany Zjednoczone i Chiny produkcja odbywa się głównie z wykorzystaniem rodzimych komponentów – udział importowanych dóbr w lokalnej produkcji oscyluje na poziomie 10%. Wyzwaniem dla polskich firm może się za to okazać nadążenie za postępem technologicznym. Dlatego należy stale monitorować warunki pracy, uwzględniając wyzwania współczesnych, zmieniających się rynków pracy.
Opracowanie: Joanna Koprowska