Z definicją sztucznej inteligencji jest jak ze statystyką – mówi dużo, ale nie powie tego, co najważniejsze. Według ogólnej i najbardziej znanej definicji, AI to „gałąź informatyki, w ramach której komputery mogą wykonywać operacje będące zazwyczaj domeną ludzkich umysłów”. Przyjmując, że AI to dział informatyki mający na celu symulowanie działania ludzkiego mózgu, trzeba dojść do wniosku: tak naprawdę sztuczna inteligencja nie istnieje. Ktoś mógłby w tym miejscu powiedzieć: „Stop, halo, halo, jak to NIE ISTNIEJE?”.
Owszem niemal codziennie pojawiają się nowe doniesienia na temat sztucznej inteligencji, przełomowych osiągnięć nowej technologii czy rewolucyjnych zmian, jakie niesie. W rezultacie jednak za chwytliwymi sloganami nie stoją konkretne rozwiązania. Często bowiem rzeczona sztuczna inteligencja to tylko proste rozwiązanie, średniozaawansowany algorytm. Arthur C. Clarke, legenda science fiction i autor 2001: Odysei kosmicznej, zwykł mawiać, że „każda dostatecznie zaawansowana technologia jest nieodróżnialna od magii”. Niestety, spora część AI ma z magią tyle wspólnego, co zręczny iluzjonista.