Parafrazując stary dowcip: włączam telewizor – Pokémon Go, wchodzę na dowolną stronę internetową – Pokémon Go. Boję się otworzyć lodówkę… Choć w tym przypadku prawdopodobieństwo tego, że w lodówce będzie jednak Pokémon, jest bardzo wysokie. O co właściwie chodzi i dlaczego moda na zbieranie wirtualnych stworków może być jednym z najważniejszych wydarzeń biznesowych i kulturowych naszych czasów?
Być może natknęliście się już na grupki zapatrzonych w ekran młodych (głównie) ludzi, którzy przemierzają ulice miast, a czasem zbierają się w jednym, jakby umówionym miejscu. To nie kolejna manifestacja czy niemy protest – to użytkownicy aplikacji Pokémon Go, gry mobilnej, która bije wszelkie rekordy popularności.
Czym właściwie są Pokémony?
W późnych latach 90. XX wieku japońska franczyza święciła tryumfy. Pokémony były dosłownie wszędzie – w telewizji (bardzo popularny serial animowany), sklepach z zabawkami czy nawet w paczkach z chipsami (w postaci umieszczonych w nich żetonów i kart do zbierania). „Pokémania” trafiła na podatny grunt wyobraźni młodych ludzi na całym świecie.
W późniejszych latach blask Pokémonów nieco przygasł. Ale właśnie powrócił ze zdwojoną siłą.
6 lipca firma Niantic (wydzielona w ubiegłym roku z Google) i Pokémon Company wydały grę na systemy Android i iOS. Jedna trzecia Pokémon Company należy do Nintendo i to ona jest głównym beneficjentem sukcesu. W zaledwie nieco ponad tydzień gra podbiła serca milionów użytkowników. Dosłownie: obecnie, mimo że wciąż nie jest dostępna we wszystkich krajach (m.in. w Polsce – w chwili powstawania tego materiału nie można jeszcze pobrać jej z „polskiego” App Store dla iOS), to w samych tylko Stanach Zjednoczonych ma 21 mln aktywnych użytkowników każdego dnia, którzy poświęcają jej średnio 33 minuty dziennie! Opisując to nieco bardziej obrazowo: więcej użytkowników ma w swoich telefonach z Androidem tę grę niż aplikację randkową Tinder, a dzienna liczba aktywnych graczy jest równa użytkownikom Twittera, serwisu społecznościowego o szerokim zasięgu i ugruntowanej pozycji.
Na czym polega Pokémon Go?
Pokémon Go to najprościej mówiąc gra, która wykorzystuje wbudowany w telefon moduł GPS oraz zegarek i w ten sposób określa, kiedy i gdzie gracz się znajduje. Na tej podstawie wyświetla lokalizację jednego z ponad 700 rodzajów charakterystycznych stworków (najbardziej rozpoznawalnym jest żółty, pocieszny Pikachu). Zachęca, aby użytkownicy udali się w dane miejsce, np. do parku, i za pomocą wbudowanego w grę mechanizmu „złapali” postacie z gry, widoczne na ekranie telefonu.
Pokémon Go namawia więc użytkowników, aby przemieszczali się i wyszukiwali kolejne stworki do swojej kolekcji. Mieszanie się fizycznej i wirtualnej przestrzeni znane jest pod nazwą „rozszerzonej rzeczywistości” (AR, augmented reality). Złapane pokemony można następnie rozwijać oraz konfrontować ze sobą na tzw. arenach walk.
Stałe zwiększanie efektywności osobistej to jedna z kluczowych umiejętności menedżerskich »
Źródła sukcesu
Do zadziwiającej mody na granie w Pokémon Go przyczynia się bez wątpienia fakt, że jest to darmowa aplikacja – wystarczy ją pobrać, uruchomić i w nią zagrać. Ale o wiele ważniejszy wydaje się fakt, że gra idealnie trafia w gusta rzeszy fanów wychowanych na fikcyjnym uniwersum. Nie mamy co prawda dokładnych badań, ale pobieżna obserwacja pozwala wysnuć wniosek, że z gry korzystają nie tylko najmłodsi – wydaje się, że to głównie dzisiejsi dwudziestokilkulatkowie, którzy znają już markę, a teraz powrócili do lubianej przez siebie rozrywki.
Niski próg wejścia, siła sentymentu, a także fascynująca obietnica tego, że Pokémony są „prawdziwe” (można je złapać w pracy, pod codziennie mijanym sklepem, w parku) – to składowe niebywałego sukcesu aplikacji, która trafiła idealnie w potrzeby ogromnej grupy docelowej.
Stare na nowo
Dlaczego właściwie fenomenem Pokémon Go warto się interesować? Z kilku co najmniej powodów.
Model biznesowy – gra jest darmowa, ale oferuje zakupy wewnątrz aplikacji (za prawdziwe pieniądze można kupić dodatki ułatwiające rozgrywkę). Nie jest to oczywiście nowość w obszarze aplikacji mobilnych, ale efekt skali może przełożyć się na bardzo realne zyski. Dodatkowo tak obszerna baza użytkowników może być także punktem wyjścia do monetyzowania danych – regulamin aplikacji wyraźnie stanowi, że jej twórcy mogą zbierać i przetwarzać takie informacje jak adres e‑mail, numer IP, lokalizacja użytkowników. Nintendo już zresztą odczuło sukces gry – akcje firmy zyskały w ubiegły poniedziałek jedną czwartą wartości, osiągając najwyższy poziom od listopada i zwiększając wartość rynkową firmy do 7,5 miliarda dolarów. W przyszłości gra może stać się platformą, z której komercyjnie korzystać będą inne podmioty np. reklamując swoje usługi („przyjdź do naszej kawiarni, zgarnij Bulbasaura”).
Wykorzystana technologia – Pokémon Go nie jest pierwszą aplikacją, która wykorzystuje mechanizmy rozszerzonej rzeczywistości. To rozwiązanie jest jedną z wielkich i niespełnionych obietnic nowoczesnego internetu. Z pozoru dająca ogromne możliwości (np. przewodniki turystyczne – skieruj ekran telefonu w stronę dowolnego zabytku i zobacz dodatkowe informacje o nim: teksty, wideo itd.), w rzeczywistości nigdy nie zdobyła serc użytkowników. Pokémon Go jest jednym z niewielu i najważniejszym jak dotąd z przykładów masowego wykorzystania tego zjawiska.
Społeczne implikacje – o Pokémon Go mówi się wszędzie, grę dostrzegli nie tylko gracze, ale i media (nie ma właściwie serwisu czy stacji telewizyjnej, które nie zajmowałyby się tym tematem). Policja prosi, aby grając, nie zapominać o otaczającym świecie – zdarzają się bowiem wypadki z udziałem pochłoniętych grą ludzi. Branża fitness zastanawia się, czy jej przychody wzrosną dzięki modzie na ruch, jaki promuje gra.
Pokémon Go to bez wątpienia jedno z ważniejszych i ciekawszych zjawisk kulturowych ostatnich lat. Niezwykły jest też fakt, że to dopiero początek życia tego rozwiązania. Aplikacji brakuje wielu wyczekiwanych funkcji, między innymi możliwości bezpośredniej rozgrywki między użytkownikami.
Można zadać pytanie: czy za kilka tygodni moda na łapanie stworków nie wygaśnie? Rozmowy, które przeprowadzałem ze znajomymi użytkownikami aplikacji, pozwalają przypuszczać, że nie jest to tylko chwilowa fascynacja. Kartami z Pokémonami graliśmy przez kilka lat – mówią. Może więc nowa „Pokémania” zostanie z nami na dłużej i kolejne firmy będą chciały powtórzyć ten sukces?
Zdjęcia i wideo użyte w tekście są materiałami promocyjnymi producenta aplikacji.