Ten artykuł dostępny jest także w wersji audio. Zaloguj się lub zostań prenumeratorem i słuchaj bez ograniczeń!
Do siedziby Green Seeder, polskiej spółki należącej do amerykańskiej korporacji produkującej maszyny rolnicze i ogrodnicze, przyjechali przedstawiciele z centrali. W przedsiębiorstwie rozeszła się pocztą pantoflową informacja, że Amerykanie kontrolują firmę pod kątem dokumentów związanych z procedurami antykorupcyjnymi i ich praktycznym stosowaniem.
Nowy tydzień zaczął się jak setki innych. Marcin Stefańczyk, prezes firmy Green Seeder, przyjechał w poniedziałek do biura z samego rana. Zgodnie ze swoim zwyczajem pojawił się jako jeden z pierwszych. Wcześniej zaczynali tylko pracownicy recepcji, nawet asystentka Stefańczyka przychodziła do firmy pół godziny później.
Prezes przygotował sobie kawę, uruchomił komputer i zaczął przeglądać najważniejsze wskaźniki za ubiegły tydzień. Trafiały one do systemu prosto z kluczowych działów w każdy piątek. „Marża na przyzwoitym poziomie – pomyślał. – Podpisane zamówienia będą wymagały zaangażowania pełnych mocy produkcyjnych w najbliższych trzech miesiącach, a negocjacje dotyczące kolejnych kontraktów są w toku. Poziom reklamacji niewielki, jedynie wskaźniki związane z ochroną środowiska wymagają jeszcze poprawy. Poziom emisji gazów i waga odpadów na jednostkę produktu mogłyby być na niższym poziomie, ale to obszar, na który zaczęliśmy kłaść nacisk dopiero kilka miesięcy temu. Będzie czas, żeby się tym zająć”.
Stefańczyk sumiennie analizował pozycję po pozycji w raporcie zbiorczym, wiedząc, że centrala w Dallas równie wnikliwie przygląda się wynikom.