Polskie firmy spodziewają się, że w kolejnych miesiącach sytuacja makroekonomiczna będzie coraz trudniejsza. Oto jak przygotowują się na nadchodzącą recesję.
Czy geopolityka odcisnęła już negatywne piętno na polskich firmach? Aby to ocenić, w lipcu i sierpniu 2022 roku poprosiliśmy przedsiębiorców, liderów i menedżerów o ocenę kondycji ich firm i wpływu negatywnych trendów makroekonomicznych na ich sytuację finansową (zobacz ramkę O badaniu). Odpowiedzi uczestników badania pokazały, że większość średnich i dużych firm (71%) nadal dobrze ocenia swoją kondycję. Na razie jedynie nieliczni odczuli efekt nadchodzącej recesji. A mimo to olbrzymia większość badanych z niepokojem spogląda w przyszłość, gdyż mierzą się już nie z jednym kryzysem, ale z trzema równocześnie. Ankietowani najbardziej obawiają się inflacji (79%), w następnej kolejności konsekwencji wojny w Ukrainie (14%), a na koniec restrykcji związanych trzecią falą pandemii (7%). Do pandemii już się przyzwyczailiśmy, do wojny wciąż toczącej się tuż za granicą w zasadzie też, lecz inflacja jest tu i teraz, i to w niej aż połowa ankietowanych menedżerów widzi zagrożenie dla stabilności działania firm.
Projekt zrealizowała redakcja „ICAN Management Review” wraz z zespołem ICAN Research w sierpniu 2022 roku. W badaniu wzięło udział 300 respondentów, połowa badanych to właściciele, prezesi i członkowie zarządów, a pozostali to dyrektorzy kluczowych funkcji. Ankietowani reprezentowali średnie i duże firmy z sektora produkcji (50%), usług (26%) i handlu (24%). Zdecydowana większość reprezentowała firmy, które są liderami bądź kluczowymi graczami w swoich branżach (80%).
Czy jednak inflacja postrzegana jest tylko jako zagrożenie? Okazuje się, że 52% badanych traktuje obecną sytuację zarówno jako zagrożenie, jak i szansę. Każdy kryzys to moment, kiedy konkurencja słabnie, pojawiają się okazje do przejęć. Kluczowe jest więc, by być przygotowanym na te okazje, zarówno finansowo, jak i zasobowo, tak by zawsze być o krok przed konkurencją. Bardzo dobrze to oddają słowa Konrada Pokutyckiego, prezesa BSH w Polsce: – Zawsze trzeba szukać szans, zarówno wtedy, gdy rynki są rozpędzone, jak i w czasie kryzysu. Dla polskiej gospodarki widzę w tej chwili szansę w tym, że potrafimy produkować z bardzo wysoką jakością, w zasadzie we wszystkich branżach, a nadal mamy bardzo przyzwoite koszty pracy oraz koszty pozyskania gruntów, budowania magazynów czy fabryk. Nasze położenie, gwarantujące krótkie ścieżki transportu i logistyki, oraz wysoko wykwalifikowane kadry dają potencjał, by to u nas była relokowana produkcja z obszarów wschodnich. Przy wysokiej jakości możemy być bardzo konkurencyjni i to wszystko predestynuje Polskę do stania się centrum produkcyjno‑usługowym na obszarze europejskim, ale nie tylko i wyłącznie dla Europy.
Problemy na horyzoncie
Warto podkreślić, że zagrożenia w obecnej sytuacji nie widzi jedynie 4% badanych. Czego zatem w perspektywie sześciu miesięcy spodziewa się pozostałe 96% ankietowanych? Jakie scenariusze przewidują firmy planujące weryfikację swoich strategii? Na pierwszy plan wybijają się obawy dotyczące spadku rentowności sprzedaży oraz wzrost poziomu kosztów operacyjnych (zobacz ramkę Wpływ sytuacji makroekonomicznej na funkcjonowanie firm). Pod presją inflacyjną uczestnicy badania oczekują wzrostu cen produktów i usług, co z kolei pociągnie za sobą intensyfikację działań konkurencji, walczącej o utrzymanie swoich klientów i pozyskanie nowych. A to, wraz z wewnętrzną presją płacową, przełoży się na spadek wskaźników płynności finansowej. Obawy firm przed inflacją doskonale oddają słowa Marcina Niepłowicza: – Nie ma dobrej inflacji. W starciu z inflacją trudno znaleźć zwycięzców po stronie biznesu. Jeśli pozwolimy inflacji rosnąć, to z czasem utrudni planowanie działalności, wywoła jeszcze większą niepewność i ograniczy poziom inwestycji. Oczywiście, są firmy mające pozycję monopolistyczną lub działające w warunkach oligopoli, które mogą szybko na rosnącej inflacji skorzystać, wykorzystując ją jako pretekst do podniesienia cen, a konsumenci w tej sytuacji niewiele będą mogli zrobić. Ale na konkurencyjnym rynku inflacja to przede wszystkim zagrożenie – mówi główny ekonomista Europejskiego Funduszu Leasingowego (EFL).
Zarządzanie przedsiębiorstwem w warunkach inflacji nie jest usłane różami, ale warto, by przedsiębiorcy nie zapominali o tym, że inflacja ma swoje plusy. Stwarza im bowiem możliwość podnoszenia cen za produkty i usługi. Klienci w większym stopniu niż zwykle akceptują podwyżki, bo nieustannie słyszą o rosnących cenach dóbr – od energii przez paliwa po żywność. W otoczeniu wyższej inflacji firmom łatwiej więc zwiększać marże i warto, by tę okazję jak najszybciej wykorzystały, ponieważ bardziej niż pewne jest to, że po jakimś czasie przedsiębiorstwa będą sobie musiały radzić z presją płacową. Pracownicy upomną się o podwyżki, a firmy będą zmuszone oddawać im przynajmniej część zyskanej marży. Spadająca zyskowność może z kolei negatywnie odbić się na poziomie inwestycji i doskonalenia działalności.
Nie oszukujmy się, rosnące stopy procentowe i nadchodząca recesja zwiastują moment próby dla wielu biznesów. Od 2008 roku pozyskanie kapitału było łatwe, na rynku nie brakowało pieniędzy, nie było też silnej presji na efektywność biznesu. To były warunki idealne dla firm określanych jako zombie, czyli takich, które funkcjonują tylko dzięki dostępowi do taniego kapitału, ale są nieefektywne, nie spłacają swoich długów i nie generują wystarczających zysków. Ekonomiści nazywają je produktami ubocznymi zbyt niskich stóp procentowych. Pogarszające się warunki ekonomiczne zwiastują apokalipsę zombie, bo sprawią, że spora część takich firm upadnie, a rynek się oczyści. Część zombie będzie się jednak ratować i poszuka sposobów na wzrost efektywności poprzez np. zmiany modelu biznesowego. Radykalne kroki naprawcze mogą zwiększyć ich konkurencyjność i uchronić przed najgorszym scenariuszem.
Firmy działające w sektorach zaspokajających podstawowe potrzeby konsumentów mają większą zdolność do podnoszenia cen bez utraty klientów, a dla tych, które okażą się skuteczniejsze w konkurowaniu ceną, obecna sytuacja może być nawet szansą na zwiększenie sprzedaży. Wielu producentów w sytuacji rosnącej inflacji zainwestowało w zapasy materiałów i surowców, co pomoże im zyskać przewagę nad rywalami, którzy zostaną zmuszeni do droższych zakupów. Przykładem firmy, która inwestuje nadwyżki gotówki w towar, jest Inter Cars. – Jesteśmy dobrze przygotowani do obecnego kryzysu. Mamy pewne zapasy gotówki, a jej nadwyżki inwestujemy w towar. Specjalizujemy się w obrocie towarem, dlatego skupiamy się na tym, na czym się dobrze znamy i tu czujemy się bezpiecznie. Dlatego nie chcemy sięgać po inne formy zabezpieczeń, takie jak instrumenty finansowe. Te pozostawiamy bankom i instytucjom finansowym – tłumaczy prezes Maciej Oleksowicz.
Spora część badanych (42%) spodziewa się spadku produkcji. Obniżenie poziomu produkcji jest dziś bardzo prawdopodobne, a to w dalszej perspektywie może doprowadzić wprost do recesji.
Strategie i taktyki
Badanie pokazało, że w wypadku większości firm wzrost cen jeszcze nie przełożył się na wyraźne pogorszenie sytuacji finansowej. Respondenci znacznie mocniej odczuli to podczas pierwszej fali pandemii (zobacz ramkę Jak zmieniała się kondycja dużych firm i korporacji w latach 2019–2022). Ale już widać wysoki poziom inflacji producentów PPI, a większość badanych twierdzi, że koszty surowców oraz logistyki wzrosły średnio o 26%. W przypadku pozostałych analizowanych kosztów, urządzeń, maszyn, administracji czy nawet IT i wynagrodzeń badani najczęściej wskazywali wzrost kosztów w przedziale od 5 do 20%. Dlatego spytaliśmy ankietowanych, kiedy ich zdaniem inflacja konsumencka CPI odczuje efekt wysokiej obecnie inflacji producenckiej PPI. W końcu firmy nie mogą bez końca korzystać z kupionych wcześniej zapasów towarów i surowców. Co czwarty uczestnik badania powiedział, że w jego branży konsumenci już odczuli wzrost cen. Połowa badanych twierdzi, że szczyt CPI w ich sektorze nastąpi w perspektywie kwartału, a pozostała część uważa, że w ich sektorze odnotowany zostanie za pół roku. Biorąc to pod uwagę, można się spodziewać, że prognozowany przez ekonomistów wzrost CPI może mieć dwa maksima – jedno pod koniec 2022 roku, a kolejne w pierwszym kwartale 2023 roku.
W warunkach rosnącej inflacji, toczącej się wojny w Ukrainie i widma kolejnych fal pandemii firmy nie mogą trzymać się raz ustalonych strategii i muszą stać się elastyczne. Gdy spytaliśmy, jakie kierunki w strategii planują przyjąć nasi rozmówcy, zdecydowana większość (73%) odpowiedziała, że planuje skoncentrować się na utrzymaniu tego, co osiągnęła w ostatnich latach, bądź stawia na stabilny rozwój. Co trzecia firma widzi potrzebę restrukturyzacji, a dla co piątej będzie to walka o przetrwanie. Obecna sytuacja wymaga, zdaniem badanych, korekty strategii. Prawie połowa menedżerów uważa, że wystarczy drobna korekta (49%), ale co trzeci przyznaje, że ich strategia wymaga większej weryfikacji. Należy podkreślić, że tylko 14% badanych jest zdania, iż w obecnej sytuacji wystarczy trzymać się kierunku wytyczonego jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie. Jedynie 5% przyznaje, że ich organizacja potrzebuje zmiany modelu biznesowego, a 1% – gruntownej zmiany modelu działania (zobacz ramkę Dylematy w zarządzaniu przedsiębiorstwem w sytuacji rosnącej inflacji).
Pod względem podejścia do strategii firmy można podzielić na cztery grupy:
• Agresywna walka (38%). To grupa firm, które znajdą się w trudnej sytuacji. Przetrwanie ma im zapewnić restrukturyzacja działalności oraz koncentracja na bardziej agresywnej polityce sprzedażowej, skierowanej głównie do obecnych klientów. Częściej są to duże firmy produkcyjne.
• Utrzymanie pozycji (35%). W dzisiejszych czasach nie jest łatwo utrzymać pozycję rynkową. Badani z tej grupy nie szukają nowych segmentów czy rynków, ale zamierzają być bardziej skuteczni w rozwoju relacji z obecnymi klientami. Wymaga to weryfikacji struktury organizacyjnej, aby dostosować ją do nowych warunków, a być może również rekrutacji pracowników w celu zapewnienia lepszej jakości współpracy. Częściej są to średniej wielkości firmy produkcyjne.
• Dynamiczne przyspieszenie (15%). To grupa przedsiębiorstw, które zamierzają rozwijać się szybciej niż inne. W swoich działaniach chcą się koncentrować zarówno na obecnych, jak i nowych klientach. Częściej niż inne stawiają na rozwój zarówno nowych produktów, jak i kanałów sprzedaży, a szczególnie mają zamiar wzmocnić kanał e‑commerce. Planują rozwijać się poprzez nawiązywanie partnerstw i licencji. Na rozwój patrzą z szerokiej perspektywy, nie tylko chcą zdobywać rynek, ale również optymalizować swoje procesy. Chętniej niż inne firmy inwestują w cyfryzację i automatyzację. Tę strategię częściej wybierają liderzy rynkowi.
• Utrzymanie obecnej strategii (12%). Grupa firm myślących wprawdzie o intensywnym rozwoju, chcących docierać do nowych klientów i rozwijać relacje obecnymi, którym jednak brakuje pomysłu, kierunków i taktyki. Nie podejmują specjalnych działań, czekają na rozwój sytuacji. Brak im kreatywności w poszukiwaniu nowych możliwości. Częściej są to duże firmy usługowe.
Firmy mogą ograniczyć negatywne skutki inflacji poprzez dwa rodzaje działań. Po pierwsze, poprzez nowoczesne zarządzanie wzrostem przychodów – w tym przypadku będą to: zróżnicowane podejście do podwyżek cen katalogowych ustalanych na podstawie danych konsumenckich, oparta na analizie danych optymalizacja działań promocyjnych, zarządzanie miksem produktów czy redukcja złożoności asortymentu oraz optymalizacja inwestycji handlowych.
Po drugie, poprzez holistyczne podejście do zarządzania kosztami, łącząc dane o konsumentach, konkurentach i łańcuchu dostaw, co pozwoli zidentyfikować możliwe zmiany w portfolio produktów, opakowaniach, przekazie marketingowym oraz kosztach zarządu, a w konsekwencji pozwoli zwiększyć marżę. W podejściu holistycznym ważne jest zapewnienie centralnego źródła wiedzy na temat uzasadnionych wzrostów kosztów, w tym tego, jaka część z nich jest uważana za stałą, a jaka za tymczasową.
Działy zakupów powinny z kolei zostać wyposażone w narzędzia (dostarczające danych o wzrostach kosztów) pomagające im prowadzić negocjacje, a jednocześnie być wspierane szkoleniami. Można też wybrać tańszego dostawcę lub spróbować zmniejszyć narażenie na najwyższe czynniki inflacyjne poprzez np. zastępowanie składników czy uproszczenie działalności w celu zwiększenia skali. Natomiast inicjatywy w zakresie automatyzacji i przepustowości mogą zmniejszyć wpływ rosnących kosztów pracy.
W obszarze taktycznym badane firmy planują wzmacnianie relacji z obecnymi klientami (84%), dopasowanie swojej struktury do nowych realiów (54%) oraz wdrażanie nowych produktów i budowanie nowych partnerstw. Wysoko na liście priorytetów badanych firm jest również optymalizacja procesów, w tym na drodze cyfryzacji, oraz zwiększanie efektywności poprzez wdrażanie nowych technologii. Takie podejście reprezentuje m.in. BSH, producent sprzętu AGD: – Naszą odpowiedzią na inflację jest poszukiwanie optymalizacji. Oczywiście, prowadzimy politykę cenową uzależnioną od sytuacji rynkowej, ale dla mnie najważniejsze jest poszukiwanie wewnętrznych racjonalizacji: w skróceniu czasu dostaw, w zmniejszeniu powierzchni magazynowej, w produkcji. Szukamy również optymalizacji we współpracy z poddostawcami i pracujemy nad tym z naszymi partnerami. Czasami polega to na insourcingu u głównego producenta, a czasami na outsourcingu części produkcji. Do tego dochodzą pewne racjonalizacje, rozwiązania inżynierskie czy zmiana materiałów na tańsze i nowocześniejsze. Nie muszą to być wielkie innowacje. Często najprostsze rozwiązania przynoszą najlepsze efekty – wyjaśnia prezes firmy, Konrad Pokutycki.
Działania antyinflacyjne
Firmy nie tylko koncentrują się na dostosowaniu strategii i taktyki do obecnej sytuacji, ale również tworzą specjalne plany działań i programy antykryzysowe. Jak pokazało badanie, menedżerom sen z powiek spędza konieczność indeksowania wynagrodzeń wraz z rosnącymi cenami, gdyż w tak trudnej sytuacji krytyczne jest utrzymanie utalentowanych pracowników (zobacz ramkę Działania podejmowane w celu zapobiegania skutkom inflacji). Poprzez aktualizację wynagrodzeń badane firmy chcą przeciwdziałać odejściom i spadkowi zaangażowania. Korzystają więc z cennej lekcji z okresu pandemii, gdy wiele firm miało problemy z odbudową zespołów po wcześniejszej drastycznej redukcji zatrudnienia.
Sytuacja jest jednak złożona, gdyż galopująca inflacja potęguje oczekiwania pracowników dotyczące zwiększenia wynagrodzenia – aż 84% badanych firm odczuwa presję płacową pracowników. Dlatego prawie połowa już podnosi wynagrodzenia, a ponad jedna trzecia zamierza je zwiększyć w trzecim lub czwartym kwartale. Tylko 15% ankietowanych twierdzi, że ich organizacje nie zamierzają podnosić wynagrodzeń. Presja płacowa wymaga dziś uwagi wielu liderów. – Działamy głównie w Europie Centralno‑Wschodniej i obserwujemy, że każdy z naszych rynków jest w mniejszym lub większym stopniu dotknięty inflacją. Oczywiście, odczuwamy to w postaci zmian cen produktów i usług, ale największym wyzwaniem, jeśli chodzi o koszty działalności, są wynagrodzenia. Podejmowanie decyzji, kiedy i jak podnosić płace, nie jest łatwe. Musimy postępować bardzo rozważnie, ponieważ z jednej strony mamy ryzyko wzrostu kosztów, a z drugiej nie możemy sobie pozwolić na utratę dobrych ludzi – mówi Maciej Oleksowicz, prezes Inter Cars.
Temat pracowników wychodzi poza kwestię wynagrodzenia. Zdaniem dwóch trzecich badanych menedżerów, pod wpływem przygnębiających informacji makroekonomicznych rośnie poziom obaw i lęków pracowników. To ma swoje dobre i złe strony. Dobrą informacją jest, związany z pogorszeniem nastrojów i obawami o przyszłość, wzrost lojalności wobec pracodawcy. Nasze badania prowadzone w pierwszym roku pandemii pokazały, że w sytuacji niepewności o jutro chcemy czuć się częścią większej wspólnoty lub organizacji i w naturalny sposób zwracamy się ku pracodawcy. Nic więc dziwnego, że aż 60% badanych zaobserwowało większą lojalność pracowników w swoich organizacjach, co, niestety, nie wpłynęło na zwiększenie poziomu zaangażowania. A to nie jest najlepsza informacja, biorąc pod uwagę presję na poprawę efektywności. Tylko co czwarta pytana firma widzi większe zaangażowanie, a dwie trzecie nie zauważyło, aby trudna sytuacja wyzwoliła wśród pracowników dodatkową motywację do wysiłku.
Drugim najczęściej wskazywanym działaniem antyinflacyjnym jest praca nad efektywnością. Prawie dwie trzecie firm skupia się na optymalizacji wydajności. Jednocześnie połowa planuje obniżenie kosztów. Główne obszary, w których firmy zamierzają poszukać oszczędności, to produkcja i logistyka, co dotyczy co najmniej połowy uczestników badania. Znacznie rzadziej wskazywano marketing i HR, co sygnalizował co trzeci respondent.
Największa uwaga, poza kosztami pracy, będzie skupiona na rosnących kosztach energii. Dlatego większość badanych pracuje już nad optymalizacją zużycia energii, wdrażając programy jej redukcji. Ponad jedna czwarta badanych firm zamierza również zainwestować w źródła energii odnawialnej.
Cięcie kosztów stanowi zazwyczaj zagrożenie dla realizowanych, a zwłaszcza planowanych inwestycji. Jednak aż 40% badanych firm nie wstrzymało na razie inwestycji. Obecna sytuacja jest bowiem wciąż postrzegana jako przejściowa, a jednocześnie jako dobry moment, by przygotować się na nadchodzące, jeszcze gorsze czasy. Tymczasem 42% innych firm do inwestycji podchodzi z większą ostrożnością, wstrzymując niektóre z nich. Tylko co dziesiąta firma wstrzymała większość inwestycji. Za bezpieczne uważają te służące poprawie efektywności, m.in. nakłady na cyfryzację i automatyzację.
Polityka cenowa jest trzecim, obok kosztów i spraw pracowniczych, obszarem skupiającym największą uwagę firm zmagających się z inflacją. Połączenie polityki cenowej z optymalizacją kosztów wydaje się zresztą najrozsądniejszym planem na nadchodzące miesiące (zobacz ramkę Dwutorowa obrona przed inflacją).
Jak pokazują wyniki badania, ponad 80% firm planuje podnoszenie cen. Zapytaliśmy badanych, jakie strategie stosują ich firmy w zarządzaniu marżą i ceną w czasach galopującej inflacji. Zdecydowana większość (80%) stale zwiększa ceny, dostosowując je do rynku. Tylko co dziesiąta firma godzi się na ceny nieco poniżej rynkowych, a 7% badanych zwiększa ceny, pozycjonując je powyżej rynkowych – w ten sposób próbują wykorzystać skoki cen, żeby zwiększyć swoją marżę.
Jest to jednak działanie w pełni uzasadnione: – Czasem można usłyszeć, że winę za inflację ponoszą przedsiębiorcy podnoszący ceny. Ale robiąc to, przedsiębiorstwa zachowują się w sposób racjonalny, bo w gospodarce rynkowej ich celem jest maksymalizowanie zysków. W sytuacji, gdy popyt rośnie, nie mają powodów, żeby cenę obniżać, więc firmy ją podnoszą, żeby zrównoważyć niekorzystny wpływ czynników zewnętrznych, który same odczuwają. Mam tu na myśli rosnące koszty energii, materiałów, pracy, usług oraz obawy o ich dostępność w przyszłości. Celem każdej firmy jest zarabianie i one starają się to zadanie wykonać jak najlepiej – mówi Michał Dybuła, główny ekonomista BNP Paribas.
Niestety, dziś koszty rosną w tak wielu obszarach, że zarządzanie marżą wymaga nieustannego monitorowania olbrzymich zbiorów danych. I tu też wiele firm radzi sobie dzięki lekcjom z przeszłości, bowiem wymuszona przez pandemię cyfryzacja podniosła w wielu polskich przedsiębiorstwach kompetencje w zakresie gromadzenia i przetwarzania danych. Dwie trzecie badanych postawiło na utrzymanie marży na stałym poziomie, ale co piąty twierdzi, że jego firma zwiększa marże nieco powyżej inflacji. Biorąc pod uwagę powyższe dane, zagrożenie spiralą cenowo‑marżową jest realne. Pogoń za marżą w przypadku badanych firm napędza wzrost cen. (Więcej na temat polityki cenowej przeczytasz w komentarzu Obrona marży).
***
Biznes działa dziś w świecie pełnym zmienności i nieprzewidywalności, co powoduje, że osoby zarządzające muszą się mierzyć z wieloma dylematami i trudnymi decyzjami. Tym bardziej cieszy, że wśród uczestników badania nie brakuje postaw ekspansywnych i otwartości na nowe rynki, nowe produkty i rozwój. Zdecydowanie więcej głosów dotyczyło optymalizacji wydajności niż redukcji kosztów. Dużo jest za to niepewności w zakresie zarządzania zasobami, i to zarówno materiałowymi, jak i ludzkimi. Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy należy dziś rekrutować, czy redukować zatrudnienie. Jeszcze trudniej – czy zwiększać zapasy, czy raczej opróżniać magazyny. Duży wpływ na to ma niepewność dotycząca dalszego rozwoju sytuacji inflacyjnej i głębokości nadchodzącej recesji, a nawet widma stagflacji. Duża w tym wina spóźnionych i nieskoordynowanych działań rządu i NBP. – W tej chwili NBP podnosi stopy procentowe, zacieśniając politykę pieniężną. Czyli robi to, co robić powinien – ogranicza ilość pieniądza w gospodarce i podnosi jego koszt. Te działania przyszły zbyt późno, ale ważniejsze jest to, aby teraz rząd i bank centralny działały w jednym kierunku. Niestety, w tej chwili polityka finansowa jest mocno niespójna, ponieważ z jednej strony NBP zaostrza warunki rynkowe, a z drugiej strony rząd poprzez transfery społeczne „dosypuje” pieniądza – mówi Marcin Niepłowicz, główny ekonomista EFL. Jego słowa doskonale podsumowują opinię naszych respondentów, którzy w olbrzymiej większości nisko ocenili działania rządu i NBP (zobacz ramkę Działania rządu i NBP w oczach przedsiębiorców). Zdecydowana większość badanych (88%) twierdzi, że proponowana tarcza inflacyjna nie jest dla nich żadnym wsparciem. Na szczęście polskie firmy nauczyły się liczyć głównie na siebie.