Na początku lat 90. przyjechał do Polski z Holandii, gdzie jego ojciec kierował rodzinnym przedsiębiorstwem. Z działającej lokalnie od ponad pół wieku firmy Ewald Raben stworzył międzynarodową organizację. Z okazji 90‑lecia istnienia Grupy Raben opowiada naszej redakcji o kulisach sukcesu i swoim podejściu do zarządzania.
Partnerem materiału jest Raben Group.
Jako bardzo młody człowiek opuścił pan rodzinną Holandię i udał się do Polski, by rozszerzyć działalność założonej przez dziadka firmy. Na jakie trudności się pan wtedy natknął?
Ewald Raben, prezes Grupy Raben: Pierwsze trzy lata były bardzo intensywnym okresem nauki. Miałem 22 lata, musiałem nauczyć się prowadzenia biznesu w nowym środowisku, nowego języka, nowej kultury, a także stawić czoła wielu innym wyzwaniom. We wczesnych latach 90‑siątych w Polsce wyzwaniem było nawet zorganizowanie biura z telefonem.
Czy już wtedy wyobrażał pan sobie, że przeistoczy pan firmę rodzinną w dobrze prosperującą międzynarodową organizację?
Zawsze zaczynasz w jakimś miejscu, ale nigdy nie wiesz dokładnie, gdzie skończysz. Mimo to należy działać. Trudno było stworzyć plan, w którym ta część Europy będzie tak silna gospodarczo i będzie odnosić takie sukcesy jak teraz. A tym bardziej, że Raben odegra w tym swoją rolę.
W 1991 roku mieliśmy 35 osób w Holandii, po roku mojej obecności w Polsce zatrudnialiśmy tutaj 12 osób. Obecnie Grupa Raben jest liderem na rynku, pracuje dla nas około 10 tysięcy osób w całej Europie.
Już te liczby mówią wiele o pańskich dokonaniach w roli lidera. A co osobiście uznaje pan za najistotniejszy wyznacznik sukcesu?
Lubię mieć wokół siebie zdolnych ludzi. Czuję satysfakcję i dumę, kiedy widzę, jak rozwijają się w naszej firmie. Zaczynają swoją podróż z Raben, krok po kroku awansują, by finalnie kierować działem, oddziałem czy interesami firmy w całym kraju.
W logistyce diabeł tkwi w szczegółach i ci, którzy to rozumieją, odnoszą sukces. Trudno byłoby uzyskać dobre wyniki, gdyby zespół nie był zgrany. Nasza działalność polega na zrozumieniu operacji, budowaniu zespołów, a przede wszystkim na byciu bardzo blisko klientów. Sprzedajemy obietnicę i ta obietnica musi zostać spełniona.
W wielu przekazach podkreślacie swoje przywiązanie do wartości, wśród których wymieniacie przedsiębiorczość, partnerstwo, otwartość na podejmowanie wyzwań. Jak w praktyce wygląda zarządzanie przez wartości?
Wierzymy w nasze wartości i szukamy ludzi, którzy je podzielają. Raben to „People with drive”, działamy zespołowo niczym drużyna piłkarska. Jeśli masz zespół pasujących do siebie osób, składający się w 80% z dobrych zawodników, wygrasz mecz. Jeśli jednak dysponujesz tylko trzema utalentowanymi graczami, a reszta zespołu nie radzi sobie zbyt dobrze i nie chce ze sobą współpracować, to tych trzech utalentowanych graczy nie sprawi, że drużyna odniesie sukces. To zespół stoi za sukcesem, dlatego tak ważny jest dobór odpowiednich ludzi.
Gdy uruchamiamy rekrutację, zawsze zaczynamy od znalezienia właściwej osoby wewnątrz organizacji, nawet jeśli brakuje jej jeszcze jakichś kompetencji. Promujemy naszych pracowników, ponieważ wierzymy, że działają zgodnie z wartościami Raben. Znają nas i właśnie dlatego zachęcamy ich do rozwoju i podejmowania wyzwań.
A czy jest pan blisko ze swoim zespołem?
Spędzam z nim tyle czasu, ile tylko mogę. Jestem tam, gdzie mogę wnieść największą wartość, tam, gdzie tworzymy coś wielkiego. Chcę i staram się dać od siebie maksymalnie dużo. Wymaga to czasu, ale dla mnie to nie problem, bo lubię swoją pracę. Traktuję ją jak hobby.
Hobby?
Jeśli chcesz poświęcać swój czas na wizyty w oddziałach firmy, spotkania z klientami, branie udziału w projektach, wtedy czujesz, że praca jest dla ciebie jak hobby. Staram się przekazać to również moim pracownikom, dać im część tego DNA, tego podekscytowania rozwojem firmy. Chcę im dać jak najwięcej. I to jest cały sekret. Być tam, gdzie pracują ludzie.
Na czym obecnie się pan skupia?
Zawsze idę tam, gdzie trzeba coś zbudować od zera. Robiłem to w Polsce, Czechach, na Słowacji i Węgrzech, w krajach bałtyckich, na Ukrainie. Te rynki rozwijały się na tyle dobrze, że mogłem przekazać je osobom znacznie lepszym ode mnie. Obecnie jestem aktywny w Niemczech, tworzymy tam własną sieć transportową. Decyzję o jej uruchomieniu podjęliśmy w 2011 roku i widzimy, że była trafna. Niemcy są w centrum Europy i stanowią największy rynek eksportowy. Prawie co druga przesyłka ze wszystkich innych krajów trafia do Niemiec lub stamtąd pochodzi. Czeka nas jeszcze wiele pracy, ale jestem absolutnie pewien, że to właściwy kierunek.
W logistyce bardzo ważny jest czas reakcji. A jak ważne jest tempo działania lidera?
Rynek zmienia się szybko i jeśli nie chcemy, by ktoś nas przegonił, trzeba szybko podejmować decyzje. Największym błędem, jaki można popełnić, jest brak decyzji. Jeśli zamierzasz przebiec maraton, a na plecach dźwigasz dwudziestokilogramowy plecak, to nie dotrzesz pierwszy do mety. Musisz więc pozbyć się balastu, kupić najlepsze buty i trenować, żeby wygrać. W Raben nie chcemy mieć zbędnych 20 kg w plecaku, tylko wygrać europejski maraton.
W Raben często odwołujcie się do tradycji. Raben to przecież firma rodzinna od trzech pokoleń. Które z wyznawanych wartości przejął pan po ojcu lub dziadku?
Jestem pewien, że gen przedsiębiorczości. Przedsiębiorcami byli nie tylko mój ojciec i dziadek. Biznesem zajmowało się również rodzeństwo mojego taty. Dziś są to już osoby w podeszłym wieku, ale kiedy byli aktywni zawodowo, wszyscy prowadzili firmy. Ewidentnie przedsiębiorczość mamy we krwi.
Po intensywnej pracy przydaje się odpoczynek. Co panu pomaga zrelaksować się po wyczerpującym okresie w firmie?
Bieganie. W weekend wstaję wcześnie rano, wypijam kawę i zmierzam do lasu. Bez muzyki, całkiem sam, biegnę tylko dla siebie i słucham ptaków dookoła. Czasami widuję sarny. To jest dla mnie prawdziwy relaks. Ta chwila pozwala mi poukładać myśli. Zaczynam biec i nagle myślę o czymś, co się wydarzyło, lub zastanawiam się nad czymś, co ma się wydarzyć, czasami nieświadomie. Po tych kilkunastu kilometrach biegania zazwyczaj mam gotowe rozwiązanie lub nowy pomysł. Śniadanie z rodziną jest idealnym domknięciem takiego poranka. To są chwile, które są dla mnie naprawdę ważne.
Jak wyobraża pan sobie Grupę Raben za 10 lat, gdy będzie obchodzić rocznicę stulecia działalności?
Za 10 lat będziemy silniejsi w Europie, pojawimy się w kilku nowych krajach i będziemy się dalej rozwijać, może również poza Starym Kontynentem. Będziemy nadal pracować nad innowacjami i znajdziemy nowe sposoby na jeszcze większą elastyczność. Z tak wspaniałym zespołem jestem pewien, że osiągniemy jeszcze kilka ambitnych celów.
Chcemy też wyznaczać trendy na rynku w zakresie zrównoważonego rozwoju, nie tylko dlatego, że będziemy korzystać z ekologicznych ciężarówek, ale również poprzez wszystkie stosowane przez nas procesy, tak aby były one jak najbardziej przyjazne dla środowiska. Będziemy konsekwentnie kontynuować realizację naszej strategii CSR. Planeta, którą pozostawiamy po sobie w chwili śmierci, to miejsce, w którym będą przecież żyć nasze dzieci i wnuki. Jeśli o to nie zadbamy, ich życie nie będzie łatwe. To nasz obowiązek.