O tym, jak nowoczesne modele pracy wpływają na pracowników i ich efektywność, a także o benefitach, które wpisują się w obecne zwyczaje osób aktywnych zawodowo, rozmawiamy z Tomaszem Jabłońskim, współzałożycielem Tutlo, platformy do nauki języka angielskiego online.
PARTNEREM MATERIAŁU JEST TUTLO
Ostatnimi czasy możemy mówić o swoistej rewolucji w miejscach pracy, która sprawiła, że nawet firmy nieprzekonane do hybrydowego modelu pracy dostrzegły jego korzyści. Wiele z nich wprowadza więc ten tryb, decydując się na połączenie formuły tradycyjnej ze zdalną. Czy to podejście odcisnęło piętno również na kulturze organizacyjnej Tutlo?
W działalność Tutlo od dawna wpisany jest imperatyw elastyczności, dlatego jeszcze przed pandemią byliśmy otwarci na eksperymentowanie. Pod wpływem doświadczeń ostatnich lat zdecydowaliśmy się oddelegować decyzje o modelu pracy obowiązującym w poszczególnych zespołach na ich liderów. To oni są najbliższej swoich ludzi, znają ich preferencje i wiedzą, kiedy mogą liczyć na największe zaangażowanie, a przede wszystkim satysfakcjonujące efekty pracy. Szef rekomenduje najlepsze rozwiązanie zespołowi, dlatego mamy różne formuły hybrydowego modelu. W jednych zespołach są to dwa dni w biurze, trzy w domu, w innych proporcje są odwrotne, a jeszcze inne zazwyczaj pracują stacjonarnie, bo taka jest specyfika ich działań. Na przykład zespół sprzedaży osiąga korzystniejsze rezultaty, pracując na miejscu. Wynika to z tego, że handlowcy lepiej odnajdują się w grupie. Mogą wzajemnie się motywować, zdrowo rywalizować, informować o kolejnych sukcesach, ale i problemach, które wspólnie łatwiej rozwiązać.
Wydaje się, że Tutlo nie jest osamotnione w tym podejściu. W wielu firmach wyklarował się elastyczny model pracy, choć czasami miało to swoje skutki uboczne, m.in. w postaci gorszej komunikacji, rosnącej liczby wypalonych zawodowo osób oraz słabnących więzi między ludźmi, ale też zespołami. Czy w Tutlo również to zauważyliście?
Od początku działamy elastycznie i od pierwszych dni naszej obecności na rynku wdrażaliśmy skuteczne rozwiązania z zakresu komunikacji zdalnej (w końcu tworzymy najbardziej elastyczną platformę do nauki języka angielskiego, która umożliwia kontakt z native speakerem lub lektorem o dowolnej porze dnia). Choć przyznaję, że mała rewolucja w tym zakresie dokonała się w dziale sprzedaży, który odpowiada za doradzanie klientom najlepszych rozwiązań i pakietów edukacyjnych. Wcześniej spotkania odbywały się głównie twarzą w twarz. Wówczas łatwiej wzbudzić zaufanie i poznać bolączki związane z nauką języków obcych. W czasie pandemii wszystko odbywało się zdalnie, co miało swoje plusy w postaci większej dostępności i wygody, ale i minusy, ponieważ inaczej nawiązuje się kontakt przez telefon, a inaczej twarzą w twarz. Mimo wszystko nasi konsultanci językowi szybko opanowali tę trudną sztukę komunikacji zdalnej.
Warto zaznaczyć, że wiele sprawdzonych reguł dotyczących zarządzania ludźmi nie straciło na aktualności mimo zmiennych okoliczności czy modeli pracy. Nadal lepiej zintegrowany zespół to lepsze wyniki, większe zaangażowanie i niższy poziom rotacji. Natomiast ze zmianą paradygmatu pracy musiały się nieco zmodyfikować metody integrowania zespołów. W Tutlo wprowadziliśmy dodatkowe inicjatywy, które pozwalają nam podtrzymać więzi zespołowe i otworzyć się też na ludzi z innych firm, działających w przestrzeniach HubHub. Organizujemy tam tzw. piwne czwartki, podczas których w niezobowiązującej atmosferze, przy kuflu piwa czy lampce prosecco, każdy może spędzić czas w doborowym towarzystwie, pośmiać się i nieco lepiej poznać kolegów czy koleżanki. Ponadto w naszym zespole wyłoniła się funkcja tzw. Chief Happiness Officer, czyli dyrektora ds. szczęścia, który urozmaica nam czas wieloma pomysłami, dzięki którym się integrujemy.
Dużo mówimy o tym, że przez ostatnie lata świat biznesu dostosowywał się do nowych warunków konkurowania. Czy te okoliczności wpłynęły znacząco na działalność biznesową Tutlo?
Można powiedzieć, że staliśmy się beneficjentami pandemii, ponieważ wiele osób i wiele organizacji w dobie rosnącej niepewności decyduje się inwestować w coś pewnego, a zatem kompetencje, również te językowe. Poza tym ludzie zrozumieli, że nauczanie online może być tak samo efektywne jak nauczanie stacjonarne. Szeroko pojęty rozwój stał się wyborem na trudny czas. Widzimy, że coraz więcej osób chce pogłębiać swoje umiejętności lingwistyczne, bo to klucz do odnalezienia się w cyfrowej gospodarce.
Szeroko pojęty rozwój stał się wyborem na trudny czas.
Pracodawcy inwestują w rozwiązania takie jak nasze, ponieważ chcą nie tylko zwiększać kompetencje pracowników, ale też ograniczać stres wynikający z coraz częstszej konieczności prowadzenia spotkań w języku angielskim. Poza tym, w myśl zasady wzajemności, inwestowanie w rozwój pracowników niemal zawsze pozwala zwiększyć ich lojalność wobec firmy.
Boom na doskonalenie umiejętności językowych ma swoje odzwierciedlenie w liczbach związanych z działalnością Tutlo. Obecnie grono naszych klientów liczy 23 tys. osób, którym umożliwiamy naukę z 1000 lektorów i 600 native speakerami języka angielskiego do wyboru. Tutlo rośnie z roku na rok. W 2021 roku tylko zespół naszych konsultantów dydaktycznych zwiększył się z 50 do 80 osób. Łącznie tworzymy już 160‑osobową grupę ludzi skupionych wokół naszej misji.
Wspomniał pan, że firmy inwestujące w rozwój pracowników mogą liczyć na ich większe przywiązanie. Nie zapominajmy też, że magnesem dla utalentowanych kandydatów z rynku może być pakiet ciekawych benefitów. Mam jednak obawy, że oferując jedynie lekcje angielskiego, pracodawcy nie wyróżnią się na tle konkurencji. Co pan o tym sądzi?
Wiele lekcji angielskiego odbywa się w sposób tradycyjny, tzn. trwają godzinę lub półtorej, są ciągle prowadzone przez tego samego nauczyciela, a uczestnicy muszą się dopasować do sztywnego grafiku zajęć. Tutlo to zupełnie inny sposób nauki, zakładający immersję językową i opierający się na tzw. microlearningu. Użytkownik naszej platformy odbywa 20‑minutowe lekcje z lektorami z całego świata wtedy, kiedy ma na to czas i ochotę. Łatwiej codziennie wygospodarować nieco ponad kwadrans niż godzinę, by powtórzyć jakąś zasadę gramatyczną czy poćwiczyć konwersację na wybrany temat. Z naszej strony rekomendujemy minimum trzy lekcje tygodniowo, bo ta liczba pozwala już budować nawyk regularnej nauki.
Pracodawcy faktycznie mają w czym przebierać, jeśli chodzi o benefity. Ale warto też pamiętać o niestandardowych rozwiązaniach, które mogą doceniać pracownicy czy kandydaci. Dzisiaj wszyscy narzekają na brak czasu, dlatego niektóre firmy dają swoim ludziom właśnie czas, który mogą przeznaczyć na rozwój językowy czy poszerzanie kompetencji w innej dziedzinie. Coraz więcej klientów biznesowych korzystających z naszej platformy zdecydowało się na podobny krok i pozwala pracownikom realizować lekcje angielskiego w czasie pracy. Niezależnie od tego, jaki zestaw benefitów wybiera firma, warto zadbać, by były one łatwo dostępne, wygodne i przynosiły korzyści zarówno firmie, jak i pracownikom.