Znane japońskie przysłowie mówi: „Kiedy umierasz z pragnienia, jest już za późno, by wykopać studnię”. W zarządzaniu przedsiębiorstwem mądrość ta przekłada się na zdrową właścicielską zapobiegliwość - zarządzanie ryzykiem. Jednym z jej najistotniejszych przejawów jest zaplanowanie sukcesji na stanowisku prezesa.
Niestety, w praktyce wygląda to różnie. Nawet najbardziej zapobiegliwa rada nadzorcza i zarząd nie są w stanie przewidzieć wszystkiego, zwłaszcza okoliczności, w których nowy prezes obejmie władzę. Poważna choroba czy nagła śmierć obecnego szefa mogą nie tylko zdezorganizować funkcjonowanie firmy, ale też zaskoczyć nie do końca jeszcze gotowego kandydata.
Tak też stało się w przypadku fikcyjnej firmy Inster. Młody menedżer, który rozpoczął właśnie przygotowania do objęcia w przyszłości roli prezesa, nagle stanął przed wyzwaniami, które wydają się go przerastać. Musi bowiem samodzielnie poprowadzić firmę, nie mając czasu na zbudowanie wystarczająco mocnego autorytetu w zespole i na rynku. A jego przyszłość w przeżywającej poważne trudności firmie staje pod znakiem zapytania.