Trudno pogodzić karierę zawodową i życie rodzinne. Z drugiej strony, czy obie te sfery tak bardzo się od siebie różnią? A może wręcz przeciwnie – uzupełniają lub pokrywają? Przecież prowadzenie firmy i wychowywanie dzieci mają ze sobą sporo wspólnego. W końcu dobry menedżer i dobry ojciec powinni mieć podobne cechy i… na pewno powinni wystrzegać się tych samych błędów.
Ostatnio moja córka po powrocie ze szkoły nie mogła zrozumieć swojej nauczycielki, której decyzja kłóciła się z jej poczuciem sprawiedliwości. Moim zresztą też. Oj, zły przykład dla dzieci – pomyślałem.
Jak często jednak na co dzień podobne grzechy popełniamy w pracy? W firmach jest tak samo jak w szkole: surowy szef będzie cieszył się szacunkiem tak długo, jak długo będzie sprawiedliwy. Nic tak nie zepsuje atmosfery jak faworyzowanie kogoś, kto na to nie zasługuje. Możesz mieć motywację do ciężkiej pracy, nawet bez perspektywy szybkiej czy dużej nagrody, ale ona zniknie w mgnieniu oka, gdy okaże się, że nie jesteś doceniany, a jeszcze gorzej, gdy ktoś inny z powodów niemerytorycznych odnosi większe korzyści. Tak jak dziecko zapytasz: Ale jak to? Przecież to niesprawiedliwe, i… po prostu przestanie ci się chcieć, zaś później stwierdzisz, że bardziej opłaca się kombinować.
Czy potrafisz przeprosić?
Tatusiowie często za wszelką cenę chcą pokazać swoim dzieciom, jacy są idealni i nieomylni. To potwornie krzywdzi. Dziecko chce dorównać rodzicowi i też być idealne. To się musi źle skończyć – nikt nie jest nieomylny. Dziecko albo się w pewnym momencie zorientuje, że zostało przez narcystycznego rodzica oszukane, albo będzie dalej idealizować, w dorosłym życiu szukać idealnego partnera – jak tatuś lub mamusia – przeżywając kolejne rozczarowania. Samo też będzie źle znosić porażki, bo okaże się, że nie jest doskonałe (a rodzice wmówili mu, że można, bo przecież mama lub tata – zwykle tata – był idealny).
I tu pojawia się kolejna analogia do świata biznesu. Tu też jest tatuś-menedżer, który musi być ideałem dla swojego dziecka‑podwładnego. Także nigdy się nie myli. Nigdy nie przeprasza. Nigdy nie przyznaje się do błędu, zawsze winni są pracownicy. I tu pojawia się problem, ponieważ współpracownicy to nie małe dzieci – mają oczy i własne zdanie. Brak im jednak bezkrytycznego patrzenia na błędy szefa.
Konsekwencja i sprawiedliwość
Co jest najważniejsze (po miłości) w wychowaniu dzieci? Konsekwencja. Jej brak zabiera poczucie bezpieczeństwa. Ależ czy jest gorszy szef niż szef niekonsekwentny, zmieniający ciągle zdanie? To jeszcze gorsze od nieomylności. A jeśli trafił ci się zarazem niekonsekwentny i nieomylny szef – cóż, współczuję.
Tak w wychowaniu, jak i w zarządzaniu jest bardzo ważne, aby kary czy nagrody były proporcjonalne do winy lub zasługi. Tu wracam do poczucia sprawiedliwości. To tak jak w prawie i państwie, tu też pozytywne reakcje władz i kary powinny być proporcjonalne. Gdy nie są, mogą odnieść skutek odwrotny. Pokazać, że warto łamać prawo, bo nie ma konsekwencji, lub uczynić z osoby nadmiernie ukaranej męczennika za sprawę.
Nadmiar emocji w pracy szkodzi, a atmosfera powinna być ciepła, ale właśnie konsekwencja i poczucie sprawiedliwości, o których była mowa wyżej, są jeszcze ważniejsze. Nie wspominając już o tym, że dziecko kochamy bezwarunkowo, a w pracy oczywiście o bezwarunkowości mowy być nie może. Tu niestety, inaczej niż w rodzinie, trzeba zasłużyć. Podobnie jak na zaufanie, choć istotne w pracy, to jednak na zupełnie innym poziomie niż w domu.
Co łączy wychowywanie i zarządzanie?
Podsumowując:
poczucie sprawiedliwości,
konsekwencja i decyzyjność,
umiejętność przyznania się do błędu,
umiejętność rozmowy.
Czyli cechy wspólne dobrego szefa i dobrego rodzica lub nauczyciela.
Niestety i szefowaniu i rodzicielstwu należy poświęcić bardzo dużo czasu. Jak zatem pogodzić jedno i drugie – nie ma tu uniwersalnej recepty i niestety każdy jest mniej lub bardziej zdany na siebie w jej znalezieniu. Jednak kiedy się to uda, obie sfery naszego życia na tym zyskają.
Jesteś gotowy?
Co jeszcze łączy rodziców i menedżerów? Chyba to, że ani jedni, ani drudzy nie przygotowują się do roli. Po prostu rodzicami i menedżerami zostajemy – studiujemy ekonomię lub prawo, dziennikarstwo czy elektronikę, a potem zostajemy szefem – często w międzyczasie także rodzicem. Bez przygotowania psychologicznego czy szkolenia w zarządzaniu.
A szkoda, to bardzo ważne role i warto się do nich przygotować. Wiedza psychologiczna przyda się i tu, i tu. Z drugiej strony nawet lektura książek psychologicznych czy podręczników zarządzania nie uczyni z ciebie dobrego rodzica lub szefa. Ważna, często ważniejsza niż wiedza, jest intuicja i to, abyśmy sami byli uporządkowani i żyli w zgodzie ze sobą. Lubiąc siebie, pracując nad sobą, będziemy lepiej zarządzali, bo wtedy nie przenosimy swoich problemów na współpracowników lub, wracając do wychowania, domowników.
Różnica między wychowywaniem a zarządzaniem
Podobieństw jest, jak widać, wiele, różnic między wychowaniem a zarządzaniem też się sporo znajdzie. Ale jedna jest zasadnicza: rodzic kieruje się dobrem dziecka (przynajmniej zawsze powinien), a menedżer dobrem firmy (przynajmniej teoretycznie, w praktyce często kieruje się swoim dobrem), a nie przede wszystkim pracownika. I o tej jednej fundamentalnej różnicy należy pamiętać. Co więcej, pracownika można zwolnić lub wybrać sobie nowego. Z dziećmi to już tak nie działa. Z drugiej strony na pocieszenie – dla pracowników, ale nie dzieci – złego szefa też można zmienić.