Reklama
OFERTA SPECJALNA na NAJWYŻSZY pakiet subskrypcji! Wersję Platinum - OFERTA LIMITOWANA
Kompetencje przywódcze
Polska flaga

Urszula Dudziak: Nie czekam na lepszy moment, działam tu i teraz

1 września 2019 13 min czytania
Zdjęcie Joanna Koprowska - Redaktorka „ICAN Management Review” oraz „MIT Sloan Management Review Polska”
Joanna Koprowska
Urszula Dudziak
Urszula Dudziak: Nie czekam na lepszy moment, działam tu i teraz

Streszczenie: Wokalistka jazzowa i kompozytorka Urszula Dudziak, mająca na swoim koncie 50 wydanych płyt, podkreśla znaczenie dbania o własne zasoby i równowagę życiową. Inspirując się słowami Luciano Pavarottiego, uważa, że należy działać "odsetkami", a nie "kapitałem", co oznacza unikanie nadmiernego eksploatowania siebie. Obecnie angażuje się w różnorodne projekty, takie jak pisanie książek, gra w filmach i występy telewizyjne, dbając jednocześnie o własne potrzeby i komfort. W obliczu trudnych sytuacji zachowuje spokój i skupia się na praktycznych rozwiązaniach, unikając paniki. Kieruje się zasadą "What you pay attention to grows", co oznacza, że skupienie na pozytywnych aspektach życia przynosi lepsze rezultaty. Podkreśla również wartość relacji międzyludzkich i otwartość na różne punkty widzenia, co sprzyja lepszemu zrozumieniu i współpracy.

Pokaż więcej

Ten artykuł możesz także odsłuchać!

Wokalistka jazzowa i kompozytorka, która wydała 50 płyt. Jako pierwsza w Europie Wschodniej została uhonorowana przez UNESCO tytułem „Artysta dla Pokoju”. Obecnie nie tylko tworzy muzykę, ale też pisze książki, wspiera artystów, występuje w telewizji i – mimo 75 lat – deklaruje, że dopiero „się rozkręca”. Rozmawia Joanna Koprowska.

Mówi się, że nie ma biegu bez zatrzymania się. Ale pani kariera to jeden niekończący się maraton.

Luciano Pavarotti pięknie powiedział, żeby śpiewać odsetkami, a nie kapitałem. Ta zasada sprawdza się również na co dzień. Gdy śpiewam kapitałem, niszczę swój głos, gdy funkcjonuję, bazując tylko na kapitale, niszczę zdrowie i tracę witalność. Kapitał to dusza, fundament mojego charakteru. Jest kruchy, podatny na pęknięcia oraz zniszczenia w obliczu przepracowania i braku równowagi. Zdecydowanie lepiej działać na odsetkach, tylko wtedy można się rozbujać pod samo niebo.

Ale skąd te odsetki wziąć?

Trzeba zachować uważność, troszczyć się o swoją bazę, wsłuchiwać w organizm i swoje potrzeby. Obecnie piszę książki, gram w filmie, występuję w telewizji. Dzieje się dużo, ale tego chcę. Wiem, że gdyby cokolwiek odbywało się kosztem mojego kapitału, potrafiłabym odmówić.

Brzmi to pięknie, ale z drugiej strony takie zaangażowanie w liczne nowe projekty siłą rzeczy wiąże się z wyjściem poza strefę komfortu. Co wtedy?

Pracuję teraz nad książką i zależy mi na tym, by była dobra. Ale jeśli czuję, że proces twórczy wyhamowuje, po prostu odpuszczam na jakiś czas. Odpoczywam, bo inaczej odczuwam stres i tracę radość z tworzenia. Są rzeczy, które po prostu nie dają mi radości, bo nie mam do nich predyspozycji, więc się nimi nie zajmuję. Są też rzeczy, które robię bardzo dobrze. I właśnie o to w tym chodzi, o znajomość swojej siły. Tylko czując się komfortowo, można rozkwitnąć.

Wielokrotnie była pani przygniatana trudnymi sytuacjami. Jak radziła pani sobie z przeciwnościami losu i nagłymi zwrotami w życiu lub karierze?

Przede wszystkim nie wpadam w panikę. Od razu myślę o tym, co można zrobić w tej sytuacji, żeby komuś lub sobie pomóc, żeby coś odkręcić, żeby coś naprawić. Jestem bardzo praktyczna w podejściu do kryzysu. Nie tracę energii na rzeczy, które w ogóle w tym momencie nie mają znaczenia. Jeżeli ktoś zachorował, bo źle się prowadził, palił papierosy, pił alkohol, po prostu musi zmienić styl życia. Tak jak ja to zrobiłam pod wpływem choroby, o której dowiedziałam się 11 lat temu. Świadomość zaniedbań w obszarze zdrowia i konsekwencji była motorem zmian. Na co dzień też od razu przechodzę do działania. Nie czekam na lepszy moment, działam tu i teraz. W ten sposób pozbywam się poczucia, że coś jeszcze muszę zrobić. Wolę ten balast zrzucać z siebie od razu, bo lubię czuć wewnętrzny spokój.

Z każdą sytuacją można sobie poradzić?

Tak, a jeśli jest ona wyjątkowo trudna i nie ma z niej wyjścia, należy się z tym po prostu pogodzić. To też jest rozwiązaniem. Hołduję zasadzie What you pay attention to grows, w myśl której rośnie to, na czym się skupiamy. Mam w swoim otoczeniu ludzi, którzy zapytani o to, co u nich słychać, wyliczają wszystkie niedole. Pytani o miłe sytuacje z ostatnich lat nie potrafią ich wymienić. Gdy ktoś skupia swoją uwagę na problemach, krzywdach i porażkach, mózg się do tego przyzwyczaja. A to jest pułapka, dlatego to ustawienie trzeba jak najszybciej zresetować.

Mówi pani często, że woli być szczęśliwa, niż mieć rację. A to źle mieć rację?

Lepiej mieć relacje, a ta zasada bardzo w nich pomaga, ponieważ uczy wrażliwości na drugiego człowieka i jest dobrym punktem wyjścia do słuchania innych. Gdy wychodzimy z założenia, że mamy rację, nie słuchamy innych, zamykamy się na odmienne punkty widzenia, a w ostateczności przestajemy rozmawiać.

Korzenie pani kariery tkwią głęboko w jazzie, ale przeżyła też pani swój flirt z muzyką pop za sprawą utworu „Papaya”. Obecnie pisze pani książki, próbuje swoich sił w telewizyjnym show, a nawet występuję w filmie. Skąd w pani gotowość do takich eksperymentów?

To największa tajemnica, której jeszcze sama nie odkryłam. Przez ostatnie kilkanaście lat zmieniałam swoje myślenie, pracowałam nad charakterem i dzisiaj czuję komfort sama ze sobą. Kilka miesięcy temu skończyłam 75 lat, jestem w fantastycznej formie i bardzo się lubię. Obecnie odczuwam tylko trzy stany: ekstazy, dobrostanu, refleksji.

Wcześniej tak nie było?

Przez wiele lat gnębiły mnie demony związane z tym, że gdy moje córki były małe, wiele podróżowałam. Zapewniałam im opiekę, ale mnie często nie było, bo śpiewałam. I sprawiało mi to wielką przyjemność. Gdy byłam na scenie, czułam się szczęśliwa, ale jednocześnie myślałam o dzieciach. Gdy byłam z dziećmi, cieszyłam się z ich towarzystwa, ale tęskniłam za sceną. Przez wiele lat zadręczałam się tym, aż pewnego razu moja córka powiedziała mi, że mam przestać to robić. Bez połączenia macierzyństwa z karierą nie byłabym sobą. Gdybym totalnie się poświęciła, zaniedbałabym życiową pasję.

Wspominała pani o pracy nad charakterem. Na czym polegała?

Praca nad charakterem to surfowanie po morzu życia z mądrością zaczerpniętą z popełnionych błędów. Należy skupiać się na pozytywach, a nie szukać problemów. Jeśli stało się coś złego lub popełniliśmy błąd, wyciągnijmy wnioski. I cieszmy się z porażek, bo to one przybliżają nas do celów.

W biznesie mówimy o pojęciu zwrot ze szczęścia (ang. return on luck), zgodnie z którym każdy ma tyle samo szczęścia, a wszystko zależy od tego, jak zareaguje na pewne sytuacje, które mogą sprzyjać zmianom w jego życiu. Dzieliła pani estradę z takimi artystami, jak: Bobby McFerrin, Herbie Hancock, Dizzy Gillespie czy Sting. Bez wątpienia za panią wiele pięknych spotkań. Które zalicza pani do kluczowych momentów w karierze?

Nazywam je błyskami. Pierwszy to spotkanie z Komedą, który przyjechał do Zielonej Góry, odkrył mnie i zabrał do Warszawy. Gdy z nim śpiewałam, powiedział: „Ula, jest dobrze, śpiewaj, nie bój się”. To jedno zdanie wiele mi pomogło, ponieważ przez wiele lat walczyłam z syndromem „chciałabym, ale boję się”. To niekonstruktywny strach, który powstrzymuje przed działaniem w obawie, że zafałszuję, coś się zdarzy, nie uda mi się porwać publiczności. Totalny brak zaufania do siebie, w którego pokonaniu pomógł mi właśnie ten błysk.

Kolejny był w latach 70. podczas prób w Hybrydach na Mokotowskiej. Wraz z Pawłem Jarzębskim, Michałem Urbaniakiem, Czesławem Bartkowskim, Adamem Makowiczem przygotowywaliśmy repertuar na tournée po Europie. W dzień ćwiczyliśmy, a wieczorami graliśmy dla publiczności. Pewnego dnia przyszedł Tomasz Stańko. Śpiewałam „How in sensitive”, improwizowałam. A Tomek wszedł na scenę i powtórzył po mnie na trąbce frazę. To był piękny błysk, bo stałam się dla jednego z moich mistrzów inspiracją.

To były takie momenty na początku mojej kariery, które mnie budowały. Jednak po przyjeździe do Stanów, gdy improwizowałam, bałam się.

W psychologii biznesu funkcjonuje pojęcia syndrom oszusta. Im ktoś jest wyżej, im więcej osiągnie, tym bardziej się boi, że ktoś go zdemaskuje, bo on nie zasłużył na taką pozycję.

Nie znałam tej nazwy, ale z pewnością dopadło mnie to w Stanach. Uważałam, że dziennikarze robią mi krzywdę, obarczając mnie zbyt dużą odpowiedzialnością. Mówili o mnie w superlatywach, a ja w te słowa o swojej wspaniałości wątpiłam i czułam się, jakbym oszukiwała ludzi.

Potem jednak odnalazła się pani za oceanem, zrobiła wspaniałą karierę. Lubi pani wracać do Nowego Jorku?

Gdy ostatnio tam byłam, spotkałam się z zaprzyjaźnioną, wybitną artystką młodego pokolenia Esperanzą Spalding. Ma trzydzieści lat, a śpiewała już na inauguracji Obamy, występowała na scenie ze Steviem Wonderem i z wieloma innymi gwiazdami. Mnie zachwycił jej śpiew przy akompaniamencie Joego Lovano, wspaniałego saksofonisty i kompozytora.

Esperanza wykłada w Berklee College of Music w Bostonie. To ogromne osiągnięcie, ale moim zdaniem teraz powinna skupić się na karierze, nie na nauczaniu. Na wszystko w życiu przychodzi odpowiednia pora. A to nie jest dla niej najlepszy etap na dzielenie się wiedzą z innymi, bo odbywa się kosztem jej artystycznego rozwoju. Praca na uczelni wiąże się z wieloma zobowiązaniami, brakiem czasu na aktywność artystyczną, niemożnością podróżowania. Smuci mnie to, ponieważ uważam ją za liderkę nowej generacji artystów jazzowych, kompozytorów, wokalistów, wirtuozów.

Od wielu lat wspiera pani muzyczny rozwój młodych ludzi, a od niedawna również seniorów. Czego ich pani uczy i czego oni uczą panią?

Często dostrzegam między generacjami przepaść zamiast współpracy. Młodsi sugerują, że starsi powinni ustąpić im miejsca, a starsi spoglądają z zazdrością na młodą konkurencję. Te postawy są jednak niepraktyczne. Młodzi powinni się wielu rzeczy uczyć od starszych, a starszyzna od młodych. Zwłaszcza że mieszanie pokoleń sprzyja twórczości.

Gdy miałam gościnne warsztaty w szwajcarskiej Lucernie, zachęciłam grono kilkunastu młodych wokalistów do improwizacji. Przy wtórze muzyków każdy po kolei śpiewał. Mimo moich sugestii większość wzorowała się na swoich muzycznych autorytetach. Interpretacje były odtwórcze. Po chwili zatrzymałam muzykę i oznajmiłam: „Zaczynamy jeszcze raz. Proszę niech każdy zaśpiewa tak, jak jeszcze nigdy w życiu nie śpiewał. Zadziw siebie i świat, śpiewaj to, co czujesz, a nie to, co kiedyś gdzieś już słyszałeś”.

Zadziała się magia. Dotychczas ci młodzi ludzie szli drogą powielania autorytetów muzycznych, a od tego momentu każdy zaczął definiować własny styl. Właśnie tak należy prowadzić młodych ludzi, żeby wyzwalać ich indywidualny styl. Rewanżują się niesamowitymi interpretacjami.

Kopiowanie, nawet twórcze, jest złe?

Tylko ci, którzy mają tożsamość i oryginalny styl, zapisują się w historii. Do pewnego momentu powielanie jest uzasadnione, zwłaszcza gdy się uczymy i szlifujemy umiejętności. Ale przychodzi taki czas, gdy trzeba artystycznie dojrzeć i wydobyć na świat swój styl. Dobrze na tym etapie spotkać mentora, który potrafi zrezygnować z oceniania na rzecz doradzania.

Wiele osób oceniało głos Louisa Armstronga jako dziwny, sugerując mu nawet operację. Dziś jego charakterystyczna chrypka jest częścią jego tożsamości. Był niesamowitym, niepowtarzalnym artystą, a pochopna krytyka mogła zabić jego mocną stronę. Warto powstrzymywać się przed pochopnym wydawaniem osądów.

W wywiadach podkreśla pani, że artysta śpiewa i gra dla publiczności, że należy grać dla niej, nie dla siebie, dając innym piękno. Jak do tej publiczności trafiać?

Każdy artysta musi znać swoją wartość. Gdy tak jest, wychodząc na scenę, wie, że to będzie niesamowite spotkanie. Niesamowite zarówno dla zebranych ludzi, jak i dla występującego. Gdy idę na swój koncert, mam jeden cel: przeżyć i dać przeżyć coś wspaniałego. Moje występy to kombinacja muzyki ze słowem. Dużo mówię, opowiadam, rozmawiam z publicznością, ponieważ mój śpiew odbywa się bez słów. Było tylko kilka koncertów w mojej karierze, na które pojechałam przemęczona. Wtedy przed wejściem na scenę pojawiały się wątpliwości, czy będę w stanie dać z siebie wszystko. Bo we wszystkim, co robi się z pasji i dla innych ludzi, nie chodzi o to, by np. tylko zaśpiewać, lecz o to, by dostarczyć prawdziwych przeżyć.

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

Światło, które naprawdę pracuje razem z Tobą. Jak oświetlenie wpływa na komfort i efektywność w biurze

Nowoczesne biura coraz częściej wykorzystują światło jako narzędzie wspierające koncentrację, kreatywność i dobrostan zespołów. Eksperci Bene i Waldmann pokazują, że właściwie zaprojektowane oświetlenie staje się integralnym elementem środowiska pracy – wpływa na procesy poznawcze, emocje oraz rytm biologiczny, a jednocześnie podnosi efektywność organizacji.

Multimedia
Neverending Start-up. Jak zarządzać firmą na przekór kryzysom? Lekcje Krzysztofa Folty

Jak przetrwać transformację ustrojową, pęknięcie bańki internetowej, kryzys budowlany, krach finansowy 2008 roku i pandemię, budując przy tym firmę wartą ponad miliard złotych? Gościem Pawła Kubisiaka jest Krzysztof Folta – założyciel i wieloletni prezes TIM S.A., autor strategii „Neverending Startup”. W szczerej rozmowie dzieli się lekcjami z ponad 40 lat prowadzenia biznesu – od biura na 16 metrach kwadratowych w PRL-u, po stworzenie giganta e-commerce w branży elektrotechnicznej.

Od gry w Go do Nagrody Nobla: Jak AlphaFold zmienia biznes farmaceutyczny

Kiedy Google DeepMind zaczynało prace nad strukturami białek, wielu wątpiło, czy AI znana z gier planszowych poradzi sobie z „wielkim wyzwaniem biologii”. Dziś, z Nagrodą Nobla na koncie, twórcy AlphaFold udowadniają, że to dopiero początek rewolucji. Jak narzędzie, które skróciło czas badań z miesięcy do godzin, wpływa na branżę farmaceutyczną i dlaczego naukowcy porównują je do „ChatGPT dla biologii”? Poznaj kulisy technologii, która rewolucjonizuje proces odkrywania leków.

Umiejętności negocjacyjne. Jak pokonać lęk i osiągać lepsze wyniki

Kiedy niepewni negocjatorzy angażują się w zachowania takie jak nieśmiałe prośby, zbyt szybkie ustępowanie lub przegapianie korzystnych kompromisów, ograniczają własny sukces – i swój potencjał do poprawy. Liderzy mogą pomóc członkom zespołu rozwijać zaawansowane umiejętności przy stole negocjacyjnym i w tym procesie zwiększać ich pewność siebie. Postępuj zgodnie z trzema podejściami do poprawy umiejętności negocjacyjnych i poznaj pięć pytań, na które każdy powinien umieć odpowiedzieć przed rozpoczęciem negocjacji.

Era przedsiębiorstwa agentowego: Jak nawigować w dobie AI

Czy jesteśmy świadkami końca ery „gadającej i piszącej” sztucznej inteligencji? Najnowszy raport MIT Sloan Management Review i Boston Consulting Group sugeruje, że tak. Wchodzimy w fazę, w której AI przestaje być tylko inteligentnym asystentem, a staje się autonomicznym współpracownikiem. To zmiana paradygmatu, która wymusza na liderach zmianę struktur, procesów i – co najważniejsze – nowe podejście do zaufania.

jak przekazywać złe wiadomości jako lider Test przywództwa, którego nikt nie chce. Jak skutecznie przekazywać złe wiadomości

Przekazywanie złych wiadomości to jeden z najtrudniejszych momentów dla każdego lidera. Niewłaściwa komunikacja może podważyć zaufanie i osłabić zespół, ale jeśli zostanie przeprowadzona świadomie, może stać się szansą na odbudowę i nowy start. W artykule przedstawiamy cztery typy komunikatów, które pomagają radzić sobie z kryzysami i zmianami: „naprawimy to”, „odbijemy się od dna”, „zamykamy to” oraz „idziemy dalej”. Dowiedz się, jak rozpoznać, w jakim momencie się znajdujesz i jak przekazać trudne informacje, by zmobilizować zespół i zachować jego energię. Pełna wersja artykułu dostępna dla subskrybentów.

system merytokracji i charakter w centrum Aby naprawić system merytokracji, postaw charakter w centrum

Idea merytokracji, czyli obsadzania stanowisk zasługą i kompetencjami, jest dziś mocno krytykowana – nazywa się ją mitem czy „alibi dla plutokracji”. Jednak mimo licznych problemów warto ją reformować, a nie porzucać. Klucz do sukcesu to szersze rozumienie „zasług” – nie tylko kompetencje zawodowe, ale też cechy charakteru, takie jak uczciwość, pokora czy empatia.

Problem w tym, że ocena tych cech bywa subiektywna i narażona na uprzedzenia, a w wielu organizacjach stosuje się podwójne standardy. Skuteczne wdrożenie merytokracji wymaga jasnych reguł, przejrzystych procesów oraz konsekwentnego egzekwowania wartości.

Szczególnie ważne jest ocenianie charakteru liderów, ponieważ od tego zależy kultura organizacji, zaufanie i wiarygodność w zarządzaniu. Jak to zrobić skutecznie? M.in. przez formalne kodeksy postępowania, szkolenia, niezależne oceny i transparentność.

Aby w pełni wykorzystać potencjał AI, zainwestuj w swoich pracowników

Sztuczna inteligencja to dziś jeden z najpotężniejszych motorów transformacji biznesowej, który może przynieść firmom nieporównywalne dotąd zyski i przewagę konkurencyjną. Jednak mimo szerokiego wdrożenia narzędzi AI, zaledwie około 5% firm generuje realną, skalowalną wartość z tych inwestycji. Co stoi na przeszkodzie, aby w pełni wykorzystać potencjał AI? Odpowiedź jest jednoznaczna: kluczową rolę odgrywają ludzie i ich nowe kompetencje, wspierane przez strategiczne przywództwo i gruntowną zmianę sposobu pracy.

Multimedia
Noblista Daron Acemoglu studzi oczekiwania wobec sztucznej inteligencji

Czy sztuczna inteligencja naprawdę zrewolucjonizuje gospodarkę i rynek pracy w ciągu najbliższych lat? Daron Acemoglu, laureat Nagrody Nobla i wybitny ekonomista, przedstawia zaskakująco umiarkowaną prognozę. W rozmowie z MIT Sloan Management Review obala popularne mity o potędze AI, wyjaśniając, dlaczego technologia ta zautomatyzuje jedynie ułamek zadań i doda skromny, ale wartościowy wkład do światowego PKB. Posłuchaj, jak ekspert pokazuje, że kluczem do sukcesu jest mądra współpraca ludzi z AI oraz inwestycje w innowacje, a nie ślepe podążanie za modą na automatyzację.

Królicze nory i piękny problem AI: Jak Reddit poprawia personalizację reklam

Vishal Gupta, menedżer ds. inżynierii uczenia maszynowego w Reddit , wyjaśnia, jak platforma radzi sobie z miliardem postów i 100 000 społeczności. Kluczem jest sztuczna inteligencja, która nie tylko pomaga użytkownikom odkrywać niszowe treści , ale także rewolucjonizuje trafność reklam. To delikatna sztuka balansu między eksploracją a eksploatacją , celami reklamodawców a doświadczeniem użytkownika oraz między treściami generowanymi przez AI a autentyczną ludzką rozmową, która – zdaniem Gupty – staje się przez to jeszcze cenniejsza.

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!