Wypowiadając się o biznesie, menedżerowie często używają terminologii wojennej. Mówią o atakowaniu konkurentów i obronie przed ich zakusami, o zwalczaniu przeciwnika jego własną bronią, o dotrzymywaniu pola i miażdżącej przewadze, o polu walki, o kampanii (reklamowej). Choć inspirujące, analogie te są oczywiście przesadzone. O ile bowiem w biznesie gra idzie o pieniądze, prestiż i pracę, o tyle na wojnie stawka jest najwyższa z możliwych – ludzkie życie. Tu nie ma miejsca na błędy, każdy z nich może oznaczać śmierć żołnierza i jego towarzyszy broni. W trakcie akcji żołnierz nie może też ciągle liczyć na pomoc dowódcy czy sił wsparcia – na podjęcie decyzji ma bowiem ledwie ułamek sekundy.
Jedynym sposobem na wyeliminowanie błędów na polu walki i pomyślne wypełnienie misji jest więc stworzenie silnego i samodzielnego zespołu bojowego. Zespołu, który – tak jak w biznesie – w sposób elastyczny, ale i zdecydowany, szybko osiągnie cel przy jak najmniejszym ryzyku.
Takie zespoły stanowią podstawę sukcesu GROM‑u. Ta, stworzona przeze mnie, polska jednostka specjalna szybko awansowała do światowej elity komandosów i od blisko dziesięciu lat uczestniczy w najbardziej niebezpiecznych misjach wojskowych na świecie. Dziś, kiedy patrzę na sukcesy komandosów GROM‑u z pozycji osoby obracającej się na co dzień w kręgach biznesu, widzę, że ich awans do światowej czołówki jest nie tylko wzorem dla formacji wojskowych, ale też niesie ze sobą pomocne analogie dla menedżerów. Wiele zasad budowania zespołu, które wykorzystałem, tworząc GROM, można bowiem stosunkowo łatwo i skutecznie przenieść na grunt biznesu. Aby analogie między elitarnym wojskiem a biznesem były dla menedżerów jak najbardziej czytelne i łatwe do rozszyfrowania, swoje refleksje postanowiłem uporządkować tak, jak zrobiłby to menedżer firmy – według kolejnych etapów popularnego w biznesie procesu zarządzania ludźmi.
...