Od dawna duża zmienność otoczenia prawnego jest uważana za poważną barierę w rozwoju gospodarczym naszego kraju. Od wejścia Polski do Unii Europejskiej, czyli od 2004 roku, uchwala się 20,6 tysiąca stron ustaw i rozporządzeń rocznie. To ponad trzykrotnie więcej niż w pierwszych 15 latach transformacji ustrojowej (1989‑2003), wówczas średnio w roku uchwalano 6,2 tysiąca stron nowych przepisów. W szczytowym momencie, czyli w 2016 roku, polski parlament i administracja centralna tworzyły ponad 30 tysięcy stron maszynopisu aktów prawnych rocznie.
Skala zmienności przepisów urosła do takich rozmiarów, że – zdaniem ekspertów Grant Thornton – wyraźnie zwiększała ryzyko prowadzenia działalności gospodarczej oraz wymuszała ponoszenie istotnych kosztów związanych z działalnością administracyjną. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że silny wzrost produkcji prawa w Polsce w ostatnich 15 latach jest rezultatem przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Członkostwo w Unii wiążę się bowiem z obowiązkiem wdrożenia do naszego prawodawstwa części przepisów uchwalanych w Brukseli i Strasburgu. Raport Grant Thornton z 2015 roku pokazywał jednak, że jest to błędne przypuszczenie. To nie Unia odpowiada za wzrost produkcji prawa w Polsce. Według wspomnianego badania, Polska była liderem wszystkich państw UE pod względem produkcji prawa – inne kraje uchwalały znacznie mniej przepisów, mimo że dotyczył ich ten sam obowiązek.
Odkrywaj jeszcze więcej i częściej. Kupując prenumeratę, gwarantujesz sobie dostęp do solidnej dawki harvardzkiej wiedzy. Miej pewność, że nic cię nie ominie.
...