Często patrzymy na życie przez pryzmat Europy. Tymczasem cały świat się rozwija, co oznacza, że klienci z Afryki oczekują tak samo wygodnych rozwiązań, jak my w Europie, przekonuje wiceprezes firmy przenoszącej fabryki na całym świecie.
Outsourcing działań IT to jeden z pięciu najważniejszych trendów informatyzacji wskazanych przez respondentów badania przeprowadzonego przez ICAN Research & Diagnostics na zlecenie Orange Polska. Dostrzega to m.in. firma Pol‑Inowex, która jest europejskim liderem w branży relokacyjnej. Poniżej przedstawiamy fragment rozmowy badawczej z Bartoszem Świderkiem, wiceprezesem firmy. Więcej informacji o organizacji znaleźć można na stronie polinowex.com.
Czym dla Pana firmy jest informatyzacja?
Koniecznością – jest niezbędna do biznesowego przetrwania w XXI wieku.
Skąd aż tak poważna odpowiedź?
Czasy się zmieniają. Kiedyś mieliśmy telefony, które miały jedną funkcję: dzwonienia. Dziś w kieszeniach nosimy urządzenia wielofunkcyjne, dzięki którym rezerwujemy hotele, nosimy w nich nasze karty pokładowe itd. Życie się mocno zmieniło. Nie inaczej w biznesie, nawet w obszarze B2B. Tam ludzie też chcą mieć proste, działające rozwiązania – takie, jakie znają ze swojego życia prywatnego. Nie chcą być obsługiwani tak, jakby nic w ostatnich latach nie ewoluowało. I my, dostawcy, musimy się do tego dostosować.
W jaki sposób Pana firma się dostosowuje?
Zajmujemy się przenoszeniem fabryk, działamy na całym świecie. Możemy na przykład zdemontować elektrownię we Włoszech, a zmontować ją w Ghanie. Tutaj informatyzacja jest niezbędna – chociażby w ułatwianiu wymiany informacji i przesyłaniu plików między naszymi budowami. Odnosząc się też do tego, co powiedziałem wcześniej: często patrzymy na życie przez pryzmat Europy. Tymczasem cały świat się rozwija i na przykład klienci z Afryki oczekują dokładnie takich samych, tak samo wygodnych rozwiązań jak my, w Europie.
Macie rozbudowany zespół informatyczny?
Do tej pory większość prac zlecaliśmy na zewnątrz. Stosunkowo niedawno pojawiła się potrzeba zbudowania kompetencji wewnątrz organizacji.
Jakie trudności w relacjach z zewnętrznymi dostawcami Pan dostrzega?
Z pewnością jest to zgranie jednego wykonawcy z drugim. Przy negocjacjach zapewniają nas o pełnej integracji i wymianie danych, a później okazuje się, że były to deklaracje na wyrost. My działamy na naprawdę zróżnicowanych rynkach. Podam przykład dotyczący obsługi walut. Dostawcy nie mają problemów z radzeniem sobie z euro czy złotówkami, ale już z bardziej egzotycznymi walutami bywa różnie. Moja ogólniejsza refleksja jest taka: najlepiej współpracuje się z firmami, gdzie są po prostu dobrzy ludzie. Nie zdarza się to jednak tak często.
Na co zwracacie Państwo uwagę przy wyborze dostawcy?
Z pewnością cena jest wciąż bardzo ważnym czynnikiem. Kiedyś chcieliśmy wprowadzić kompleksowe rozwiązanie i rozstrzał oferentów oscylował pomiędzy 300 tys. a 20 mln. Ważne są także referencje. To, że ktoś ma jedno wdrożenie na koncie, to mało. Ponieważ działamy międzynarodowo, musimy mieć rozwiązania akceptowane przez większość naszych klientów – nie wystarczy, że są to rozwiązania dobre, powinny być szerzej znane w branży.