Czy perfekcjonizm rzeczywiście jest czymś wartościowym, przynoszącym korzyści? A może pod warstwą iluzji chowa się rak, który toczy człowieka i odbiera mu zdrowie, radość życia?
Zwykle mają wszystko dopięte na ostatni guzik, dopracowane i idealne – nieważne, czy to zadania związane z pracą zawodową, czy z obowiązkami rodzinnymi. Wiele osób patrzy z podziwem na perfekcjonistów – marząc o takim partnerze lub pracowniku.
Postrzegamy perfekcjonizm jako coś pozytywnego, wartościowego. Myślimy:
pracownik perfekcjonista – nigdy nie zawiedzie pracodawcy, da z siebie wszystko, byle służyć firmie i jej interesom,
matka perfekcjonistka – wypucuje dom, zrobi dwudaniowy obiad i jeszcze zapewni dziecku całą pulę zabaw edukacyjno‑rozwojowych,
ojciec perfekcjonista – zadba o rodzinę, o każdą jej najdrobniejszą potrzebę (przewidzi ją, zanim jeszcze powstanie, i na nią odpowie),
student/uczeń perfekcjonista – przyniesie same piątki/szóstki, wygra konkurs, otrzyma stypendium, będzie dumą rodziców.
Nie wszystko złoto, co się świeci
Czy jednak rzeczywiście bycie perfekcjonistą to sama korzyść dla człowieka? Niestety nie. To pozór.
Perfekcjonizm to nie prawdziwe złoto – lecz pomalowane złotą farbą aluminium.
Pod warstewką złota kryje się dramat człowieka. W dalszej perspektywie wyda on owoce w postaci strat zamiast zysków. Będzie to ze szkodą zarówno dla niego, jak i dla jego pracodawcy oraz bliskich, którzy go otaczają.
Perfekcjonizm jest strategią leczenia zaniżonego poczucia wartości i nadmiernego poczucia zagrożenia. Wiecznie jest kolejna, wysoka poprzeczka do przeskoczenia, ciągłe napięcie, walka o następny „sukces”. Jeśli się nie uda – pojawia się frustracja, wybuchy złości, obwinianie siebie i innych. Jeśli się uda, to i tak nigdy nie jest dość dobrze i niepokój pozostaje.
Pod bezwzględnym nadzorem
Perfekcjonista jest swoim własnym bezwzględnym nadzorcą. Na ogół nie ma dla siebie litości – bierze więc na siebie więcej, niż jest w stanie udźwignąć. Nie zwraca uwagi na to, że jego ciało i umysł mają swoje potrzeby, o których na dłuższą metę nie można zapominać.
Bez odpoczynku, właściwego odżywiania, bez regeneracji sił, w stanie ciągłego napięcia stresowego, z ogromnym bagażem zobowiązań – łatwo o wypalenie energetyczne, o spadek efektywności, pogorszenie relacji ze współpracownikami/w rodzinie, o błędy i wypadki w pracy, poczucie chronicznego zmęczenia czy nawet depresję.
Dezorientacja w planowaniu
Perfekcjonista nie potrafi realnie mierzyć swoich sił, prawidłowo ustalać priorytetów. Wbrew pozorom – nie jest zorientowany na zadanie, lecz na siebie. Podejmuje się zbyt wielu zadań, nie odmawia, nie deleguje (uważa, że sam zrobi to najlepiej) i nie potrafi prosić o pomoc. Traci ogromne ilości energii i czasu, próbując kontrolować rzeczywistość. To generuje ogromny stres i napięcie, obciąża ciało i umysł – grozi kryzysem zdrowotnym. No bo ile można jechać na pełnym gazie samochodem, którego się nie tankuje, gdy nie uzupełnia się poziomu płynów i co jakiś czas nie zatrzymuje na postój?
Dlatego konieczny jest trening odpuszczania sobie. Jest to tak istotne, że poświęciłem temu jeden z modułów warsztatów online 8razyO.pl, których jestem twórcą. Ma on na celu nabycie kompetencji dbania o siebie tak profesjonalnie i skutecznie, by nie dopuszczać do wypalenia zawodowego – nie zamęczyć się walką o perfekcyjny standard w każdym aspekcie pracy i życia, niszcząc po drodze swoją kreatywność, wydolność i radość z dokonań.
Czy zatem warto być perfekcjonistą i zatrudniać perfekcjonistów? To wielki dar tylko na pozór. Perfekcjonizm jest oznaką bólu i niepewności. A to są jedni z największych wrogów współczesnych liderów.