Organizacja dużej, masowej imprezy wiąże się z szeregiem zadań, o których wcześniej – będąc muzykiem – nie miałem pojęcia. Z perspektywy lat, jako organizator OFF Festivalu w Katowicach, mogę powiedzieć więcej o konieczności zdobycia nowych, stricte biznesowych kompetencji oraz o umiejętności współpracy z partnerami.
Już podczas zagranicznych występów z Myslovitz zacząłem przyglądać się tym wydarzeniom nie tylko od strony fanów, ale i uczestnictwa w dużym muzycznym przedsięwzięciu. Obserwowałem całość pod kątem infrastruktury, zabezpieczenia elementów niezbędnych do zorganizowania imprezy masowej na wysokim poziomie, a na które zazwyczaj – jako widzowie – w ogóle nie zwracamy uwagi – chyba, że coś się nie uda, wtedy widać to jak na dłoni…
Po powrocie do Polski nie opuszczała mnie myśl, że brakuje nam profesjonalnych wydarzeń, ale też repertuaru, który spełniałby gusta moje oraz wielu miłośników muzyki. Zastanawiałem się, dlaczego na koncert moich ulubionych artystów muszę jechać do Pragi czy Berlina. Dlaczego omijają Polskę? Dotyczyło to wielu tras koncertowych oraz interesujących programowo festiwali. Bardzo chciałem, aby to się zmieniło i w pewnym momencie zacząłem też chcieć mieć bezpośredni wpływ na tę zmianę.
Marzenia i pokora
Żeby zorganizować dużą imprezę tego typu, musisz być marzycielem i nie bać się ryzyka. Musisz być ostrożny i odważny zarazem. Musisz umieć zadbać o szczegóły i mieć dużo pokory.
Wcześniej Myslovitz traktowałem jako pracę – zawód profesjonalnie wykonywany. Zawsze też starałem się twardo stąpać po ziemi. Na samym starcie byłem swego rodzaju koniem pociągowym, przekonując chłopaków z zespołu, aby samodzielnie rozwieszali plakaty zapowiadające koncert, nie spóźniali się na próby, ćwiczyli codziennie, nagrywali dema i wysyłali je wszędzie, gdzie się da… Mimo zaangażowania artystycznego, nieustannie powtarzałem sobie, że jest to normalna praca.
W przypadku festiwalu – świadomie stałem się jego twarzą, wykorzystywałem kontakty, tworzyłem program artystyczny. Pojawiałem się w mediach, aby opowiadać o wydarzeniu, nawet jeśli była to telewizja śniadaniowa. Wierzyłem w tę ideę, zwłaszcza że chodziło o muzykę alternatywną, z którą trudniej się przebić niż z popem.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Czy potrafisz zarządzać swoim wizerunkiem? »
Ciężar odpowiedzialności
Najtrudniejsza do udźwignięcia była jednak odpowiedzialność. W jednej chwili stałem się dyrektorem operacyjnym, rzecznikiem prasowym i szefem marketingu oraz CFO. Zdałem sobie sprawę, że sam odpowiadam za 90 zaproszonych zespołów, którym muszę zapewnić hotele, catering, profesjonalną obsługę, wynagrodzenie. A przy tym mamy widzów – 15 tysięcy ludzi dziennie – którym należy się bezpieczeństwo, komfort i cały szereg tych elementów, które składają się na festiwalową infrastrukturę. Nie mówiąc już o jakości technicznej i zapobieganiu wszelkiego rodzaju kryzysom w trakcie imprezy.
Z roku na rok uczyliśmy się i to się nie zmieniało. Nie da się bowiem przewidzieć wszystkiego. Oczywiście, raz popełnionego błędu staramy się nie powtórzyć, ale zawsze coś może nas zaskoczyć. Pod tym kątem znacznie bliżej nam do sprawnie zarządzanej firmy niż romantycznej wizji i życzeniowego myślenia, że będzie dobrze.
Lekcje zarządzania
Podchodząc do organizacji pierwszej edycji, nie miałem pojęcia o wielu sprawach, nie miałem też praktyki zarządczej czy menedżerskiej. To była chęć spełnienia marzenia i przekonanie, że robię coś bardzo potrzebnego miłośnikom muzyki. Teraz mamy doświadczony zespół współpracowników, możemy liczyć na wielu partnerów, przede wszystkim władze Katowic, mamy mecenasa – mBank, który jest z nami od 2009 roku.
To jedna z ważniejszych lekcji, jakie przyniósł OFF Festival – nieważne jak odważna jest wizja, ważne, czy potrafimy zbudować sojusz, który wprowadzi ją w życie. Wiara w charyzmatyczne przywództwo jest świetnym motywatorem, ale o sukcesie decyduje ciche przywództwo i mrówcza menedżerska praca, o czym czytelnicy Harvard Business Review Polska przekonują się zapewne każdego dnia.
Artur Rojek: o sukcesie decyduje ciche przywództwo i mrówcza menedżerska praca
Wspólna wizja
Dziś naszym kluczowym partnerem jest mBank. Te kontakty sięgają nieco dalej wstecz, zanim rozpoczęliśmy współpracę festiwalową. Ówczesny dyrektor marketingu zaprosił mnie na spotkanie, planując cykl koncertów z okazji pięciolecia banku.
Ciekawe, że wcześniej między szefem marketingu a legendarnym wręcz w polskim biznesie Sławomirem Lachowskim, twórcą tej instytucji, doszło do dyskusji. Jeden optował za Myslovitz, drugi za Leszkiem Możdżerem. Podczas spotkania spontanicznie zaproponowałem, nie znając tych pomysłów – może wspólne koncerty, my i Możdżer? To był znakomity punkt wyjścia do współpracy, sygnał, że doskonale się rozumiemy.
Tamten jubileuszowy cykl dobrze wypadł, więc zwróciłem się do mBanku z propozycją objęcia przez tę instytucję mecenatu nad festiwalem. Nasza współpraca rzeczywiście bardzo dobrze się rozwija, bardzo doceniam trwałość tych relacji i profesjonalizm.
Kompromisy i bezkompromisowość
Również pod kątem profilu imprezy i zachowania marki udało się uzyskać kompromis. To niezwykle ważne. Zwłaszcza że formuła naszego festiwalu – proponującego muzykę alternatywną – wymaga wierności zasadom. Gdybyśmy przekroczyli pewną barierę, oddźwięk mógłby być negatywny i źle odbiłby się na wizerunku i festiwalu, i mecenasa. Fałsz jest niedopuszczalny i w tym kontekście miejsca na kompromisy po prostu nie ma, tym bardziej, że granica, na której przekroczenie nie możemy sobie pozwolić, jest bardzo subtelna.
Nasze działania wymagają wyczucia, wierności pewnym ideałom i zrozumienia po obu stronach. To z kolei kolejny punkt, w którym to, co robimy znajduje bezpośrednie odniesienie do biznesu w postaci obietnicy marki, jaką składa firma (czy organizator festiwalu) swoim klientom. W erze mediów społecznościowych widzieliśmy już wiele przypadków, gdy organizacje idące na skróty były boleśnie weryfikowane przez ludzi.
Wiele firm postrzega tę bliskość, transparentność jako zagrożenie. Moim zdaniem niesłusznie. W naszym przypadku fani muzyki alternatywnej, uczestnicy festiwalu są bardzo blisko – mocno angażują się na przykład w komunikację we wspomnianych mediach społecznościowych. Wsłuchuję się w te opinie.
Ufamy sobie, także w kwestiach czysto artystycznych, bo fani niejednokrotnie przesyłają propozycje zespołów. Dzięki temu wszyscy odnosimy korzyści, ale i mamy poczucie, że tworzymy coś wspólnie. To niesamowity przywilej, odpowiedzialność, ale i okazja, by pozwolić relacjom tworzyć nową wartość, w której 2 i 2 nigdy nie dają 4, ale w naszym przypadku 20 tysięcy… osób przyjeżdżających co roku na OFF Festival.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Opowiedz zajmującą historię o swojej marce »
7 zasad mitologizacji marki
Na czym polega siła i uniwersalność opowieści? O storytellingu jako sposobie na wyróżnienie marki.