Fakt zatrudniania ludzi w wieku 50+, a raczej, jak coraz częściej mówi się w branży HR‑owej, „minus 100”, prędzej czy później będzie udziałem każdej firmy. Bomba demograficzna nie jest wymysłem Polskastatystyków i coraz mniej młodych ludzi wchodzi na rynek pracy, dlatego starsi pracownicy będą musieli tę lukę wypełnić. Jedynym wyjściem będzie zatrudnianie i pozostawanie w zatrudnieniu osób starszych.
Na razie jednak pracodawcy nie są przekonani do zatrudniania ludzi w dojrzalszym wieku, ponieważ ciągle pokutuje opinia, że nie są oni elastyczni, chorują, nie chcą się uczyć, a jeśli nawet, to wiedza wchodzi im ciężko do głowy, nie znają języków obcych, z nowymi technologiami są na bakier, są mało zaangażowani i mało kreatywni. Tymczasem najnowsze badania pokazują, jak ten obraz zupełnie nie przystaje do rzeczywistości. Dziś w wiek przedemerytalny wchodzi pokolenie,które na początku przemian ustrojowych miało nieco ponad 30 lat. Wiele osób z tych roczników zrobiło w nowym systemie kariery. Mają kontakty, są wykształceni, sprawni fizycznie, znają języki, poznali świat, potrafią doskonale funkcjonować w środowisku nowych technologii, mają pomysły, czas i doświadczenie, a ich dzieci odeszły z domów, mogą więc mocniej zaangażować się w pracę. Tyle że młodsze pokolenie często nie chce korzystać z ich kompetencji, więc stoją nieco z boku albo w kontrze do zespołów.
Tacy pracownicy stanowią wartość, którą trzeba wcześniej czy później dostrzec. Niestety, ta wartość jest dostrzegana często dopiero w sytuacji kryzysowej. Tymczasem wiele firm ma różnych klientów i różne produkty. Potrzebują więc ludzi, którzy myślą jak ich klienci, mają podobne preferencje, gusta, oczekiwania, potrzeby. Nie zawsze wygląda to dobrze, gdy 30‑latek jest doradcą 50‑latka. W takiej sytuacji obie strony mogą się czuć nieswojo, co nie ma miejsca, gdy rozmawiają rówieśnicy. Starszy doradca starszego klienta łatwiej zrozumie jego oczekiwania i potrzeby, a taki klient chętniej skorzysta z porady osoby doświadczonej. Tak też było w omawianym przypadku – prezes generalnego wykonawcy cenił rady Tadeusza, a do jego młodszego kolegi podchodził bardzo krytycznie.
...