Najpopularniejsze tematy:

Premium

Materiał dostępny tylko dla Subskrybentów

Nie masz subskrypcji? Dołącz do grona Subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Jesteś Subskrybentem? Zaloguj się

Premium

Subskrybenci wiedzą więcej!

Nie masz subskrypcji? Dołącz do grona Subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Wybierz wariant dopasowany do siebie!

Jesteś Subskrybentem? Zaloguj się

X
Następny artykuł dla ciebie
Wyświetl >>
Jestem zajęty, więc jestem

Cały czas słyszymy i mówimy, jacy jesteśmy zajęci, zarobieni, zapracowani. Brakuje tchu, czy to w pracy, czy w życiu prywatnym. Każdy goni, biegnie, leci. W czym tkwi problem? Czy to brak produktywności, czy słaba organizacja? A może źle ustawione priorytety?

Zaczyna się to już w wieku przedszkolno‑szkolnym od zajęć pozalekcyjnych. Dziecko nowego milenium musi świetnie grać w tenisa, pływać, znać co najmniej dwa języki obce, a przy okazji jeszcze grać na instrumencie i rewelacyjnie tańczyć. Później na studiach również dobrze mieć czym błysnąć w życiorysie, więc zaczynają się wolontariaty, staże, dodatkowe lekcje językowe, organizacje studenckie. Sami tak naprawdę rzucamy się w wir zadaniowego życia bez chwili refleksji.

Czytaj, inspiruj się, twórz. Daj sobie szansę na rozwój dzięki solidnej dawce harvardzkiej wiedzy. Prenumerując, masz pewność, że na bieżąco będziesz poznawać tajniki najlepszych ekspertów biznesowych. Kup teraz!

Ostatnio klient, z którym współpracuję, po wielu prośbach o kontakt odezwał się po kilkunastu dniach i bardzo przepraszał za poprzedni tydzień, w którym miał ciągłe gaszenie pożarów – cały tydzień, bez wytchnienia. Inna znajoma z kolei po kilku moich telefonach w końcu napisała SMS*: Jestem zarobiona, oddzwonię w wolnej chwili*. Mijają dni, a odzewu brak. Ostatnio bycie bardzo zajętym staje się synonimem bycia ważnym. Pokaż mi, ile dostajesz niepotrzebnych e‑maili, pokaż mi swój kalendarz wypełniony bezproduktywnymi spotkaniami, a powiem Ci… jak ważny jesteś.

Znajdź chwilę dla siebie

Jednocześnie hołdowanie byciu zajętym jest sprzeczne z naszą naturą. Czy nie lepiej po prostu pracować – mądrze, a nie tylko ciężko? Pamiętam z czasów, gdy pracowałam jako konsultant, że wypadało pracować od 8:00 rano do co najmniej 20:00. Tylko ile z tego czasu konsultanci rzeczywiście spędzali produktywnie?

A może największą produktywnością jest czasem po prostu bycie nieproduktywnym? Dlaczego? Odrzucenie presji na zorganizowanie każdej minuty życia ma zbawienny wpływ, przynajmniej na mnie. Chociaż inni będą uważać, że marnujemy czas, ja uważam, że jest odwrotnie – nicnierobienie według mnie jest twórczym momentem dnia, czasem na refleksję i zastanowienie się nad priorytetami. Czy siadać do kolejnej telekonferencji późnym wieczorem? Czy po przedszkolu wozić zmęczone dziecko na zajęcia z angielskiego, czy lepiej po prostu oglądać bajki i czytać książki? Czy poczytać w pracy w spokoju nowy numer Harvard Business Review Polska, czy może uczestniczyć w kolejnym spotkaniu jako wątpliwy słuchacz? Takich pytań każdy zadaje sobie co najmniej kilka, kilkanaście dziennie.

Ślepe wykonywanie oczekiwanych przez otoczenie czy przełożonych zadań w pewnym momencie czyni z nas zombie. Każdy moment dnia zaczyna wypełniać jakaś aktywność. Nie ma chwili, aby po prostu być. A właśnie w trakcie takich refleksyjnych momentów najłatwiej wpaść na pomysł usprawnienia swojej pracy (a to chyba doceniłby szef!), często (ja podczas biegania) znajdujemy rozwiązania nurtujących nas problemów, a nieraz przewartościowujemy swoje życie. To wszystko korzyści z dawania sobie chwili wolnego.

Spraw, by Twój biznes był SMART »

Dwie proste wskazówki

Są różne metody, które pozwolą nam wyzwolić się z bycia ciągle zajętym i łatwiej ustawić priorytety. Ja polecam dwie.

  • Używaj kalendarza do planowania dnia. Najlepiej takiego, który zsynchronizuje się z komputerem służbowym i telefonem prywatnym, aby wiedzieć, kiedy dokładnie mamy te chwile dnia tylko dla siebie (ostatnio odkryłam Doodle, który pozwala skoordynować plan dnia z planem innej osoby). Oczywiste? Zatem ilu menedżerów faktycznie to robi, ilu z nich korzysta z kalendarza w celu innym niż wpisanie spotkania?

  • Daruj sobie spotkania, które nic nie wnoszą. A wręcz jedynie wymagają odsiedzenia godziny czy dwóch. Szkoda cennego czasu. Użyj dwóch filtrów: 1. czy moja obecność na tym spotkaniu coś wniesie; 2. czy faktycznie muszę na nim być.

Na początek wystarczy, a jeżeli jeszcze jesteśmy asertywni i mamy łatwość ustawiania priorytetów, okaże się, że jednak czasu wystarcza na… wszystko, a na koniec pozostaje jeszcze chwila wytchnienia. Jak myślisz – warto? Zacznij już dziś.


Najpopularniejsze tematy