Najpopularniejsze tematy:

Premium

Materiał dostępny tylko dla Subskrybentów

Nie masz subskrypcji? Dołącz do grona Subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Jesteś Subskrybentem? Zaloguj się

Premium

Subskrybenci wiedzą więcej!

Nie masz subskrypcji? Dołącz do grona Subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Wybierz wariant dopasowany do siebie!

Jesteś Subskrybentem? Zaloguj się

X
Następny artykuł dla ciebie
Wyświetl >>
Gołda Tencer: strażniczka, która nie lubi stać w miejscu

Gołda Tencer to aktorka, reżyserka, pieśniarka, od niemal pięciu dekad związana z Teatrem Żydowskim w Warszawie, na czele którego stanęła kilka lat temu. Niezależnie od ról, jakie przyszło jej w życiu pełnić, zawsze miała jeden cel: podtrzymywać pamięć o historii i kulturze żydowskiej. To ona była pomysłodawczynią festiwalu Warszawa Singera, którego kolejna, trzynasta już, edycja właśnie się rozpoczyna. O swojej miłości do teatru i planach na przyszłość opowiada w rozmowie z Martą Lenkiewicz.

Kiedy zrozumiała Pani, że chce zostać aktorką, aktorką śpiewającą?

Teatr kocham od najmłodszych lat. Już jako dziecko chciałam zostać aktorką, byłam przekonana, że to moje przeznaczenie. Jeszcze w Łodzi, gdzie wówczas mieszkałam z rodzicami, chodziłam na wszystkie spektakle, występowałam też w przedstawieniach. Na scenie czułam się doskonale!

Nie było więc zaskoczeniem, gdy po zdanej maturze przyjechałam do Warszawy i związałam się z Teatrem Żydowskim. Skończyłam tu studio aktorskie, a następnie studia. Już wtedy wiedziałam, że Warszawa jest moim miejscem na ziemi, a Teatr Żydowski moim domem.

Dlaczego akurat ten teatr?

Rodzice przekazali mi tradycję żydowską, a ja staram się ją pielęgnować. Zawsze wiedziałam, że tam jest moje miejsce, moje życie. Zawsze chciałam być tą, która będzie łączyć tradycje polskie z żydowskimi, pozwalając się im wzajemnie przenikać. Moim zadaniem jest podtrzymywać pamięć o historii, sprawić, aby ten płomień nigdy nie zgasł. Mam nadzieję, że mi się to udało. W tym roku nasz teatr obchodził 65‑lecie, od Ministra Kultury otrzymaliśmy Złotą Glorię, która jest dla nas dużym wyróżnieniem.

Na przestrzeni lat grała Pani różne role. Jest Pani aktorką, reżyserką, scenarzystką, prowadzi Pani fundację, od kilku lat zarządza teatrem. Która z tych ról była dla Pani największym wyzwaniem?

Zawsze ta, którą w danym momencie pełniłam. Nie lubię stać w miejscu.

27 lat temu założyłam Fundację Shalom. Z mojej inicjatywy powstało też Centrum Kultury Jidysz, Uniwersytet Otwarty oraz Uniwersytet Trzeciego Wieku – jedyny na świecie, który naucza języka jidysz, hebrajskiego oraz angielskiego. Zapoczątkowałam też i jestem dyrektorem festiwalu Warszawa Singera.

Kiedy obejmowałam stanowisko dyrektora Teatru Żydowskiego, postawiłam sobie bardzo ważne zadanie, które konsekwentnie staram się realizować. Zarządzanie taką instytucją to wielka odpowiedzialność – za miejsce, zespół. Wiary i energii do działania dodają mi ludzie, którymi się otaczam. Niezależnie jednak od tego, co robię, wszystko wiąże się z teatrem i kulturą żydowską. To moje życie.

Mówią o Pani „strażniczka kultury żydowskiej”, co tylko potwierdza, że udało się Pani spełnić swoje marzenie. Rola doniosła, tym bardziej w czasach, kiedy tak łatwo i szybko się zapomina.

Ja to robię, bo mam taką potrzebę. Chcę opowiadać historię ludzi, którzy nie mogli jej opowiedzieć, chcę opowiadać historię mojego narodu. Czuję, że jestem właśnie tą osobą, która może ten płonący kaganek przenosić w różne miejsca. Całą swoją pracą pokazuję, że kultura polska i żydowska wzajemnie się przenikają, jedna emanuje na drugą. Nie powinniśmy o tym zapominać, ani tego negować. Stąd te wszystkie inicjatywy.

Którą z nich uznaje Pani za swój największy sukces?

Trudno powiedzieć. Warszawa Singera każdego roku budzi coraz większe zainteresowanie – na wydarzenia przychodzą nie tylko mieszkańcy stolicy, ale przyjeżdżają ludzie z całego świata. Zorganizowana przez Fundację Shalom wystawa „I ciągle widzę ich twarze” składająca się z 9 tysięcy fotografii żydów polskich odwiedziła 57 miast na całym świecie. Teatr Żydowski uczestniczy w wielu festiwalach, intensywnie pracujemy nad atrakcyjnym repertuarem, za nami znakomity sezon. Cieszę się i z tych małych, i dużych osiągnięć. Największym sukcesem dla mnie jest to, że mam zespół wspaniałych aktorów, ludzi zaangażowanych, na których mogę liczyć.

A gdzie czas na śpiewanie?

To prawda, że mam go mniej niż przed laty. Nadal jednak lubię śpiewać te moje małe dramaty w trzech aktach. Z tymi piosenkami przejechałam pół świata. Wszystko zaczęło się 25 lat temu od nagrania „Miasteczka Bełz” i trwa do dziś, choć już nie w takim wymiarze. Mam to szczęście, że udało mi się zrealizować swoje marzenia. Jestem osobą, która marzy, ale nie bujam w obłokach.

Gdzie szuka Pani inspiracji do kolejnych sztuk?

Przede wszystkim w rozmowach, które prowadzę z ludźmi, w książkach, które stale czytam, w bieżących wydarzeniach. Poza tym trzeba mieć intuicję. Niekiedy pomysły chodzą mi po głowie latami jak było w przypadku „Matek” – sztuki o dzieciach Holocaustu. I w końcu udało mi się to zrealizować. Cisza panująca na widowni podczas spektaklu robi piorunujące wrażenie. Choć niektórzy pytają mnie po co znów o tym opowiadam. Odpowiadam im, że tak trzeba, że nie można zapomnieć. I tak nie starczy nam czasu, aby przekazać wszystkie te historie.

Nasz teatr to taka arka przymierza między tradycją sceny żydowskiej a współczesnością. Kiedy zaprosiłam do współpracy Maję Kleczewską przy „Dybuku” poprosiłam ją, żeby nieco przewietrzyła teatr. Ale bez przeciągu. Nasz repertuar to potwierdza. „Sklepy przy ulicy głównej” z Danutą Szaflarską, w kolejnym sezonie ponownie Maja Kleczewska wyreżyseruje „Golema”, będzie też „Szosza” Singera według Karoliny Kirsz. Mam naprawdę poważne plany, które mogę realizować dzięki swojemu zespołowi. Wierzę, że we wrześniu wrócimy na scenę i znów będziemy grać.

Właśnie rusza tegoroczna edycja Warszawy Singera. Czym tym razem zaskoczycie publiczność?

W ciągu 9 dni (27 sierpnia – 4 września 2016 r. – przyp. red.) w Warszawie odbędzie się wiele wydarzeń, trudno je wymienić. Występować będą nasi starzy znajomi, m.in. Frank London ze swoją grupą Klezmatics, w warszawskiej synagodze wystąpią kantorzy (po raz pierwszy z orkiestrą symfoniczną), odbywać się będą koncerty, wystawy, spotkania. Tym razem jednak spektakle nie będą grane na deskach Teatru Żydowskiego tylko w Teatrze Kwadrat. To zasługa dyrektora Andrzeja Nejmana, który w naszej obecnej sytuacji użyczył nam swojego teatru. Ogromnie mu za to dziękuję! Wszystko jest już dopięte na ostatni guzik, czekamy tylko na naszych przyjaciół.

Jakie jeszcze ma Pani plany?

Ja zawsze planuję – nie na jeden dzień czy jedną okazję, tylko na lata. Dotychczas ta strategia się sprawdzała. Marzy mi się międzynarodowe studio teatralne. Myślę też o stworzeniu teatru tylko dla dzieci. Komu, jak nie im, mamy przekazywać historię?

Marta Lenkiewicz

Redaktorka ICAN Institute.

Gołda Tencer

Aktorka, reżyserka, pieśniarka, od niemal pięciu dekad związana z Teatrem Żydowskim w Warszawie. Pomysłodawczyni festiwalu Warszawa Singera.

Polecane artykuły


Najpopularniejsze tematy