Najpopularniejsze tematy:

Premium

Materiał dostępny tylko dla Subskrybentów

Nie masz subskrypcji? Dołącz do grona Subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Jesteś Subskrybentem? Zaloguj się

Premium

Subskrybenci wiedzą więcej!

Nie masz subskrypcji? Dołącz do grona Subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Wybierz wariant dopasowany do siebie!

Jesteś Subskrybentem? Zaloguj się

X
Następny artykuł dla ciebie
Wyświetl >>
Czy sklepy znikną? Czyli jak mobile napędza e-commerce i torpeduje tradycyjną sprzedaż

Trudno uwierzyć, aby sprzedaż definitywnie przeniosła się z tradycyjnych sklepów do świata wirtualnego. Przynajmniej w przewidywalnej perspektywie czasowej. Niemniej dane, które do nas docierają oraz stały postęp w nowych technologiach wskazują, że taki trend się wzmacnia.

Osobiście podchodzę do tego sceptycznie. Odzież niemal zawsze kupuję w tradycyjnych sklepach. Podobnie książki – ze względu na przyzwyczajenia i sentyment do księgarń. Mogę co najwyżej narzekać (często mi się zdarza) na jakość obsługi w księgarniach i ich zaopatrzenie. No dobrze, ale do gry wchodzą młodsze pokolenia i to one w dużej mierze nadają ton nowym trendom. Rynki też, co naturalne, w coraz większym stopniu kierują uwagę właśnie ku młodym konsumentom.

Co napędza zmiany?

Mamy do czynienia z dwoma bardzo interesującymi zjawiskami. Wydaje się, że ich rola będzie rosnąć. Po pierwsze, coraz częściej kupujemy w internecie. Właściwie wszystko, bez wyjątku. Po drugie – trend ten wiąże się ściśle z rosnącym znaczeniem e‑commerce oraz popularnością narzędzi mobilnych – pojawia się coraz większa liczba zaawansowanych technologii i rozwiązań usprawniających zakupy w sieci. Przyjrzyjmy się temu bliżej.

Inspirujące jest zjawisko określane jako ROPO (skrót z ang. „szukaj w internecie, kup w sklepie”), choć przechodzimy nad tym do porządku dziennego. Coś się zdarzyło raz, drugi. Internet poszerzył swoje granice niby niepostrzeżenie. Tymczasem e‑commerce w umiejętny sposób wykorzystuje centra handlowe naszpikowane butikami naszych ulubionych marek. Na wyciągnięcie ręki mamy produkt, który można obejrzeć, przymierzyć, przetestować, aby błyskawicznie – na miejscu – przejść do świata online. Tam sprawdzić opinie innych konsumentów, wybrać najkorzystniejszą ofertę i kupić. Szybko i tanio – jak w najprostszym sloganie reklamowym.

Spośród klientów, którzy porównują ceny w sieci, tylko 37% dokonuje zakupu w tradycyjnym sklepie (dane JiWire, 2013). Zdecydowana większość kupuje online za pośrednictwem komputera czy laptopa (52%), a także tabletu (21%) i smartfona (16%). Potężny wskaźnik (ponad połowa konsumentów!) dotyczący komputerów może sugerować, że transakcji dokonujemy w domu, jednak mając przy sobie tablet bądź smartfon – możemy kupić produkt w sklepie, w którym go oglądamy czy przymierzamy.

Porównywarki cen robiły furorę kilka lat temu. Wtedy też spopularyzowały się fora konsumenckie pełne opinii klientów o sieci, marce bądź produkcie. Olbrzymi wkład w to zjawisko mają oczywiście media społecznościowe (przykłady można mnożyć, łącznie z bojkotami konsumenckimi, które zmuszały wielkie marki do zmiany polityki sprzedaży; ale to osobny, bardzo ciekawy temat).

Polacy kupują w sieci

Fakt, że coraz więcej osób korzysta z urządzeń mobilnych połączonych z internetem, ma swoje przełożenie na kondycję e‑commerce oraz pomysłowość deweloperów specjalizujących się w tworzeniu aplikacji mobilnych (złośliwi mówią, że nie ma takiej rzeczy, której nie można by dokonać za pomocą aplikacji pobranej na iPhone’a). Aż 54% polskich internautów korzysta ze smartfona, a 14% z tabletu (dane IAB Polska I&A, Q4 2012). Z danych IAB Polska wynika też, że 94% użytkowników smartfonów deklaruje korzystanie z reklamy online przy podejmowaniu decyzji zakupowych, a 77% wykorzystuje w tym celu media społecznościowe. Na koniec tego roku liczba Polaków, którzy na co dzień korzystają ze smartfonów, może przekroczyć 10 milionów. Z raportu „Digital Trends 2013” wynika, że handel online stanowi w naszym kraju jedną z najszybciej rosnących gałęzi gospodarki. W 2012 roku wartość e‑commerce w Polsce wyniosła 21,5 mld złotych (dane PBI, 2013).

Technologia rozpozna produkt

Kreatywność twórców nowych technologii idzie jednak dużo dalej niż porównywarki czy serwisy wymiany opinii konsumenckich oraz aplikacje mobilne. Firma iTraff Technology specjalizuje się w technologii umożliwiającej rozpoznawanie obrazu poprzez platformę Recognize.im. Rozwiązania te mogą być wykorzystywane w webowych i mobilnych aplikacjach, a także w urządzeniach z wbudowanymi kamerkami (Google Glass, roboty czy kamerki samochodowe). ITraff Technology została założona na początku 2011 roku, ma swoje biura w Polsce i USA (jej inwestorzy to Innovation Nest oraz grupa SpeedUp). Technologia iTraff do tej pory została użyta w takich aplikacjach jak Lubimyczytać.pl, Winezja.pl czy Przepisy.pl.

Założyciel i CEO iTraff Technology, Arkadiusz Skuza tak komentuje zmiany na rynkach: „Technologie rozpoznawania obrazu mogą być świetnym impulsem do dokonania zakupu poza sklepem. Gdy widzimy przedmiot, który nam się podoba, wystarczy go zeskanować odpowiednią aplikacją, sprawdzić opis i wrzucić od razu do wirtualnego koszyka. Spontaniczne zakupy to jedna ze ścieżek. Druga opcja to zakupy mocno przemyślane, gdzie technologia obrazu pozwala na dostęp do pełnej wiedzy zarówno o produkcie, jak i cenach danego przedmiotu w innych sklepach. Klient ze smartfonem w ręku już teraz budzi niepokój sprzedawców w tradycyjnych sklepach”.

Złe i dobre przykłady

Na koniec przyjrzymy się markom, które oparły swój biznes na sprzedaży offline. Jak sobie radzą z nowymi trendami?

Amerykańska sieć sklepów Target stara się zmusić klientów do odwiedzania ich sklepów, oferując odbiór niektórych produktów tylko bezpośrednio w sklepie. Best Buy (sieć z artykułami elektronicznymi) monitoruje rynek i systematycznie obniża ceny, aby dorównać konkurentom ze świata online. Dla odmiany – australijski sklep w Brisbane walczy w prosty sposób z „window shopping” i wszystkim, którzy tylko oglądają, każe za wejście do sklepu płacić 5 dolarów.

A teraz przykład innowacyjny. Hointerem w Seattle zarządza była wiceprezes Amazona, a wszechobecne technologie mają ułatwić klientom tradycyjne zakupy. Ideą jest połączenie szybkości i wygody zakupów wirtualnych z możliwością wypróbowania towaru. Cały proces kupowania – od wyboru modelu ubrania przez jego przymiarkę aż po zakup – jest zautomatyzowany i odbywa się bez udziału sprzedawcy. Rozwiązania technologiczne tu zastosowane dostosowują cenę przymierzanego produktu do najtańszej oferty dostępnej w sieci.

Do nowych zjawisk, napędzanych przeważnie rozwojem technologii oraz nawykami młodych pokoleń, warto podchodzić z dystansem. Tylko niektóre z nich przetrwają próbę czasu. Nie można jednak spuszczać ich z oczu, aby nie obudzić się nagle w nowej, obcej i nieprzyjaznej rzeczywistości. Trzymajmy rękę na pulsie zmian.

Krzysztof Ratnicyn

Redaktor naczelny StrategiaLean.pl. Wcześniej redaktor "Harvard Business Review Polska", magazynów "Brief" i "Marketing&More" oraz dziennikarz Polskapresse.


Najpopularniejsze tematy