Problem wynagrodzeń prezesów w spółkach publicznych w Polsce jest zauważany i podnoszony od wielu lat. Mimo to do tej pory nie powstały nawet zręby systemowego rozwiązania.
Normalnie ustalanie wynagrodzeń zarządów leży w gestii rad nadzorczych. Tu rodzi się już pierwszy problem, ponieważ rady są bardzo często słabe merytorycznie, kiepsko wynagradzane, a w wielu spółkach ta funkcja nadal jest sprawowana charytatywnie. Z tego względu bardzo duży odsetek członków rad nadzorczych, najczęściej w średnich i mniejszych spółkach, stanowią znajomi lub najbliższa rodzina większościowego udziałowca. Nic więc dziwnego, że osoby tak blisko związane z dominującym akcjonariuszem najczęściej wykazują jednomyślność z zarządami w kwestii wysokości i struktury wynagrodzeń. W praktyce rola takich rad sprowadza się tylko do kontrasygnaty propozycji samych zainteresowanych. Taka sytuacja negatywnie wpływa na kwestię wynagradzania kluczowej kadry menedżerskiej.
Poznaj sposób myślenia najlepszych liderów »
Pewną nadzieję niosą nowe przepisy wymuszane dyrektywami unijnymi, które Polska zaimplementowała jako kraj członkowski do swojego systemu prawnego lub będzie musiała to zrobić w niedalekiej przyszłości. Konkretne przepisy dyrektywy MAR, MIFID czy dyrektywy poświęconej prawom akcjonariuszy powinny mieć istotny wpływ również na wynagrodzenia zarządów w spółkach publicznych. Na przykład dyrektywa MAR nałożyła na rady nadzorcze zdecydowanie większą odpowiedzialność oraz bardzo dotkliwe sankcje finansowe w przypadku zaniedbań. Zbyt „luźne” podejście do poziomu wynagrodzeń również może stać się powodem potencjalnych problemów członków rad. Od dwóch lat na polskim rynku daje się zauważyć, że rady zastanowiły się nad tą kwestią. Nie podpisują już wszystkiego „w ciemno”, ponieważ uświadomiły sobie, że jeśli sytuacja nie ułoży się w spółce pomyślnie, mogą otrzymać karę finansową wynoszącą niekiedy nawet setki tysięcy złotych.
...