Kobiety odgrywają wiele ról na płaszczyźnie zawodowej i prywatnej, a przecież w czasie pandemii zostały obciążone wieloma dodatkowymi obowiązkami. Aby radzić sobie z wyzwaniami, muszą się wsłuchać w swoje emocje i świadomie stawiać granice.
Pracuję z wieloma kreatywnymi i, jak się okazało, biegłymi w zarządzaniu kryzysowym kobietami, które w czasie pandemii wspierały firmę oraz własne rodziny. Już od dwóch lat współtworzymy oddolny krąg wsparcia, a tuż przed pandemią nasza nieformalna grupa przerodziła się w Stowarzyszenie Kobiety VIVE. To przestrzeń spotkań, podczas których dzielimy się wiedzą i inspiracjami, niezależnie od roli, jaką pełnimy w organizacji. Wspólnie bierzemy udział m.in. w spotkaniach motywacyjnych, warsztatach rozwojowych, inicjatywach kulturalnych. Wspieramy siebie, ale i firmę, bo nasza aktywność ma przełożenie biznesowe. Podczas kobiecych spotkań powstaje mnóstwo pomysłów, które później wdrażamy w życie.
W tym roku dużo czasu poświęciłyśmy na naukę korzystania ze swoich naturalnych zasobów. Wszyscy mówią o tym, jak bardzo potrzebują dzisiaj elastyczności, zwinności, a zapominają o umiejętności rozpoznawania emocji oraz zarządzania nimi. Tymczasem ignorowane emocje mogą sabotować naszą aktywność zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Obciążają umysł, powodują zdenerwowanie lub przygnębienie, są źródłem natłoku myśli. A do kreatywnej pracy potrzeba otwartości i świeżości umysłu. Radzić sobie z takimi wyzwaniami jest łatwiej, jeśli ma się wokół grupę przyjaznych, wyrozumiałych i empatycznych osób.
Na co dzień spotykam się z dużą gotowością kobiet do dzielenia się doświadczeniami oraz wspierania innych. Od ponad roku angażuję się w działania Koalicji Liderzy Pro Bono, jestem też członkinią Stowarzyszenia LiderShe, które prowadzi studia podyplomowe Akademia Przywództwa Kobiet w Akademii Leona Koźmińskiego. Zadeklarowałam pełne wsparcie dla programu w najbliższej przyszłości. W tym projekcie dzielimy się ze studentkami poradami, jak się rozwijać, godząc role zawodowe i życiowe, jak radzić sobie łatwiej w biznesie, unikając błędów czy nie wpadając w pułapkę perfekcjonizmu lub zbyt dużej samodzielności.
Kiedyś byłam zosią samosią, która musiała wszystko zrobić sama, ale z czasem nauczyłam się dzielić zadaniami. Najpierw nauczyłam się mówić o tym, kiedy i jakiej pomocy potrzebuję w domu. Potem przeniosłam to do firmy, delegując zadania, na które brakowało mi już przestrzeni. Z moich obserwacji wynika, że kobiety wpadają często w dwie pułapki. Po pierwsze, pracują dużo i liczą na to, że ktoś to zauważy, a potem z własnej inicjatywy je odciąży. Po drugie, kobiety zbyt często wyręczają swoje dzieci, partnerów czy mężów, tym samym pozbawiając ich prawa do samodzielnego uczenia się i wzięcia odpowiedzialności za siebie. Kobiety nie muszą być siłaczkami. Powinnyśmy prosić o wsparcie, gdy tego potrzebujemy.
Kiedy zapytano Ginni Rometty, byłą CEO IBM, o jedno słowo określające 2020 rok, wybrała „perspective”, bo – jak podkreśla – wszystko zależy od punktu widzenia. Tego, czy przeszkodę potraktujemy jak kłopot, czy okazję do rozwoju, ale też tego, czy dzisiaj na horyzoncie dostrzeżemy więcej szans, czy zagrożeń. Perspektywa jest bardzo ważna w naszym życiu, bo otwiera nas, ludzi mierzących się z różnymi wyzwaniami, na różne możliwości.
Ja wskazuję na słowo „wolność”. Pandemia pokazała mi – liderce, kobiecie, matce, żonie i osobie pełniącej wiele innych ról – jak wiele zawdzięczam wewnętrznej wolności. Bez względu na to, co się dzieje, mogę wybrać, jak zachowam się w danej sytuacji. Jeżeli spotykam się z decyzjami, na które nie mam wpływu, mogę się frustrować albo mogę je zaakceptować i działać tam, gdzie mam wpływ. Taka wolność pozwalała mi ze spokojem przyjmować to, co się wydarzało, ale też działać w przestrzeni, na którą mam wpływ.