Grudzień 2019 roku oraz cały 2020 i 2021 rok zdominowała pandemia. Gospodarka dostała zadyszki, a ceny rosły. W końcówce ubiegłego roku błyskawicznie rosnąca inflacja już nas przerażała. Jakby było mało nieszczęść, w lutym tego roku Rosja najechała na Ukrainę. Efektem wojny stał się kolejny silny impuls inflacyjny, spowodowany skokowym wzrostem cen gazu i ropy oraz sankcjami nałożonymi na agresora i pomagającą mu Białoruś. Handel z tymi krajami prawie zamarł. Co się wydarzy jeszcze? W otoczeniu jakich zagrożeń będzie działać nasza gospodarka?
Wojna wywołana rosyjską inwazją na Ukrainę zamyka pewien rozdział historii, który zaczął się wraz z upadkiem muru berlińskiego, a skończył razem z pierwszą bombą spadającą na Kijów. Ten rozdział historii nie trwał długo. Był czasem optymizmu i wiary w to, że postęp gospodarczy uczy ludzi mądrości, a wszystkie siły gospodarcze i intelektualne powinniśmy skierować przeciwko wspólnym wyzwaniom – zmianom klimatu, głodowi w wielu regionach świata, nierównościom w dostępie do wiedzy, dobremu wykorzystaniu i zapanowaniu nad burzliwie rozwijającą się technologią, która niemal z dnia na dzień zmieniała nasze życie. Był okresem, w którym wszyscy uważaliśmy, że wojny są już tylko reliktem przeszłości, że współczesne narody wiedzą, iż znacznie więcej zyskuje się na pokoju i współpracy niż na wyniszczającej walce. Okresem, w którym głównym zainteresowaniem ludzi nie były czołgi i bomby, ale smartfon, internet i sieci społecznościowe.
W roku 1999 amerykański dziennikarz Thomas Friedman napisał błyskotliwe zdanie, które stało się mottem dla tamtego czasu: „Żadne dwa kraje, które mają restauracje McDonald’s, nie toczyły ze sobą nigdy wojny”. Było ono wyrazem wiary, że wspólny interes, poczucie korzyści ze współpracy, możliwości wzrostu poziomu życia będą teraz dla ludzi ważniejsze niż kłótnie i spory. Dzisiaj, kiedy rosyjskie bomby niszczą restauracje McDonald’s na Ukrainie, a sieć zamyka swoich 850 lokali w Rosji, ta wiara należy do przeszłości. Jak wojna w Ukrainie zmieni świat, w którym żyjemy?
Świat współpracy czy świat konfliktu?
Najbliższe dziesięciolecia będą okresem ciągłej konfrontacji – ale nie między Zachodem a Rosją. Żyjemy i będziemy żyć w świecie konfliktu między USA a Chinami, w którym Rosja jest raczej pionkiem, a nie ważną figurą (supermocarstwowa pozycja Rosji jest dziś mrzonką Władimira Putina i jego rodaków, a nie realistyczną oceną...