Najpopularniejsze tematy:

Premium

Materiał dostępny tylko dla Subskrybentów

Nie masz subskrypcji? Dołącz do grona Subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Jesteś Subskrybentem? Zaloguj się

Premium

Subskrybenci wiedzą więcej!

Nie masz subskrypcji? Dołącz do grona Subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Wybierz wariant dopasowany do siebie!

Jesteś Subskrybentem? Zaloguj się

X
Następny artykuł dla ciebie
Wyświetl >>
Nanolearning i EdTech zyskują na znaczeniu

Koncepcja nauki przez całe życie wymaga od osób aktywnych zawodowo ciągłego dokształcania się, by pozostać konkurencyjnym na rynku pracy. Aby zrealizować to założenie, pomocna może okazać się metoda nanolearningu.

Nanolearning to termin używany do opisania metody na dostarczanie skondensowanych treści edukacyjnych w angażującym formacie, zazwyczaj w postaci krótkich filmów. Jego celem jest ułatwienie ludziom szybkiego i wydajnego uczenia się nowych rzeczy. Metoda ta, potocznie nazywana uczeniem się „na jeden kęs”, szczególnie sprawdzi się w przypadku osób z pokolenia Z (urodzonych w latach 1996–2004), u których przeciętny czas skupienia, w odróżnieniu od starszych generacji, jest bardzo krótki.

Nano‑lekcje z 2005 roku

Jedną z pierwszych osób, która zajęła się nanolearningiem, jest Elliott Masie, ekspert w dziedzinie technologii edukacyjnych, któremu przypisuje się stworzenie terminu „e‑learning” opisującego proces uczenia się online. W swojej pierwszej publikacji o nanolearningu (z 2005 roku) tłumaczył, że ten nowy sposób na przyswajanie wiedzy jest kuzynem nanotechnologii, ekscytującej dziedziny zminiaturyzowanych wynalazków takich jak mikrokamery, które możemy połknąć, aby pozyskać obrazy z wnętrza ciała w czasie rzeczywistym, czy innowacyjne leki działające na poziomie molekularnym.

Koncepcje nanolearningu mogą być podobne. Chodzi o znalezienie sposobów na zaprojektowanie, dystrybucję i wykorzystanie małych elementów nauki – przekonywał Masie.

Jakie były pomysły eksperta dotyczące wykorzystania metody nanolearningu? Poniżej prezentujemy dwa przykłady.

Nanouczenie się liderów. Wyobraź sobie, że kandydat na lidera w korporacyjnym programie sukcesji otrzymuje codziennie jeden lub dwa moduły uczenia się. Byłyby one oparte na ich celach rozwoju kariery lub zmieniających się realiach biznesowych. […] Pomyśl w tym kontekście o poziomie jego zaangażowania i tym, co może z tego wyniknąć.

Nanouczenie się klientów. Pewien sklep sprzedaje rowery, do których należy jednak zamontować pewne elementy. Co by było, gdyby istniała seria krótkich nano‑lekcji, zorganizowanych według poziomu umiejętności lub komfortu, które przeprowadziłyby kupujących przez proces montażu?

Dlaczego nanolearning zostanie z nami na dłużej?

Tak naprawdę koncepcja nanolearningu, z perspektywy współczesnego odbiorcy mediów, nie jest czymś odkrywczym. W końcu większość z nas wie, czym jest TikTok lub Shortsy od YouTube’a i jaką popularnością cieszą się krótkie filmiki, które coraz częściej są wykorzystywane także do przekazywania skondensowanej, eksperckiej wiedzy (tutoriale). Poniżej prezentujemy 5 powodów, dla których nanolearning może stać się znaczącą metodą uczenia się w przyszłości.

  1. Zwiększone zaangażowanie i retencja. Nanolearning pomaga skupić się na jednym zagadnieniu naraz, co może pomóc lepiej zapamiętać dane informacje.

  2. Elastyczność. Nano‑lekcje mogą być udostępniane w różnych formatach (wideo, podcast, tekst), które można dopasować do własnego stylu uczenia się.

  3. Dostępność. Nanolearning może odbywać się w dowolnym miejscu i czasie, a ponadto z nano‑lekcji może korzystać wielu użytkowników w tym samym momencie.

  4. Opłacalność. Nano‑lekcje mogą być realizowane po niższych kosztach niż tradycyjne formy edukacji.

  5. Gamifikacja. Dzięki włączeniu do nauki elementu gier staje się ona bardziej interaktywna i wciągająca.

Zastrzyk wiedzy w codziennym harmonogramie

Nanolearning wpisuje się w koncepcję lifelong learning (LLL), czyli uczenia się przez całe życie. Polega ona na podejmowaniu działań edukacyjnych poprawiających wiedzę, umiejętności i kompetencje osobiste (przede wszystkim związane z zatrudnieniem) przez całe życie. Idea zyskała na popularności w momencie pojawienia się innowacyjnych technologii i narzędzi informacyjno‑komunikacyjnych.

Współcześnie wiele zawodów wymaga doskonalenia wiedzy i umiejętności, aby nadążyć za przełomami w danej dziedzinie (naukowymi czy technologicznymi). Ciągłe uczenie się może tym samym przysparzać wiele niedogodności, które rozwiązuje koncepcja nanolearningu. Dość łatwo bowiem stracić motywację, gdy obok obowiązków zawodowych i rodzinnych próbujemy ukończyć wielogodzinny kurs. Tymczasem mikrolekcje nie wymagają poświęcania dużej ilości czasu na naukę, dlatego dużo łatwiej uwzględnić je w napiętym harmonogramie dorosłego, aktywnego zawodowo i rodzinnie człowieka. Ponadto ich forma jest szczególnie adekwatna w kontekście ciągłego uczenia się, ponieważ cały czas otrzymujemy szybkie „zastrzyki wiedzy”.

Zetki pokochały nanolearning

Nanolearning jest szczególnie popularny wśród osób z generacji Z, dla których taki format jest niemal naturalny, a to ze względu na to, że zetki są najliczniejszą grupą odbiorców takich platform jak TikTok czy mniej popularny w Polsce Snapchat. Ponadto jest to pierwsze pokolenie „wychowane” na smartfonach. Uczenie się za pomocą krótkich, zabawnych filmików wydawało się kiedyś mało realne, a dziś stało się naturalne i jest podstawą nanolearningu.

Treści edukacyjne prezentowane za pośrednictwem wymienionych platform (ale i Twittera czy YouTube’a) zazwyczaj zaczynają się od zabawnej anegdoty czy szokującego faktu – to zabieg, który ma przyciągnąć i zatrzymać uwagę. Dla nauczycieli lub trenerów korporacyjnych stosujących tradycyjne metody przekazywania wiedzy to znak, że muszą szybko nauczyć się, jak zdobywać uwagę odbiorców. Należy przy tym podkreślić, że taki model oczywiście nie jest w stanie zastąpić formalnej edukacji, aczkolwiek może stanowić impuls do poszerzania wiedzy w danej dziedzinie.

Sektor EdTech zyskuje na znaczeniu

Nanolearning ma związek z jeszcze jednym pojęciem, które zyskuje na znaczeniu. EdTech, czyli technologia edukacyjna (bo o niej mowa), to kombinacja nowoczesnych narzędzi technologicznych (oprogramowania, sprzętu) oraz innowacyjnych procesów i metodyk pedagogicznych w celu zwiększenia efektywności nauczania. W 2022 roku sektor EdTech wyceniany był na ponad 125 miliardów dolarów. Jak prognozują eksperci, do 2027 roku jego wartość ma wzrosnąć do niemal 233 miliardów dolarów. Wpływ na rozwój tej branży mają nowe technologie, takie jak sztuczna inteligencja (AI), w tym uczenie maszynowe, które są wykorzystywane do coraz większej liczby platform edukacyjnych.

W EdTechu zakłada się, że nauczyciel nadal kieruje procesem edukacji, zaleca konkretne ścieżki uczenia się i zapewnia wsparcie. Uczniowie jednak mają większą autonomię, swobodę i elastyczność w kształtowaniu swoich doświadczeń. Taki model nauki stosuje np. Novakid, platforma oferująca naukę języka angielskiego z native speakerami. Wykorzystuje AI i chatboty, natomiast w ich modelu nauczania użytkownicy spędzają 70% czasu samodzielnie na platformie, a tylko 30% czasu na lekcjach wspomaganych przez nauczyciela.

Oczywiście motorem napędowym branży EdTech była pandemia. Podczas lockdownów edukacja online stała się nie tylko „ratunkiem” dla ciągłości uczenia się, ale i nową normą zdobywania wiedzy. Dziś już nie tylko uczniowie zdobywają wiedzę za pośrednictwem e‑platform, z tej opcji coraz częściej korzystają także dorośli – szczególnie w dobie trendu, jakim jest LLL.

Nowe technologie napędzają rozwój EdTechu

Obecnie do nauki w sektorze EdTech wykorzystuje się powszechnie dostępne narzędzia takie jak komunikatory, platformy z wideo czy dedykowane strony z testami (w Polsce np. Eduelo). Nowością nie jest też dodawanie do platform edukacyjnych elementów gamifikacji. Przykładowo platforma do nauki języków Dualingo, aby zwiększyć zaangażowanie użytkowników, zachęca ich do zdobywania punków, dzięki którym są klasyfikowani w różnych ligach, a nawet otrzymują punkty, które stanowią wewnętrzną walutę.

Wraz ze wzrostem cyfrowej edukacji na znaczeniu zyskały też platformy chmurowe, dzięki którym możliwe jest prowadzenie zajęć online, dzielenie się materiałami dydaktycznymi i angażowanie uczniów w różne programy oraz projekty online. W Polsce taki model nauczania stosuje np. Szkoła w Chmurze, której uczniowie nie chodzą do stacjonarnych placówek. Uczą się w domu, a podstawę programową realizują samodzielnie.

Spodziewamy się, że rozwiązania stosowane w branży EdTech będą ewoluować wraz z rozwojem takich technologii jak IoT (internet rzeczy), AI (sztuczna inteligencja) AR i VR (rozszerzona i wirtualna rzeczywistość). Zresztą już teraz zaczynają pojawiać się rozwiązania, które korzystają nie tylko ze sztucznej inteligencji, ale właśnie rozszerzonej rzeczywistości. Przykładowo w styczniu 2022 r. ZSpace Inc., amerykańska firma EdTech z siedzibą w USA oferująca naukę hybrydową lub zdalną, wprowadziła do użycia urządzenie typu VR, które ma pomóc w zaangażowaniu uczniów w proces nauki. Co ciekawe, ZSpace korzysta także z technologii blockchain, która pozwala na bezpieczne zapisanie danych uczniów na temat ich postępów edukacyjnych. Natomiast nauczycielom umożliwia analizowanie przypadków „konsumpcji” materiałów oferowanych uczniom i podejmowanie decyzji opartych na danych.

Adrenalina pomoże w skutecznej nauce

Nie ulega wątpliwości, że treści cyfrowe są dziś łatwiejsze do wygenerowania i rozpowszechnienia, niż te tradycyjne. Ich zaletą są także niższe koszty produkcji. Dodatkowo trafiają one do większej liczby osób, także tych z ograniczeniami poznawczymi. Przykładowo osoby z dysfunkcją wzroku mogą zapoznać się treściami edukacyjnymi w formie audio. EdTech będzie zatem nadal się rozwijać, a innowacyjne sposoby na zdobywanie wiedzy będą cieszyć się rosnącą popularnością. Tym bardziej że naukowcy wciąż poszukują nowych, skutecznych sposobów na przyswajanie wiedzy.

W tym kontekście warto przytoczyć badanie przeprowadzone w Massachusetts Institute of Technology, a opublikowane na łamach „Nature”. Wykazało ono, że „wybuchy” adrenaliny mogą pomóc nam w uczeniu się. Podczas stresujących sytuacji w naszym mózgu uwalniany jest hormon (noradrenalina), który nakazuje nam skupienie się lub zwrócenie uwagi na coś ważnego. Ten mechanizm może wyjaśniać fakt, że np. podczas wypadku samochodowego osoby biorące w nim udział pamiętają, często w zwolnionym tempie, to, co działo się bezpośrednio przed zdarzeniem.

Aby twój mózg zapamiętał coś ważnego, jednym ze sposobów jest właśnie „wybuch” noradrenaliny. Jeśli zatem potrzebujesz szybko przyswoić jakąś wiedzę, tuż po zapoznaniu się z nowymi informacjami proponujemy zafundować swojemu organizmowi solidną dawkę adrenaliny.


Najpopularniejsze tematy