Reklama
Dołącz do liderów przyszłości i zdobądź przewagę! Sprawdź najnowszą ofertę subskrypcji
Przełomowe innowacje

Koronawirus sprowadził na nas zrównoważony rozwój

1 kwietnia 2020 12 min czytania
Zdjęcie Paulina Kostro - Redaktor "MIT Sloan Management Review Polska"
Paulina Kostro
Jan Matulewicz
Koronawirus sprowadził na nas zrównoważony rozwój

Wbudowanie w kulturę firmy idei zrównoważonego rozwoju (sustainability) oznacza prowadzenie organizacji w taki sposób, aby dawała społeczeństwu i środowisku więcej, niż od nich pozyskuje. Od pewnego czasu polski biznes wdraża tę filozofię, nazywaną też „net positive”, np. realizując poszczególne Cele Zrównoważonego Rozwoju (SDG). Jak zmieniło się podejście biznesu do ekologii w ciągu kilku ostatnich lat? Jak wiele firm zainteresowanych jest przejściem na zrównoważony rozwój? Jaki wpływ na sustainability przedsiębiorstw ma pojawienie się koronawirusa? Na te i inne pytania odpowiada Jan Matulewicz, dyrektor zarządzający w Cybercomie.

Jak zmieniło się podejście biznesu do ekologii w ciągu kilku ostatnich lat?

Przeszliśmy z fazy zaprzeczenia w fazę łagodnej akceptacji. Większość organizacji planuje zmianę swoich modeli biznesowych w kierunku neutralności węglowej (carbon neutral). Pozostałe, które są mocno zakorzenione w tzw. branżach tradycyjnych, próbują znaleźć dla siebie inną receptę, np. zmieniają swój model biznesowy z produkcyjnego na usługowy, co jest jednak bardzo trudne i kosztowne – nie każdą organizację na to stać.

Natomiast po projektach, w jakie jesteśmy zaangażowani jako Cybercom, zauważamy, że fala „net positive”, zapoczątkowana przez bardzo świadomych, globalnych graczy, sprawiła, że większość firm ma już ten podpunkt wpisany w swoją strategię.

Czy możemy zatem mówić już o standaryzacji metod mierzenia „net positive” w firmach?

Standaryzacja metod mierzenia stopnia „net positive” wciąż pozostaje mocno nieprecyzyjna. Obecnie nie ma jednego modelu. Przykładowo Organizacja Narodów Zjednoczonych narzuciła standard SEEA (System of integrated Environmental Economic Accounting), dzięki któremu firmy mogą zmierzyć swój wpływ na środowisko. Czyli jeśli dane przedsiębiorstwo generuje dolara zysku dla swoich akcjonariuszy, może np. przeliczyć, ile zanieczyszczeń przy tym wytwarza.

Pozostaje jednak kluczowe pytanie: czy można bilansować tak różne aspekty? Bo jeśli moja firma ma wpływ na polepszenie jakości systemu opieki zdrowotnej, ale w procesie zużywa dużo dwutlenku węgla – to czy jej wpływ na środowisko jest dodatni czy ujemny? Obecnie dobrą praktyką jest po prostu transparentne wykazywanie każdego elementu funkcjonowania firmy i jej wpływu na środowisko (zarówno pozytywnego, jak i negatywnego).

W jakich branżach jest najwięcej firm „net positive” i czym to jest podyktowane?

Wszystkie przedsiębiorstwa stawiające na wirtualizację kontaktu są jak najbardziej „net positive”, ponieważ wpływ pracy zdalnej na zużycie dwutlenku węgla jest ogromny. A współcześnie prawie każdy, za pomocą odpowiednich narzędzi, może zapewnić zatrudnionym tzw. telepracę.

Oczywiście analizując rynek pod względem „sustainability”, należy zwrócić uwagę na kilka branż, gdzie transformacja organizacji na model „net positive” przebiega szybciej niż w innych. Posłużmy się przykładem powierzchni biurowych, które generują wysokie zapotrzebowanie na energię. Jednak gdy w biurowcu zostaną wdrożone odpowiednie systemy pozwalające na jej optymalizację, okazuje się, że mamy wpływ na jej realne zużycie.

Przykładowo Cybercom stworzył aplikację umożliwiającą zarządzanie ruchem wind, dzięki czemu nie ma mowy o tzw. pustych przejazdach. A winda to przecież jedynie część ekosystemu zarządzania ruchem ludzi w budynku. Jeśli dany biurowiec jest połączony z tzw. smart parkingiem istnieje możliwość zdalnego sprawdzenia, czy są wolne miejsca parkingowe, i ich rezerwacji. Natomiast dzięki integracji systemu parkingowego z aplikacją monitorującą ruch na drogach, np. Google Maps, na podstawie danych z niej pozyskanych pracownik takiego biura może podjąć decyzję, którym środkiem komunikacji najszybciej dostanie się do miejsca swojej pracy. Co też przekłada się na ślad węglowy.

Kolejną branżą, którą należy wymienić, jest oczywiście energetyka i wszelkie rozwiązania typu smart grid (inteligentna sieć energetyczna). Idealnie obrazuje to przykład paneli słonecznych. Jeśli konsument posiada takowe na swoim budynku i wytworzą one więcej energii, niż dany odbiorca jest w stanie wykorzystać, tworzy się tzw. nadwyżka, którą może następnie sprzedać. A dzięki technologii blockchain można nią handlować w sposób zautomatyzowany.

W kontekście energii warto również wspomnieć o Amazonie, który już w 2018 r. pozyskiwał energię ze źródeł odnawialnych dla swoich centrów danych. Ponadto w ramach swojej tradycyjnej działalności (dostarczanie przesyłek) dąży do tego, aby stać się carbon neutral – i to do 2030 r. Prawdopodobnie chodzi o usprawnienia logistyczne i ograniczenie liczby pojazdów.

Jak wiele firm jest zainteresowanych przejściem na zrównoważony rozwój?

Zainteresowanie jest spore. Natomiast istnieje duży problem związany z brakiem finansów. Środki operacyjne ciężko zmienić. Firmy decydują się zatem na tworzenie nowych usług. Przykładowo przedsiębiorstwo zajmujące się produkcją krzeseł może je następnie wynajmować dużym firmom i biurowcom. Im więcej jest kapitału w danej firmie, tym łatwiej jest się jej przetransformować na trwały model sustainable. Z tym że nie ma co się łudzić, że przedsiębiorstwo produkujące miliony krzeseł, które przejdzie na model wynajmu, zarobi w ciągu pierwszych kilku lat tyle, co przy ich sprzedaży.

Jeśli natomiast mówimy o nowych usługach, najlepiej pokazać to na przykładzie branży, gdzie ta cyfrowość jest wpisana – sektorze bankowości. Teraz pozostaje tylko kwestia bezpieczeństwa. Chodzi o obsługiwanie klientów w taki sposób, aby nie musieli wychodzić z domu, by coś załatwić, czyli np. za pomocą urządzeń mobilnych. Tutaj dużą rolę mają do odegrania także GovTechy, administracja publiczna i inicjatywy na poziomie lokalnym, które faktycznie skracają ścieżkę przejścia w ten cyfrowy świat.

Obecnie jednym z palących problemów związanych ze zrównoważonym rozwojem są śmieci. Czy odpowiedzialność za utylizację opakowań po produktach będzie wkrótce leżała wyłącznie po stronie producentów?

W ciągu kilku kolejnych lat będzie rosnąć presja związana z transparentnością utylizacji opakowań. Warto zaznaczyć, że pokazanie, co się dzieje ze śmieciami, gdy od konsumenta odbierze je śmieciarka, jest możliwe chociażby poprzez zastosowanie technologii IoT (Internet of Things, internet rzeczy). Firmy, które to odkryją, będą miały znaczną przewagę nad konkurencją, bo nie da się ciągle podwyższać opłat za wywóz odpadów.

Z drugiej strony pojawiają się głosy, że jest już tak źle, że nie jesteśmy w stanie zatrzymać negatywnych skutków, tylko się dostosować. I tu niezbędna jest edukacja. Sustainability nie jest łatwym tematem, a konsumentom brakuje obecnie podstawowych informacji. My w Cybercomie zainwestowaliśmy niemałe pieniądze, by przy współpracy sztokholmskiego Królewskiego Instytutu Technologicznego przeprowadzić dla naszych pracowników kompleksowe szkolenie w tym zakresie z możliwością uzyskania certyfikatu. Dzięki szkoleniu nasz zespół m.in. dowiedział się, w jaki sposób może przyczynić się do realizacji tych siedemnastu celów zrównoważonego rozwoju. Myślę, że to droga, którą warto podążać.

Moja teza jest taka, że nie wymyślimy uniwersalnego sposobu na to, jak sobie poradzić z odpadami, w jaki sposób zmniejszyć ilość papieru wykorzystywanego w firmach czy jak powinno wyglądać przejście na pracę zdalną – każde przedsiębiorstwo musi odkryć swój. Warto przy tym zacząć od zadania sobie kilku pytań, chociażby: co dzieje się z opakowaniem mojego produktu, jak zostanie już zużyte lub czy w procesie produkcji musimy faktycznie wykorzystywać 20 różnych materiałów?

Przykładowo Ikea, do której trafia 1% światowego drewna, planuje zwiększenie swojego obrotu czterokrotnie – co nie oznacza, że wytnie cztery razy więcej drzew. Musi wymyślić, z jakich innych materiałów może wytwarzać swoje towary. Po drugie, musi znaleźć sposób na zmianę stylu życia konsumentów, tak aby zaczęli korzystać z rzeczy w sposób bardziej zrównoważony – np. poprzez kampanię mówiącą o tym, że jedzenie w domu jest bardziej ekonomiczne niż na mieście.

Mimo wszystko uważam, że wciąż brakuje nacisku ze strony konsumentów na to, aby firmy, z których usług korzystają i od których kupują produkty, były sustainable. Ale to się stanie już za chwilę – klienci zaczną zwracać uwagę na to, które firmy są neutralne węglowo.

Wiele firm jest obecnie w trakcie przeprowadzania transformacji cyfrowej. Jak firmy radzą sobie w obliczu takiej ilości zmian i kryzysu wywołanego przez COVID‑19?

Każda zmiana wymaga świadomości. Świat jest kruchy, a liderzy muszą włączyć do swoich organizacji antykruchość. Liderzy próbują sobie z tym poradzić, wprowadzając zwinność (ang. agile), która notabene wywodzi się z branży IT, jednak zauważamy, że to podejście bardzo dobrze się sprawdza także w biznesach tradycyjnych.

W jaki sposób COVID‑19 „ujawnia” kryzys związany ze zrównoważonym rozwojem?

Możemy zaryzykować stwierdzenie, że koronawirus SARS‑CoV‑2 sam odgórnie sprowadził na nas zrównoważony rozwój. To, że gospodarki dostaną zadyszki, a nawet nakręci się spirala dekoniunktury, to jest bez wątpienia realny scenariusz. I odpowiedzialne za to będzie głównie ograniczenie konsumpcji, bo jesteśmy pozamykani w domach. Część z nas pracuje na home office, część z nas już jest bezrobotna, więc nasze budżety się ograniczają, co powoduje, że kupujemy mniej. To akurat negatywne skutki, które mają jednak pozytywne konsekwencje dla planety. Nigdy wcześniej nie byliśmy tak carbon neutral, jak teraz.

Niestety, zgodzę się jednak z Natalią Hatalską, że nie są to trwałe trendy. To znaczy: kiedy kwarantanna się skończy, wrócimy do naszych starych nawyków konsumpcyjnych, ale sądzę, że niektóre rzeczy zostaną z nami na zawsze. Należy do nich choćby telepraca. Już widzimy na przykładzie naszej firmy, że praca zdalna będzie nową normą, oczywiście z możliwością przyjścia do biura, ale bez takiej konieczności. Większość firm się scyfryzuje, by nigdy już nie doświadczyć paraliżu operacyjnego. Pozostaje jednak pytanie: czy nasze nawyki jako konsumentów w jakiś sposób się zmienią?

Rozprzestrzenianie się COVID‑19 zahamowało inicjatywy firm na rzecz zrównoważonego rozwoju. Przykładowo w niektórych sklepach spożywczych zrezygnowano z opłat za tzw. reklamówki. Jaki wpływ na sustainability firm w przyszłości będzie miało pojawienie się koronawirusa (perspektywa krótko- i długoterminowa)?

Tu akurat się nie zgadzam. Zatrzymana została pewna retoryka. Do czasu pandemii najbardziej dyskutowanym problemem świata było globalne ocieplenie i wyzwanie ograniczenia go do 1,5 stopnia Celsjusza w stosunku do średniej temperatury sprzed rewolucji przemysłowej. Byliśmy jeszcze świadomi problemu plastiku czy śmieci w ogóle. Ponieważ jednak te zjawiska, prowadzące do wyniszczenia życia na Ziemi, są nieco wolniejsze niż pandemia wirusa, to nie dziwi, że narracja się zmieniła. Jesteśmy obecnie w trybie survivalowym, czyli walczymy o przeżycie w krótkim terminie.

W perspektywie długoterminowej pandemia i wynikający z niej kryzys przyniosą jedynie korzyści dla firm rozwijających się w nurcie zrównoważonego rozwoju. Po pierwsze, firmy te okazują się być antykruche, co zachęci innych do ich naśladowania. Choćby wspomniana już praca zdalna czy ucyfrowienie procesów będą klonowane. Po drugie, każde tak piętnujące wydarzenie przynosi fale środków zapobiegawczych na poziomie światowym, a tu zrównoważony rozwój jest paradygmatem. Pozostaję więc długofalowym optymistą.

Z powodu załamania gospodarczego wywołanego przez COVID‑19 na całym świecie poziom emisji dwutlenku węgla spadł. Gdy jednak pandemia minie, warto by był, aby ożywienie gospodarcze było kształtowane w taki sposób, który go nie przywróci. W jaki sposób powinny działać firmy, aby w przyszłości maksymalnie ograniczyć swój ślad węglowy?

Myślę, że doktryna szoku, której doświadczamy, zmieni kilka istotnych parametrów funkcjonowania przedsiębiorstw. Większa ilość telepracy, cyfryzowanie procesów wewnętrznych, digital marketing, zdalne prowadzenie procesów sprzedażowych – to wszystko zdecydowanie zmniejszy ślad węglowy. Poza tym świadomość konsumencka wymusi zmiany na modelach biznesowych. Powtórzę więc znów: pozostaję optymistą.

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

• Jak generować wartość z AI dzięki małym transformacjom w biznesie - Webster
Premium
Jak generować wartość z AI dzięki małym transformacjom w biznesie

Liderzy skutecznie wykorzystują duże modele językowe, stopniowo minimalizując ryzyko i tworząc solidne fundamenty pod przyszłe transformacje technologiczne, dzięki czemu generują realną wartość dla swoich organizacji.

Niespełna dwa lata temu generatywna sztuczna inteligencja (GenAI) trafiła na czołówki stron gazet, zachwycając swoimi niezwykłymi możliwościami: mogła prowadzić rozmowy, analizować ogromne ilości tekstu, dźwięku i obrazów, a nawet tworzyć nowe dokumenty i dzieła sztuki. To najszybsze w historii wdrożenie technologii przyciągnęło ponad 100 mln użytkowników w ciągu pierwszych dwóch miesięcy, a firmy z różnych branż rozpoczęły eksperymenty z GenAI. Jednak pomimo dwóch lat intensywnego zainteresowania ze strony kierownictwa i licznych prób wdrożeniowych nie widać wielkoskalowych transformacji biznesowych, które początkowo przewidywano. Co się stało? Czy technologia nie spełniła oczekiwań? Czy eksperci się pomylili, wzywając do gigantycznych zmian? Czy firmy były zbyt ostrożne? Odpowiedź na te pytania brzmi: i tak, i nie. Generatywna sztuczna inteligencja już teraz jest wykorzystywana w wielu firmach, ale nie – jako lokomotywa radykalnej transformacji procesów biznesowych. Liderzy biznesu znajdują sposoby, by czerpać realną wartość z dużych modeli językowych (LLM), nie modyfikując całkowicie istniejących procesów. Dążą do małych zmian (small t) stanowiących fundament pod większe przekształcenia, które dopiero nadejdą. W tym artykule pokażemy, jak robią to dzisiaj i co możesz zrobić, aby tworzyć wartość za pomocą generatywnej sztucznej inteligencji.

Premium
Polski przemysł na rozdrożu

Stoimy przed fundamentalnym wyborem: albo dynamicznie przyspieszymy wdrażanie automatyzacji i robotyzacji, co sprawi, że staniemy się aktywnym uczestnikiem czwartej rewolucji przemysłowej, albo pogodzimy się z perspektywą erozji marż pod wpływem rosnących kosztów operacyjnych i pogłębiającego się strukturalnego niedoboru wykwalifikowanej siły roboczej.

Jak alarmują prognozy Polskiego Instytutu Ekonomicznego, do 2030 r. w samej Europie może zabraknąć nawet 2,1 mln wykwalifikowanych pracowników, co czyni automatyzację nie jedną z możliwości, lecz strategiczną koniecznością. Mimo że globalnie liczba robotów przemysłowych przekroczyła już 4,2 mln jednostek, a w Europie w 2023 r. wdrożono rekordowe 92,4 tys. nowych robotów, Polska wciąż pozostaje w tyle. Nasz wskaźnik gęstości robotyzacji, wynoszący zaledwie 78 robotów na 10 tys. pracowników przemysłowych, znacząco odbiega od europejskiego lidera – Niemiec (397 robotów na 10 tys. pracowników), czy globalnego pioniera – Korei Południowej (tysiąc robotów na 10 tys. pracowników). W Scanway – firmie, która z sukcesem łączy technologie rozwijane dla sektora kosmicznego z potrzebami przemysłu – jesteśmy przekonani, że przyszłość konkurencyjności leży w inteligentnym wykorzystaniu danych, zaawansowanej automatyzacji opartej na AI oraz strategicznej gotowości do wprowadzania zmian technologicznych. Czy jednak zaawansowana wizja maszynowa napędzana przez sztuczną inteligencję może się stać katalizatorem, który pozwoli sprostać wyzwaniom i odblokować uśpiony potencjał innowacyjny polskiej gospodarki?

Premium
Zamień konflikt we współpracę

Destrukcyjny konflikt w zespole zarządzającym może zahamować rozwój organizacji. Skuteczne zarządzanie takimi napięciami wymaga od liderów świadomego odejścia od rywalizacji o władzę na rzecz współpracy oraz strategicznego, systemowego myślenia.

Konflikt w zespole zarządzającym, szczególnie wtedy gdy przeradza się w trwały, emocjonalny antagonizm, staje się realnym zagrożeniem dla efektywności całej organizacji. Studium przypadku firmy X-Style.

Jak zapewnić stabilność i elastyczność na rynku zielonej energii?

Dynamiczne zmiany na rynku energii oraz rosnące znaczenie OZE i celów ESG stawiają przed firmami nowe wyzwania. W tym kontekście Reo.pl (Grupa Enerconet) kładzie nacisk na elastyczność, dogłębną analizę potrzeb klienta i transparentność danych. O strategiach budowania długoterminowych relacji i zapewniania przewidywalności w sektorze odnawialnym opowiada Grzegorz Tomasik, prezes Reo.pl. 

Reo.pl działa na polskim rynku od 2022 roku. Jakie wyzwania napotkali państwo przy wprowadzaniu elastyczności i dostosowywaniu się do dynamicznych zmian w sektorze OZE?

Chociaż marka Reo.pl powstała na początku 2022 r., nasza grupa – Enerconet – działa na rynku energetycznym już od 2007 r. Ta wieloletnia obecność w sektorze OZE i doświadczenie w obrocie energią dają nam status dojrzałego podmiotu, wspartego silnym zespołem i dogłębną znajomością branży.

Od 2007 r. sektor OZE przeszedł znaczącą transformację, obejmującą regulacje, mechanizmy rynkowe i podejście firm do zakupu zielonej energii. Kluczową zmianą był rozwój bezpośrednich kontraktów (P2P) między wytwórcami OZE a odbiorcami końcowymi. Spółki tworzące dziś Enerconet aktywnie uczestniczyły w tej ewolucji od samego początku, analizując rynek i wypracowując skuteczne rozwiązania, co ostatecznie doprowadziło do uruchomienia platformy Reo.pl.

Premium
Gdy projekt wymyka się spod kontroli

Polskie firmy technologiczne coraz częściej realizują złożone zlecenia dla międzynarodowych gigantów. Jednak nawet najlepiej przygotowany zespół może przy takim projekcie natknąć się na nieoczekiwane przeszkody. Przykład firmy Esysco wdrażającej szyfrowanie poczty e-mail dla jednego z największych niemieckich banków pokazuje, jak szybko może runąć precyzyjnie zaplanowany harmonogram oraz jak radzić sobie z nieprzewidywalnymi wyzwaniami.

Polskie firmy technologiczne coraz częściej zdobywają międzynarodowe kontrakty i realizują projekty, które jeszcze niedawno były zarezerwowane wyłącznie dla międzynarodowych rywali. Dzięki temu zdobywają zagraniczne rynki, osiągając imponujące wyniki eksportu usług IT, który w 2023 r. przekroczył 16 mld dolarów. W ostatniej dekadzie przychody branży wzrosły niemal czterokrotnie, a wartość eksportu – aż 7,5 razy, dzięki czemu polski sektor IT stał się motorem rodzimego eksportu. Kluczowymi kierunkami ekspansji są Stany Zjednoczone, Niemcy i Wielka Brytania, a wśród najsilniejszych obszarów znajdują się fintech, cyberbezpieczeństwo, sztuczna inteligencja, gry oraz rozwój oprogramowania.

Polska wyróżnia się w regionie Europy Środkowo-Wschodniej jako największy eksporter usług IT, przewyższając Czechy czy Węgry, a pod względem jakości specjalistów IT zajmuje trzecie miejsce na świecie. Jednak do pełnego wykorzystania tego potencjału konieczne jest pokonanie barier takich jak ograniczony dostęp do kapitału na ekspansję, rosnące koszty pracy oraz niedostateczne doświadczenie w międzynarodowej sprzedaży i marketingu. To jednak nie wszystko. Przy współpracy z międzynarodowymi gigantami trzeba również pamiętać o nieznanej polskim wdrożeniowcom skali, złożoności i nieprzewidywalności towarzyszącym tak wielkim projektom. Dobrym przykładem może być nasze wdrożenie dla jednego z największych niemieckich banków, z którym podpisaliśmy kontrakt na wprowadzenie systemu zabezpieczeń e-maili dla ponad 300 tys. użytkowników rozsianych po całym świecie. Technologicznie byliśmy gotowi, ale rzeczywistość szybko zweryfikowała nasze plany.

Premium
Praktyczny poradnik kreowania wartości z dużych modeli językowych

Gdy w 2022 r. pojawiły się powszechnie dostępne duże modele językowe (LLM), ich potężna zdolność do generowania tekstu na żądanie zapowiadała rewolucję w produktywności. Jednak mimo że te zaawansowane systemy AI potrafią tworzyć płynny tekst w języku naturalnym i komputerowym, to są one dalekie od doskonałości. Mogą halucynować, wykazywać się logiczną niespójnością oraz produkować treści nieadekwatne lub szkodliwe.

Chociaż technologia ta stała się powszechnie dostępna, wielu menedżerów nadal ma trudności z rozpoznawaniem przypadków użycia LLM-ów, w których poprawa produktywności przewyższa koszty i ryzyka związane z tymi narzędziami. Potrzebne jest bardziej systematyczne podejście do wykorzystywania modeli językowych, tak aby uefektywnić procesy biznesowe, a jednocześnie kontrolować słabe strony LLM-ów. Proponuję trzy kroki ułatwiające osiągnięcie tego celu. Po pierwsze, należy rozłożyć proces na mniejsze zadania. Po drugie, trzeba ocenić, czy każde zadanie spełnia tzw. równanie kosztów GenAI, które szczegółowo wyjaśnię w tym artykule. Jeśli ten warunek zostanie spełniony, należy uruchomić projekt pilotażowy, iteracyjnie oceniać jego wyniki oraz na bieżąco wprowadzać zmiany w celu poprawy rezultatów.

Kluczowe w tym podejściu jest pełne zrozumienie, w jaki sposób mocne i słabe strony modeli językowych odpowiadają specyfice danego zadania; jakie techniki umożliwiają ich skuteczną adaptację w celu zwiększenia wydajności; oraz jak te czynniki wpływają na bilans kosztów i korzyści – a także na ocenę ryzyka i potencjalnych zysków – związanych z wykorzystaniem modeli językowych do podnoszenia efektywności realizowanych działań.

Premium
Dlaczego odważne pomysły giną w szufladach menedżerów i co z tym zrobić?

Najbardziej innowacyjne, nietypowe idee często nie zostają zrealizowane – nie dlatego, że są złe, ale dlatego, że wywołują niepewność. Co może pomóc menedżerom w podejmowaniu ryzykownych, lecz potencjalnie przełomowych decyzji? Kluczowe okazuje się świadome budowanie sieci doradczej.

Menedżerowie, którzy są świadomi znaczenia innowacji w rozwoju organizacji, często zachęcają członków swoich zespołów do dzielenia się świeżymi i kreatywnymi pomysłami. Jednak wielu pracowników skarży się, że ich najlepsze propozycje są przez zwierzchników często pomijane, odrzucane lub niewłaściwie rozumiane.

Paradoksalnie to właśnie menedżerowie mogą stanowić jedną z największych barier dla innowacji. Mocno zakorzenieni we własnych obszarach specjalizacji, często nie dostrzegają wartości nowatorskich idei – szczególnie wtedy, gdy pomysły te wyznaczają nowe ścieżki w ich dziedzinie.

Technologia to zaledwie 5% sukcesu – pozostałe 95% to ludzie

W świecie, w którym digitalizacja stała się koniecznością, sukces zależy nie od samej technologii, lecz od umiejętności jej wykorzystania. O tym, jak multidyscyplinarne podejście, kobiece przywództwo i kultura oparta na bezpieczeństwie psychologicznym pozwoliły Archicom zbudować efektywny cyfrowy ekosystem, opowiada Agata Skowrońska-Domańska, wiceprezeska zarządu firmy.

AI dla wszystkich - Mechło
Premium
AI dla wszystkich: jak ją wdrożyć w firmie?

Sztuczna inteligencja nie jest już zarezerwowana wyłącznie dla dużych korporacji i technologicznych gigantów. Dziś każdy może korzystać z narzędzi opartych na AI, a bariera kosztów znacząco się obniżyła. To jednak nie znaczy, że korzystanie z tych technologii jest proste i zrozumiałe dla wszystkich.

Powszechna dostępność sztucznej inteligencji (AI) nie rozwiązuje kluczowego problemu: braku wiedzy o tym, jak skutecznie i odpowiedzialnie z niej korzystać. Dlatego edukacja staje się nie tylko wsparciem, ale wręcz warunkiem realnego wykorzystania potencjału tej technologii. Umiejętność pracy z AI powinna być dziś traktowana jak podstawowa kompetencja, niezbędna zarówno w życiu zawodowym, jak i codziennym. Tym bardziej, że generatywna sztuczna inteligencja (GenAI) coraz śmielej wkracza na polski rynek, oferując firmom wiele korzyści: począwszy od automatyzacji drobnych zadań aż po strategiczne przedsięwzięcia.

Premium
Jak zarządzać długiem technologicznym w erze AI

Sztuczna inteligencja rewolucjonizuje świat biznesu, ale jednocześnie przyczynia się do narastania długu technologicznego w firmach. Oto cztery kluczowe wskazówki dla liderów, które pomogą świadomie zarządzać kompromisami i stworzyć przestrzeń na innowacje.

Dług technologiczny działa jak kotwica, która spowalnia wysiłki liderów biznesu zmierzające do sprawnego zarządzania organizacją. Dodatkowa praca i nagromadzone koszty wynikające z doraźnych rozwiązań, nieaktualnych aplikacji i starzejącej się infrastruktury ograniczają zdolność firm do innowacji, konkurowania i długoterminowego rozwoju.

Pewien poziom długu technologicznego jest nieunikniony. Aby zachować elastyczność, przedsiębiorstwa często wdrażają nowe technologie w ekspresowym tempie, świadome, że w przyszłości będą musiały ponieść koszty modernizacji tych systemów. Ten kompromis staje się jednak coraz trudniejszy w miarę postępującej implementacji sztucznej inteligencji. Przy rocznych kosztach przekraczających 2,41 bln dolarów w samych tylko w Stanach Zjednoczonych, dług technologiczny nie jest już wyłącznie problemem IT – to realne obciążenie biznesowe, które wymaga uwagi na najwyższym szczeblu zarządzania.

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!