Reklama
Dołącz do liderów przyszłości i zdobądź przewagę! Sprawdź najnowszą ofertę subskrypcji
Digitalizacja

Epidemia jako test transformacji cyfrowej

17 kwietnia 2020 13 min czytania
Zdjęcie Rafał Pikuła - Redaktor MIT Sloan Management Review Polska. 
Rafał Pikuła
Epidemia jako test transformacji cyfrowej

Przez lata snuto opowieści, jak to już wkrótce cała nasza działalność przeniesie się do sieci. Zakupy, spotkania, relacje towarzyskie i biznesowe. Gdy nagle – z powodu SARS‑CoV‑2 – opowieść faktem się stała, okazało się, że wiele się zmieniło, choć nie wszystko. Oto krótka lista sukcesów i porażek.

Przymusowe przejście do świata online nie było zbyt trudne. Wiele firm wysłało pracowników na home office, szkolenia przybrały formę e‑learningu, dystrybutorzy filmowi zaczęli organizować premiery kinowe w sieci, artyści zaczęli grać z domu, nawet spotkania towarzyskie zaczęliśmy organizować poprzez Skype czy Zoom. Oto epidemia i nowy wspaniały świat cyfrowy! Nie jest on jednak utkany z marzeń sprzedawców rozwiązań IT, bo transformacja cyfrowa nie zawsze jest możliwa.

Świat na moment przybrał kształt znany z filmów takich jak „Her” czy seriali „Black Mirror”, przyszłość zapukała do naszych drzwi wcześniej, niż się spodziewaliśmy, ale ostatecznie okazało się, że przygotowani jesteśmy tylko technologicznie. Mówiąc literalnie: to, że coś z technologicznego punktu widzenia jest możliwe do przeniesienia w sieć, nie oznacza, że będzie atrakcyjne dla konsumentów.

Epidemia powiedziała: sprawdzam. Wiele koncepcji, o których debatowaliśmy przez lata, okazało się jałowych. Ten wielki cyfrowy sprawdzian to ważna lekcja dla biznesu. To odpowiedź, jak przeprowadzać transformację cyfrową i w jakim zakresie.

MEDIA

Zacznijmy od tego, co się sprawdziło. Mogliśmy dowiedzieć się więcej o modelach konsumowania mediów cyfrowych. Nie jest tajemnicą, że w czasie epidemii i kryzysów ludzie łakną informacji. Media cyfrowe zanotowały rekordowe wzrosty. Brak możliwości konsumpcji prasy drukowanej, zbierania informacji tradycyjną metodą twarzą w twarz, a przede wszystkim zamknięcie w domach i nadmiar wolnego czasu sprawiły, że wszystkie generacje otworzyły się na świat cyfrowy. Do digital natives dołączyli boomersi.

Najnowszy kwietniowy raport Global Web Index.pdf) pokazuje, jak media cyfrowe konsumują przedstawiciele różnych generacji – polecam zapoznać się z publikacją w całości, dlatego też nie omawiam w tym miejscu szczegółów badań i wniosków.

Boomersi w natarciu

Według raportu aż 80% odbiorców w USA i Wielkiej Brytanii twierdzi, że od wybuchu epidemii konsumuje więcej treści, a telewizja i filmy online (YouTube, TikTok) są podstawowymi mediami dla wszystkich pokoleń i płci. Szczególny wzrost w tym zakresie widać u boomersów (urodzonych w latach powojennego boomu, między rokiem 1945 a 1960), którzy o blisko 100% częściej zaglądają do sieci.

Autorzy badania twierdzą, że nowe modele konsumpcji mediów mogą stać się nawykiem. Webinaria, transmisje online, materiały multimedialne – do tej pory zarezerwowane dla Zetek (urodzeni ok. 2000 roku) i Millenialsów (urodzeni pomiędzy 1980 a 2000) stały się udziałem starszych generacji, w tym X‑ów (urodzenie pomiędzy 1960 a 1980) i boomersów. Przedłużająca się kwarantanna to duża szansa na utrwalenie nowych modeli konsumpcji. To bardzo dobra wiadomość dla wydawców online, ostateczny kres prasy drukowanej i potężny znak zapytania dla tradycyjnego radia i telewizji. Przymusowe przejście online sprawiło, że nawet osoby, które najbardziej obawiały się cyfrowego zanurzenia, zauważyły, że taka przygoda nie jest zbyt wymagająca.

Epidemia powiedziała: „Sprawdzam” cyfrowej transformacji mediów cyfrowych. Te odpowiedziały: we are ready.

Ilustracja: Visualcapitalist

ZAKUPY

Chleb, mleko i jajka. Te produkty zawsze woleliśmy kupować w sklepie stacjonarnym niż przez internet. Sytuacja zmusiła nas do tego, żeby online kupować już nie tylko elektronikę i ubrania (o nowych sposobach sprzedaży z segmentu fashion pisałem tutaj).

Epidemia sprawiła, że chcąc nie chcąc, zaczęliśmy kupować online dużo więcej produktów pierwszej potrzeby. Regułą dla całej branży e‑grocery jest zasada „woda rekrutuje, świeże utrzymuje”. Innymi słowy, pierwsze eksperymenty klientów z zakupami online żywności dotyczą głównie produktów ciężkich w transporcie, takich jak woda czy 10 kilogramów cukru. Jednak dopiero przekonanie się o jakości świeżych towarów (nie tylko owoców i warzyw, ale także mięsa, ryb, nabiału, pieczywa) jest doświadczeniem, które realnie i trwale zachęca do nowej metody zaopatrywania się w nie.

O ile epidemia sprawiła, że doszło do gigantycznego przyśpieszenia w branży e‑grocery, to nie można się spodziewać, że ogromne galerie handlowe znikną. W końcu zakupy to doświadczanie.

Przyjemność ponad wszystko

Często konsumenci spacerują po sklepach, przestrzeniach handlowych, ale zakupów dokonują online. Wiele sieci to rozumie i z jednej strony tworzy ze stacjonarnych sklepów tzw. showrooms, butiki, „miejsca doświadczenia”, a z drugiej inwestuje w sklepy internetowe – komentował kwestie zmian postawy konsumentów prof. Bogdan Mróz w naszej niedawnej rozmowie.

Zakupy stacjonarne jako doświadczenie pozostaną, będą zaś na pewno wspierane cyfrowymi narzędziami. Ostatnie wyniki e‑commerce w obszarze fashion pokazują, że zakupy online nie zastąpią tych stacjonarnych. W przeciągu miesiąca średnio o 60% spadły obroty największych marek odzieżowych w Polsce.

KONFERENCJE

Przy okazji ostatniej konferencji w Davos dużo dyskutowano o zmianach klimatu i związaną z tym potrzebą przestawienia gospodarki na bardziej ekologiczną. Spora część krytyków zauważała, gorzkim żartem, że gadanie o ochronie klimatu wyrządziło dużo więcej szkody klimatowi. W Davos spotkali się przedstawiciele 117 krajów. W efekcie ogromna większość z nich przybyła do Szwajcarii samolotami, bynajmniej nie rejsowymi. Ślad węglowy konferencji był ogromny.

O tym, że organizowanie coraz to nowszych i większych konferencji –  gdy wszystko można załatwić spotkaniem za pośrednictwem sieci – jest bez sensu, mówiono od dawna. Oczywiście obrońcy tradycyjnego modelu debaty twierdzili, że się nie da. I tutaj także epidemia powiedziała: „Sprawdzam”. W ciągu dwóch tygodni okazało się, że posiedzenia komisji, konferencje, szkolenia, kongresy i inne wszelkiej maści spotkania masowe są możliwe w opcji cyfrowej.

Pożytki z siedzenia w domu

Rozmawiałem z kilkoma przedstawicielami biznesu, którzy w czasie przed epidemią praktycznie nie rozstawali się z walizkami. Teraz intensywność ich spotkań nieco zmalała, ale z poziomu domowego fotela spotykają się z biznesowymi partnerami m.in. z Chin, Stanów Zjednoczonych, Australii.

– Mam więcej czasu na pracę i pożyteczne działania. Epidemia nie sprawiła, że zamknąłem się na innych. Codziennie mam kilka większych czy mniejszych spotkań na Zoomie, ale nie marnuję czasu na przemieszczanie się – komentuje Andrzej Soldaty, prezes Fundacji Platforma Przemysłu Przyszłości, gość Kongresu MIT Sloan Management Review Polska, który obywa się… w formule online.

Czy po epidemii wrócimy do starego modelu konferencyjno‑bankietowego? Z pewnością. Człowiek wszak jest zwierzęciem społecznym, ale myślę, że wiele spotkań może na stałe przenieść się do sieci. Może to wynikać z dwóch powodów: po pierwsze jest to tańsze rozwiązanie, po drugie konferencje online zapewniają większą „mobilność”. W ciągu jednego dnia możemy być na wydarzeniu w Kanadzie i w Nowej Zelandii. Tutaj także epidemia powiedziała: „Sprawdzam”. Faktycznie okazało się, że efektywne spotkania bez śladu węglowego są możliwe.

TERAPIA

Chociaż okazało się, że o ile wszyscy możemy żyć online, to nie wszystko online można zrobić. Nawet jeśli to technologiczne możliwe. Pierwsze z brzegu przykłady to usługi oparte na osobistej relacji np.: psychoterapia.

– Zaproponowałam swoim pacjentom spotkania online. Niestety zdecydowana większość odmówiła. Część osób argumentowała to brakiem fizycznych możliwości. Siedząc w domu z rodziną, nie mogli znaleźć kąta na intymną rozmowę. Dla pozostałej większości rozmowa za pomocą mediów wydawała się zbyt sztuczna i nie dawała możliwości otwarcia – wyjaśnia Ewa, psychoterapeutka z kilkunastoletnim stażem.

Opisane powyżej poczucie „oddalenia, sztuczności, braku intymności” to główne doświadczenia osób, które zajmują się relacjami ludzkimi i próbowały przenieść biznes do sieci. Spotkania, na których wymaga się dużego poczucia empatii, po prostu są niemożliwe do ucyfrowienia.

– Prowadziłam szkolenia zawodowe i coaching. Przed epidemią miałam napięty grafik, niektórym musiałam proponować odległe terminy. Tylko nieliczni zgodzili się na konwersacje poprzez sieć, większość czeka, aż sytuacja wróci do normy – tłumaczy Maria Gajewska, coach rozwoju zawodowego.

Epidemia powiedziała: „Sprawdzam” i okazało się, że wciąż technologia nie zastępuje niezbędnej bliskości. Coaching online to raczej wyjątek niż norma i trudno oczekiwać, żeby coś się zmieniło w przyszłości.

EDUKACJA

Blisko rok temu pisałem o tym, jak rewolucja cyfrowa zmienia edukację. Przyszła epidemia i zweryfikowała temat. Okazało się, że o ile technologia można pomóc w dostarczaniu wiedzy, to w żadnej sposób nie zastąpi nauczycieli.

Przy okazji wspomnianego wyżej tekstu cytowałem Marca Prensky’ego, amerykańskiego pisarza, badacza, mówcę, twórcę pojęcia digital natives. Prensky mówił –  Sztuczna inteligencja nigdy nie zastąpi człowieka w roli nauczyciela relacji międzyludzkich. Tylko człowiek może nauczyć drugiego człowieka zaufania, niezależności, umiejętności współpracy, empatii. Sztuczna inteligencja może jednak zastąpić człowieka w roli dostawcy treści. Takie kanały edukacyjno‑informacyjne, jak Khan Academy czy chociażby You Tube, będą coraz lepsze dzięki AI.

W czasie epidemii szkoły na całym świecie przeszły do nauki online. Po przeszło miesiącu opinie nauczycieli i rodziców uczniów są zgodne: e‑learning to wsparcie nauki, ale nigdy nie zastąpi realnego spotkania.

Całkowita edukacja zdalna nie jest możliwa

Prof. Vivek Wadhwa z Carnegie Mellon University, ekspert ds. edukacji i autor książki The Driver in the Driverless Car: How Our Technology Choices Will Create the Future, jest przekonany, że całkowite przeniesienie edukacji do sieci nie jest możliwe.

W swojej książce prof. Wadhwa zaznacza, że wciąż edukacja opiera się na emocjach i z tej przyczyny obecność człowieka jest niezbędna. W opinii badacza nowoczesna technologia może być tylko pomocą i uzupełnieniem edukacji.

Zdaniem prof. Wadhwa tylko fizyczna edukacja podnosi kreatywność i zaangażowanie. Edukacja tradycyjna, grupowa, z bezpośrednim kontaktem będzie w przyszłości ważna. Tablety, smartfony rozszerzona i wirtualna rzeczywistość pomagają porządkować wiedzę. A to, jak jej używać, pokaże już człowiek. Dlatego rewolucja cyfrowa – także w edukacji! – stawia w centrum człowieka.

TURYSTYKA

Czy zrezygnujemy z turystyki i rozrywki, jeśli technologia da nam doświadczenia bliskie tym realnym? Czy podróżowanie po Google Maps, ze świetnym wsparciem sztucznej inteligencji i VR (virtual reality) zmieni świat turystyki i rozrywki? W efekcie przyszła epidemia i powiedziała: „Sprawdzam”. W żaden sposób wirtualne podróżowanie nie zastąpi realnego doświadczenia.

Na czas społecznej kwarantanny swoją propozycję przygotowało ponad 500 galerii sztuki i muzeów z całego świata, w tym m.in. Van Gogh Museum w Amsterdamie, National Gallery w Londynie, muzeum Luwru i Rijksmuseum. Dzięki programowi Google Arts & Culture możliwe jest zwiedzanie obiektów i poszczególnych wystaw metodą Street View. Dodatkowo niektóre obiekty także we własnym zakresie zaproponowały rozwiązania oparte na VR (Rijksmuseum), modelach zwiedzania jak z gier RPG (British Museum) oraz możliwości interaktywnego poznawania obiektów (np.: Solomon R. Guggenheim Museum).

Ostatecznie jednak Google Arts & Culture zrobiło również ankietę dla tych, którzy skorzystali z takiej opcji wycieczki. Jaki był efekt? Prawie 90% respondentów odpowiedziało, że wirtualne zwiedzanie to tylko wprowadzenie do realnej wycieczki, którą chcieliby podjąć, gdy minie czas epidemii.

Pomoc, nie substytut

O tym, jak transformacja cyfrowa może odcisnąć się na turystyce w przyszłości, mówi niedawny raport Przyszłość Podróży 2024 według Skyscanner. Z zebranych danych wynika, że technologia wesprze turystykę, ale nie zastąpi kluczowej kwestii: doświadczenia. Wirtualna, ale niezwykle realistyczna wizyta w hotelu, który chcemy zarezerwować, bądź sprawdzenie oferty biur podróży i skorzystanie z usługi „wypróbuj przed zakupem” – to najlepsze, na co możemy liczyć.

Technologia może być czymś na kształt fact‑checker: pozwoli sprawdzić hotel, adres, wyposażenie, wystawę. Ostatecznie podróżowanie wciąż jednak będzie czysto fizycznym doświadczeniem i żadnej rewolucji nie można tutaj się spodziewać. Na pewno nie w najbliższym czasie.

Przykładów na to, jak transformacja cyfrowa się udała, a kiedy okazała się mrzonką, jest wiele.

Epilog

Znane powiedzenie mówi: tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono. W efekcie można posłużyć się tą frazą także w kwestii cyfrowej transformacji. Epidemia sprawdziła. Po pierwsze, jak bardzo jesteśmy gotowi do transformacji cyfrowej (albo jak udana była nasza transformacja), po drugie zaś, w jakim stopniu i w jakim zakresie możliwa jest digitalna zmiana.

– Futurologia – jak pisał nieoceniony Stanisław Lem – ma tę zaletę, że pozwala tworzyć ciekawe wizje, które nie muszą się spełnić. Parafrazując autora „Solaris”, można powiedzieć, że przewidywania przyszłości mówią więcej o potrzebach i nadziejach twórców technologii niż o realnych potrzebach konsumentów. Tak, bo wróży się lekko, ale bardzo rzadko ktoś lub coś dobitnie mówi: „Sprawdzam”. My mamy tę wyjątkową okazję być świadkami takiej sytuacji.

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

Multimedia
Agenty AI: Dlaczego nie zawsze warto je wdrażać?

Czy wiesz, że nie każda organizacja powinna spieszyć się z wdrażaniem agentów AI? W trzecim odcinku podcastu Limity AI Iwo Zmyślony rozmawia z Kamilem Stanuchem — filozofem, inwestorem i doświadczonym menedżerem technologicznym — o realnych możliwościach i ograniczeniach z jakimi spotykają się agenty AI.

Jak wojna handlowa USA–Chiny wpływa na Unię Europejską

Nowe amerykański taryfy celne

Wojna handlowa między USA a Chinami, tląca się od kilku lat, gwałtownie eskalowała w 2025 r. Po serii punktowych podwyżek ceł w latach 2018–2019 na wiosnę 2025 r. prezydent USA Donald Trump ogłosił mechanizm „ceł wzajemnych”, nakładając drakońskie taryfy na niemal wszystkich partnerów handlowych. Nie oszczędzono nawet tradycyjnych sojuszników – na wiele produktów z Europy wprowadzono dodatkowe cła rzędu 10–20%. Najbardziej radykalne stawki (sięgające ponad 100%) objęły import z Chin, co de facto oznaczało zerwanie dotychczasowych zasad wolnego handlu.

Marki luksusowe pod presją geopolityki

W połowie kwietnia rynki kapitałowe zelektryzowała informacja o tym, że francuski gigant LVMH stracił tytuł najcenniejszej firmy luksusowej na świecie na rzecz mniejszego, ale bardziej ekskluzywnego Hermèsa. Czy detronizacja jednej francuskiej marki przez drugą (producenta torebek Louis Vuitton przez producenta torebek Birkin) to rzeczywiście zdarzenie, którym powinny się ekscytować europejskie rynki? I co ta zmiana oznacza dla polskich producentów marek premium?

 

Dobre relacje w firmie zaczynają się od dobrze dobranych słów

Gdy codzienna komunikacja sprowadza się do skrótów myślowych, domysłów i niejasnych sygnałów, łatwo o spadek zaangażowania, narastające napięcia i chaos informacyjny. Coraz więcej organizacji dostrzega, że to właśnie język – sposób, w jaki mówimy do siebie w pracy – buduje (lub rujnuje) atmosferę oraz relacje w zespołach. O tym, jak świadomie kształtować kulturę organizacyjną poprzez komunikację, opowiada Joanna Tracewicz, Senior Content Strategy Manager w rocketjobs.pl i justjoin.it, a także współautorka poradnika Nie mów do mnie ASAP! O spoko języku w pracy.  Rozmawia Paulina Chmiel-Antoniuk.

AI w medycynie predykcyjnej – jak wearables zmieniają opiekę Jak AI i urządzenia noszone rewolucjonizują medycynę

W ostatnich latach inteligentne urządzenia noszone (wearables) przeszły drogę od prostych krokomierzy do zaawansowanych narzędzi monitorujących stan zdrowia. Dzięki sztucznej inteligencji stają się one nie tylko rejestratorami danych, lecz także systemami predykcyjnymi, które mogą wspierać diagnostykę i profilaktykę chorób. W świecie biznesu i zarządzania zdrowiem pracowników technologia ta może odegrać kluczową rolę.
Według raportu Think Tank SGH wartość globalnego rynku AI w ochronie zdrowia wzrośnie z 32,3 miliarda dolarów w 2024 roku do 208,2 miliarda dolarów w 2030 roku, co oznacza średnioroczny wzrost na poziomie 36,4%. Ta dynamiczna ekspansja wskazuje na rosnące znaczenie technologii AI i wearables jako ważnych elementów nowoczesnej opieki medycznej.

Strategiczna samotność – klucz do autentycznego przywództwa

W dynamicznym współczesnym świecie biznesu, w którym dominują informacje dostarczane w trybie natychmiastowym, umiejętność samodzielnego, logicznego i krytycznego myślenia stała się jedną z najcenniejszych kompetencji liderów. Koncepcja ta, przedstawiona przez Williama Deresiewicza, byłego profesora Uniwersytetu Yale, zakłada, że prawdziwe przywództwo nie rodzi się wśród zgiełku opinii i impulsów zewnętrznych, lecz w przestrzeni samotności i skupienia.

Skup się na fanach marki. Oferta skierowana do wszystkich nie działa!
Multimedia
Skup się na fanach marki. Oferta do wszystkich nie działa!

W spolaryzowanej kulturze pogoń za rynkiem masowym i kierowanie oferty do wszystkich są z góry skazane na porażkę. Najlepszym sposobem na osiągnięcie sukcesu marki jest sprzymierzenie się z subkulturą, która ją pokocha.

Cła, przeceny i okazje: Jak zarobić, gdy inni panikują lub tweetują

Trump tweetuje, Wall Street reaguje nerwowo, a inwestorzy znów sprawdzają, czy gdzieś nie pozostawili Planu B. Gdy rynek wpada w histerię, pojawia się pokusa: a może jednak warto „kupić w tym dołku”? W tym tekście sprawdzamy, czy inwestowanie w kontrze do tłumu to genialna strategia na czasy ceł Trumpa, banów na Chiny i politycznych rollercoasterów — czy raczej przepis na ból głowy i portfela. Nie wystarczy chłodna kalkulacja, przyda się też stalowy żołądek.

• Jak generować wartość z AI dzięki małym transformacjom w biznesie - Webster
Premium
Jak generować wartość z AI dzięki małym transformacjom w biznesie

Liderzy skutecznie wykorzystują duże modele językowe, stopniowo minimalizując ryzyko i tworząc solidne fundamenty pod przyszłe transformacje technologiczne, dzięki czemu generują realną wartość dla swoich organizacji.

Niespełna dwa lata temu generatywna sztuczna inteligencja (GenAI) trafiła na czołówki stron gazet, zachwycając swoimi niezwykłymi możliwościami: mogła prowadzić rozmowy, analizować ogromne ilości tekstu, dźwięku i obrazów, a nawet tworzyć nowe dokumenty i dzieła sztuki. To najszybsze w historii wdrożenie technologii przyciągnęło ponad 100 mln użytkowników w ciągu pierwszych dwóch miesięcy, a firmy z różnych branż rozpoczęły eksperymenty z GenAI. Jednak pomimo dwóch lat intensywnego zainteresowania ze strony kierownictwa i licznych prób wdrożeniowych nie widać wielkoskalowych transformacji biznesowych, które początkowo przewidywano. Co się stało? Czy technologia nie spełniła oczekiwań? Czy eksperci się pomylili, wzywając do gigantycznych zmian? Czy firmy były zbyt ostrożne? Odpowiedź na te pytania brzmi: i tak, i nie. Generatywna sztuczna inteligencja już teraz jest wykorzystywana w wielu firmach, ale nie – jako lokomotywa radykalnej transformacji procesów biznesowych. Liderzy biznesu znajdują sposoby, by czerpać realną wartość z dużych modeli językowych (LLM), nie modyfikując całkowicie istniejących procesów. Dążą do małych zmian (small t) stanowiących fundament pod większe przekształcenia, które dopiero nadejdą. W tym artykule pokażemy, jak robią to dzisiaj i co możesz zrobić, aby tworzyć wartość za pomocą generatywnej sztucznej inteligencji.

Premium
Polski przemysł na rozdrożu

Stoimy przed fundamentalnym wyborem: albo dynamicznie przyspieszymy wdrażanie automatyzacji i robotyzacji, co sprawi, że staniemy się aktywnym uczestnikiem czwartej rewolucji przemysłowej, albo pogodzimy się z perspektywą erozji marż pod wpływem rosnących kosztów operacyjnych i pogłębiającego się strukturalnego niedoboru wykwalifikowanej siły roboczej.

Jak alarmują prognozy Polskiego Instytutu Ekonomicznego, do 2030 r. w samej Europie może zabraknąć nawet 2,1 mln wykwalifikowanych pracowników, co czyni automatyzację nie jedną z możliwości, lecz strategiczną koniecznością. Mimo że globalnie liczba robotów przemysłowych przekroczyła już 4,2 mln jednostek, a w Europie w 2023 r. wdrożono rekordowe 92,4 tys. nowych robotów, Polska wciąż pozostaje w tyle. Nasz wskaźnik gęstości robotyzacji, wynoszący zaledwie 78 robotów na 10 tys. pracowników przemysłowych, znacząco odbiega od europejskiego lidera – Niemiec (397 robotów na 10 tys. pracowników), czy globalnego pioniera – Korei Południowej (tysiąc robotów na 10 tys. pracowników). W Scanway – firmie, która z sukcesem łączy technologie rozwijane dla sektora kosmicznego z potrzebami przemysłu – jesteśmy przekonani, że przyszłość konkurencyjności leży w inteligentnym wykorzystaniu danych, zaawansowanej automatyzacji opartej na AI oraz strategicznej gotowości do wprowadzania zmian technologicznych. Czy jednak zaawansowana wizja maszynowa napędzana przez sztuczną inteligencję może się stać katalizatorem, który pozwoli sprostać wyzwaniom i odblokować uśpiony potencjał innowacyjny polskiej gospodarki?

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!