Guziczanka nie była przygotowana na wzrost podatku od nieruchomości, a dobre relacje prezesa firmy z wójtem mogły uśpić czujność firmy. Teraz, póki nie zapadła ostateczna decyzja, spółka powinna w toku merytorycznej dyskusji próbować odeprzeć argumenty wójta, a ponadto przejrzeć swój majątek w celu odnalezienia ewentualnych „rezerw podatkowych”, czyli nadpłat podatku, którymi mogłaby zneutralizować zapędy władz gminy.
Gdy gmina uderza w firmę podatkiem – komentarz nr 3

Guziczanka znalazła się w trudnej sytuacji. Reakcja prezesa spółki świadczy o tym, że nie dotarły do niego wcześniej sygnały o czynnikach ryzyka podatkowego, które mogą uszczuplić finanse firmy. Jednak w praktyce zdarza się to często, zwłaszcza w przypadku podatku od nieruchomości. Wiele firm rozlicza go w pewnym sensie z rozpędu, powielając z roku na rok ten sam sposób rozliczeń. Innymi słowy, ktoś kiedyś podjął w księgowości decyzję, by deklarować na potrzeby podatku od nieruchomości określony zakres obiektów i taka praktyka była bezrefleksyjnie powielana w kolejnych latach. Kto i kiedy podjął taką decyzję, a przede wszystkim dlaczego – na te pytania zazwyczaj trudno znaleźć odpowiedź.
Tymczasem w czasach, w których gminy łatają lokalne budżety, pracownicy urzędów starają się szukać każdej możliwej okazji, by zwiększyć wpływy podatkowe. W związku z tym edukują się, a nawet wymieniają się informacjami na temat potencjalnych źródeł dodatkowego przychodu. W efekcie w drzwiach firmy pojawiają się nagle lokalni urzędnicy, trzymając w ręku postanowienie o wszczęciu postępowania podatkowego. Zaskoczenie jest duże. Co w takiej sytuacji robić?
W opisywanym przypadku firma ma możliwość rzeczowej dyskusji z organem podatkowym. Aż do wydania decyzji przez samorządowe kolegium odwoławcze firma może polemizować z urzędem. Jeżeli nie została jeszcze wydana decyzja wójta, dobra relacja prezesa z wójtem może tu tylko pomóc, ponieważ sytuacja spółki nie musi być tak zła, jak malują to na spotkaniu z prezesem jej doradca podatkowy i radca prawny. Stanowczo odradzałbym na tym etapie zaognianie sytuacji przez działania pozaprawne. Po pierwsze, księgowa spółki weszła w posiadanie niezwykle istotnej informacji – otóż zdaniem biegłego część nowych obiektów stanowi tymczasowe obiekty budowlane. To wbrew pozorom nie musi oznaczać dodatkowego podatku. Tą informacją pani księgowa powinna czym prędzej podzielić się z prezesem, radcą prawnym i doradcą podatkowym. Sądy często nie zgadzają się, że definicja budowli w rozumieniu podatkowym rozciąga się na tymczasowe obiekty budowlane. Do momentu wydania decyzji przez wójta spółka może, a nawet powinna, złożyć na piśmie swoje stanowisko w zakresie tego, co podlega, a co nie podlega opodatkowaniu, ustosunkowując się do opinii biegłego. Po drugie, wątpliwości budzi sam fakt powołania biegłego w celu określenia wartości przedmiotu opodatkowania. Do tego również powinna odnieść się jak najszybciej spółka, nie czekając na decyzję wójta – z technicznego punktu widzenia biegły może oszacować wartość budowli w pewnym uproszczeniu jedynie wtedy, kiedy obiekty te nie stanowią środków trwałych (w ich bowiem przypadku wartość jest znana).
Jest jeszcze jeden często praktykowany sposób reagowania na kontrolę w zakresie podatku od nieruchomości w sytuacji, w której do drzwi spółki puka organ podatkowy i zanosi się na to, że trzeba będzie zapłacić więcej, niż pierwotnie myśleliśmy. Otóż w trakcie trwającego postępowania można przeprowadzić wewnętrzny audyt majątku pod kątem zidentyfikowania ewentualnych nadpłat podatku, które są świetnym argumentem negocjacyjnym w trakcie postępowania. Nadpłaty te mogą wynikać np. z przeklasyfikowania budowli na budynki, zastosowania zwolnień z podatku, zastosowania specyficznej metodologii ustalania powierzchni budynków. Jeżeli audyt ten wykaże, że można przedstawić organowi podatkowemu konkretnie wyliczone wartości na naszą korzyć, zmienia się drastycznie pozycja firmy wobec fiskusa. W trakcie postępowania organ musi bowiem uwzględnić nie tylko okoliczności przemawiające na naszą niekorzyść, ale również na naszą korzyć.
Guziczanka nie znajduje się więc na straconej pozycji. Zdecydowanie nie można dążyć do rozstrzygnięcia sprawy przed sądem. Spółka powinna zebrać jak najwięcej argumentów przemawiających na jej korzyść na jak najwcześniejszym etapie postępowania. Dobrym rozwiązaniem jest także skonsultowanie się z doradcami podatkowymi lub radcami prawnymi, którzy mają – w przeciwieństwie do pani Doroty i pana Marka – doświadczenie w prowadzeniu sporów z lokalnymi organami podatkowymi. Praktyka pokazuje, że na etapie sporu z wójtem można sporo ugrać.
Osobnego komentarza wymaga relacja prezesa z wójtem. O ile faktycznie często takie relacje przekładają się na spokój w relacji firma – urząd miasta, o tyle w niektórych przypadkach jest to tylko spokój przed burzą. Co stanie się w przypadku zmiany ekipy rządzącej po wyborach? Co będzie, jeżeli kontrola NIK zwróci uwagę urzędnikom na potrzebę podreperowania przychodów? Relacje niech będą jak najlepsze, ale z drugiej strony warto być świadomym, co w rzeczywistości tkwi w naszych rozliczeniach podatkowych, zarówno od strony ryzyka, jak i możliwości odzyskania nadpłaconego podatku.
To jest komentarz eksperta. Przeczytaj tekst główny »
Gdy gmina uderza w firmę podatkiem
Krystian Pawłowicz PL, Paweł Kubisiak PL
Zarząd przedsiębiorstwa produkującego napoje zastanawia się, jak postąpić wobec działań władz samorządowych, które dążą do zmiany zasad naliczania podatku od nieruchomości.