Reklama
Dołącz do liderów przyszłości i zdobądź przewagę! Sprawdź najnowszą ofertę subskrypcji
Firma i otoczenie

Mity masowego rynku

16 sierpnia 2023 9 min czytania
Marcus Collins
Mity masowego rynku

W spolaryzowanej kulturze strategia podążania za masowym rynkiem, wybierana przez marketingowców, jest z góry skazana na przegraną. Najlepszym sposobem na osiągnięcie sukcesu przez markę jest sojusz z subkulturą, która ją uwielbia.

Przez wiele lat McDonald’s był synonimem niezdrowego jedzenia, a marka stała się symbolem wyborów żywieniowych, które przyczyniały się do eskalacji otyłości i nadciśnienia. Przez ponad dziesięć lat firma starała się zwalczać taką opinię wśród amerykańskich konsumentów, kierując przekaz o zaktualizowanym menu, w którym znalazły się zdrowsze alternatywy odpowiadające nowoczesnym trendom dietetycznym, ale niestety bezskutecznie. Roczna sprzedaż McDonald’s spadała, a wizerunek marki nadal się pogarszał.

W końcu firma postanowiła przejść do ofensywy. Zamiast walczyć z przeciwnikami i próbować ich do siebie przekonać, McDonald’s postanowił skupić się na swoich fanach, którzy identyfikują się z marką i są jej oddani. Firma uruchomiła kampanię Famous Orders, która promowała wybrane dania, uwielbiane przez gwiazdy jak amerykańskiego rapera Travisa Scotta czy gwiazdy boys bandu BTS. W ramach kampanii przygotowano wersję Happy Meal dla dorosłych oraz rozpoczęto promocję pomysłów fanów na urozmaicenie menu.

W ten sposób firma podkreśliła to, za co klienci kochają McDonald’s, inspirując też innych do dzielenia się swoją opinią. Efektem tej strategii było zwiększenie globalnych przychodów McDonald’s o 10,4% w latach 2018‑2021 oraz powrót tak zwanych uśpionych klientów. Ponad jedna czwarta tych, którzy przyszli kupić posiłek Travisa Scotta, nie odwiedzała restauracji od ponad roku. Wydaje się, że z dnia na dzień McDonald’s przestał być synonimem niezdrowej diety, stając się marketingowym ulubieńcem i dowodem na skuteczność działania reklamy.

Nieoczekiwany zwrot

W konsekwencji polaryzacji poglądów wielu przedsiębiorców kurczowo trzyma się założenia, że trzeba zadowolić większą część rynku tylko dlatego, że tam znajduje się większość klientów. Wydaje się to również bezpiecznym wyborem, ponieważ trzymając się środka, prawdopodobieństwo zrażenia potencjalnych klientów do marki jest mniejsze. McDonald’s dowiódł, co może się wydarzyć, gdy odrzuci się tę konwencjonalną taktykę. Zamiast kierować swoją ofertę do masowego rynku, wybrał jego cześć. Postawił na walkę z niechęcią, rezygnując z przyciągania dużej, lecz obojętnej części konsumentów. W ten sposób wysiłki marketingowe McDonald’s przyciągnęły całą rzeszę fanów, którzy nie tylko konsumowali, ale także przekonywali innych do konsumpcji. To, z czego zdał sobie sprawę McDonald’s, jest ważną lekcją dla współczesnych marketingowców. Jeśli chcesz skłonić ludzi do działania, musisz wybrać jedną stronę. Przekonanie, że można wygrać, grając środkiem, jest mitem.

Wybierz jedną stronę

Podstawowym zadaniem marketingu jest wpływanie na ludzi w taki sposób, aby przyjęli pożądane zachowanie oraz nakłonienie ich do jakiegoś działania, zakupu, głosowania, recyklingu, subskrypcji, pobierania, oglądania, co przynosi szereg korzyści dla organizacji. A co ma największy wpływ na ludzi? Wszystko, co wiemy o ludzkim zachowaniu, wskazuje, że największy wpływ mają na nas inni ludzie, a nie reklamy czy propozycje wartości. Mówiąc konkretniej, największy na nas wpływ mają ci, którzy podążają za tymi samymi normami kulturowymi określającymi, co jest uważane za akceptowalne zachowanie dla ludzi podobnych do nas. Takie osoby zazwyczaj dzielą podobne światopoglądy i mają podobny styl życia, dlatego promują solidarność społeczną wśród swojej subkultury. Konsumują tak, jak konsumuje ich subkultura, głosują tak, jak ona oraz zachowują się tak, jak ona, ponieważ takie oczekiwania stawiają przed nimi ludzie podobni do nich.

Jeśli ludzie są przeciwko tobie z powodu obowiązujących norm kulturowych i oczekiwań ludzi z ich kręgu kulturowego, to szansa na to, że podejmą działania w twoim imieniu, będzie niewielka. Dlatego republikanie o konserwatywnej orientacji politycznej nie będą próbowali przekonywać demokratów o lewicowej orientacji. Zamiast tego, republikanie będą rozmawiać z własnym elektoratem, czyli zbiorowością ludzi, którzy podobnie postrzegają świat, wyrażają podobne cechy kulturowe, więc chętnie za nimi podążają w akcie solidarności społecznej. To właśnie z tej grupy wywodzą się ich wyborcy.

Ludzie w niezrzeszonej grupie populacji środkowej są z natury obojętni i ostrożni. Choć mogą mieć swoje opinie, brakuje im silnych przekonań w jednym lub drugim kierunku, co powoduje, że są mniej skłonni do działania. W polityce nie głosują w wyborach ani nie prowadzą kampanii na rzecz kandydatów. Zamiast tego pozostają na uboczu i czekają, aby zobaczyć, jak sprawy się potoczą. Ich zachowanie wobec marek jest podobne. Środek rynku nie przyjmuje pośpiesznie nowych produktów. Nie są pierwsi w reakcjach na komunikację marketingową, a także nie są skłonni do zabrania głosu w debacie między zwolennikami a przeciwnikami. Zmniejszają ryzyko wyjścia poza to, co może być uznane za ogólnie akceptowalne, przez cofanie się oraz obserwowanie reakcji innych ludzi. Wielu z nas mylnie postrzega tę obojętność jako okazję do przekonania ich do jednej lub drugiej strony. Ale prawda jest taka, że ich nie przekonuje marketingowa komunikacja. Zamiast tego czerpią wskazówki od innych ludzi. Czasem od tych, którzy są za tobą, a innym razem od tych, którzy są przeciwko tobie.

Mając to na uwadze, staje się jasne, że szanse na skłonienie ludzi do działania są o wiele większe, gdy aktywujemy zbiorowość chętnych, zamiast próbować przekonać przeciwników lub tych obojętnych. A jednak, patrząc w przeszłość, widzimy, że marketingowcy skupiali swoje wysiłki na środku rynku, ponieważ tam znajdowała się największa szansa na zdobycie większości konsumentów. Szanse na skuteczne wpływanie na zachowanie innych zwiększają się, gdy skierujemy nasze działania do ludzi, którzy najprawdopodobniej podejmą działanie. Gdy to robimy skutecznie, wywołujemy efekt propagacji, który powoduje, że produkt, zachowanie lub idea rozprzestrzenią się na całą populację, co nazywa się zaraźliwością społeczną rozumianą jako rozprzestrzenianie się wpływów, zachowań, przekonań i pragnień na skutek bezpośredniego lub pośredniego wpływu rówieśników „podobnych do nas”.

Potęga propagacji

Idea propagacji wymaga od marketingowców porzucenia konwencjonalnego podejścia, polegającego na skierowaniu się do środka, gdzie znajduje się większość populacji. Oprócz wątpliwej skuteczności, jak omówiono powyżej, dotarcie do środka wymaga kosztownych wydatków na telewizyjne reklamy w czasie prime‑time oraz na Super Bowl. Umieszczania przekazów marketingowych na przestrzeni reklamowej, która jest nasycona konkurencyjnymi przekazami, może być mało efektywne. Marketerzy zbyt mało uwagi zwracają na tę część populacji, która według konwencjonalnej mądrości jest zbyt mała i niszowa. Ale wszystko to, co jest mainstreamem, kiedyś zaczynało się na marginesie i powstawało w obrębie subkultury, dzięki rozprzestrzenieniu stając się kulturą popularną.

Przykładowo dwadzieścia lat  temu, kiedy ktoś interesował się komiksami, uważano go za kujona. Dzisiaj wiele z najczęściej oglądanych filmów na całym świecie, jak na przykład seria Avengers Marvela, pochodzi właśnie z komiksów. Jeśli interesowały kogoś gry wideo, uważano, że jest niedojrzały. Dziś gry stanowią wielomiliardową branżę. Faktycznie to, co teraz jest normalne, kiedyś było na marginesie. Dzięki zaraźliwości społecznej charakterystyczne dla danej kultury cechy społeczności przenikają z marginesu do środka, czyli z subkultury do kultury popularnej. Dzieje się to od zewnątrz do środka, a nie od wewnątrz na zewnątrz.

W przeciwieństwie do tradycyjnych przekazów marketingowych, zasięg, a następnie przyjęcie, osiągane dzięki propagacji, nie opiera się na ludziach, którzy słyszą przekaz od firmy czy marki (pomaga, ale nie jest konieczne). Zamiast tego ludzie dowiadują się o tym od kogoś, komu ufają i jest do nich podobny, co zwiększa ich skłonność do przyjęcia tej idei. Jak dowiedli naukowcy Nicholas Christakis i James Fowler „Gdy mała grupa ludzi zaczyna zgodnie działać, epidemia może się rozprzestrzeniać pośród więzów społecznych poprzez naśladowanie zachowań i emocji, wskutek czego grupy mogą stać się szybko zsynchronizowane emocjonalnie”. To jest efekt sieciowy, który pojawia się wtedy, gdy aktywujemy zbiorowość chętnych. Nie skupiaj się na środku rynku, ale na ludziach, którzy widzą świat tak, jak ty. Wybierz stronę, a oni przekonają obserwatorów, biernych i obojętnych.

Chociaż komunikacja masowa może przyciągnąć naszą uwagę, to wpływ ludzi podobnych do nas, z którymi się utożsamiamy, zmienia naszą perspektywę i nasze zachowania. Daje to nowe spojrzenie i odpowiednie strategie dla marketingowców, którzy chcą komunikować się z konsumentami w kulturze, w której ideologiczne bariery zdają się dzielić rynek. Tak jak zrobił to McDonald’s, wybierając stronę, która z dużym prawdopodobieństwem się przyłączy, aktywując jej członków, aby mogli przekonać innych w imieniu marki. Stabilne praktyki zakładają, że środek rynku jest bezpiecznym wyborem. Jednak dynamika dyfuzji kulturowej podważa te długo utrzymujące się praktyki łączenia się z konsumentami i wpływania na przyjęcie zachowań, wymagając od praktyków opracowania nowej strategii i towarzyszącym jej taktykom.

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

• Jak generować wartość z AI dzięki małym transformacjom w biznesie - Webster
Premium
Jak generować wartość z AI dzięki małym transformacjom w biznesie

Liderzy skutecznie wykorzystują duże modele językowe, stopniowo minimalizując ryzyko i tworząc solidne fundamenty pod przyszłe transformacje technologiczne, dzięki czemu generują realną wartość dla swoich organizacji.

Niespełna dwa lata temu generatywna sztuczna inteligencja (GenAI) trafiła na czołówki stron gazet, zachwycając swoimi niezwykłymi możliwościami: mogła prowadzić rozmowy, analizować ogromne ilości tekstu, dźwięku i obrazów, a nawet tworzyć nowe dokumenty i dzieła sztuki. To najszybsze w historii wdrożenie technologii przyciągnęło ponad 100 mln użytkowników w ciągu pierwszych dwóch miesięcy, a firmy z różnych branż rozpoczęły eksperymenty z GenAI. Jednak pomimo dwóch lat intensywnego zainteresowania ze strony kierownictwa i licznych prób wdrożeniowych nie widać wielkoskalowych transformacji biznesowych, które początkowo przewidywano. Co się stało? Czy technologia nie spełniła oczekiwań? Czy eksperci się pomylili, wzywając do gigantycznych zmian? Czy firmy były zbyt ostrożne? Odpowiedź na te pytania brzmi: i tak, i nie. Generatywna sztuczna inteligencja już teraz jest wykorzystywana w wielu firmach, ale nie – jako lokomotywa radykalnej transformacji procesów biznesowych. Liderzy biznesu znajdują sposoby, by czerpać realną wartość z dużych modeli językowych (LLM), nie modyfikując całkowicie istniejących procesów. Dążą do małych zmian (small t) stanowiących fundament pod większe przekształcenia, które dopiero nadejdą. W tym artykule pokażemy, jak robią to dzisiaj i co możesz zrobić, aby tworzyć wartość za pomocą generatywnej sztucznej inteligencji.

Premium
Polski przemysł na rozdrożu

Stoimy przed fundamentalnym wyborem: albo dynamicznie przyspieszymy wdrażanie automatyzacji i robotyzacji, co sprawi, że staniemy się aktywnym uczestnikiem czwartej rewolucji przemysłowej, albo pogodzimy się z perspektywą erozji marż pod wpływem rosnących kosztów operacyjnych i pogłębiającego się strukturalnego niedoboru wykwalifikowanej siły roboczej.

Jak alarmują prognozy Polskiego Instytutu Ekonomicznego, do 2030 r. w samej Europie może zabraknąć nawet 2,1 mln wykwalifikowanych pracowników, co czyni automatyzację nie jedną z możliwości, lecz strategiczną koniecznością. Mimo że globalnie liczba robotów przemysłowych przekroczyła już 4,2 mln jednostek, a w Europie w 2023 r. wdrożono rekordowe 92,4 tys. nowych robotów, Polska wciąż pozostaje w tyle. Nasz wskaźnik gęstości robotyzacji, wynoszący zaledwie 78 robotów na 10 tys. pracowników przemysłowych, znacząco odbiega od europejskiego lidera – Niemiec (397 robotów na 10 tys. pracowników), czy globalnego pioniera – Korei Południowej (tysiąc robotów na 10 tys. pracowników). W Scanway – firmie, która z sukcesem łączy technologie rozwijane dla sektora kosmicznego z potrzebami przemysłu – jesteśmy przekonani, że przyszłość konkurencyjności leży w inteligentnym wykorzystaniu danych, zaawansowanej automatyzacji opartej na AI oraz strategicznej gotowości do wprowadzania zmian technologicznych. Czy jednak zaawansowana wizja maszynowa napędzana przez sztuczną inteligencję może się stać katalizatorem, który pozwoli sprostać wyzwaniom i odblokować uśpiony potencjał innowacyjny polskiej gospodarki?

Premium
Zamień konflikt we współpracę

Destrukcyjny konflikt w zespole zarządzającym może zahamować rozwój organizacji. Skuteczne zarządzanie takimi napięciami wymaga od liderów świadomego odejścia od rywalizacji o władzę na rzecz współpracy oraz strategicznego, systemowego myślenia.

Konflikt w zespole zarządzającym, szczególnie wtedy gdy przeradza się w trwały, emocjonalny antagonizm, staje się realnym zagrożeniem dla efektywności całej organizacji. Studium przypadku firmy X-Style.

Jak zapewnić stabilność i elastyczność na rynku zielonej energii?

Dynamiczne zmiany na rynku energii oraz rosnące znaczenie OZE i celów ESG stawiają przed firmami nowe wyzwania. W tym kontekście Reo.pl (Grupa Enerconet) kładzie nacisk na elastyczność, dogłębną analizę potrzeb klienta i transparentność danych. O strategiach budowania długoterminowych relacji i zapewniania przewidywalności w sektorze odnawialnym opowiada Grzegorz Tomasik, prezes Reo.pl. 

Reo.pl działa na polskim rynku od 2022 roku. Jakie wyzwania napotkali państwo przy wprowadzaniu elastyczności i dostosowywaniu się do dynamicznych zmian w sektorze OZE?

Chociaż marka Reo.pl powstała na początku 2022 r., nasza grupa – Enerconet – działa na rynku energetycznym już od 2007 r. Ta wieloletnia obecność w sektorze OZE i doświadczenie w obrocie energią dają nam status dojrzałego podmiotu, wspartego silnym zespołem i dogłębną znajomością branży.

Od 2007 r. sektor OZE przeszedł znaczącą transformację, obejmującą regulacje, mechanizmy rynkowe i podejście firm do zakupu zielonej energii. Kluczową zmianą był rozwój bezpośrednich kontraktów (P2P) między wytwórcami OZE a odbiorcami końcowymi. Spółki tworzące dziś Enerconet aktywnie uczestniczyły w tej ewolucji od samego początku, analizując rynek i wypracowując skuteczne rozwiązania, co ostatecznie doprowadziło do uruchomienia platformy Reo.pl.

Premium
Gdy projekt wymyka się spod kontroli

Polskie firmy technologiczne coraz częściej realizują złożone zlecenia dla międzynarodowych gigantów. Jednak nawet najlepiej przygotowany zespół może przy takim projekcie natknąć się na nieoczekiwane przeszkody. Przykład firmy Esysco wdrażającej szyfrowanie poczty e-mail dla jednego z największych niemieckich banków pokazuje, jak szybko może runąć precyzyjnie zaplanowany harmonogram oraz jak radzić sobie z nieprzewidywalnymi wyzwaniami.

Polskie firmy technologiczne coraz częściej zdobywają międzynarodowe kontrakty i realizują projekty, które jeszcze niedawno były zarezerwowane wyłącznie dla międzynarodowych rywali. Dzięki temu zdobywają zagraniczne rynki, osiągając imponujące wyniki eksportu usług IT, który w 2023 r. przekroczył 16 mld dolarów. W ostatniej dekadzie przychody branży wzrosły niemal czterokrotnie, a wartość eksportu – aż 7,5 razy, dzięki czemu polski sektor IT stał się motorem rodzimego eksportu. Kluczowymi kierunkami ekspansji są Stany Zjednoczone, Niemcy i Wielka Brytania, a wśród najsilniejszych obszarów znajdują się fintech, cyberbezpieczeństwo, sztuczna inteligencja, gry oraz rozwój oprogramowania.

Polska wyróżnia się w regionie Europy Środkowo-Wschodniej jako największy eksporter usług IT, przewyższając Czechy czy Węgry, a pod względem jakości specjalistów IT zajmuje trzecie miejsce na świecie. Jednak do pełnego wykorzystania tego potencjału konieczne jest pokonanie barier takich jak ograniczony dostęp do kapitału na ekspansję, rosnące koszty pracy oraz niedostateczne doświadczenie w międzynarodowej sprzedaży i marketingu. To jednak nie wszystko. Przy współpracy z międzynarodowymi gigantami trzeba również pamiętać o nieznanej polskim wdrożeniowcom skali, złożoności i nieprzewidywalności towarzyszącym tak wielkim projektom. Dobrym przykładem może być nasze wdrożenie dla jednego z największych niemieckich banków, z którym podpisaliśmy kontrakt na wprowadzenie systemu zabezpieczeń e-maili dla ponad 300 tys. użytkowników rozsianych po całym świecie. Technologicznie byliśmy gotowi, ale rzeczywistość szybko zweryfikowała nasze plany.

Premium
Praktyczny poradnik kreowania wartości z dużych modeli językowych

Gdy w 2022 r. pojawiły się powszechnie dostępne duże modele językowe (LLM), ich potężna zdolność do generowania tekstu na żądanie zapowiadała rewolucję w produktywności. Jednak mimo że te zaawansowane systemy AI potrafią tworzyć płynny tekst w języku naturalnym i komputerowym, to są one dalekie od doskonałości. Mogą halucynować, wykazywać się logiczną niespójnością oraz produkować treści nieadekwatne lub szkodliwe.

Chociaż technologia ta stała się powszechnie dostępna, wielu menedżerów nadal ma trudności z rozpoznawaniem przypadków użycia LLM-ów, w których poprawa produktywności przewyższa koszty i ryzyka związane z tymi narzędziami. Potrzebne jest bardziej systematyczne podejście do wykorzystywania modeli językowych, tak aby uefektywnić procesy biznesowe, a jednocześnie kontrolować słabe strony LLM-ów. Proponuję trzy kroki ułatwiające osiągnięcie tego celu. Po pierwsze, należy rozłożyć proces na mniejsze zadania. Po drugie, trzeba ocenić, czy każde zadanie spełnia tzw. równanie kosztów GenAI, które szczegółowo wyjaśnię w tym artykule. Jeśli ten warunek zostanie spełniony, należy uruchomić projekt pilotażowy, iteracyjnie oceniać jego wyniki oraz na bieżąco wprowadzać zmiany w celu poprawy rezultatów.

Kluczowe w tym podejściu jest pełne zrozumienie, w jaki sposób mocne i słabe strony modeli językowych odpowiadają specyfice danego zadania; jakie techniki umożliwiają ich skuteczną adaptację w celu zwiększenia wydajności; oraz jak te czynniki wpływają na bilans kosztów i korzyści – a także na ocenę ryzyka i potencjalnych zysków – związanych z wykorzystaniem modeli językowych do podnoszenia efektywności realizowanych działań.

Premium
Dlaczego odważne pomysły giną w szufladach menedżerów i co z tym zrobić?

Najbardziej innowacyjne, nietypowe idee często nie zostają zrealizowane – nie dlatego, że są złe, ale dlatego, że wywołują niepewność. Co może pomóc menedżerom w podejmowaniu ryzykownych, lecz potencjalnie przełomowych decyzji? Kluczowe okazuje się świadome budowanie sieci doradczej.

Menedżerowie, którzy są świadomi znaczenia innowacji w rozwoju organizacji, często zachęcają członków swoich zespołów do dzielenia się świeżymi i kreatywnymi pomysłami. Jednak wielu pracowników skarży się, że ich najlepsze propozycje są przez zwierzchników często pomijane, odrzucane lub niewłaściwie rozumiane.

Paradoksalnie to właśnie menedżerowie mogą stanowić jedną z największych barier dla innowacji. Mocno zakorzenieni we własnych obszarach specjalizacji, często nie dostrzegają wartości nowatorskich idei – szczególnie wtedy, gdy pomysły te wyznaczają nowe ścieżki w ich dziedzinie.

Technologia to zaledwie 5% sukcesu – pozostałe 95% to ludzie

W świecie, w którym digitalizacja stała się koniecznością, sukces zależy nie od samej technologii, lecz od umiejętności jej wykorzystania. O tym, jak multidyscyplinarne podejście, kobiece przywództwo i kultura oparta na bezpieczeństwie psychologicznym pozwoliły Archicom zbudować efektywny cyfrowy ekosystem, opowiada Agata Skowrońska-Domańska, wiceprezeska zarządu firmy.

AI dla wszystkich - Mechło
Premium
AI dla wszystkich: jak ją wdrożyć w firmie?

Sztuczna inteligencja nie jest już zarezerwowana wyłącznie dla dużych korporacji i technologicznych gigantów. Dziś każdy może korzystać z narzędzi opartych na AI, a bariera kosztów znacząco się obniżyła. To jednak nie znaczy, że korzystanie z tych technologii jest proste i zrozumiałe dla wszystkich.

Powszechna dostępność sztucznej inteligencji (AI) nie rozwiązuje kluczowego problemu: braku wiedzy o tym, jak skutecznie i odpowiedzialnie z niej korzystać. Dlatego edukacja staje się nie tylko wsparciem, ale wręcz warunkiem realnego wykorzystania potencjału tej technologii. Umiejętność pracy z AI powinna być dziś traktowana jak podstawowa kompetencja, niezbędna zarówno w życiu zawodowym, jak i codziennym. Tym bardziej, że generatywna sztuczna inteligencja (GenAI) coraz śmielej wkracza na polski rynek, oferując firmom wiele korzyści: począwszy od automatyzacji drobnych zadań aż po strategiczne przedsięwzięcia.

Premium
Jak zarządzać długiem technologicznym w erze AI

Sztuczna inteligencja rewolucjonizuje świat biznesu, ale jednocześnie przyczynia się do narastania długu technologicznego w firmach. Oto cztery kluczowe wskazówki dla liderów, które pomogą świadomie zarządzać kompromisami i stworzyć przestrzeń na innowacje.

Dług technologiczny działa jak kotwica, która spowalnia wysiłki liderów biznesu zmierzające do sprawnego zarządzania organizacją. Dodatkowa praca i nagromadzone koszty wynikające z doraźnych rozwiązań, nieaktualnych aplikacji i starzejącej się infrastruktury ograniczają zdolność firm do innowacji, konkurowania i długoterminowego rozwoju.

Pewien poziom długu technologicznego jest nieunikniony. Aby zachować elastyczność, przedsiębiorstwa często wdrażają nowe technologie w ekspresowym tempie, świadome, że w przyszłości będą musiały ponieść koszty modernizacji tych systemów. Ten kompromis staje się jednak coraz trudniejszy w miarę postępującej implementacji sztucznej inteligencji. Przy rocznych kosztach przekraczających 2,41 bln dolarów w samych tylko w Stanach Zjednoczonych, dług technologiczny nie jest już wyłącznie problemem IT – to realne obciążenie biznesowe, które wymaga uwagi na najwyższym szczeblu zarządzania.

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!