Reklama
Dołącz do liderów przyszłości i zdobądź przewagę! Sprawdź najnowszą ofertę subskrypcji
Digitalizacja

Mit Doliny Krzemowej upada. Jaka płynie z tego nauka dla biznesu?

8 maja 2020 6 min czytania
Zdjęcie Rafał Pikuła - Redaktor MIT Sloan Management Review Polska. 
Rafał Pikuła
Mit Doliny Krzemowej upada. Jaka płynie z tego nauka dla biznesu?

Zabawki Elona Muska i inne cuda z technologicznego raju nie uratują nas przed epidemią i innymi kataklizmami. Czas podejść do innowacji na poważnie.

Cyfrowi giganci nie zatrzymali galopującej epidemii. Najbardziej rozwinięte technologicznie kraje, ze Stanami Zjednoczonymi, są obecnie w najgorszej sytuacji. Dolina Krzemowa, która miała dyktować kierunek zmian na świecie, kompletnie zawiodła. Amerykańskie Laboratorium Przyszłości nie zapobiegło epidemii, a w jej trakcie nie wystosowało żadnego narzędzia do realnej walki. Okazało się, że król jest nagi.

Pisałem niedawno, że epidemia to pewnego rodzaju test cyfrowej transformacji. Zarazem jednak epidemia była testem też samej technologii, jej społecznej użyteczności. Innowacje zawiodły. Okazały się często zbędne, puste, jałowe. Dlaczego? Odpowiedzi są dwie: albo rozwój technologii i systemów (AI, analiza danych, machine learing itd.) jest wciąż na początkowym etapie, albo – co gorsza – rozwój ten kroczy w złą stronę.

W bieżącym wydaniu magazynu „The Atlantic” George Packer pisał wprost: „Pandemia koronawirusa ujawniła wiele z tego, co jest zepsute i błędne w polityce, społeczeństwie i biznesie Ameryki. Nasza niezdolność do wytwarzania lekarstw i rzeczy, których rozpaczliwie potrzebujemy, takich jak środki ochrony osobistej i wyposażenie do opieki krytycznej, jest śmiertelnym przykładem”.

Zdaniem Packera rozwój technologii poszedł w złą stronę.

Byt określa (nie)świadomość

Przekonanie, że Dolina Krzemowa żyła w bajce i nie służyła ludzkości, jest powszechne. David Rotman w głośno komentowanym tekście dla „MIT Technology Review” – „Covid‑19 has blown apart the myth of Silicon Valley innovation” – pisze wprost o wielkiej indolencji cyfrowych gigantów i start‑upów, które miały zmienić świat.

Przypomina, że to nie pierwszy raz, kiedy wiara w liderów technologicznych okazała się płonna. Rotman przywołał postać Andrew Grove’a, giganta Doliny Krzemowej sprzed dekady.

Grove w 2011 roku na łamach magazynu „Bloomberg BusinessWeek” pisał, że Dolinę Krzemową od samego początku budowali niemal wyłącznie inżynierowie. Ich celem było rozwijanie własnych wynalazków, liczył się patent sam w sobie. To, czy dane rozwiązanie będzie miało powszechne zastosowanie i wspomoże społeczeństwo, miało mniejsze znaczenie.

Zdaniem Grove’a, bezkrytyczna wiara w nowe była przyczyną kryzysu, tego z 2008 roku, jak i obecnego. Nowe dotyczyło nie tylko produktów, ale także modeli biznesowych. Chodziło o outsourcing produkcji, oderwanie inżynierów i innowatorów od wytwórców. „Wymyślone w Kalifornii, wyprodukowane w Chinach” – ten opis z pudełka iPhone’a jest kwintesencją myślenia biznesowego Doliny Krzemowej.

Według Grove’a, Rotmana, Packera i innych komentatorów, taka filozofia sprawiła, że Dolina Krzemowa pogrążała się coraz bardziej w swojej bańce, zaś rozwój technologiczny stawał się wyścigiem ambitnych inżynierów, a nie motywowanym społecznymi potrzebami procesem. Jednym słowem: utrata zdolności skalowania ostatecznie zaszkodziła zdolności do innowacji.

Wołanie na puszczy

Obecna epidemia wskazała ropiejący problem firm technologicznych, nie tylko tych z USA. Jest to brak zdolności do opracowania rozwiązań o realnym znaczeniu. Coraz lepszy iPhone i sprawniejszy system obsługi paczek (via Amazon) mają wątpliwy wpływ na globalne poczucie bezpieczeństwa.

Przez ostatnią dekadę rozwoju technologii osiągnęliśmy ogromny sukces w zakresie uczenia maszynowego, badania customer experience i tworzenia rozwiązań VR i AG. Jednak wiele mniej osiągnęliśmy w odkrywaniu opieki zdrowotnej, nowoczesnej edukacji, zwiększaniu wydajności produkcji i dystrybucji żywności oraz, ogólnie rzecz biorąc, uwalnianiu naszej wiedzy technicznej do największych sektorów gospodarki. Postawiliśmy na efektowność zamiast na efektywność. O tym problemie pisał w 2017 roku John Van Reenen, ekonomista MIT.

Jeszcze przed pandemią Van Reenen zaproponował „ogromną pulę zasobów na badania i rozwój, które są inwestowane w obszarach, w których niedoskonałości rynku są najbardziej znaczące, takich jak zmiany klimatu”. Dziś wiemy, że było to wołanie na puszczy. Tym głośniejsze, że są dowody na to, że technologia może realnie pomóc w rozwiązywaniu powszechnych problemów ludzkości. O tym, że np. sztuczna inteligencja może realnie wspierać walkę z kryzysem klimatycznym, pisałem już wcześniej i zainteresowanych odsyłam do tego tekstu.

Drogowskaz cyfrowej rewolucji

COVID‑19 okazał się technologicznym gamechangerem. Zgrabnie pokazał, w których obszarach rozwój kuleje. Zauważyli to eksperci, publicyści i przedsiębiorcy na całym świecie. Świat biznesu, który wyłoni się z koronawirusowej pożogi, będzie musiał ściślej wspierać lekarzy i szpitale. To szczególne zadanie dla firm technologicznych i start‑upów, innowatorów i wizjonerów sztucznej inteligencji. Zadanie, które się im po prostu opłaci. Epidemia pozwoliła spojrzeć rozsądnie na to, co jest potrzebne i co się sprzeda. Nie wizje podboju kosmosu, ale zaawansowane rozwiązania w zakresie healthcare i kontroli migracji. Tutaj Dolina Krzemowa powinna szukać swojej szansy.

Epidemia jest drogowskazem. Precyzyjnie pokazuje, którymi obszarami życia człowieka biznes powinien się zająć. Nie chodzi tutaj o altruizm i CSR, ale o czysty zysk. Healthcare, agrotech, edutech – to pierwsze z brzegu przykłady, w których jest wiele do zrobienia. Dolina Krzemowa ma dziś szansę przestawić się na nowe priorytety, wyjść z bańki, do której sama się zapędziła m.in. poprzez outsourcing produkcji.

Nowy świat

Nie martwiłbym się zbytnio, gdyby Dolina Krzemowa nie odrobiła lekcji z obecnej epidemii. Wszak byt określa świadomość, w tym przypadku nieświadomość. Na bierności Kalifornii mogą skorzystać rozproszone ośrodki rozwoju technologii. Być może zyskają mniejsze technologiczne firmy z Europy. Albo – na co wskazują obecne przykłady z Korei Południowej, Singapuru i Tajwanu – firmy azjatyckie.

Wiele zależy od politycznego wsparcia i dobrej woli liderów opinii. Niemniej niewątpliwie realne problemy – które uwidocznił kryzys związany z epidemią – zostaną biznesowo zagospodarowane. Tak działa wolny rynek, mówiąc klasykiem.

Oczywiście Nowy Świat po epoce COVID‑19 może też nieznacząco się różnić od tego sprzed epidemii. Technologiczny prym może wieść dalej Dolina Krzemowa (czując tylko chiński oddech na plecach). Jednak nie będzie to dobry scenariusz i dla świata, i dla technologii.

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

Multimedia
Jak zaplanować swoją karierę. Rozmowa z Sergiuszem Trzeciakiem

Każda kariera jest drogą indywidualną i nikt nie zna uniwersalnego przepisu na sukces. Nie można skopiować czyjejś kariery i nałożyć na własne życie. Ale jedno jest pewne: większe szanse na sukces mają te osoby, które przemyślą i dobrze zaplanują swoją drogę zawodową.

Multimedia
LIMITY AI: Czy AI naprawdę odbiera pracę programistom?

W szóstym odcinku „Limitów AI” Iwo Zmyślony rozmawia z Wiktorem Żołnowskim (Co-CEO i Co-Founder Pragmatic Coders) o transformacji rynku IT i roli, jaką odgrywa w niej sztuczna inteligencja. Dlaczego polskie firmy zwalniają programistów? Czy ten trend się utrzyma? Czy mamy już do czynienia z krachem, czy jedynie z korektą? Z czego to się bierze i na czym właściwie polega? Do jakiego stopnia to zasługa AI, a do jakiego tańszej siły roboczej z Wietnamu, Meksyku, Egiptu, Argentyny czy Indii? Jak te zmiany wpływają na pracę programisty? Ile jest warta ta praca? Jakiej pracy biznes przestaje potrzebować, a jakiej poszukuje i nie może znaleźć? Odpowiedzi na te pytania znajdziesz w załączonym podcaście.

Cyberbezpieczeństwo w epoce AI: Polska na cyfrowej krawędzi

Tylko 3% firm w Polsce osiągnęło pełną gotowość na cyberzagrożenia – alarmuje najnowszy raport Cisco. Sztuczna inteligencja staje się nie tylko narzędziem wzrostu, ale też źródłem coraz bardziej wyrafinowanych zagrożeń, polski sektor biznesu balansuje na granicy cyfrowej odporności. Czy liderzy są gotowi spojrzeć prawdzie w oczy?

Zielone wskaźniki mogą być powodem do niepokoju. Dlaczego liderzy powinni się martwić, gdy widzą tylko pozytywne wyniki?

Czy rosnące wskaźniki na prezentacji wyników firmy rzeczywiście zawsze są powodem do radości? Niekoniecznie. Jeśli pojawiają się zbyt często, mogą świadczyć nie o wyjątkowo korzystnej passie, ale o presji dostarczania pozytywnych wiadomości przełożonym. Zamiecione pod dywan problemy jednak prędzej czy później wyjdą na jaw.

Pozytywne wyniki napawają optymizmem. Jeśli jednak pojawiają się zbyt często, powinny stanowić sygnał alarmowy. Czy koniunktura może być bowiem nieprzerwanie korzystna? Jeśli zbyt długo wszystkie wewnętrzne wskaźniki rosną, warto się nad nimi pochylić. Z doświadczeń renomowanej firmy consultingowej Bain & Company wynika, że aż 70% programów transformacji organizacyjnej kończy się fiaskiem. Bardzo często zdarza się tak, że wszystkie założone cele pozornie są realizowane, a dopiero pod koniec projektu wychodzą na jaw mankamenty. Aby uniknąć takich sytuacji, trzeba dokładnie zbadać źródło błędów.

Multimedia
ZDROWIE LIDERA: Zarządzasz firmą. Ale czy zarządzasz swoim zdrowiem?

Codzienność Szpitalnego Oddziału Ratunkowego potrafi być brutalnym lustrem stylu życia liderów. Klaudia Knapik rozmawia z dr Anną Słowikowską – kardiolożką, która zderza mity o zdrowiu z faktami i opowiada o pacjentach, którzy nie zdążyli… wysłać ostatniego maila. To rozmowa o sercu – dosłownie i w przenośni. Dla każdego, kto żyje intensywnie i chce żyć długo.

płaska struktura organizacyjna Ludzie podążają za strukturą: jak mniejsza hierarchia zmienia miejsce pracy

Przejście na samoorganizujące się zespoły i danie większej autonomii pracownikom skutkuje większym zaangażowaniem i lepszymi wynikami. Jednak nie każdemu pracownikowi odpowiada taka zmiana. Menedżerowie coraz częściej dostrzegają, że sposób organizacji firmy wpływa na jej wyniki, dlatego regularnie modyfikują strukturę, licząc na poprawę efektów. Znacznie mniej uwagi poświęca się jednak temu, jak takie zmiany oddziałują na samych pracowników.

Abstrakcyjna ilustracja symbolizująca przywództwo w erze AI: po lewej – chłodne, geometryczne wzory przypominające dane i algorytmy; po prawej – ciepłe, organiczne formy nawiązujące do ludzkiej intuicji. Centralny punkt styku sugeruje integrację logiki i emocji w kontekście sztucznej inteligencji. Lider w erze AI: jak zachować ludzką przewagę w świecie algorytmów

Między AI a ludzką kreatywnością

Kreatywność, wyobraźnia, humor – dotąd uznawane za wyłącznie ludzkie – dziś są imitowane przez sztuczną inteligencję, stawiając fundamentalne pytania o przywództwo w erze AI. Sztuczna inteligencja generuje teksty, obrazy, muzykę, a nawet żarty. Czy oznacza to, że maszyny dorównały człowiekowi także w jego najbardziej subtelnych umiejętnościach?

Bob Mankoff, rysownik magazynu „The New Yorker”, uważa, że nie. Jego zdaniem humor nie rodzi się z danych, lecz z emocji, świadomości własnej niedoskonałości i wrażliwości na kontekst. AI może symulować humor, lecz nie rozumie jego źródła.

To właśnie napięcie – pomiędzy potęgą obliczeniową a nieuchwytną ludzką intuicją – stawia liderów przed istotnymi pytaniami: gdzie kończy się autentyczna twórczość człowieka, a zaczyna jej algorytmiczna symulacja? Jak zarządzać w rzeczywistości, w której inteligencja staje się sztuczna, ale autentyczne przywództwo nadal wymaga człowieka?

Ludzka przewaga: humor, empatia, kreatywność

<!– wp:paragraph –>

W czasach postępującej automatyzacji, paradoksalnie to właśnie cechy głęboko ludzkie – humor, empatia i kreatywność – stają się zasobami o kluczowym znaczeniu dla liderów.

Zdolności metapoznawcze w budowaniu przewagi konkurencyjnej Od tych kompetencji zależy wygrana w dobie AI

Temat rozwoju generatywnej sztucznej inteligencji nie traci na popularności. Rewolucja AI wciąż postępuje. Choć GenAI zyskało zarówno zwolenników, jak i sceptyków, korzystanie z niej nie jest już kwestią wyboru. Stało się koniecznością. Jak uzyskać przewagę w tym obszarze? Kluczem do sukcesu okazuje się nie sam dostęp do technologii, lecz umiejętność właściwego jej wykorzystywania. Na jakie kompetencje zatem postawić?

Wiele organizacji popełnia ten sam błąd. Wdraża narzędzia oparte na AI z przekonaniem, że sam fakt ich wprowadzenia nie wystarczy, by zwiększyć efektywność pracy. Tymczasem problem nie leży w samej technologii, lecz w tym, jak ludzie potrafią ją wykorzystywać. Jest to podobna sytuacja do tej z początku epoki cyfrowej. Obsługa komputera, która była wtedy kluczową kompetencją, wkrótce stała się podstawą. Podobnie dziś samo sprawne posługiwanie się narzędziem AI to dopiero początek. Rzeczywista przewaga wynika ze zdolności łączenia technologii z głębokim rozumieniem potrzeb biznesowych i otoczenia. Zdaniem czołowych ekspertów, przewagę konkurencyjną osiągną organizacje, które zainwestują nie tylko w technologię, lecz także w umiejętności metapoznawcze. Chodzi o zdolność do analizy, interpretacji, krytycznego osądu i dynamicznej współpracy z AI.

Trzeba zmienić sposób myślenia o AI, stawiając w centrum umiejętności metapoznawcze

Osiągnięcie sukcesu w dobie generatywnej AI wymaga zmiany sposobu myślenia o tej technologii. Nie wystarczy wiedzieć, jak używać nowego narzędzia. Trzeba też rozumieć, po co to robić, kiedy i czy w ogóle warto. Ta transformacja musi się zacząć od liderów, którzy wytyczą drogę dla reszty organizacji. Prezesi i członkowie zarządów muszą zdać sobie sprawę, że w większości zadań AI nie zastępuje ludzkiej pracy, lecz ją uzupełnia. Przykładowo, przy sprzedaży skomplikowanych usług, takich jak ubezpieczenia bądź rozwiązania finansowe, ważne są relacje międzyludzkie i wzajemne zaufanie. AI nie powinna wypierać tych kompetencji, lecz wzmacniać je, by ułatwić komunikację.

Trzy kluczowe wnioski na temat postaw pracowników wobec elastyczności w pracy

Potrzeby pracowników są zróżnicowane, podobnie jak ich preferencje dotyczące miejsca i czasu wykonywania obowiązków zawodowych. Pięć lat po masowym przejściu na pracę zdalną – i w obliczu rosnącej liczby nakazów powrotu do biur – jakie są obecne nastroje pracowników wobec elastycznych form zatrudnienia? Wyniki naszych badań rzucają światło na to, jak bardzo pracownicy w różnym wieku cenią sobie elastyczność.

nowe spojrzenie na wzrost gospodarczy Nowe spojrzenie na wzrost gospodarczy

Kwestionowanie przekonania, że przedsiębiorstwa muszą nieustannie się rozwijać, odsłania nowe ścieżki prowadzące do odporności i zrównoważonego rozwoju.

Karl-Johan Perrson, prezes zarządu i były dyrektor generalny H&M, zadał kiedyś pytanie: „Co by się stało, gdybyśmy wszyscy konsumowali o 20% mniej? Uważam, że oznaczałoby to katastrofę. 20% mniej miejsc pracy, 20% mniej wpływów podatkowych, 20% mniej pieniędzy przeznaczanych na szkoły, opiekę zdrowotną czy drogi. Światowa gospodarka uległaby załamaniu. Jestem głęboko przekonany, że to właśnie wzrost gospodarczy sprawił, iż świat jest dzisiaj lepszym miejscem niż dwie dekady temu. A za kolejne 20 lat będzie jeszcze lepszym”.

Czy rzeczywiście tak jest? Jeśli tak, to stoimy przed problemem, który J.B. MacKinnon określa mianem „dylematu konsumenta”. W swojej książce The Day the World Stops Shopping [Dzień, w którym świat przestanie kupować] stwierdza: „Stan planety jasno pokazuje, że konsumujemy zbyt wiele. W samej Ameryce Północnej zużywamy zasoby Ziemi pięciokrotnie szybciej, niż są one w stanie się odnowić. Pomimo naszych wysiłków podejmowanych w celu »zazielenienia« konsumpcji – poprzez recykling, poprawę efektywności energetycznej czy wykorzystanie energii słonecznej – globalna emisja dwutlenku węgla wciąż nie maleje. Ekonomia nakazuje nam jednak nieustannie zwiększać konsumpcję. Wiek XXI uwypuklił ten kluczowy wniosek: musimy przestać kupować”.

Problem polega na założeniu, lansowanym w edukacji biznesowej, że gospodarka może i musi stale rosnąć – założeniu, które przenika strategie korporacyjne, nakazując firmom nieustanny rozwój pod groźbą utraty znaczenia na rynku. Jednak ciągły wzrost gospodarczy jest niemożliwy, a rozpowszechniony dogmat, że wzrost jest warunkiem koniecznym dla ludzkiego dobrobytu, tworzy pułapkę, z której wielu nie dostrzega drogi wyjścia. Jak pisze Paul Farrell w „The Wall Street Journal”: „Jesteśmy uzależnieni od mitu nieustającego wzrostu gospodarczego – mitu, który zabija Amerykę”. Dlatego edukacja biznesowa powinna zacząć uwzględniać ograniczenia wzrostu oraz pokazywać różne jego modele.

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!