Reklama
Dołącz do liderów przyszłości i zdobądź przewagę! Sprawdź najnowszą ofertę subskrypcji
INNOWACJE

Jak założyć farmę fotowoltaiczną?

3 września 2019 5 min czytania
Jak założyć farmę fotowoltaiczną?

Świat zmienia się na naszych oczach tak bardzo, że nie mamy innego wyjścia niż konsekwentnie zweryfikować dotychczasowe przyzwyczajenia. W przeciwnym wypadku bardzo szybko doprowadzimy do zagłady naszej planety, co jest równoznaczne z głupim samobójstwem całego gatunku ludzkiego. Albo przynajmniej skazanie się na kilka wieków życia w fatalnych warunkach nim wynajdziemy sposób na uleczenie chorej sytuacji. Dlatego też konieczne jest m.in. przejście na OZE. Dlatego powstaje coraz więcej pomysłów na to, jak z nich korzystać i jak je popularyzować. Jednym z nich jest farma fotowoltaiczna, zwana również farmą słoneczną. Jak ją założyć i o czym należy wiedzieć?

Farma fotowoltaiczna, czyli…

Fotowoltaika to oczywiście sposób na produkcję prądu elektrycznego dzięki energii słonecznej. Zwykle zasadniczą część instalacji umiejscawia się na odpowiednio naświetlonych dachach, lub częściach działek, na które nie pada cień. Ogniwa fotowoltaiczne zbierają energię pochodzącą z naszej najbliższej gwiazdy i przekazują ją do falownika. Ten przerabia ów potencjał na zwyczajny prąd. Taki sam, jaki płynie w naszych gniazdkach. Zwykle osoby prywatne decydują się na mikroinstalację, czyli taką instalację, której moc jest mniejsza lub równa 50 kW.

Farma fotowoltaiczna to już z kolei duża inwestycja, która generuje znacznie więcej mocy niż wyżej wspomniana mikroinstalacja. Różni się jednak nie tylko tym. Zwykle zajmuje zasadniczą powierzchnię (przynajmniej 2 hektary) i budowana jest przy ziemi. Energia wyprodukowana w takiej farmie przeznaczona jest wyłącznie do przekazania jej sieci energetycznej i kierowania jej w dalszych etapach właśnie przez tę sieć do odbiorców. Oczywiście, na całym procesie, właściciel takiej elektrowni zarabia.

Jak założyć farmę fotowoltaiczną?

Zwykle o założeniu własnej farmy fotowoltaicznej myślą przedsiębiorcy, rolnicy czy właściciele większych nieruchomości lub niezagospodarowanych terenów. Co należy wziąć pod uwagę zanim podejmiemy decyzję o produkcji prądu z energii słonecznej?

1. Odpowiednia ziemia pod farmę fotowoltaiczną

Nie możemy założyć farmy fotowoltaicznej gdziekolwiek. Grunt, który wybierzemy pod inwestycję musi spełniać pewne warunki. Pierwszym i najbardziej oczywistym jest jego położenie względem słońca i ukształtowanie terenu. Najlepiej jeśli potencjalna farma będzie umieszczona w stronę południa, niezacieniona żadnymi obiektami, drzewami. Najlepiej jeśli będzie to dość płaski teren oddalony co najmniej o 200 metrów od linii energetycznych średniego napięcia. Jeśli chodzi o klasę gruntu – musi to być klasa IV lub gorsza. Doskonałym pomysłem będzie wykorzystanie nieużytków rolnych, które możemy kupić lub wydzierżawić. A przecież do tej pory nikt z nich nie korzystał.

2. Dofinansowanie

Istnieje wiele programów: lokalnych, rządowych oraz unijnych. Zmieniają się co roku, poszczególne mają nieco inne zasady, ale myśl jest jedna- każdy, kto chce przyczynić się do zwiększenia udziału odnawialnych źródeł energii w ogólnej produkcji prądu, powinien bez problemu otrzymać pomoc finansową na rozpoczęcie inwestycji.

3. Koncesja i prawo budowlane

O ile w przypadku mikroinstalacji nie potrzebujemy ani pozwolenia na budowę, ani koncesji (nawet jeśli odsprzedajemy do sieci energetycznej nadwyżki), tak w przypadku farmy fotowoltaicznej sytuacja wygląda nieco inaczej. Będziemy musieli zarówno uzyskać zgodę na budowę farmy słonecznej, jak i uzyskać koncesję, by podjąć się produkcji prądu w ramach działalności gospodarczej. Szczegółowe zapisy dotyczące koncesji oraz warunków jej otrzymania reguluje ustawa Prawo energetyczne.

4. Wybór odpowiednich paneli

To jeden z najważniejszych kroków. Na co warto zwrócić uwagę? Przede wszystkim na to, czy firma, która oferuje nam sprzedaż paneli jednocześnie oferuje usługi doradcze, pomoże nam odpowiednio dobrać ich ilość, będzie je konserwować i da nam odpowiednią gwarancję. Istnieją takie, które na panele fotowoltaiczne dają aż 25 lat gwarancji. Wszystkie te warunki spełnia chociażby jeden z wiodących producentów rozwiązań fotowoltaicznych – Stilo Energy (więcej o firmie tutaj).

O czym jeszcze pamiętać?

Pamiętajmy, że farma fotowoltaiczna to nie tylko potencjał zarobkowy. Owszem, dysponując większym terenem i bardziej rozbudowaną instalacją, jesteśmy w stanie naprawdę na tym skorzystać, pod względem finansowym. Ale istnieją jeszcze dwa aspekty: ekologiczny i wizerunkowy.

Ten pierwszy jest dość oczywisty. Dbając o naszą planetę nie tylko czynimy ją lepszym domem dla przyszłych pokoleń, ale również lepszym domem dla siebie. Nie tylko naprawiamy błędy XX wieku, który napędzany był tradycyjnymi paliwami kopalnymi, ale możemy śmiało i bez fałszywej skromności uznać siebie za kogoś proekologicznego na dużo większą skalę.

Ten drugi jest mniej czytelny, ale jak najbardziej logiczny. OZE są dziś nie tylko „sexy” ale również „smart”. Budując, utrzymując i posiadając farmę fotowoltaiczną, definiujemy się jako ktoś nowoczesny, postępowy i umiejący dostosować się do swojej epoki. Jako ktoś, kto nie tylko nadąża za trendami, ale również patrzy w przyszłość naszej planety.

Tematy

Może Cię zainteresować

Strategiczna samotność – klucz do autentycznego przywództwa

W dynamicznym współczesnym świecie biznesu, w którym dominują informacje dostarczane w trybie natychmiastowym, umiejętność samodzielnego, logicznego i krytycznego myślenia stała się jedną z najcenniejszych kompetencji liderów. Koncepcja ta, przedstawiona przez Williama Deresiewicza, byłego profesora Uniwersytetu Yale, zakłada, że prawdziwe przywództwo nie rodzi się wśród zgiełku opinii i impulsów zewnętrznych, lecz w przestrzeni samotności i skupienia.

Skup się na fanach marki. Oferta skierowana do wszystkich nie działa!
Multimedia
Skup się na fanach marki. Oferta do wszystkich nie działa!

W spolaryzowanej kulturze pogoń za rynkiem masowym i kierowanie oferty do wszystkich są z góry skazane na porażkę. Najlepszym sposobem na osiągnięcie sukcesu marki jest sprzymierzenie się z subkulturą, która ją pokocha.

Cła, przeceny i okazje: Jak zarobić, gdy inni panikują lub tweetują

Trump tweetuje, Wall Street reaguje nerwowo, a inwestorzy znów sprawdzają, czy gdzieś nie pozostawili Planu B. Gdy rynek wpada w histerię, pojawia się pokusa: a może jednak warto „kupić w tym dołku”? W tym tekście sprawdzamy, czy inwestowanie w kontrze do tłumu to genialna strategia na czasy ceł Trumpa, banów na Chiny i politycznych rollercoasterów — czy raczej przepis na ból głowy i portfela. Nie wystarczy chłodna kalkulacja, przyda się też stalowy żołądek.

• Jak generować wartość z AI dzięki małym transformacjom w biznesie - Webster
Premium
Jak generować wartość z AI dzięki małym transformacjom w biznesie

Liderzy skutecznie wykorzystują duże modele językowe, stopniowo minimalizując ryzyko i tworząc solidne fundamenty pod przyszłe transformacje technologiczne, dzięki czemu generują realną wartość dla swoich organizacji.

Niespełna dwa lata temu generatywna sztuczna inteligencja (GenAI) trafiła na czołówki stron gazet, zachwycając swoimi niezwykłymi możliwościami: mogła prowadzić rozmowy, analizować ogromne ilości tekstu, dźwięku i obrazów, a nawet tworzyć nowe dokumenty i dzieła sztuki. To najszybsze w historii wdrożenie technologii przyciągnęło ponad 100 mln użytkowników w ciągu pierwszych dwóch miesięcy, a firmy z różnych branż rozpoczęły eksperymenty z GenAI. Jednak pomimo dwóch lat intensywnego zainteresowania ze strony kierownictwa i licznych prób wdrożeniowych nie widać wielkoskalowych transformacji biznesowych, które początkowo przewidywano. Co się stało? Czy technologia nie spełniła oczekiwań? Czy eksperci się pomylili, wzywając do gigantycznych zmian? Czy firmy były zbyt ostrożne? Odpowiedź na te pytania brzmi: i tak, i nie. Generatywna sztuczna inteligencja już teraz jest wykorzystywana w wielu firmach, ale nie – jako lokomotywa radykalnej transformacji procesów biznesowych. Liderzy biznesu znajdują sposoby, by czerpać realną wartość z dużych modeli językowych (LLM), nie modyfikując całkowicie istniejących procesów. Dążą do małych zmian (small t) stanowiących fundament pod większe przekształcenia, które dopiero nadejdą. W tym artykule pokażemy, jak robią to dzisiaj i co możesz zrobić, aby tworzyć wartość za pomocą generatywnej sztucznej inteligencji.

Premium
Polski przemysł na rozdrożu

Stoimy przed fundamentalnym wyborem: albo dynamicznie przyspieszymy wdrażanie automatyzacji i robotyzacji, co sprawi, że staniemy się aktywnym uczestnikiem czwartej rewolucji przemysłowej, albo pogodzimy się z perspektywą erozji marż pod wpływem rosnących kosztów operacyjnych i pogłębiającego się strukturalnego niedoboru wykwalifikowanej siły roboczej.

Jak alarmują prognozy Polskiego Instytutu Ekonomicznego, do 2030 r. w samej Europie może zabraknąć nawet 2,1 mln wykwalifikowanych pracowników, co czyni automatyzację nie jedną z możliwości, lecz strategiczną koniecznością. Mimo że globalnie liczba robotów przemysłowych przekroczyła już 4,2 mln jednostek, a w Europie w 2023 r. wdrożono rekordowe 92,4 tys. nowych robotów, Polska wciąż pozostaje w tyle. Nasz wskaźnik gęstości robotyzacji, wynoszący zaledwie 78 robotów na 10 tys. pracowników przemysłowych, znacząco odbiega od europejskiego lidera – Niemiec (397 robotów na 10 tys. pracowników), czy globalnego pioniera – Korei Południowej (tysiąc robotów na 10 tys. pracowników). W Scanway – firmie, która z sukcesem łączy technologie rozwijane dla sektora kosmicznego z potrzebami przemysłu – jesteśmy przekonani, że przyszłość konkurencyjności leży w inteligentnym wykorzystaniu danych, zaawansowanej automatyzacji opartej na AI oraz strategicznej gotowości do wprowadzania zmian technologicznych. Czy jednak zaawansowana wizja maszynowa napędzana przez sztuczną inteligencję może się stać katalizatorem, który pozwoli sprostać wyzwaniom i odblokować uśpiony potencjał innowacyjny polskiej gospodarki?

Premium
Gdy projekt wymyka się spod kontroli

Polskie firmy technologiczne coraz częściej realizują złożone zlecenia dla międzynarodowych gigantów. Jednak nawet najlepiej przygotowany zespół może przy takim projekcie natknąć się na nieoczekiwane przeszkody. Przykład firmy Esysco wdrażającej szyfrowanie poczty e-mail dla jednego z największych niemieckich banków pokazuje, jak szybko może runąć precyzyjnie zaplanowany harmonogram oraz jak radzić sobie z nieprzewidywalnymi wyzwaniami.

Polskie firmy technologiczne coraz częściej zdobywają międzynarodowe kontrakty i realizują projekty, które jeszcze niedawno były zarezerwowane wyłącznie dla międzynarodowych rywali. Dzięki temu zdobywają zagraniczne rynki, osiągając imponujące wyniki eksportu usług IT, który w 2023 r. przekroczył 16 mld dolarów. W ostatniej dekadzie przychody branży wzrosły niemal czterokrotnie, a wartość eksportu – aż 7,5 razy, dzięki czemu polski sektor IT stał się motorem rodzimego eksportu. Kluczowymi kierunkami ekspansji są Stany Zjednoczone, Niemcy i Wielka Brytania, a wśród najsilniejszych obszarów znajdują się fintech, cyberbezpieczeństwo, sztuczna inteligencja, gry oraz rozwój oprogramowania.

Polska wyróżnia się w regionie Europy Środkowo-Wschodniej jako największy eksporter usług IT, przewyższając Czechy czy Węgry, a pod względem jakości specjalistów IT zajmuje trzecie miejsce na świecie. Jednak do pełnego wykorzystania tego potencjału konieczne jest pokonanie barier takich jak ograniczony dostęp do kapitału na ekspansję, rosnące koszty pracy oraz niedostateczne doświadczenie w międzynarodowej sprzedaży i marketingu. To jednak nie wszystko. Przy współpracy z międzynarodowymi gigantami trzeba również pamiętać o nieznanej polskim wdrożeniowcom skali, złożoności i nieprzewidywalności towarzyszącym tak wielkim projektom. Dobrym przykładem może być nasze wdrożenie dla jednego z największych niemieckich banków, z którym podpisaliśmy kontrakt na wprowadzenie systemu zabezpieczeń e-maili dla ponad 300 tys. użytkowników rozsianych po całym świecie. Technologicznie byliśmy gotowi, ale rzeczywistość szybko zweryfikowała nasze plany.

Premium
Praktyczny poradnik kreowania wartości z dużych modeli językowych

Gdy w 2022 r. pojawiły się powszechnie dostępne duże modele językowe (LLM), ich potężna zdolność do generowania tekstu na żądanie zapowiadała rewolucję w produktywności. Jednak mimo że te zaawansowane systemy AI potrafią tworzyć płynny tekst w języku naturalnym i komputerowym, to są one dalekie od doskonałości. Mogą halucynować, wykazywać się logiczną niespójnością oraz produkować treści nieadekwatne lub szkodliwe.

Chociaż technologia ta stała się powszechnie dostępna, wielu menedżerów nadal ma trudności z rozpoznawaniem przypadków użycia LLM-ów, w których poprawa produktywności przewyższa koszty i ryzyka związane z tymi narzędziami. Potrzebne jest bardziej systematyczne podejście do wykorzystywania modeli językowych, tak aby uefektywnić procesy biznesowe, a jednocześnie kontrolować słabe strony LLM-ów. Proponuję trzy kroki ułatwiające osiągnięcie tego celu. Po pierwsze, należy rozłożyć proces na mniejsze zadania. Po drugie, trzeba ocenić, czy każde zadanie spełnia tzw. równanie kosztów GenAI, które szczegółowo wyjaśnię w tym artykule. Jeśli ten warunek zostanie spełniony, należy uruchomić projekt pilotażowy, iteracyjnie oceniać jego wyniki oraz na bieżąco wprowadzać zmiany w celu poprawy rezultatów.

Kluczowe w tym podejściu jest pełne zrozumienie, w jaki sposób mocne i słabe strony modeli językowych odpowiadają specyfice danego zadania; jakie techniki umożliwiają ich skuteczną adaptację w celu zwiększenia wydajności; oraz jak te czynniki wpływają na bilans kosztów i korzyści – a także na ocenę ryzyka i potencjalnych zysków – związanych z wykorzystaniem modeli językowych do podnoszenia efektywności realizowanych działań.

Premium
Dlaczego odważne pomysły giną w szufladach menedżerów i co z tym zrobić?

Najbardziej innowacyjne, nietypowe idee często nie zostają zrealizowane – nie dlatego, że są złe, ale dlatego, że wywołują niepewność. Co może pomóc menedżerom w podejmowaniu ryzykownych, lecz potencjalnie przełomowych decyzji? Kluczowe okazuje się świadome budowanie sieci doradczej.

Menedżerowie, którzy są świadomi znaczenia innowacji w rozwoju organizacji, często zachęcają członków swoich zespołów do dzielenia się świeżymi i kreatywnymi pomysłami. Jednak wielu pracowników skarży się, że ich najlepsze propozycje są przez zwierzchników często pomijane, odrzucane lub niewłaściwie rozumiane.

Paradoksalnie to właśnie menedżerowie mogą stanowić jedną z największych barier dla innowacji. Mocno zakorzenieni we własnych obszarach specjalizacji, często nie dostrzegają wartości nowatorskich idei – szczególnie wtedy, gdy pomysły te wyznaczają nowe ścieżki w ich dziedzinie.

Sztuka nawigowania w niepewnym otoczeniu

Rozpad starego ładu i liczne zawirowania w globalnej gospodarce w ostatnich latach ustawiły wysoko poprzeczkę dla KUKE. Jak instytucja wspierająca polskich eksporterów przygotowała się do działania w czasach podwyższonej zmienności i niepewności? Janusz Władyczak, prezes KUKE, mówi nie tylko o strategicznych inicjatywach, nowym podejściu do klienta i roli intuicji, ale też ma rady dla młodych liderów.

Objął pan stery KUKE tuż przed jednym z najbardziej burzliwych okresów we współczesnej historii: pandemia, wojna w Ukrainie, kryzys energetyczny. Czy czuł się pan przygotowany na zarządzanie organizacją w warunkach tak silnej presji?

Do KUKE dołączyłem tuż przed rozpoczęciem pierwszej kadencji Donalda Trumpa w Białym Domu. Już wtedy pojawiało się coraz więcej przesłanek wskazujących, że dotychczasowy porządek międzynarodowy ulega zmianie, a to może wywołać poważne konsekwencje dla polskich firm i gospodarki, której koniunktura zależy od eksportu. Dla nas oznaczało to konieczność przygotowania się do działania w warunkach dużo większej niepewności i zapewnienia sobie możliwości stosowania niestandardowych rozwiązań. W poprzednich latach KUKE pozostawała dość skostniałą strukturą, nie szukała nowych możliwości rozwoju. Zmiany były zatem konieczne, a ponieważ lubię działać w sytuacjach nieoczywistych, w szczególności takich, które innych przytłaczają, i zawsze widzę w nich szansę, to taki burzliwy okres był dla mnie idealnym środowiskiem. Kluczową rolę w tym odegrał zespół ekspertów, który udało nam się zbudować.

Technologia to zaledwie 5% sukcesu – pozostałe 95% to ludzie

W świecie, w którym digitalizacja stała się koniecznością, sukces zależy nie od samej technologii, lecz od umiejętności jej wykorzystania. O tym, jak multidyscyplinarne podejście, kobiece przywództwo i kultura oparta na bezpieczeństwie psychologicznym pozwoliły Archicom zbudować efektywny cyfrowy ekosystem, opowiada Agata Skowrońska-Domańska, wiceprezeska zarządu firmy.

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!