Transformacja cyfrowa w polskich firmach produkcyjnych przyspiesza, a to za sprawą konieczności zachowania dystansu społecznego.
Dla ciągłości funkcjonowania firm produkcyjnych niemożliwe jest wysłanie pracowników do domów, aby stamtąd wykonywali swoje obowiązki zawodowe. W związku z obostrzeniami związanymi z pandemią, które mają na celu wyeliminowanie szans na bliski kontakt współpracowników, a co za tym idzie – ograniczenia szansy na potencjalne zagrożenie, codziennością w tego typu organizacjach jest okrojona liczba pracowników, większa rotacja zmian czy opóźniony czas rozpoczęcia działań. A to tylko niektóre problemy, z którymi muszą się dziś mierzyć polskie (i nie tylko) przedsiębiorstwa. Jednak te, które zawczasu zdecydowały się na wdrożenie innowacyjnych rozwiązań teleinformatycznych, radzą sobie o wiele lepiej.
Jak komentuje Wanda Stypułkowska, prezes firmy produkującej kosmetyki i opakowania MPS International, dzięki wdrożonym wcześniej rozwiązaniom IT „dostrzegamy, jak bardzo pomocne są nowe technologie, które ułatwiają i usprawniają działanie oraz wymianę informacji”. Warto jednak zadać pytanie, czy rodzimy sektor produkcyjny jest ucyfrowiony na tyle, że IT okaże się panaceum na skutki pandemii. Zdaniem Adama Stańczyka, product ownera z obszaru produkcji, z polskiej spółki informatycznej BPSC, na naszym podwórku mamy liczne przykłady firm, które mogą być nie tylko krajowym, ale też europejskim wzorem do wykorzystywania nowych technologii i skutecznej cyfrowej transformacji.
Bezpieczny dystans dzięki robotom
Według danych Eurostatu, najdynamiczniej w zaawansowane IT inwestują firmy z sektora małych i średnich przedsiębiorstw (MŚP) – już 58% z nich wdrożyło i używa systemu zintegrowanego, który jest podstawową platformą do implementacji takich rozwiązań jak m.in. roboty przemysłowe. Przykładowo małopolska firma Protech może pochwalić się 550 robotami na 10 tys. pracowników. Warto przy tym zaznaczyć, że to więcej niż średnia nasycenia robotami przemysłu w Niemczech, która wynosi 338 sztuk na 10 tys. pracowników.

Jak podkreśla Grzegorz Krupnik, prezes Protechu, firma jest jak jeden wielki organizm, więc poszczególne jej elementy oddziałują na siebie, tworząc zdrowy i silny układ. Technologia sprawia natomiast, że ten organizm pracuje wydajniej. Dzięki temu, że w technologie inwestowano od dobrych kilku lat, stanowiska na hali produkcyjnej skonstruowano w taki sposób, że pracownicy mogą zachować od siebie bezpieczny dystans. Dodatkowo jeden pracownik jest obecnie w stanie obsłużyć dwa, a nawet trzy stanowiska naraz. Oczywiście taki sposób pracy jest mniej owocny, jednak w czasie pandemii spełnia oczekiwania firmy.
Szybkie przejęcie nowych technologii
Roboty, zdaniem ekspertów, mają okazać się skutecznym antidotum w zwalczaniu pandemii, ponieważ pomagają realizować politykę dystansu społecznego w miejscach, gdzie ludzie pracują w dużych grupach, tak jak w zakładach produkcyjnych. Jak zauważa Ananth Iyer, profesor na Purdue University, szybkie przyjęcie wielu nowych technologii może być sposobem, w jaki firmy mogą chronić swoich pracowników, przestrzegać rządowych zaleceń, bez konieczności zamykania zakładu.
Jednak czy przejście na automatyzację w czasie pandemii to sposób, który sprawdzi się w każdym przedsiębiorstwie? Obecnie możemy z pewnością stwierdzić, że będzie to kolejny biznesowy trend. Według ekspertów z EY, międzynarodowego koncernu świadczącego profesjonalne usługi doradcze i audytorskie, COVID‑19 podkręci tempo nie tylko automatyzacji, ale przede wszystkim cyfryzacji. Tę prognozę potwierdzają również dane przedstawione w Global Capital Confidence Barometer, z którego dowiadujemy się, że już co trzecia firma planuje zdynamizować cyfrową transformację. Jeśli tak się stanie, będziemy o kilka kroków bliżej do realizacji koncepcji Przemysłu 4.0 – a to za sprawą dystansu społecznego.