Reklama
Dołącz do liderów przyszłości i zdobądź przewagę! Sprawdź najnowszą ofertę subskrypcji
Digitalizacja

Commerce transformation zrywa z podziałami

30 sierpnia 2019 11 min czytania
Zdjęcie Paulina Kostro - Redaktor "MIT Sloan Management Review Polska"
Paulina Kostro
Commerce transformation zrywa z podziałami

Granica pomiędzy sprzedażą tradycyjną a tą prowadzoną za pośrednictwem sieci zaciera się. Firmy, które postawiły wyłącznie na e‑handel, znikają, a i te prowadzące działalność offline nie radzą sobie bez elektronicznych kanałów dystrybucji. O tym, dlaczego podział między e‑handlem a sprzedażą tradycyjną zanika, a także w jaki sposób przeprowadzić transformację cyfrową – po to, aby pozostać konkurencyjnym na rynku – opowiada Grzegorz Rudno‑Rudziński, Partner Zarządzający w Unity Group. W firmie, która wraz z „MIT Sloan Managament Review Polska” jest organizatorem pierwszej w Polsce konferencji poświęconej cyfrowej transformacji sprzedaży – „Commerce Transformation Days 2019”. Rozmawia Paulina Kostro.

Paulina Kostro: Dlaczego podział między sprzedażą online a offline zanika?

Grzegorz Rudno‑Rudziński: Przez ostatnie 20 lat branża handlu internetowego (ang. e‑commerce) gwałtownie się rozwijała. Z tego względu większość osób traktowała ją jak oddzielny sektor. Z czasem jednak okazało się, że bardzo ciężko jest prowadzić biznes, który jest w całości odseparowany od sprzedaży tradycyjnej. Ponadto gracze, którzy postawili wyłącznie na online, obecnie znikają.

Weźmy na tapetę jednego z gigantów e‑commerce – firmę Amazon, która zaczynała jako tzw. pure player [firma działająca wyłącznie w internecie – przyp. red.]. Dziś jest to w pełni zintegrowane i wielokanałowe (ang. omnichannel) przedsiębiorstwo. Posiada centra IT (usługi AWS – przyp. red), firmy logistyczne, statki i samoloty, a ostatnio nabyło sieć sklepów stacjonarnych w Stanach Zjednoczonych. Co więcej ma także własne produkty. Natomiast kierunki integracji kanałów oparte są na analizach danych AI/ML (ang. artificial intelligence / machine learning), tak aby agregować najbardziej rentowne obszary.

Gdy z kolei przyjrzymy się branży handlowej i generalnie wszystkim biznesom, dla których kanały sprzedaży są obszarem budowy przewagi konkurencyjnej, ciężko znaleźć firmę, która nie ma istotnego udziału przychodów również z kanałów elektronicznych. Dlatego dziś nie możemy dzielić tego sektora na online i offline, a traktować go jako całość – commerce.

Dziś mówimy o tzw. commerce transformation jako procesie zmiany całej organizacji handlowej na poziomach: strategicznym, operacyjnym, ludzkim i technologicznym. Na poziomie strategii technologia staje się elementem budowy nowych modeli biznesowych i modyfikacji istniejących. Natomiast wdrożona strategia omnichannel, jak i cały omnichannel commerce, jest koniecznym elementem działań operacyjnych, zmian struktury organizacyjnej i kształcenia ludzi.

Commerce transformation w obszarze fundamentów technologicznych to wejście w świat cyfrowy w różnych aspektach sprzedaży i unowocześnienie systemów na każdym poziomie. Chodzi również o ich usprawnienie oraz integrację i spójność informacji we wszystkich systemach: od B2B przez B2C po ERP. Natomiast omnichannel commerce zapewnia integrację wszystkich kanałów sprzedaży z punktu widzenia klienta, a także daje możliwość realizacji wielokanałowych strategii marketingowych.

P.K.: O czym warto pamiętać, przeprowadzając transformację cyfrową w branży handlowej?

G.R.R.: Definicja słowa transformacja wskazuje na to, że nie możemy na nią patrzeć z perspektywy rewolucji i oczekiwać szybkich efektów. Powinniśmy postrzegać ją jako proces długookresowej systemowej metamorfozy. Osobiście nie jestem zwolennikiem nagłych zmian. W mojej opinii one nigdy nic dobrego nie wnoszą – oczywiście w kontekście biznesowym. Dla istniejących firm ewolucja jest znacznie bezpieczniejszym procesem. Uważam, że obecnie nie ma firmy, która bardziej lub mniej świadomie nie przechodziłaby transformacji. Te świadome mają strategię – dążą do zwiększenia swojej konkurencyjności i poprawy rentowności w dynamicznym otoczeniu. Pozostałe dryfują, wydając pieniądze na rozwiązywanie bieżących problemów. Oczywiście to także je zmienia, ale nie daje szansy na poprawę rentowności.

Wspomniane wcześniej elementy – czyli strategia, procesy operacyjne, systemy IT i ludzie – to składowe łańcucha wartości dostarczanej klientowi. Dlatego strategia zmian musi uwzględniać wszystkie te obszary i zgodnie z teorią ograniczeń wpierw wzmacniać najsłabsze ogniwa. Bo jeśli któryś z nich zaniedbamy – pęknie i będzie powodem zatrzymania naszego rozwoju.

Jako Unity Group jesteśmy partnerem zmian technologicznych. Klienci zgłaszają się do nas z takimi problemami, jak wymiana e‑commerce na nowy albo integracja systemów. Co ciekawe, wielokrotnie zdarza nam się, że podczas rozmów z nimi dochodzimy do wniosku, że owszem te elementy nie działają prawidłowo, ale bez równoczesnej zmiany struktury organizacyjnej czy organizacji logistyki i magazynów zmiany w obszarze IT nie dadzą efektów.

Warto też pamiętać o tym, że wchodząc w obszar zmiany, poruszamy się po nowym dla nas świcie i musimy wykorzystać do tego odpowiednie metodyki pracy – adekwatne dla procesów innowacyjnych, a nie rutynowych. Dlatego zachęcam do czerpania z doświadczeń przedsiębiorstw na co dzień pracujących z innowacją, np. start‑upów. Warto adaptować takie metodyki jak customer developmentlean startup.

Czasami innowacyjne projekty tworzone wewnątrz firmy warto potraktować jak start‑up. Stworzyć wdrożenie pilotażowe, a gdy okaże się ono sukcesem, zaadaptować je w całości organizacji. Takie podejście ogranicza skutki ewentualnej porażki, z którą zawsze musimy się liczyć.

Pamiętajmy także, że nie ma odwrotu od przeprowadzenia transformacji. Nawet jeśli nie zauważamy tych zmian u konkurencji, nie jest wykluczone, że ewoluują „po cichu”. Ponadto, jeśli na bieżąco nie będziemy zaspokajać potrzeb naszych klientów, stworzymy przestrzeń na tzw. innowację destrukcyjną.

P.K.: Które ze współczesnych innowacyjnych rozwiązań technologicznych, które można zastosować w branży handlowej, są obecnie najbardziej powszechne, a na które będziemy musieli jeszcze poczekać?

G.R.R.: Z jednej strony mamy do czynienia z rozwiązaniami, które są masowo promowane i w związku z tym już w fazach koncepcji są najczęściej omawiane w przestrzeni medialnej. Spośród nich należy wymienić sztuczną inteligencję (AI), blockchain, drony, naukę o danych (ang. data science) czy wirtualną rzeczywistość (VR).

Tak naprawdę są one jednak wdrażane przede wszystkim jako projekty pilotażowe i przeważnie przez liderów innowacji technologicznych. Firmy interesują się nimi, ponieważ pobudzają wyobraźnię i dają obietnicę zwiększenia rentowności i przychodów. Kojarzą się z innowacją przełomową. Jednak od idei do praktycznego planu wdrożenia i uzyskania korzyści daleka droga.

Część z tych technologii, jak choćby AI w marketingu czy rozwiązania biometryczne, jest technicznie możliwa do wdrożenia. Jednak, podobnie jak w przypadku aut autonomicznych, wywołują zbyt wiele dylematów etycznych i prawnych. Niosą za sobą takie ryzyko, że firmy nie podejmują się ich zastosowania.

Ponadto jako Europejczycy jesteśmy bardziej konserwatywni od chociażby Azjatów. Dlatego firmy ze Starego Kontynentu są w innej sytuacji, jeśli chodzi o wprowadzanie innowacyjnych rozwiązań, niż te rozwijające się chociażby w Chinach, gdzie prawa człowieka i dylematy moralne mają mniejsze znaczenie.

Z drugiej strony mamy bardzo dużo rozwiązań i branż, które nie są spektakularne i nie trafiają na nagłówki gazet, ale dają korzyści firmom. Jeśli chodzi o powszechność, to właśnie one budują tzw. cichą masę zmian. Osobiście zaliczam do nich: porządkowanie architektury IT w kierunku tej usługowej, migracje na rozwiązania w chmurze i SaaS, integrację systemów, porządkowanie danych klientów czy danych produktowych. Dzięki takim inwestycjom wiele firm tworzy fundamenty zmiany, ale fundamenty te są z natury mniej widowiskowe, dlatego mało się o nich pisze.

P.K.: Z segmentem sprzedaży bardzo mocno związany jest sektor logistyczny, który również wspierany jest przez nowe technologie. Czy w przyszłości możemy spodziewać się tego, że dostawcą naszej paczki będzie chociażby dron?

G.R.R.: Jako Polacy możemy pochwalić się wieloma studiami przypadku, które pokazują, jak dobrze działa u nas automatyzacja magazynów. Warto jednak zauważyć, że dla wielu firm jest to również najbardziej newralgiczny aspekt, o który muszą zadbać.

Stworzenie sprzedaży wielokanałowej wymaga wprowadzenia wielu zmian w logistyce magazynowej. Ponadto wzrost kosztów wynagrodzeń i brak pracowników na rynku powoduje, że wszyscy coraz śmielej działamy w kierunku zastąpienia pracy powtarzalnej przez sztuczną inteligencję i roboty. Przede wszystkim dlatego, że jest to jeden z tych obszarów, które od pewnego momentu jesteśmy w stanie w pełni zautomatyzować bez utraty jakości. Przykładowo, kompletowanie dostaw w magazynach jest współcześnie wykonywane przez roboty sterowane przez systemy sztucznej inteligencji.

Logistyka nie jest jednak jedynym sektorem, który wspomaga swoją pracą maszyny. Również wiele procesów związanych z obsługą klienta jest obecnie „wykonywanych” przez boty. Warto wymienić chociażby czatboty, które pozwalają na ograniczenie kosztów pracy ludzkiej w tym obszarze, przy jednoczesnym zachowaniu jakości dla użytkowników.

W kontekście logistyki warto również zwrócić uwagę na tzw. problemy ostatniej mili, czyli dostawę zakupionych produktów w sieci. Tutaj wzorem jest dla nas Azja, jednak należy pamiętać o tym, że obowiązują tam inne regulacje prawne, które ułatwiają wprowadzanie innowacji. Z tego względu w Polsce czy Europie będziemy musieli jeszcze poczekać na takie rozwiązania jak dostarczanie paczek dronami. W kraju najbardziej powszechnym spośród tych nowoczesnych są zdecydowanie paczkomaty.

Z innowacji, o których rozmawiamy, korzystają obecnie przede wszystkim rynkowi liderzy. Reszta musi postawić na zmianę i strategię naśladownictwa, pamiętając jednak o tym, aby nie zostawać w tyle. Ponieważ w momencie, kiedy dotknie nas recesja, firmy, które nie przeprowadziły transformacji, będą miały problem z przejściem przez falę kryzysu, gdyż już dzisiaj mają kłopoty związane ze spadkiem marży. Przy recesji, nie mając innych argumentów, będą musiały walczyć ceną. Warto zaznaczyć, że wiele przedsiębiorstw zdaje sobie z tego sprawę, ale musi zdobyć wiedzę, jak w praktyce przeprowadzić ten proces w sposób rozsądny kosztowo i adekwatny do przyjętej strategii konkurencyjności. Przykładowo, ktoś będący naśladowcą powinien starać się kupić sprawdzone rynkowo rozwiązanie z tzw. zaszytą wiedzą biznesową, np. w modelu SaaS czy popularnym open source (z ang. otwarte źródło).

Jeśli chcesz zyskać wartościową wiedzę, zdobyć inspiracje oraz konkretne wskazówki sprzyjające cyfrowej transformacji w sprzedaży, już dziś dołącz do uczestników konferencji Commerce Transformation Days 2019. Aby się zarejestrować, kliknij: Zgłoś udział.

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

Strategiczna samotność – klucz do autentycznego przywództwa

W dynamicznym współczesnym świecie biznesu, w którym dominują informacje dostarczane w trybie natychmiastowym, umiejętność samodzielnego, logicznego i krytycznego myślenia stała się jedną z najcenniejszych kompetencji liderów. Koncepcja ta, przedstawiona przez Williama Deresiewicza, byłego profesora Uniwersytetu Yale, zakłada, że prawdziwe przywództwo nie rodzi się wśród zgiełku opinii i impulsów zewnętrznych, lecz w przestrzeni samotności i skupienia.

Skup się na fanach marki. Oferta skierowana do wszystkich nie działa!
Multimedia
Skup się na fanach marki. Oferta do wszystkich nie działa!

W spolaryzowanej kulturze pogoń za rynkiem masowym i kierowanie oferty do wszystkich są z góry skazane na porażkę. Najlepszym sposobem na osiągnięcie sukcesu marki jest sprzymierzenie się z subkulturą, która ją pokocha.

Cła, przeceny i okazje: Jak zarobić, gdy inni panikują lub tweetują

Trump tweetuje, Wall Street reaguje nerwowo, a inwestorzy znów sprawdzają, czy gdzieś nie pozostawili Planu B. Gdy rynek wpada w histerię, pojawia się pokusa: a może jednak warto „kupić w tym dołku”? W tym tekście sprawdzamy, czy inwestowanie w kontrze do tłumu to genialna strategia na czasy ceł Trumpa, banów na Chiny i politycznych rollercoasterów — czy raczej przepis na ból głowy i portfela. Nie wystarczy chłodna kalkulacja, przyda się też stalowy żołądek.

• Jak generować wartość z AI dzięki małym transformacjom w biznesie - Webster
Premium
Jak generować wartość z AI dzięki małym transformacjom w biznesie

Liderzy skutecznie wykorzystują duże modele językowe, stopniowo minimalizując ryzyko i tworząc solidne fundamenty pod przyszłe transformacje technologiczne, dzięki czemu generują realną wartość dla swoich organizacji.

Niespełna dwa lata temu generatywna sztuczna inteligencja (GenAI) trafiła na czołówki stron gazet, zachwycając swoimi niezwykłymi możliwościami: mogła prowadzić rozmowy, analizować ogromne ilości tekstu, dźwięku i obrazów, a nawet tworzyć nowe dokumenty i dzieła sztuki. To najszybsze w historii wdrożenie technologii przyciągnęło ponad 100 mln użytkowników w ciągu pierwszych dwóch miesięcy, a firmy z różnych branż rozpoczęły eksperymenty z GenAI. Jednak pomimo dwóch lat intensywnego zainteresowania ze strony kierownictwa i licznych prób wdrożeniowych nie widać wielkoskalowych transformacji biznesowych, które początkowo przewidywano. Co się stało? Czy technologia nie spełniła oczekiwań? Czy eksperci się pomylili, wzywając do gigantycznych zmian? Czy firmy były zbyt ostrożne? Odpowiedź na te pytania brzmi: i tak, i nie. Generatywna sztuczna inteligencja już teraz jest wykorzystywana w wielu firmach, ale nie – jako lokomotywa radykalnej transformacji procesów biznesowych. Liderzy biznesu znajdują sposoby, by czerpać realną wartość z dużych modeli językowych (LLM), nie modyfikując całkowicie istniejących procesów. Dążą do małych zmian (small t) stanowiących fundament pod większe przekształcenia, które dopiero nadejdą. W tym artykule pokażemy, jak robią to dzisiaj i co możesz zrobić, aby tworzyć wartość za pomocą generatywnej sztucznej inteligencji.

Premium
Polski przemysł na rozdrożu

Stoimy przed fundamentalnym wyborem: albo dynamicznie przyspieszymy wdrażanie automatyzacji i robotyzacji, co sprawi, że staniemy się aktywnym uczestnikiem czwartej rewolucji przemysłowej, albo pogodzimy się z perspektywą erozji marż pod wpływem rosnących kosztów operacyjnych i pogłębiającego się strukturalnego niedoboru wykwalifikowanej siły roboczej.

Jak alarmują prognozy Polskiego Instytutu Ekonomicznego, do 2030 r. w samej Europie może zabraknąć nawet 2,1 mln wykwalifikowanych pracowników, co czyni automatyzację nie jedną z możliwości, lecz strategiczną koniecznością. Mimo że globalnie liczba robotów przemysłowych przekroczyła już 4,2 mln jednostek, a w Europie w 2023 r. wdrożono rekordowe 92,4 tys. nowych robotów, Polska wciąż pozostaje w tyle. Nasz wskaźnik gęstości robotyzacji, wynoszący zaledwie 78 robotów na 10 tys. pracowników przemysłowych, znacząco odbiega od europejskiego lidera – Niemiec (397 robotów na 10 tys. pracowników), czy globalnego pioniera – Korei Południowej (tysiąc robotów na 10 tys. pracowników). W Scanway – firmie, która z sukcesem łączy technologie rozwijane dla sektora kosmicznego z potrzebami przemysłu – jesteśmy przekonani, że przyszłość konkurencyjności leży w inteligentnym wykorzystaniu danych, zaawansowanej automatyzacji opartej na AI oraz strategicznej gotowości do wprowadzania zmian technologicznych. Czy jednak zaawansowana wizja maszynowa napędzana przez sztuczną inteligencję może się stać katalizatorem, który pozwoli sprostać wyzwaniom i odblokować uśpiony potencjał innowacyjny polskiej gospodarki?

Premium
Gdy projekt wymyka się spod kontroli

Polskie firmy technologiczne coraz częściej realizują złożone zlecenia dla międzynarodowych gigantów. Jednak nawet najlepiej przygotowany zespół może przy takim projekcie natknąć się na nieoczekiwane przeszkody. Przykład firmy Esysco wdrażającej szyfrowanie poczty e-mail dla jednego z największych niemieckich banków pokazuje, jak szybko może runąć precyzyjnie zaplanowany harmonogram oraz jak radzić sobie z nieprzewidywalnymi wyzwaniami.

Polskie firmy technologiczne coraz częściej zdobywają międzynarodowe kontrakty i realizują projekty, które jeszcze niedawno były zarezerwowane wyłącznie dla międzynarodowych rywali. Dzięki temu zdobywają zagraniczne rynki, osiągając imponujące wyniki eksportu usług IT, który w 2023 r. przekroczył 16 mld dolarów. W ostatniej dekadzie przychody branży wzrosły niemal czterokrotnie, a wartość eksportu – aż 7,5 razy, dzięki czemu polski sektor IT stał się motorem rodzimego eksportu. Kluczowymi kierunkami ekspansji są Stany Zjednoczone, Niemcy i Wielka Brytania, a wśród najsilniejszych obszarów znajdują się fintech, cyberbezpieczeństwo, sztuczna inteligencja, gry oraz rozwój oprogramowania.

Polska wyróżnia się w regionie Europy Środkowo-Wschodniej jako największy eksporter usług IT, przewyższając Czechy czy Węgry, a pod względem jakości specjalistów IT zajmuje trzecie miejsce na świecie. Jednak do pełnego wykorzystania tego potencjału konieczne jest pokonanie barier takich jak ograniczony dostęp do kapitału na ekspansję, rosnące koszty pracy oraz niedostateczne doświadczenie w międzynarodowej sprzedaży i marketingu. To jednak nie wszystko. Przy współpracy z międzynarodowymi gigantami trzeba również pamiętać o nieznanej polskim wdrożeniowcom skali, złożoności i nieprzewidywalności towarzyszącym tak wielkim projektom. Dobrym przykładem może być nasze wdrożenie dla jednego z największych niemieckich banków, z którym podpisaliśmy kontrakt na wprowadzenie systemu zabezpieczeń e-maili dla ponad 300 tys. użytkowników rozsianych po całym świecie. Technologicznie byliśmy gotowi, ale rzeczywistość szybko zweryfikowała nasze plany.

Premium
Praktyczny poradnik kreowania wartości z dużych modeli językowych

Gdy w 2022 r. pojawiły się powszechnie dostępne duże modele językowe (LLM), ich potężna zdolność do generowania tekstu na żądanie zapowiadała rewolucję w produktywności. Jednak mimo że te zaawansowane systemy AI potrafią tworzyć płynny tekst w języku naturalnym i komputerowym, to są one dalekie od doskonałości. Mogą halucynować, wykazywać się logiczną niespójnością oraz produkować treści nieadekwatne lub szkodliwe.

Chociaż technologia ta stała się powszechnie dostępna, wielu menedżerów nadal ma trudności z rozpoznawaniem przypadków użycia LLM-ów, w których poprawa produktywności przewyższa koszty i ryzyka związane z tymi narzędziami. Potrzebne jest bardziej systematyczne podejście do wykorzystywania modeli językowych, tak aby uefektywnić procesy biznesowe, a jednocześnie kontrolować słabe strony LLM-ów. Proponuję trzy kroki ułatwiające osiągnięcie tego celu. Po pierwsze, należy rozłożyć proces na mniejsze zadania. Po drugie, trzeba ocenić, czy każde zadanie spełnia tzw. równanie kosztów GenAI, które szczegółowo wyjaśnię w tym artykule. Jeśli ten warunek zostanie spełniony, należy uruchomić projekt pilotażowy, iteracyjnie oceniać jego wyniki oraz na bieżąco wprowadzać zmiany w celu poprawy rezultatów.

Kluczowe w tym podejściu jest pełne zrozumienie, w jaki sposób mocne i słabe strony modeli językowych odpowiadają specyfice danego zadania; jakie techniki umożliwiają ich skuteczną adaptację w celu zwiększenia wydajności; oraz jak te czynniki wpływają na bilans kosztów i korzyści – a także na ocenę ryzyka i potencjalnych zysków – związanych z wykorzystaniem modeli językowych do podnoszenia efektywności realizowanych działań.

Premium
Dlaczego odważne pomysły giną w szufladach menedżerów i co z tym zrobić?

Najbardziej innowacyjne, nietypowe idee często nie zostają zrealizowane – nie dlatego, że są złe, ale dlatego, że wywołują niepewność. Co może pomóc menedżerom w podejmowaniu ryzykownych, lecz potencjalnie przełomowych decyzji? Kluczowe okazuje się świadome budowanie sieci doradczej.

Menedżerowie, którzy są świadomi znaczenia innowacji w rozwoju organizacji, często zachęcają członków swoich zespołów do dzielenia się świeżymi i kreatywnymi pomysłami. Jednak wielu pracowników skarży się, że ich najlepsze propozycje są przez zwierzchników często pomijane, odrzucane lub niewłaściwie rozumiane.

Paradoksalnie to właśnie menedżerowie mogą stanowić jedną z największych barier dla innowacji. Mocno zakorzenieni we własnych obszarach specjalizacji, często nie dostrzegają wartości nowatorskich idei – szczególnie wtedy, gdy pomysły te wyznaczają nowe ścieżki w ich dziedzinie.

Sztuka nawigowania w niepewnym otoczeniu

Rozpad starego ładu i liczne zawirowania w globalnej gospodarce w ostatnich latach ustawiły wysoko poprzeczkę dla KUKE. Jak instytucja wspierająca polskich eksporterów przygotowała się do działania w czasach podwyższonej zmienności i niepewności? Janusz Władyczak, prezes KUKE, mówi nie tylko o strategicznych inicjatywach, nowym podejściu do klienta i roli intuicji, ale też ma rady dla młodych liderów.

Objął pan stery KUKE tuż przed jednym z najbardziej burzliwych okresów we współczesnej historii: pandemia, wojna w Ukrainie, kryzys energetyczny. Czy czuł się pan przygotowany na zarządzanie organizacją w warunkach tak silnej presji?

Do KUKE dołączyłem tuż przed rozpoczęciem pierwszej kadencji Donalda Trumpa w Białym Domu. Już wtedy pojawiało się coraz więcej przesłanek wskazujących, że dotychczasowy porządek międzynarodowy ulega zmianie, a to może wywołać poważne konsekwencje dla polskich firm i gospodarki, której koniunktura zależy od eksportu. Dla nas oznaczało to konieczność przygotowania się do działania w warunkach dużo większej niepewności i zapewnienia sobie możliwości stosowania niestandardowych rozwiązań. W poprzednich latach KUKE pozostawała dość skostniałą strukturą, nie szukała nowych możliwości rozwoju. Zmiany były zatem konieczne, a ponieważ lubię działać w sytuacjach nieoczywistych, w szczególności takich, które innych przytłaczają, i zawsze widzę w nich szansę, to taki burzliwy okres był dla mnie idealnym środowiskiem. Kluczową rolę w tym odegrał zespół ekspertów, który udało nam się zbudować.

Technologia to zaledwie 5% sukcesu – pozostałe 95% to ludzie

W świecie, w którym digitalizacja stała się koniecznością, sukces zależy nie od samej technologii, lecz od umiejętności jej wykorzystania. O tym, jak multidyscyplinarne podejście, kobiece przywództwo i kultura oparta na bezpieczeństwie psychologicznym pozwoliły Archicom zbudować efektywny cyfrowy ekosystem, opowiada Agata Skowrońska-Domańska, wiceprezeska zarządu firmy.

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!