Reklama
Dołącz do liderów przyszłości i zdobądź przewagę! Sprawdź najnowszą ofertę subskrypcji
Ekspansja zagraniczna

Co się zmieni w europejskiej logistyce po przyjęciu dziesięciu nowych państw do UE?

1 lutego 2004 17 min czytania
Wojciech Gąsiorowski
Piotr Wojnarowicz
Dariusz Zieliński
Marek Różycki
Co się zmieni w europejskiej logistyce po przyjęciu dziesięciu nowych państw do UE?

Na kontynencie powstaną nowe regionalne centra dystrybucji, które obejmą zasięgiem ogromny obszar i obsłużą firmy korzystające z braku barier handlowych. Centra będą też przejmować wiele innych funkcji, dzięki którym rozprowadzane towary będą miały regionalny, a nawet lokalny charakter.

Korzyści związane z procesem lokalizacji nowych centrów logistycznych (między innymi w naszej części UE) to inwestycje, które szeroką strugą napłyną do danego kraju, oraz nowe miejsca pracy. Z makroekonomicznego punktu widzenia same plusy. Także przedsiębiorcy zauważają korzyści: szansę na zmniejszenie kosztów i dostęp do najnowszych osiągnięć wiedzy logistycznej.

Logistyka bez barier w handlu międzynarodowym

Logistyka i związane z nią nowoczesne rozwiązania zyskały ostatnio duże znaczenie dla zachodnioeuropejskich przedsiębiorstw. Dzieje się tak, ponieważ firmy szukają źródeł przewagi konkurencyjnej: szybkości i precyzji w działaniu, większych rynków zbytu oraz niższych kosztów (głównie w zarządzaniu zapasami).

Dlaczego znaczenie logistyki tak wzrosło?

Usunięcie barier w handlu pomiędzy krajami członkowskimi UE sprawiło, że na naszym kontynencie powstał wielki rynek. Jest on wyzwaniem, ale też silnym bodźcem do rozwoju operatywnych przedsiębiorstw. Nowy rynek jest jednak bardzo specyficzny i wymaga od logistyków gimnastyki, o której ich amerykańscy koledzy, działający w większej gospodarce, mają blade pojęcie. Unia Europejska, choć posiada podobny potencjał konsumpcyjny jak USA, stanowi o wiele większe wyzwanie. Konsumenci na Starym Kontynencie są populacją nadzwyczaj niejednolitą, posługującą się wieloma językami. Występują w niej różnice historyczne, kulturowe i ekonomiczne. Mieszkańcy poszczególnych krajów UE mają też odmienne upodobania. Oznacza to, że dla każdego z rynków należy przygotować produkty, nieznacznie wprawdzie, ale jednak różniące się od siebie. Wystarczy wspomnieć, że towary z etykietą w języku francuskim nie mogą pojawić się na rynku włoskim, tak jak wyroby opisane językiem niemieckim z pewnością nie znalazłyby nabywców w Hiszpanii czy Portugalii. Dla każdego kraju należy więc przygotować „specjalny” produkt, który do tego powinien trafić do sklepów w odpowiedniej ilości i we właściwym czasie. Im więcej firm konkurujących o tego samego konsumenta, tym większy jest nacisk na szybkość i precyzję działania.

Rywalizacja wywołana między innymi zniesieniem barier handlowych sprawia, że przedsiębiorstwa zwiększają dziś skalę swojej działalności. Budowanie tzw. dedykowanych zakładów produkcyjnych dla poszczególnych rynków krajowych mija się z celem, gdyż generuje zbyt wysokie koszty. Mając praktycznie nieograniczone możliwości wyboru lokalizacji fabryk czy zakładów montażowych, producenci zaczęli stawiać je tam, gdzie jest to najtańsze (niskie koszty pracy itp.). Dostosowanie towaru do potrzeb poszczególnych krajów (instrukcje obsługi, informacje o produkcie, konfekcjonowanie) coraz częściej odbywa się dopiero na etapie dystrybucji – w centrum logistycznym. Zgodnie z najnowszymi trendami opóźnia się moment zmontowania produktu gotowego, który w idealnej sytuacji powinien osiągnąć swoją końcową postać dopiero po wpłynięciu zamówienia od klienta. Przewidywaniu poziomu sprzedaży służą wprawdzie różnego rodzaju narzędzia planowania. Jednak wobec wielu różnych wersji danego produktu oparcie prognoz wyłącznie na tych narzędziach prowadzi do zapychania magazynów „niechcianym” towarem (im wyższe zapasy oraz im mniejsza ?rotacja, tym wyższe koszty ich utrzymywania).

Rywalizacja wywołana między innymi zniesieniem barier handlowych sprawia, że przedsiębiorstwa zwiększają dziś skalę swojej działalności.

Dla wielu firm zmniejszanie barier w handlu między krajami UE stanowiło bodziec do tego, by reorganizować i centralizować dystrybucję. Zaczęły więc tworzyć się ogólnoeuropejskie systemy logistyczne. Wraz z dążeniem przedsiębiorstw do koncentracji na głównych obszarach działalności zwiększyło się zainteresowanie usługami wyspecjalizowanych firm logistycznych (głównie w zakresie magazynowania i transportu towarów).

Zanik barier handlowych i centralizacja systemów dystrybucyjnych wywołały w konsekwencji konsolidację dostawców usług logistycznych. Firmy z tej branży zmierzają do tego, by objąć swoim zasięgiem cały kontynent, tworząc paneuropejskie łańcuchy logistyczne. Przejawem tego są poczynania Deutsche Post World Net, funkcjonującej obecnie jako grupa spółek logistycznych, do niedawna niezależnych. W Polsce należą do niej np. dawne Servisco i Danzas, które działają pod wspólną nazwą DHL.

Czego oczekują europejscy producenci

CGE&Y wspólnie z Georgia Institute of Technology oraz Fedex Supply Chain Services przeprowadziły ósmą już edycję badania, które na podstawie doświadczeń i opinii nabywców zidentyfikowało trendy w zakresie usług logistycznych. Poddane mu zostały przedsiębiorstwa w Ameryce Północnej, Europie oraz Azji. Badanych zapytano o stopień korzystania z usług logistycznych, kryteria wyboru dostawców, oczekiwania w zakresie dodatkowej oferty, a także zasady organizowania współpracy między przedsiębiorstwami a dostawcami usług.

Okazało się, że zarówno w Ameryce Północnej, jak i w Europie najbardziej poszukiwane jest magazynowanie oraz transport. Kolejne najczęściej zamawiane usługi to pomoc związana z częściowym montażem wyrobów gotowych (pod wymagania konkretnych rynków), etykietowanie, obsługa zwrotów i reklamacji, obsługa rozliczeń celnych. Obecnie już ponad połowa kosztów związanych z logistyką w firmach europejskich jest przeznaczana na zakup usług. Według przewidywań przedsiębiorców biorących udział w badaniu, w najbliższych latach poziom wydatków na ten cel wzrośnie jeszcze bardziej (patrz wykres Wzrost firmowych wydatków na zakup usług logistycznych).

Wzrost oczekiwań producentów to głównie skutek ich bliskiej współpracy z firmami logistycznymi. Wyraża się to w pełnej przejrzystości wszystkiego, co dotyczy wspólnego przedsięwzięcia i w płynnej wymianie informacji. Dostawcy usług są więc gotowi przystosować swoje systemy informatyczne do tych, które funkcjonują w firmach produkcyjnych.

Nie zmieniają się miary sukcesu (lub porażki), związanego z powierzeniem zadań logistycznych zewnętrznym specjalistom. Są to te same wskaźniki, jakie firmy stosują do oceny własnych umiejętności w tym zakresie. Należą do nich: poziom kosztów logistycznych, skrócenie czasu od złożenia zamówienia do dostawy, redukcja stanów magazynowych itp. Wytyczne nie zmieniają się, a oczekiwania stale rosną. To, czego wymagano od własnych pracowników, znajduje teraz odbicie w kontraktach z firmami logistycznymi i egzekwowane jest podwójnie. Usługodawca musi umiejętnie dostosowywać się do organizacji producenta – klienta.

Europejski system logistyczny po 2004 r.

Dzisiejsza logistyka europejska to przede wszystkim porty morskie w Holandii i Niemczech, a także bardzo prężnie działające firmy w krajach Beneluksu. Praktycznie każdy produkt, który zostaje wyładowany na przykład ze statku w Rotterdamie w ciągu 2 – 3 dni może dotrzeć na krańce Unii Europejskiej. Czy w związku z przesunięciem granic UE należy się spodziewać zmian w paneuropejskim systemie dystrybucji? Innymi słowy, czy centra logistyczne będą przemieszczać się dalej na wschód? Cóż, rozszerzenie Unii o dziesięć państw znacząco powiększy ten rynek. Co więcej, producenci z zachodniej Europy uzyskają bezpośredni dostęp do rynku rosyjskiego, który wciąż nie jest do końca spenetrowany. W tym należy też upatrywać szans na rozwój centrów dystrybucyjnych w Polsce. Naszymi atutami są bowiem atrakcyjna liczba konsumentów, bliskość Rosji oraz centralne położenie względem nowych członków UE.

Firma CGE&Y przeprowadziła analizę pozwalającą przewidzieć prawdopodobny rozwój wypadków po tegorocznej akcesji kolejnych krajów. W badaniu tym zastosowano szereg kryteriów, które decydują o wyborze danego kraju na centrum dystrybucyjne. Były to: infrastruktura transportowa, zarobki i świadczenia, bliskość portów morskich, ogólne środowisko biznesowe, a także bliskość portów lotniczych oraz węzłowych stacji kolejowych. Oczywiście nie wszystkie kryteria mają równorzędne znaczenie. Pod uwagę wzięto kraje należące już do UE, państwa przystępujące do Unii w czerwcu 2004 r. oraz kraje, których akcesja jest bardzo prawdopodobna w następnych latach (Bułgaria, Rumunia, Turcja).

Kreśląc możliwe scenariusze rozwoju systemów logistycznych w Europie, należy przede wszystkim uwzględnić różne funkcje, jakie centra dystrybucyjne mogą spełniać. Możemy je podzielić na cztery grupy: centra o zasięgu światowym (dystrybucja do poszczególnych części świata), centra dla Europy, Bliskiego Wschodu i Afryki (prowadzące dystrybucję do centrów regionalnych), centra regionalne (obejmujące swoim zasięgiem np. Wyspy Brytyjskie lub Skandynawię) oraz centra o zasięgu krajowym czy lokalnym (dystrybuujące bezpośrednio do odbiorcy końcowego).

Na szczycie listy preferowanych lokalizacji znajdują się Belgia, Niemcy i Holandia, określone jako „najlepsze w swojej kategorii” (patrz tabelka ?Najlepsze kraje do lokalizacji centrów logistycznych). Belgia otrzymała dobre oceny za bliskie położenie portów morskich i lotniczych, infrastrukturę transportową oraz ulgi dla inwestorów. Niemcy zyskały wysokie noty za niedalekie położenie względem klientów (rynków o największym potencjale) i dostawców, a także względem węzłowych stacji kolejowych. Dogodna też okazała się infrastruktura transportowa. Holandia z kolei wypadła dobrze pod kątem bliskiego położenia portów morskich i lotniczych, infrastruktury transportowej i użytkowej, ulg dla inwestorów, wielojęzyczności oraz ogólnego otoczenia biznesowego.

Polska znalazła się w drugiej grupie państw nieco mniej atrakcyjnych. Należą do niej również Bułgaria, Czechy, Dania, Francja, Węgry, Irlandia, Luksemburg czy Wielka Brytania.

Biorąc pod uwagę uwarunkowania geograficzne oraz czas transportu z poszczególnych miejsc (2-, 3‑dniowy termin dotarcia do odbiorców), w Europie wyróżnia się kilka obszarów, które mogą być obsługiwane przez regionalne centra dystrybucyjne. Są to Wyspy Brytyjskie, północna Europa, południowa Europa, wschodnia Europa oraz wschodnia część basenu Morza Śródziemnego. W poszczególnych regionach też można wskazać kraje faworyzowane jako ewentualne lokalizacje centrów.

Dla Wysp Brytyjskich najbardziej atrakcyjna wydaje się być Wielka Brytania. Co prawda Irlandia zajmuje porównywalne miejsce w ogólnym rankingu, jednak to Albion jest bliżej kontynentu. W północnej Europie zdecydowanie największe szanse mają Litwa, Łotwa oraz Finlandia. Kraje te mogą również stać się przyczółkiem eksportu do Rosji. Francja zachowa swoją pozycję preferowanej lokalizacji regionalnych centrów dystrybucji na południową Europę. Rozszerzenie Unii Europejskiej nie będzie miało większego wpływu na tę część kontynentu i należy się spodziewać, że Lyon pozostanie głównym centrum logistycznym dla Francji, Hiszpanii, Portugalii i Włoch. Bułgaria, rozważana jako przyszłe państwo członkowskie Unii, może stanowić dobrą lokalizację dla regionalnych centrów na południowo‑wschodnią Europę.

Piotr Wojnarowicz, dyrektor ds. logistyki, Roehlig Polska:

Polskie firmy przygotowują się do walki z konkurencją na rynku wspólnej Europy. Tak naprawdę, po akcesji trudnoŚci będą miały tylko przedsiębiorstwa transportowe. Nie chodzi o jakoŚć usług: polskie firmy Świadczą je na wysokim poziomie. Spedytorzy obawiają się jednak działań dumpingowych ze strony dużych koncernów. Jednak klienci powinni być zadowoleni, że znaleśli się na wspólnym rynku: usługi logistyczne będą się bowiem rozwijać zarówno pod względem oszczędnoŚci kosztów, jak i innowacji usprawniających kontakt klientów z rynkiem.

Wojciech Gąsiorowski, dyrektor handlowy FM Logistic:

Moim zdaniem przyszłoŚć logistyki to przede wszystkim co‑packing i co‑manufacturing. Pakowanie na zlecenie to standard oferowany dziŚ przez operatorów z tej branży. Wyzwaniem jest natomiast co‑manufacturing, czyli „operacja na produkcie”. Produkcja na zlecenie oraz elastyczna odpowiedś na zapotrzebowania odbiorcy będą coraz bardziej dominującymi elementami walki o klienta. Zwłaszcza że poszukuje on kompleksowej obsługi. Może więc zlecić firmie logistycznej nie tylko transport i składowanie, ale też np. montaż i dzięki temu upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Tego rodzaju outsourcing jest dla zlecającego śródłem korzyŚci finansowych oraz organizacyjnych. Pomaga reagować na specyficzne potrzeby odbiorców szybciej od konkurencji, bez zbędnych przerw w dostawach.

We francuskim Metz FM Logistic montuje np. drukarki dla Hewlett Packard. Usługę tę zaprojektowaliŚmy kilka lat temu na potrzeby europejskiego oddziału HP. KorzyŚci ze współpracy są obustronne. FM Logistic ma stałego klienta z okreŚlonym profilem działalnoŚci. HP, zlecając produkcję firmie logistycznej, czerpie korzyŚci z ciągłej opieki partnera, który może szybko dostarczyć gotowy produkt do finalnego odbiorcy. Także pod względem organizacyjnym i finansowym rozwiązanie to niesie korzyŚci. Głównym jego atutem jest ograniczenie ryzyka związanego ze zmniejszeniem lub brakiem zamówień. Koszty HP są więc minimalizowane dzięki przekazaniu obowiązków firmie zewnętrznej – jeżeli nie w całoŚci, to przynajmniej częŚciowo. FM Logistic w takim przypadku może wykorzystać własnych pracowników, powierzchnię czy tabor do działalnoŚci na rzecz innej firmy. Gdyby działalnoŚcią tą zajmował się HP, wiązałoby się to ze stratami (niewykorzystana powierzchnia i zwolnienia pracowników).

Marek Różycki, dyrektor generalny Masterlink Express:

Na polskim rynku usług kurierskich są dwie tendencje: tania paczka (oferowana przez większoŚć firm kurierskich) i usługi skomplikowane, dopasowane do potrzeb klienta (zapewniane przez mniejszą grupę usługodawców). Kompleksowe usługi (konfekcjonowanie, adresowanie, wysyłka) mają to do siebie, że trzeba dobrze znać potrzeby i problemy przedsiębiorstwa, które z nich korzysta. Taka znajomoŚć, a także skupienie wielu procesów w jednym ręku pozwala działać szybciej i za niższą cenę. Można też wprowadzać dodatkowe rozwiązania, które zredukują wewnętrzne koszty zleceniodawcy. A wszystko po to, by ten ostatni pozostał lojalny.

Jeden z naszych klientów – firma z branży doradczej – często korzysta z usług Masterlink. Partner ten posiada ponad sto centrów kosztów. WczeŚniej każdorazowo po otrzymaniu naszych faktur pracownicy tej firmy mozolnie dopasowywali koszty do danego działu. StworzyliŚmy więc dla nich dodatkowe raportowanie. Teraz otrzymują fakturę ze specyfikacją już opisaną dla konkretnego centrum kosztowego. OszczędziliŚmy klientowi niepotrzebnej pracy bez podwyższania kosztów.

Największe zmiany – na wschodzie

We wschodniej Europie można spodziewać się największych zmian w systemach dystrybucyjnych. Wszak to właśnie w tym kierunku nastąpi poszerzenie Unii. Niemcy, Polska, Węgry i Czechy znajdują się na czele regionalnego rankingu. Szansa dla Polski wynika zatem nie tylko z korzystnego położenia geograficznego, ale również z wysokich notowań na podstawie bardziej rozwiniętych kryteriów atrakcyjności.

Jak dotąd to Austria była najdalej wysuniętym na wschód przyczółkiem Unii Europejskiej. Dlatego wiele firm umieszczało tutaj swoje „bazy” obsługujące kraje wschodniej Europy. Należy spodziewać się, że po rozszerzeniu UE spadnie atrakcyjność Austrii.

Utrzyma się natomiast trend nakazujący przenosić zakłady oraz fabryki z zachodniej Europy do wschodniej Europy, gdzie koszt produkcji jest i będzie niższy. Taka sytuacja doprowadzi do utworzenia dużego dwukierunkowego (wschód‑zachód) przepływu towarów w ramach struktur UE. Surowce nadal będą importowane do zachodniej części Unii Europejskiej, tam także będzie większa konsumpcja. Natomiast produkcja będzie się odbywać głównie w części wschodniej. To z kolei spowoduje dodatkowe inwestycje w sieć infrastruktury. Transport kontynentalny w coraz większym stopniu będzie przeprowadzany drogą wodną (np. na Dunaju) oraz kolejową.

Należy się także spodziewać większego zintegrowania systemów logistycznych. Trudno byłoby oczekiwać, że przedsiębiorstwa zrezygnują z profitów, jakie wiążą się z integrowaniem łańcucha dostaw. Do korzyści tych, oprócz obniżenia kosztów zarządzania zapasami, zaliczyć można także ogólny wzrost sprawności przepływu produktów poprzez poszczególne ogniwa łańcucha.

Wymaga to oczywiście sprawnej wymiany informacji oraz ścisłej współpracy pomiędzy poszczególnymi ogniwami. Kluczowym elementem stanie się integracja systemów IT. Ponieważ coraz częściej sięga się po ofertę wyspecjalizowanych operatorów logistycznych, będą rosły wymagania w stosunku do dostawców usług. Posiadanie infrastruktury magazynowej oraz floty ciężarówek nie wystarczy, by związać się z klientem na lata.

Im większy zasięg działania przedsiębiorstwa, tym korzystniejsze będzie skorzystanie z pomocy firmy logistycznej. Należy się zatem spodziewać, że na ogólnoeuropejskim poziomie wygrają tylko duzi usługodawcy, którzy będą w stanie zaoferować taką samą jakość obsługi, bez względu na kraj dostarczenia. Dla bardzo rozdrobnionego sektora usług dystrybucyjnych czy transportowych w Polsce będzie to ogromnym wyzwaniem. Można się spodziewać konsolidacji firm lub rezygnacji części przedsiębiorstw z dotychczas prowadzonej działalności. Mniejsi usługodawcy staną przed wyborem: dołączyć do „dużego brata” czy poszukać niszy na rynku, koncentrując się na bardzo wyspecjalizowanej ofercie.

Gdyby regionalne centrum dystrybucji ulokowano w Polsce, korzyści makro- i mikroekonomiczne byłyby niewątpliwe. Warto się jednak zastanowić nad przeszkodami, które mogą w tym wyścigu przesunąć Polskę na dalszą pozycję. Na naszą niekorzyść przemawia stan dróg, niepozwalający na zwiększenie ruchu ciężkich samochodów. Szacuje się, że jesteśmy bliscy wykorzystania maksymalnej przepustowości sieci dróg krajowych. Owszem, dysponujemy również całkiem rozbudowaną siatką torów, ale kolej raczej nie będzie odgrywać istotnej roli w dystrybucji. Ma ona bowiem coraz mniejszy udział w masie przewożonych ładunków. Dodatkowo niska elastyczność tego środka transportu (odpowiedniego dla towarów masowych, przewożonych z punktu A do B oraz dóbr trwałego użytku, które wytrzymują dłuższe trasy) sprawia, że kolej nadaje się do przewozu niektórych tylko produktów. Korzystając z dróg, łatwo oszacować, ile czasu będzie trwać przejazd. W przypadku pociągu trzeba się natomiast liczyć z tym, że dostawa towaru może się przesunąć nawet o kilkanaście dni. Winduje to koszty. Dlatego w ciągu najbliższych kilku lat niewątpliwie będzie zmniejszać się udział kolei w przewozach towarów ogółem, mimo iż trendy w zachodniej Europie idą w przeciwnym kierunku. Kraje unijne zaczynają wprowadzać rozwiązania pomagające zintegrować sieci kolejowe różnych państw i lepiej je wykorzystać do celów logistycznych. W Polsce nie zanosi się na to w najbliższym czasie.

Choć szanse na umiejscowienie u nas regionalnego centrum dystrybucji są spore, nie należy liczyć na to, że zaraz po wejściu do UE staniemy się ważnym miejscem na logistycznej mapie Europy

Co różni polską logistykę od unijnej

Polscy menedżerowie dopiero od niedawna interesują się logistyką. Wiele firm zdążyło jednak przekonać się, że wszelkie problemy związane z dystrybucją, magazynowaniem czy chociażby samym transportem lepiej przekazać w ręce wysoko wyspecjalizowanych ekspertów z zewnątrz. Pozwala to nie tylko obniżyć koszty, ale także zagwarantować odbiorcom własnych produktów jak najlepszy poziom obsługi. A częste i szybkie dostawy umożliwiają efektywne zarządzanie zapasami. Mimo iż na Zachodzie outsourcing logistyki Święci triumfy, w Polsce jeszcze przez kilka lat dużą popularnoŚcią będzie się cieszyła dystrybucja prowadzona przez firmy we własnym zakresie. W ostatnich latach wiele przedsiębiorstw inwestowało bowiem właŚnie w stworzenie własnego zaplecza logistycznego. Słyną z tego sieci handlowe, których centra dystrybucji wyrastają niczym grzyby po deszczu. Tesco uruchamia swoje magazyny w Teresinie pod Warszawą, własnymi obiektami dysponują także Auchan, Ahold oraz Géant. Podobnie postępują firmy motoryzacyjne, choć na przykład Fiat powierza wyspecjalizowanym logistykom koordynowanie przepływu częŚci zamiennych. SkłonnoŚć do inwestowania we własnym zakresie to po częŚci wina słabo rozwiniętych sieci logistycznych w Polsce. W dużej mierze jest to jednak wywołane chęcią pełnej „osobistej” kontroli nad dostawą produktów. Skoro jednak na całym Świecie można zaobserwować odwrotne tendencje, niewątpliwie i w Polsce prędzej czy póśniej zatriumfuje outsourcing. Tym bardziej że wciąż pojawiają się nowi europejscy operatorzy logistyczni.

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

Multimedia
Jak zaplanować swoją karierę. Rozmowa z Sergiuszem Trzeciakiem

Każda kariera jest drogą indywidualną i nikt nie zna uniwersalnego przepisu na sukces. Nie można skopiować czyjejś kariery i nałożyć na własne życie. Ale jedno jest pewne: większe szanse na sukces mają te osoby, które przemyślą i dobrze zaplanują swoją drogę zawodową.

Multimedia
LIMITY AI: Czy AI naprawdę odbiera pracę programistom?

W szóstym odcinku „Limitów AI” Iwo Zmyślony rozmawia z Wiktorem Żołnowskim (Co-CEO i Co-Founder Pragmatic Coders) o transformacji rynku IT i roli, jaką odgrywa w niej sztuczna inteligencja. Dlaczego polskie firmy zwalniają programistów? Czy ten trend się utrzyma? Czy mamy już do czynienia z krachem, czy jedynie z korektą? Z czego to się bierze i na czym właściwie polega? Do jakiego stopnia to zasługa AI, a do jakiego tańszej siły roboczej z Wietnamu, Meksyku, Egiptu, Argentyny czy Indii? Jak te zmiany wpływają na pracę programisty? Ile jest warta ta praca? Jakiej pracy biznes przestaje potrzebować, a jakiej poszukuje i nie może znaleźć? Odpowiedzi na te pytania znajdziesz w załączonym podcaście.

Cyberbezpieczeństwo w epoce AI: Polska na cyfrowej krawędzi

Tylko 3% firm w Polsce osiągnęło pełną gotowość na cyberzagrożenia – alarmuje najnowszy raport Cisco. Sztuczna inteligencja staje się nie tylko narzędziem wzrostu, ale też źródłem coraz bardziej wyrafinowanych zagrożeń, polski sektor biznesu balansuje na granicy cyfrowej odporności. Czy liderzy są gotowi spojrzeć prawdzie w oczy?

Zielone wskaźniki mogą być powodem do niepokoju. Dlaczego liderzy powinni się martwić, gdy widzą tylko pozytywne wyniki?

Czy rosnące wskaźniki na prezentacji wyników firmy rzeczywiście zawsze są powodem do radości? Niekoniecznie. Jeśli pojawiają się zbyt często, mogą świadczyć nie o wyjątkowo korzystnej passie, ale o presji dostarczania pozytywnych wiadomości przełożonym. Zamiecione pod dywan problemy jednak prędzej czy później wyjdą na jaw.

Pozytywne wyniki napawają optymizmem. Jeśli jednak pojawiają się zbyt często, powinny stanowić sygnał alarmowy. Czy koniunktura może być bowiem nieprzerwanie korzystna? Jeśli zbyt długo wszystkie wewnętrzne wskaźniki rosną, warto się nad nimi pochylić. Z doświadczeń renomowanej firmy consultingowej Bain & Company wynika, że aż 70% programów transformacji organizacyjnej kończy się fiaskiem. Bardzo często zdarza się tak, że wszystkie założone cele pozornie są realizowane, a dopiero pod koniec projektu wychodzą na jaw mankamenty. Aby uniknąć takich sytuacji, trzeba dokładnie zbadać źródło błędów.

Multimedia
ZDROWIE LIDERA: Zarządzasz firmą. Ale czy zarządzasz swoim zdrowiem?

Codzienność Szpitalnego Oddziału Ratunkowego potrafi być brutalnym lustrem stylu życia liderów. Klaudia Knapik rozmawia z dr Anną Słowikowską – kardiolożką, która zderza mity o zdrowiu z faktami i opowiada o pacjentach, którzy nie zdążyli… wysłać ostatniego maila. To rozmowa o sercu – dosłownie i w przenośni. Dla każdego, kto żyje intensywnie i chce żyć długo.

płaska struktura organizacyjna Ludzie podążają za strukturą: jak mniejsza hierarchia zmienia miejsce pracy

Przejście na samoorganizujące się zespoły i danie większej autonomii pracownikom skutkuje większym zaangażowaniem i lepszymi wynikami. Jednak nie każdemu pracownikowi odpowiada taka zmiana. Menedżerowie coraz częściej dostrzegają, że sposób organizacji firmy wpływa na jej wyniki, dlatego regularnie modyfikują strukturę, licząc na poprawę efektów. Znacznie mniej uwagi poświęca się jednak temu, jak takie zmiany oddziałują na samych pracowników.

Abstrakcyjna ilustracja symbolizująca przywództwo w erze AI: po lewej – chłodne, geometryczne wzory przypominające dane i algorytmy; po prawej – ciepłe, organiczne formy nawiązujące do ludzkiej intuicji. Centralny punkt styku sugeruje integrację logiki i emocji w kontekście sztucznej inteligencji. Lider w erze AI: jak zachować ludzką przewagę w świecie algorytmów

Między AI a ludzką kreatywnością

Kreatywność, wyobraźnia, humor – dotąd uznawane za wyłącznie ludzkie – dziś są imitowane przez sztuczną inteligencję, stawiając fundamentalne pytania o przywództwo w erze AI. Sztuczna inteligencja generuje teksty, obrazy, muzykę, a nawet żarty. Czy oznacza to, że maszyny dorównały człowiekowi także w jego najbardziej subtelnych umiejętnościach?

Bob Mankoff, rysownik magazynu „The New Yorker”, uważa, że nie. Jego zdaniem humor nie rodzi się z danych, lecz z emocji, świadomości własnej niedoskonałości i wrażliwości na kontekst. AI może symulować humor, lecz nie rozumie jego źródła.

To właśnie napięcie – pomiędzy potęgą obliczeniową a nieuchwytną ludzką intuicją – stawia liderów przed istotnymi pytaniami: gdzie kończy się autentyczna twórczość człowieka, a zaczyna jej algorytmiczna symulacja? Jak zarządzać w rzeczywistości, w której inteligencja staje się sztuczna, ale autentyczne przywództwo nadal wymaga człowieka?

Ludzka przewaga: humor, empatia, kreatywność

<!– wp:paragraph –>

W czasach postępującej automatyzacji, paradoksalnie to właśnie cechy głęboko ludzkie – humor, empatia i kreatywność – stają się zasobami o kluczowym znaczeniu dla liderów.

Zdolności metapoznawcze w budowaniu przewagi konkurencyjnej Od tych kompetencji zależy wygrana w dobie AI

Temat rozwoju generatywnej sztucznej inteligencji nie traci na popularności. Rewolucja AI wciąż postępuje. Choć GenAI zyskało zarówno zwolenników, jak i sceptyków, korzystanie z niej nie jest już kwestią wyboru. Stało się koniecznością. Jak uzyskać przewagę w tym obszarze? Kluczem do sukcesu okazuje się nie sam dostęp do technologii, lecz umiejętność właściwego jej wykorzystywania. Na jakie kompetencje zatem postawić?

Wiele organizacji popełnia ten sam błąd. Wdraża narzędzia oparte na AI z przekonaniem, że sam fakt ich wprowadzenia nie wystarczy, by zwiększyć efektywność pracy. Tymczasem problem nie leży w samej technologii, lecz w tym, jak ludzie potrafią ją wykorzystywać. Jest to podobna sytuacja do tej z początku epoki cyfrowej. Obsługa komputera, która była wtedy kluczową kompetencją, wkrótce stała się podstawą. Podobnie dziś samo sprawne posługiwanie się narzędziem AI to dopiero początek. Rzeczywista przewaga wynika ze zdolności łączenia technologii z głębokim rozumieniem potrzeb biznesowych i otoczenia. Zdaniem czołowych ekspertów, przewagę konkurencyjną osiągną organizacje, które zainwestują nie tylko w technologię, lecz także w umiejętności metapoznawcze. Chodzi o zdolność do analizy, interpretacji, krytycznego osądu i dynamicznej współpracy z AI.

Trzeba zmienić sposób myślenia o AI, stawiając w centrum umiejętności metapoznawcze

Osiągnięcie sukcesu w dobie generatywnej AI wymaga zmiany sposobu myślenia o tej technologii. Nie wystarczy wiedzieć, jak używać nowego narzędzia. Trzeba też rozumieć, po co to robić, kiedy i czy w ogóle warto. Ta transformacja musi się zacząć od liderów, którzy wytyczą drogę dla reszty organizacji. Prezesi i członkowie zarządów muszą zdać sobie sprawę, że w większości zadań AI nie zastępuje ludzkiej pracy, lecz ją uzupełnia. Przykładowo, przy sprzedaży skomplikowanych usług, takich jak ubezpieczenia bądź rozwiązania finansowe, ważne są relacje międzyludzkie i wzajemne zaufanie. AI nie powinna wypierać tych kompetencji, lecz wzmacniać je, by ułatwić komunikację.

Trzy kluczowe wnioski na temat postaw pracowników wobec elastyczności w pracy

Potrzeby pracowników są zróżnicowane, podobnie jak ich preferencje dotyczące miejsca i czasu wykonywania obowiązków zawodowych. Pięć lat po masowym przejściu na pracę zdalną – i w obliczu rosnącej liczby nakazów powrotu do biur – jakie są obecne nastroje pracowników wobec elastycznych form zatrudnienia? Wyniki naszych badań rzucają światło na to, jak bardzo pracownicy w różnym wieku cenią sobie elastyczność.

nowe spojrzenie na wzrost gospodarczy Nowe spojrzenie na wzrost gospodarczy

Kwestionowanie przekonania, że przedsiębiorstwa muszą nieustannie się rozwijać, odsłania nowe ścieżki prowadzące do odporności i zrównoważonego rozwoju.

Karl-Johan Perrson, prezes zarządu i były dyrektor generalny H&M, zadał kiedyś pytanie: „Co by się stało, gdybyśmy wszyscy konsumowali o 20% mniej? Uważam, że oznaczałoby to katastrofę. 20% mniej miejsc pracy, 20% mniej wpływów podatkowych, 20% mniej pieniędzy przeznaczanych na szkoły, opiekę zdrowotną czy drogi. Światowa gospodarka uległaby załamaniu. Jestem głęboko przekonany, że to właśnie wzrost gospodarczy sprawił, iż świat jest dzisiaj lepszym miejscem niż dwie dekady temu. A za kolejne 20 lat będzie jeszcze lepszym”.

Czy rzeczywiście tak jest? Jeśli tak, to stoimy przed problemem, który J.B. MacKinnon określa mianem „dylematu konsumenta”. W swojej książce The Day the World Stops Shopping [Dzień, w którym świat przestanie kupować] stwierdza: „Stan planety jasno pokazuje, że konsumujemy zbyt wiele. W samej Ameryce Północnej zużywamy zasoby Ziemi pięciokrotnie szybciej, niż są one w stanie się odnowić. Pomimo naszych wysiłków podejmowanych w celu »zazielenienia« konsumpcji – poprzez recykling, poprawę efektywności energetycznej czy wykorzystanie energii słonecznej – globalna emisja dwutlenku węgla wciąż nie maleje. Ekonomia nakazuje nam jednak nieustannie zwiększać konsumpcję. Wiek XXI uwypuklił ten kluczowy wniosek: musimy przestać kupować”.

Problem polega na założeniu, lansowanym w edukacji biznesowej, że gospodarka może i musi stale rosnąć – założeniu, które przenika strategie korporacyjne, nakazując firmom nieustanny rozwój pod groźbą utraty znaczenia na rynku. Jednak ciągły wzrost gospodarczy jest niemożliwy, a rozpowszechniony dogmat, że wzrost jest warunkiem koniecznym dla ludzkiego dobrobytu, tworzy pułapkę, z której wielu nie dostrzega drogi wyjścia. Jak pisze Paul Farrell w „The Wall Street Journal”: „Jesteśmy uzależnieni od mitu nieustającego wzrostu gospodarczego – mitu, który zabija Amerykę”. Dlatego edukacja biznesowa powinna zacząć uwzględniać ograniczenia wzrostu oraz pokazywać różne jego modele.

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!