
W 1966 roku w uznanym na świecie magazynie opiniotwórczym „Time” przekonywano czytelników, że choć zakupy zdalne są całkowicie wykonalne, okażą się klapą. Z kolei 15 lat później innowator Marty Cooper był przekonany o tym, że telefony komórkowe absolutnie nie zastąpią telefonów stacjonarnych. W 2003 roku Steve Jobs sądził, że model subskrypcyjny w sprzedaży muzyki to prosty przepis na bankructwo. Dziś dobrze wiemy, że te przewidywania się nie sprawdziły. Zdalne zakupy święcą triumfy, na świecie jest 2,71 miliarda użytkowników smartfonów, a firmy takie jak Netflix, Spotify czy Zipcar zbudowały swój sukces właśnie na modelu subskrypcji.
Narodziny polskiego e‑commerce
Rzeczywistość konsumencką i biznesową odmieniły również płatności elektroniczne. Kilkanaście lat temu bilety na pociąg kupowano w kasach na dworcach, a płatności dokonywano w okienku na poczcie. Obecnie zakup większości biletów możliwy jest z każdego miejsca na świecie z dostępem do internetu, podobnie jak uregulowanie opłat za mieszkanie czy prąd.
Gdy w 2004 roku IAB Polska publikowało raport „E‑commerce 2004”, wśród polskich e‑sklepów dominowały mikroprzedsiębiorstwa zatrudniające do pięciu osób. Stanowiły one aż 90% badanych. Wtedy płatność za towary i usługi kartą płatniczą umożliwiało około 600 sklepów. Ogólną ich liczbę, według różnych szacunków, oceniano na 700–1000. Co ciekawe, mimo że na rodzimym rynku było już wtedy 17 milionów kart płatniczych, tylko dwa miliony były akceptowane w sieci. Wartość rynku e‑commerce w Polsce wynosiła wtedy 0,92 miliarda złotych przy ośmiu milionach internautów. Dla porównania, w Europie Zachodniej było to 38,4 miliarda euro przy 187 milionach internautów, a w Stanach Zjednoczonych 66 miliardów dolarów przy 185 milionach internautów.
Jeszcze w 2009 roku najpopularniejszą formą zapłaty za energię elektryczną w Polsce była gotówka na poczcie. Przelewy na konto bankowe wykonywała niespełna jedna osoba na pięć płacących za taki typ usług (zgodnie z raportem NBP). Niebawem tradycyjne formy płatności miały wypaść z łask polskich konsumentów, a to za sprawą pierwszych operatorów płatności online, którzy pojawili się u nas w 2004 roku. Polscy internauci mogli korzystać z pierwszych rozwiązań Pay‑by‑Link, czyli płatności w bankowości elektronicznej wykorzystywanych chętnie przez sklepy internetowe i serwisy aukcyjne. Taką możliwość 10 lat temu oferowały trzy banki, z kolei rozwiązania kartowe, cieszące się już dużą popularnością na całym świecie, w Polsce były prawie niedostępne. Od tego czasu zmieniło się niemal wszystko, a Polska wyrosła na lidera na rynku płatności online.
Szybki rozwój płatności w Polsce
Gdy w ubiegłym roku zapytano Polaków, jak wyobrażają sobie świat za dekadę, 90% badanych stwierdziło, że oferty banku będą dostarczane zdalnie, a podpis odręczny zostanie zastąpiony elektronicznym. Większość rodaków (70%) twierdziła, że inteligentne ubrania wejdą do powszechnego użycia, a 40% badanych – że będzie można kupować na kredyt bezpośrednio z reklamy po zeskanowaniu jej telefonem. Te wszystkie przewidywania polskich konsumentów łączy jeden wspólny mianownik. One już stały się rzeczywistością.
W 2018 roku aż 27,8 miliona Polaków, czyli 83,60% społeczeństwa, korzystało z internetu. To ogromny przyrost chociażby w porównaniu z 2006 rokiem, gdy liczbę internautów szacowano na 37,31% ogółu społeczeństwa. Z badań „E‑commerce w Polsce 2018 r. Gemius dla e‑Commerce Polska” wynika, że już ponad połowa polskich internautów (56%) deklaruje kupowanie online: w polskich (54%) i zagranicznych (23%) sklepach. Wśród czynników motywujących do tego prym wiodą: dostępność całą dobę (84%), brak konieczności jechania do sklepu (79%) i nieograniczony czas wyboru (83%). Polski e‑commerce ma się świetnie i ciągle się rozwija. Każdego roku pod względem dynamiki przyrostu nowo zarejestrowanych firm zwiększa się o blisko 7%. Ekspert Izby Gospodarki Elektronicznej szacuje, że polski rynek handlu online osiągnie wartość aż 70 miliardów zł w 2020 roku.
Postępująca digitalizacja płatności
Operatorzy płatności online dołożyli cegiełkę do rozwoju e‑commerce w Polsce, nieustannie dostosowując się do trendów rynkowych oraz regulacji, dbając o jak najwyższe standardy bezpieczeństwa i pozytywne doświadczenia klientów. Jak wynika ze wspomnianego raportu Gemius, polscy internauci w większości (niemal 60%) dokonują płatności za zakupy online przede wszystkim szybkim przelewem przez serwis płatności (np. Przelewy24). Z opcji płatności gotówką przy odbiorze lub wysyłki za pobraniem korzysta mniej niż czterech na 10 internautów. To dowód na to, że tradycyjne formy płatności są wypierane przez obrót bezgotówkowy.
W ciągu 15 lat od narodzin polskich systemów płatności online dokonała się wielka rewolucja. To, co jeszcze nie tak dawno wydawało się pomysłem rodem z filmów SF, jest dzisiaj standardem, cieszącym się popularnością wśród użytkowników. Polacy płacą za swoje zakupy przy użyciu komputerów stacjonarnych, laptopów, tabletów, smartfonów, a nawet inteligentnych urządzeń, tzw. wearables (np. zegarków). Kolejne branże dostosowują się do zwyczajów klientów, udostępniając im nowoczesne formy płatności – już nie tylko w wirtualnym świecie, lecz także w realu. Coraz więcej usług ulega digitalizacji, a dzięki płatnościom one‑click zakup produktów, usług lub subskrypcji w internecie (na stronie WWW lub w aplikacji mobilnej) jest możliwy za pomocą jednego kliknięcia. Funkcja ta pozwala sprzedawcy zadbać o lojalnych klientów i dostosowywać dla nich proces zakupowy. Stanowi to duże ułatwienie, bo w procesie płatności klient nie musi ponownie uzupełniać danych karty lub logować się do banku.
Zaskakująca przyszłość
Coraz więcej osób obserwuje, jak na rynek płatności wpływa unijna dyrektywa PSDII (2nd Payment Services Directive). Rozporządzenie, którego zapisy weszły w życie 14 września 2019 roku, ma na celu m.in. podwyższenie poziomu zabezpieczeń stosowanych przy świadczeniu usług płatniczych za pośrednictwem kanałów elektronicznych (bankowość internetowa, płatności kartami płatniczymi, płatności internetowe). Ma to się przełożyć na wyższy poziom bezpieczeństwa klienta w jego relacjach z dostawcami usług płatniczych. Dyrektywa wymusiła na dostawcach wprowadzenie silnego uwierzytelnienia użytkownika (SCA), polegającego na zastosowaniu co najmniej dwóch z trzech poniższych elemen-
tów: coś, co klient zna (kod PIN lub hasło dostępu); coś, co klient ma (telefon lub token); coś, co jest indywidualną cechą klienta (odcisk palca, rozpoznawanie twarzy).
Serwis Przelewy24 w ramach przygotowań do wejścia w życie postanowień PSDII wdrożył niezbędne rozwiązania. Jednocześnie jako licencjonowany TPP (Third Party Provider), któremu banki muszą zapewnić dostęp do rachunków swoich klientów, przygotowuje innowacyjne usługi oparte na otwartej bankowości (ang. open banking). Dzięki temu klienci będą mogli podglądać wszystkie rachunki płatnicze (konta osobiste, oszczędnościowe i karty kredytowe z różnych banków) w jednym systemie. Czy silne uwierzytelnianie zastopuje rozwój technologii? Być może tak, ale jedynie na chwilę. Rynek z pewnością będzie ewoluować, poszukując innowacji w obszarze form płatności.
Jak wynika z raportu „Kim jest klient przyszłości? 2030: marzenia klientów, klienci marzeń”, w najbliższym dziesięcioleciu do użytku ogólnego mogą trafić takie rozwiązania, jak: asystent zakupowy, cyfrowa tożsamość czy neuropłatności, czyli płatności realizowane myślą. W najprostszej postaci polegają one na wyrażeniu w myślach akceptacji dla obciążenia konta daną kwotą środków. Jeśli się upowszechnią, wybrane produkty klienci kupią bez wyciągania gotówki czy karty. Choć koncepcja wydaje się mało realna, już dziś istnieje technologia, która umożliwia stworzenie takiej usługi. Rozwiązanie to jednak budzi wątpliwości natury prawnej, ponieważ nie mieści się w umowie sprzedaży, której niezbędnym składnikiem jest oświadczenie woli, wymagające zewnętrznej manifestacji. Zamiast jednak pytać o to, czy będziemy płacić myślami, lepiej zastanowić się, kiedy będziemy mogli to robić.
O AUTORCE:
Magdalena Grablewska, menedżer ds. marketingu w Przelewy24
Materiał partnerski