Reklama
Dołącz do liderów przyszłości i zdobądź przewagę! Sprawdź najnowszą ofertę subskrypcji
Analityka i Business Intelligence

Chatbot – pokryzysowe narzędzie przyszłości

5 lipca 2020 7 min czytania
Zdjęcie Paulina Kostro - Redaktor "MIT Sloan Management Review Polska"
Paulina Kostro
Chatbot – pokryzysowe narzędzie przyszłości

Korzystanie z chatbotów zapewni ciągłość biznesową w firmie. Pieniądze i czas – to dwa filary, na których będzie opierał się rozwój tego rynku – podkreślają eksperci.

Jak wynika z analizy Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), problemy ze zdrowiem psychicznym, zaraz po chorobach układu krążenia, będą najczęściej spotykaną dolegliwością ludzkości. Należy przypuszczać, że kryzys spowodowany pandemią jeszcze bardziej nasili to zjawisko, w związku z czym w najbliższym czasie może okazać się, że zabraknie specjalistów do niesienia pomocy tak dużej liczbie pacjentów. Pomocne w tym aspekcie mogą okazać się… chatboty.

I choć nie zastąpią one psychologów czy psychiatrów, będą zawsze dostępne i gotowe do „rozmowy”. Bo o rozmowę właśnie tutaj chodzi. Ludzie często obawiają się, że powiedzą coś głupiego, lub coś co zostanie źle odebrane lub zinterpretowane przez drugą osobę. W rozmowie z botem tego typu obawy znikają, a ludzie stają się bardziej otwarci. Potwierdzają to również dane.

Z badania przeprowadzonego przez Symetrię UX, agencję specjalizującą się w projektowaniu doświadczeń użytkownika, wynika, że ponad 40% respondentów uznało chatboty za doskonałe narzędzie dla osób wstydliwych.

„Chatbot, w przeciwieństwie do człowieka, nie ocenia. Potrafi być bardzo cierpliwym rozmówcą i wiele osób zauważyło to podczas pandemii, gdy musiało zostać w domach, nierzadko samotnie. Media donosiły np. o mężczyźnie, który zakochał się w bocie o imieniu Charlie i chociaż niektórym może się to wydawać śmieszne czy dziwne, nie jest to odosobniony przypadek. Z chatbota Replika korzystają setki tysięcy osób, dla których jest on przyjacielem, a nawet partnerem” – komentuje Anna Schneider, UX Specialist w firmie Symetria UX.

Kolejną wartą uwagi historią jest ta opisana przez BBC. Pewnego dnia u młodej kobiety zdiagnozowano nowotwór i mimo tego, że została wyleczona, popadła w apatię. Kryzys psychiczny sprawił, że nie była w stanie nawet podnieść się z łóżka. W tamtym okresie trafiła w sieci na chatbota o nazwie Vivibot, działającego w sferze zdrowia psychicznego. Bot prócz rozmowy wyznaczał rozmówczyni kolejne zadania, coraz trudniejsze i bardziej angażujące. Stopniowo jej stan polepszał się, a ona sama wkrótce stanęła na nogi.

Klienci dali chatbotom drugą szansę

Bazując na przytoczonych (i nie tylko) historiach, możemy postawić tezę, że wirtualni pomocnicy przydają się w czasie pandemii, szczególnie w kontekście osób samotnych. Jednak czy zostaną z nami, gdy skończy się obecny kryzys? Bot, zwłaszcza ten stworzony w oparciu o sztuczną inteligencję (AI), może stać się naszym terapeutą, kolegą czy nawet obiektem westchnień. Nie można jednak zapominać o tym, że to również narzędzie biznesowe.

Na początku 2020 r. (jeszcze przed ogłoszeniem pandemii) Gartner przewidywał, że już 47% organizacji na całym świecie będzie korzystać z chatbotów do obsługi klienta, a 40% firm wdroży wirtualnych asystentów w swoje struktury. Global Market Insights prognozował natomiast, że całkowita wielkość tego rynku globalnie wyniesie 1,3 mld dolarów do 2024 r.

Na łamach „MIT Technology Review” został opisany przypadek infolinii, która z uwagi na obostrzenia związane z epidemią musiała zredukować liczbę pracowników. Tymczasem liczba dzwoniących rosła. Mogło to doprowadzić do paraliżu, ale rozwiązaniem okazał się chatbot dostarczony przez korporację IBM. Oczywiście tego typu historii było wiele.

Z takimi problemami zderzyły się także banki, które zaleciły klientom kontakt online, sklepy internetowe przeżywające prawdziwe oblężenie w czasie lockdownu czy towarzystwa ubezpieczeniowe, których klienci byli zainteresowani polisami związanymi z koronawirusem. Bardzo szybko okazało się zatem, że bez nowoczesnych rozwiązań, w tym chatbotów, bardzo trudno byłoby im zachować ciągłość biznesu. Klienci w związku z tzw. lockdownem zostali zatem w pewien sposób zmuszeni do kontaktu z firmami poprzez chatboty.

Ci, którzy wcześniej wzbraniali się przed korzystaniem z botów lub kiepsko wspominali te doświadczenia, musieli dać im drugą szansę. Okazało się, że wirtualny rozmówca jest w stanie pomóc szybko, a przede wszystkim – o każdej porze dnia czy nocy. Z analizy Symetria UX wynika, że 45% respondentów wybiera rozmowę z chatbotem, ponieważ zależy im na natychmiastowym uzyskaniu odpowiedzi. Warto również zwrócić uwagę na perspektywę firm, które – jak zaznacza Piotr Chwiedziewicz, marketing manager z Symetria UX – poznały finansowy aspekt tych zmian.

„Właśnie na tych dwóch filarach – pieniądzach i czasie – będzie się opierać rozwój tego rynku” – stwierdza ekspert.

Inwestorzy wzmocnią rynek chatbotów

A skoro mowa o pieniądzach, warto także wspomnieć o oszczędnościach, które generuje wdrożenie chatbotów do firmy. Przyjrzyjmy się historii firmy Virgin Mobile, która już w 2017 r. informowała, że źle zorganizowany mechanizm rekrutacyjny kosztuje ją rocznie ponad 5 mln dolarów. Chwilę później chatboty zaczęły być masowo wdrażane do procesu poszukiwania nowych pracowników. W Polsce z wirtualnego rekrutera Emplobota korzystają już np. Santander Consumer Bank, BNP Paribas, mBank, AVIVA czy Budimex.

Należy również zwrócić uwagę, że rosnące zapotrzebowanie na chatboty sprawia, że tworzące je start‑upy mogą liczyć na pokaźne wsparcie inwestorów. Już teraz można wskazać na grupę firm, które pozyskały do kilkudziesięciu milionów dolarów na rozwój. Należą do niej takie przedsiębiorstwa, jak: Avaamo, Pypestream, Kasisto, Omilia, Wysdom czy Cinnamon. Firma Directly, która szkoli boty z pomocą specjalistów w danej branży, niedawno pozyskała od inwestorów 11 mln dolarów. Jeszcze większe środki na rozwój tych technologii przeznaczają giganci: Microsoft, Google czy Facebook. I co ważne – lubią chwalić się efektami inwestycji.

Na początku roku Google zaprezentował chatbota Meena. Zaledwie kilka miesięcy później Facebook pochwalił się konkurencyjnym rozwiązaniem o nazwie Blender. Do jego szkolenia wykorzystał 1,5 mld postów z platformy Reddit. Efekt? Według potentata rynku mediów społecznościowych, blisko połowa rozmówców bota stwierdziła, że woli rozmawiać z maszyną niż z drugim człowiekiem. Nie wszystko poszło jednak po myśli Facebooka. Szkolony na materiale z Reddita bot nie stronił od używania obraźliwych zwrotów i mijania się z prawdą podczas rozmowy.

Twórcy chatbotów stawiają na rozwój komunikatywności

Choć przytoczone analizy i przewidywania wyglądają obiecująco, specjalistom od chatbotów spędzał sen z powiek jeden problem. Użytkownicy wirtualnych asystentów często skarżyli się, że po prostu nie mogą się z nimi dogadać. Z badań Symetrii UX opublikowanych w 2019 r. wynikało, że aż 55% użytkowników jako największą wadę chatbotów wymieniło brak zrozumienia zadawanych im pytań. Dziś eksperci uspokajają, że rozumienie przez nich naszej mowy będzie coraz lepsze.

„Może to zabrzmi banalnie, ale pieniądze to nie wszystko, także w tym biznesie. Aby stworzyć naprawdę dobrego bota, potrzebne są czas, doświadczenie, umiejętności, odpowiednio dobrane dane. I przede wszystkim specjaliści, którzy nie zachłysną się sukcesem. Historia z Blenderem przypomina zdarzenie sprzed kilku lat, gdy swojego bota zaprezentował Microsoft. Narzędzie o imieniu Tay trafiło na Twittera i w ciągu kilku godzin z sympatycznego rozmówcy zmieniło się w agresywnego rasistę i mizogina. Microsoft stracił nad tym kontrolę i musiał go w pośpiechu wyłączyć. Przy czymś takim pestką wydaje się to, że chatboty czasem nie rozumieją, co się do nich mówi lub pisze, bo na to faktycznie narzeka spora część respondentów w naszych badaniach. Spokojnie, ich komunikatywność będzie rosła z każdym rokiem” – podsumowuje Piotr Chwiedziewicz.

Opracowanie na podstawie materiałów od Symetrii UX, Gartnera, Global Market Insights.

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

Chief Geopolitics Officer: odpowiedź na zmienność świata

W coraz mniej przewidywalnej rzeczywistości 2025 roku funkcja Chief Geopolitics Officer nie jest chwilową modą, lecz strategiczną odpowiedzią na rosnącą złożoność otoczenia biznesowego. Geopolityka przestała być czynnikiem zewnętrznym, natomiast stała się integralnym elementem zarządzania ryzykiem, planowania rozwoju i budowania przewagi konkurencyjnej. Organizacje, które już teraz integrują kompetencje geopolityczne z procesami decyzyjnymi na poziomie zarządu, zyskują realną odporność na wstrząsy systemowe, szybszy dostęp do informacji oraz zdolność przewidywania i adaptacji.

Europejski Kongres Finansowy 2025 Europejski Kongres Finansowy 2025 pod znakiem geopolityki, bezpieczeństwa i transformacji

W ostatnich latach mapa ryzyk geopolitycznych i gospodarczych uległa gwałtownej zmianie. Agresywna polityka Rosji, napięcia na linii USA–Chiny oraz zmagania liberalnych demokracji z ruchami populistycznymi redefiniują globalny porządek. Europa staje przed fundamentalnymi pytaniami o bezpieczeństwo, integrację i odporność instytucjonalną. To właśnie o tych kluczowych zagadnieniach będzie się toczyć dyskusja podczas Europejskiego Kongresu Finansowego, który odbędzie się 2–4 czerwca w Sopocie.

EKF to jedno z najważniejszych spotkań finansowych w Europie Środkowo-Wschodniej

EKF ma miejsce w Sopocie. W ciągu trzech dni odbędzie się szereg nieskrępowanych debat, podczas których poruszane będą kluczowe tematy wynikające z sytuacji geopolitycznej i narastającej niepewności co do relacji gospodarczych, handlowych i finansowych na świecie, ale także tematyka stabilności europejskiego i polskiego systemu finansowego. Ich owocem będą rekomendacje dotyczące zmian systemowych w polityce gospodarczej, służące bezpiecznemu i zrównoważonemu rozwojowi.

Jak narzędzia GenAI mogą, a jak nie mogą pomóc w prezentacji

Narzędzia GenAI mogą pomóc nam zaoszczędzić czas podczas zbierania materiałów i pisania prezentacji. Jednak liderzy powinni unikać wykorzystywania GenAI zbyt wcześnie w kreatywnym procesie tworzenia prezentacji. Przekaz trafia do odbiorców wtedy, gdy nawiążą z nim więź, a ta więź wynika z trzech bardzo ludzkich umiejętności: naszej zdolności do projektowania strategicznego przekazu, naszej kreatywnej oceny oraz naszej empatii.

Jak koncepcje lean management i just-in-time sprawdzają się w czasach niepewności? Jak lean management i just-in-time sprawdzają się w czasach niepewności?

Nazbyt często reakcją biznesu na niepewne czasy jest nicnierobienie, czyli „czekanie i obserwowanie”. Niestety takie podejście oznacza, że ​​biznes nie jest przygotowany na nadchodzące zmiany. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest wykonanie proaktywnych kroków, zmierzających do uzbrojenia firmy w elastyczność, pozwalającą na szybkie reagowania na nieprzewidywalne zdarzenia. Oto, czego uczy nas podejście lean management.

Niepewność to według wielu ekspertów najgorsze, co może spotkać biznes. Nie można bowiem przyjąć za pewnik żadnego z dostępnych rozwiązań. Niektórzy decydują się nie wprowadzać żadnych działań, czekając na jakikolwiek sygnał o stabilizacji. Inni gromadzą zapasy, a jeszcze inni wybierają wręcz odwrotne rozwiązanie – reagowania na bieżąco na poszczególne sygnały. Do zalecanych rozwiązań zalicza się w tej sytuacji koncepcja „szczupłego zarządzania”, która swoimi korzeniami sięga do Japonii lat 80. Chociaż wiele z jej założeń może okazać się trafne, warto pamiętać, że czasy się zmieniły, a warunki gospodarcze podlegają ciągłej ewolucji. W związku z tym nawet do strategii opartej na elastyczności warto podejść z odrobiną dystansu i dostosować ją do wszystkich zmiennych. Jak właściwie zaimplementować lean management, ze szczególnym uwzględnieniem just-in-time, w realiach niepewności gospodarczej, żeby na tym skorzystać z jednoczesną redukcją ryzyka?

Lider przyszłości? Ten, który potrafi współpracować

Współczesne życie zawodowe wymaga nie tylko doskonałości indywidualnej, ale także rozwijania umiejętności współpracy. Mistrzostwo i współdziałanie to dwa filary produktywności i sensu pracy. Autorka pokazuje, że współpraca bywa trudna — krucha, podatna na obojętność i konflikty — ale też niezwykle wartościowa. Poprzez badania, osobiste doświadczenia i refleksje wskazuje, jak relacje, sieci kontaktów oraz świadome budowanie otwartości wpływają na rozwój zawodowy. Kluczowe jest pielęgnowanie postawy opartej na zaufaniu, hojności i ciekawości oraz umiejętność zadania pytania, które zapala iskrę porozumienia i wspólnego działania.

Intuicja w biznesie: Jak świadomie wykorzystywać nieświadome procesy decyzyjne

W dynamicznym środowisku współczesnego biznesu liderzy muszą szybko i skutecznie reagować na rosnącą złożoność oraz niepewność otoczenia. Choć przez dziesięciolecia dominowały podejścia oparte przede wszystkim na racjonalnej analizie danych, najnowsze badania psychologiczne wyraźnie wskazują na coraz większą rolę intuicji – zwłaszcza w sytuacjach wymagających podejmowania złożonych decyzji. Okazuje się, że myślenie intuicyjne, czyli procesy zachodzące poza świadomą percepcją decydenta, może być kluczem do lepszych wyników w sytuacjach, w których świadoma analiza osiąga swoje naturalne ograniczenia.

Niniejszy artykuł przedstawia koncepcję tzw. „deliberacji bez uwagi” (deliberation without attention), opisaną pierwotnie przez Maartena Bosa i jego współpracowników. Wyjaśnia, w jaki sposób menedżerowie mogą świadomie integrować intuicję z analitycznymi metodami decyzyjnymi, by poprawić skuteczność i trafność swoich wyborów.

Niewygodna prawda o modnych stylach zarządzania

Setki teorii, modne style i głośne hasła, a jednak wciąż zadajemy to samo pytanie: co naprawdę sprawia, że lider jest skuteczny? Najnowsze badania pokazują, że odpowiedź jest prostsza (i mniej wygodna), niż się wydaje.  Transformacyjny, autentyczny, służebny, sytuacyjny – słownik współczesnego lidera puchnie od kolejnych „rewolucyjnych” stylów przywództwa. Co kilka lat pojawia się nowy trend, okrzyknięty brakującym elementem układanki skutecznego zarządzania ludźmi.

Dolar po raz pierwszy od wielu lat może stracić swój status "bezpiecznej przystani" dla inwestorów Czy dolar przestaje być „bezpieczną przystanią”? Czarny scenariusz dla waluty światowego hegemona

Dolar przez dekady dawał inwestorom to, czego najbardziej potrzebowali w czasach kryzysu: stabilność. Dziś ta pewność znika. Agresywna polityka celna USA, utrata zaufania do amerykańskich instytucji i rosnące znaczenie alternatywnych walut sprawiają, że świat finansów wchodzi w erę większej zmienności i nieprzewidywalności. Dla firm – również w Polsce – oznacza to konieczność przemyślenia strategii walutowej, dywersyfikacji ekspozycji i aktywnego zarządzania ryzykiem. Dolar jeszcze nie upadł, ale jego hegemonia już została podważona.

Zmiana nastrojów – konsekwencje wojny handlowej

Na początku kwietnia Stany Zjednoczone ogłosiły szerokie cła importowe, obejmujące niemal wszystkie grupy towarowe. Choć większość tych restrykcji została już wycofana lub zawieszona, a między USA i Chinami podpisano tymczasowe porozumienie handlowe, to wydarzenia te zachwiały wizerunkiem USA jako ostoi stabilności. Tym razem, zamiast klasycznego wzrostu wartości dolara w reakcji na globalną niepewność, indeks dolara spadł od początku roku o 6,4%.

Dla wielu inwestorów to sygnał, że coś się zmieniło. Kiedyś dolar wzmacniał się niezależnie od źródła kryzysu – nawet jeśli to właśnie Stany Zjednoczone były jego epicentrum. Dziś ta zasada przestaje działać.

Jaka przyszłość czeka menedżerów średniego szczebla? Przyszłość menedżerów średniego szczebla w erze AI i niepewności

W świecie, w którym sztuczna inteligencja coraz śmielej przejmuje zadania wymagające zaawansowanych kompetencji poznawczych, a organizacje funkcjonują w warunkach ciągłych zakłóceń, pytanie o przyszłość menedżerów średniego szczebla nabiera nowego znaczenia. Czy rozwój AI oraz trendy związane ze „spłaszczaniem” struktur organizacyjnych zwiastują kres ich roli? A może – paradoksalnie – ich znaczenie dopiero teraz zacznie rosnąć?
Gartner prognozuje, że do 2026 r. 20% organizacji IT zredukuje ponad połowę stanowisk menedżerskich dzięki AI. Natomiast według Korn Ferry już 44% pracowników w USA twierdzi, że ich firma ograniczyła liczbę ról menedżerskich. Jak zatem kształtuje się przyszłość menedżerów średniego szczebla w obliczu prężnie rozwijającej się sztucznej inteligencji i niepewności?

Mit końca menedżerów średniego szczebla

W debacie publicznej cyklicznie przebija się temat roli średniego szczebla zarządzania. Niejednokrotnie wieszczy się jego koniec, argumentując, że ten obszar stracił na aktualności. Jak przypominają Gretchen Gavett i Vasundhara Sawhney na łamach „Harvard Business Review”, już w 2011 r. HBR zadawał to pytanie, a BBC powróciło do niego cztery lata później. Tymczasem dane amerykańskiego Bureau of Labor Statistics pokazują odwrotny trend. Udział menedżerów średniego szczebla w rynku pracy wzrósł – z 9,2% w 1983 do 13% w 2022 roku.

Jak wybitne firmy napędzają produktywność całych gospodarek

Współczesne gospodarki stoją przed szeregiem fundamentalnych wyzwań: malejąca liczba osób w wieku produkcyjnym, rosnące koszty transformacji energetycznej oraz zadłużenie publiczne sięgające historycznych poziomów. Wszystko to prowadzi do jednego pytania: co może zapewnić trwały wzrost gospodarczy w nadchodzących dekadach? Odpowiedź ekspertów z McKinsey Global Institute (MGI) jest jednoznaczna – kluczowym źródłem wzrostu musi być produktywność. Jednak nowością w ich podejściu jest wskazanie, że to nie cała gospodarka rośnie równomiernie, lecz wybrane firmy – „Standouts” – które działają jak motory ciągnące resztę za sobą.

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!