Streszczenie: Trudna sytuacja młodych na rynku pracy, rosnąca konkurencyjność w sektorze edukacyjnym oraz nowe krajowe i międzynarodowe regulacje prawne w szkolnictwie wyższym wymagają od decydentów akademickich opracowania nowych norm i innowacyjnych metod zarządzania. Cała społeczność akademicka musi dostosować się do tej "nowej normalności", charakteryzującej się m.in. współistnieniem uczelni publicznych i niepublicznych, systemem bolońskim, wieloetatowością oraz zwiększoną mobilnością studentów i pracowników naukowych.
Wyłanianie się nowych reguł i norm
Trudna sytuacja młodych na rynku pracy, konkurencyjność na rynku usług edukacyjnych oraz nowe – krajowe i międzynarodowe – uregulowania prawne w obszarze szkolnictwa wyższego wymagają od uczelnianych decydentów wypracowania nowych norm i stosowania niesztampowych metod zarządzania, a od całej społeczności akademickiej – innowacyjności i nowych standardów postępowania. Kształtuje się „nowa normalność”.
W latach 90. obok szkół publicznych pojawiły się niepubliczne, obok dyplomu magistra – dyplom licencjata, niektóre usługi edukacyjne stały się płatne. Wprowadzono system boloński (ze wszystkimi tego konsekwencjami), upowszechniła się wieloetatowość, znacząco wzrosła liczba naszych studentów w uczelniach zagranicznych i studentów z zagranicy w polskich uczelniach, więcej międzynarodowych kontaktów – wirtualnych i rzeczywistych – mają pracownicy. Taka jest „nowa normalność” środowiska akademickiego. Odnotujmy, że na osiągnięcie najwyższego stopnia wykształcenia, czyli tytułu profesora, zwykle potrzeba niemal ćwierćwiecza. Starszą profesurę kształtowała więc inna normalność. Profesura „nowej normalności” – rynku uczelni konkurujących o studenta, z dostępem do internetu i łatwością podróżowania, globalnych partnerstw i konkurencji – dopiero zaczyna przejmować stery.
Poniżej charakteryzuję najważniejsze, moim zdaniem, siły, które kształtują tę nową normalność w edukacji, i wyzwania, jakie w związku z nią powstają. Część ma wymiar ogólnoświatowy, część – tylko polską specyfikę.
W tyglu zmian
Światowym trendem, który w całej pełni unaocznił się w Polsce po 1989 roku, jest umasowienie edukacji. Dziś większość młodych ludzi studiuje, więc zdobycie dyplomu ukończenia studiów stało się czymś powszechnym. Równocześnie obserwujemy w Polsce przesilenie demograficzne, które wkrótce doprowadzi do dramatycznego spadku liczby kandydatów na studia i w konsekwencji – studentów.
Drugim ogólnoświatowym trendem jest przesunięcie akcentów z kształcenia czysto akademickiego na kształcenie praktyczne. Każda dobra uczelnia oprócz przekazywania teorii musi dziś budować umiejętności i kształtować postawy. Dopasowanie kompetencji absolwentów do potrzeb rynku pracy nie jest dla nas – dla SGH – niczym nowym. My badamy ten problem od dawna, ale wiele polskich uczelni będzie musiało się z nim jeszcze zmierzyć.
Kolejną siłą napędową zmian jest urynkowienie edukacji – postrzeganie nauczania akademickiego jako usługi oferowanej na konkurencyjnym rynku różnym konsumentom. To coś innego niż płytka komercjalizacja pojmowana jako odpłatność za różne edukacyjne usługi oferowane przez różne podmioty. Czym innym jest kurs językowy, ujęty w powtarzalny szablon, czym innym zaś edukacja menedżera, który musi identyfikować problemy, analizować i rozumieć wyzwania, tworzyć rozwiązania, a także opanować umiejętność stawiania trafnych pytań i szukania odpowiedzi, a nie jedynie powielać wymyślone gdzieś indziej schematy. Zdolność do kształtowania takich absolwentów wymaga od kadry tych samych umiejętności, a te kształtuje twórcze uprawianie badań. Urynkowienie nie stoi w sprzeczności z uprawianiem nauki. Komercja – zbyt często – tak.
Mówiąc o edukacji, nie sposób pominąć kwestii jej efektywności, kolejnego słowa klucza również w tym obszarze. Ma ono dwa znaczenia: czysto biznesowe (relacja kosztów i korzyści indywidualnych) i społeczne (miernik celowości angażowania publicznych środków i zapobiegania ich marnotrawstwu), istotne zwłaszcza z punktu widzenia uczelni publicznej, finansowanej przez ogół podatników.
Piątym trendem jest wzrost roli sektora prywatnego gospodarki w badaniach naukowych i tworzeniu wiedzy. W niektórych dyscyplinach – zwłaszcza tam, gdzie badania są niezwykle kosztowne – istotna część osiągnięć naukowych powstaje poza murami nawet najlepszych uczelni akademickich (research university). Słabe ośrodki akademickie mogą stanąć przed groźbą marginalizacji i utraty zdolności do kreowania fundamentów dla innowacji i kształcenia, a więc zagrożeniem przekształcenia się w centra skoncentrowane tylko na dydaktyce (teaching university).
Narodziny nowych norm
Wspomniane zmiany rodzą konieczność przebudowy dotychczasowych norm i standardów i wypracowania zupełnie nowych zasad postępowania.
Nową normą staje się kształcenie ustawiczne, co oznacza dla uczelni funkcjonowanie w warunkach zmiennego popytu, na który trzeba elastycznie reagować. W praktyce prowadzi to do pewnego rozwarstwienia szkół wyższych, gdyż innych kompetencji wymaga uczenie dziewiętnastolatków, a innych – osób w starszym wieku. Trzeba zbudować całe portfolio usług edukacyjnych. Badania pokazują, że nie tylko zdolność do ponoszenia nakładów na edukację, ale także jej efekt (rozumiany tu jako przyrost kompetencji) jest zróżnicowany. Np. kształcenie młodych jest społecznie bardziej efektywne niż kształcenie 50‑latków. Edukacja musi więc nauczyć się radzić sobie z funkcjonowaniem w warunkach nierówności nie tylko w sferze nakładów, ale i efektów.
Wraz z rozwojem rynku edukacyjnego coraz większego znaczenia nabiera konkurencja. Z jednej strony, eliminując patologie takie jak choćby prowadzenie wykładów bez sylabusa, prowadzi ona do poprawy jakości, z drugiej jednak wytwarza mechanizmy antyjakościowe, np. pragnienie przypodobania się studentom może prowadzić do obniżenia wymagań. Moim zdaniem nie wypracowaliśmy jeszcze norm niezbędnych do zagwarantowania w pełni pozytywnego wpływu konkurencji na jakość edukacji.
Kolejne wyzwanie to stworzenie narzędzi do oceny kosztów usług edukacyjnych, ich monitoringu i benchmarkingu. Na edukację wydawane są ogromne środki, natomiast bardzo trudne jest oszacowanie efektywności ich wykorzystania. Z tym wiąże się również kwestia poziomu finansowania edukacji ze środków prywatnych. W Polsce jest on bardzo niski między innymi dlatego, że nie umiemy pokazać przedsiębiorcom korzyści z inwestycji w naukę.
Wymóg innowacyjności
Opisane czynniki zmian i rodzące się praktyki mogą być postrzegane jako szanse lub jako zagrożenia. Środowisko akademickie jest raczej konserwatywne, nieinnowacyjne i widzi głównie niebezpieczeństwa, podczas gdy ta „nowa normalność”, która nas zaczyna otaczać, jest szansą i wymaga postawy proinnowacyjności.
Dlatego uczelnie tak bardzo potrzebują przywódców zdolnych do identyfikowania szans i wprowadzania innowacji w różnych obszarach ich funkcjonowania.
Ramy funkcjonowania rektora tworzą z jednej strony misja oraz potencjał ludzki i organizacyjny uczelni, z drugiej – nowe uregulowania prawne i nowe, coraz trudniejsze warunki rynkowe, do których trzeba się dostosowywać. W wyborach zaproponowałem decentralizację SGH – wydzielenie trzech szkół, co zbuduje bardziej czytelny wizerunek uczelni i poprawi sprawność w dostosowaniu się do popytu i bodźców w otoczeniu przy optymalnym wykorzystaniu naszych zasobów wspólnych, takich jak np. Biblioteka czy Centrum Nauki Języków Obcych. Udział środowiska akademickiego w negocjowaniu poziomu autonomii nowych ośrodków decyzyjnych to, w moim przekonaniu, właściwa ścieżka dojścia do takiej struktury.
Model działania SGH, który został wprowadzony przed dwoma dekadami, sprawił, że w wielu obszarach wyznaczaliśmy trendy w Polsce. „Nowa normalność” wymaga korekty starego modelu – dalszego mądrego mierzenia się z rynkiem i ze sobą. Wymaga głębokiej interdyscyplinarności w kształceniu – umiejętnego łączenia np. inżynierii finansowej z celami publicznymi i mechanizmami rynkowymi. Wymaga tworzenia standardów oceny jakości rozbudowanego procesu nauczania, wdrożenia mierników jakości badań, wreszcie – monitoringu ekonomicznej racjonalności działań oraz zdolności czytelnego komunikowania społeczeństwu tego, co potrafimy.

