Reklama
LETNIA PROMOCJA! Odbierz 50% rabatu na NAJWYŻSZY pakiet subskrypcji! Wersję Platinum - oferta do 15.08.2025
MARKETING I SPRZEDAŻ

Marketing jako filozofia działania

25 kwietnia 2013 7 min czytania
Marek Staniszewski
Marketing jako filozofia działania

(…) może się przecież zdarzyć, że jeden wydział wydaje takie polecenie, a drugi inne, nie wiedząc o sobie wzajemnie. Kontrola nadrzędna jest wprawdzie niesłychanie dokładna, ale z natury rzeczy następuje zbyt późno i zawsze może powstać jakaś drobna gmatwanina. Oczywiście mogą to być tylko zupełne drobiazgi (…) ale i te drobiazgi są często również bardzo przykre – Franz Kafka, Zamek.

Legendarny już Peter Drucker, zwany papieżem zarządzania podczas jednej z dyskusji na temat roli marketingu w przedsiębiorstwie wyrazić miał następującą myśl (cyt. za: Wykłady Druckera, W. C. Cohen): Nie ma wątpliwości, że gdyby działalność marketingowa była prowadzona w sposób doskonały, sprzedaż w dosłownym znaczeniu tego słowa byłaby zbędna.

Spostrzeżenie to, kontrowersyjne na pozór, zawiera głęboką prawdę zarówno na temat istoty działań marketingowych, jak i właściwego umiejscowienia marketingu w organizacji.

Słowa Druckera przypomniały mi się przy okazji kilku debat i konferencji, w których miałem ostatnio okazję i przyjemność wziąć udział, a których tematyka krążyła wokół obecnej kondycji marketingu oraz relacji marketing-sprzedaż. Okazuje się, że marketing nie ma dziś łatwego życia. Powodów jest kilka. Na pewno jednym z głównych jest pełzający kryzys gospodarczy, którego konsekwencją są optymalizacje, np. te pod postacią redukcji kosztów. Wiele firm coraz głośniej zaczyna sobie zadawać pytania w rodzaju:

  • Czy na pewno potrzebujemy tak rozbudowanych struktur marketingowych?

  • Czy pewnych czynności działu marketingu nie można po prostu taniej ulokować na zewnątrz?

  • Czy wysokość naszych wydatków marketingowych takich jak np. reklama jest zasadna w obecnej sytuacji?

  • Czy faktycznie potrzebujemy tylu marek i tak licznego zespołu do zarządzania nimi? Itp., itd.

Czego oczekujemy od marketingu?

Kolejne próby liczenia zwrotu z pieniędzy wydawanych na marketing (tzw. Return On Marketing Investment – ROMI) bardzo często kończą się fiaskiem. Po pierwsze, zawsze powstaje problem, które koszty faktycznie klasyfikować jako marketing (np. w wielu firmach dział finansów często ma na ten temat odmienne zdanie od działu marketingu). Po drugie, suma wartości wszystkich korzyści, jakie osiąga przedsiębiorstwo dzięki marketingowi (w tym np. tych wynikających z posiadania silnych marek – relacja: brand equity a lojalność klientów czy wysokość marży) może być sensownie uchwytna wyłącznie w analizie dłuższego okresu. Jeśli zaś koszty ponoszone są tu i teraz, to powstaje naturalne oczekiwanie, że zaraz później pojawią się namacalne efekty np. w postaci znacznie zwiększonej sprzedaży czy wyższej rentowności.

Innym rodzajem wątpliwości są te związane z obszarem właściwych i specyficznych dla marketingu czynności. Wiele firm nieświadomie (lub też celowo) separuje działania marketingu od sprzedaży, dystrybucji, rozwoju produktu, obsługi klienta albo badań, pozostawiając w domenie marketerów jedynie tzw. kwestie miękkie – czyli reklamę i branding.

Dział marketingu w takiej organizacji zredukowany jest do roli nadzorcy agencji reklamowej i domu mediowego, nie mając praktycznie żadnego wpływu na zasadniczą działalność biznesową.

Stałe zwiększanie sprzedaży i skuteczności działań marketingowych to priorytet w każdej ambitnej firmie »

Błędne rozumienie marketingu?

Kolejnym problemem jest kwestia nomenklatury. Marketing najczęściej rozumiany jest jako konkretny zestaw działań realizowanych przez przypisane do nich osoby (powiązanie funkcji ze strukturą), w czym zawiera się myślenie o nim jako o jednej z funkcji niezbędnych do realizacji strategii przedsiębiorstwa.

Takie rozumienie marketingu, choćby nawet poprawne teoretycznie, zubaża jego prawdziwą istotę. Prowadzi też do wielu nieporozumień. Podczas przeróżnych dyskusji usłyszeć można stwierdzenia w rodzaju: Firma X radzi sobie całkiem nieźle, a przecież w ogóle nie ma marketingu. Wygłaszający to stwierdzenie ma na myśli najczęściej fakt, że w strukturze danej firmy nie istnieją prostokąty z przypisanymi stanowiskami marketingowców (lub pola te są bardzo małe). Przy dalszej dyskusji okazuje się jednak, że np. wszystkie narzędzia tzw. marketing mix (dokładnie w tym sensie, jak je rozumiał ich autor: Jerome McCarthy) – koncepcje produktowe, strategie cenowe, komunikacja i dystrybucja stosowane są tu niezawodnie, są też wciąż poprawiane i udoskonalane.

Marketing w opozycji do sprzedaży

Faktem jest, że zmarły niedawno Wojciech Inglot tworzył z sukcesem międzynarodową markę bez działu marketingu, co jednak nie oznacza, że nie korzystał z marketingu. Cała jego firma była i jest świetnym marketingiem. I tak też należy rozumieć marketing – nie jako konkretny dział, stanowiska, wykonywane czynności, ale jako koncepcję, swoistą orientację i postawę. Marketing w tym znaczeniu jest filozofią działania na rynku. Stwierdzenie to wielu wyda się truizmem, ale myślę, że warto tę podstawową prawdę wciąż przypominać…

Marketing stoi w tym przypadku w zupełnej opozycji do sprzedaży. To zupełnie różne podejścia i orientacje. O ile sprzedaż wychodzi w swoim myśleniu od produktu i poszukuje sposobów dotarcia z nim do klientów, by złożyć ofertę i zamknąć transakcję, o tyle marketing rozpoczyna się zawsze od rozpoznania potrzeb klienta. Klient (lub konsument) znajdują się zawsze w centrum uwagi marketingu – jego potrzeby, oczekiwania, przyzwyczajenia, reakcje czy sposób myślenia. W firmie, która właśnie tak rozumie marketing wszystkie podejmowane wysiłki – od tworzenia produktu, poprzez sposoby jego wyróżnienia, dostarczenia, obsługi i serwisu posprzedażowego – skierowane są i skupione na kliencie.

Spraw, by marketing zajął centralne miejsce w strukturze twojej firmy.

Dlaczego marketing nadaje sens pozostałym działaniom

Organizacja oddychająca marketingiem, przeniknięta jego ideą kształci również zupełnie inną kulturę, inaczej komunikuje się nie tylko z klientem, ale również do wewnątrz. Pracownicy takiej firmy – niezależnie od wykonywanych obowiązków – zdają sobie sprawę ze swojego miejsca i roli w wytwarzanej dla klienta wartości. W przedsiębiorstwie tego typu czynności przypisywane tradycyjnie do działu marketingu równie dobrze mogą być wykonywane w innych departamentach lub sam dział może być dużo mniejszy, co wcale nie przeszkadza w ich właściwej realizacji.

Marketing jako filozofia działania repozycjonuje również sprzedaż. Klient zafascynowany innowacyjnym produktem, który doskonale zaspokaja jego potrzeby, zaintrygowany w dodatku relacją ceny do wartości szybciej do niego dotrze, poszukując aktywnie informacji, a swoimi pozytywnymi doświadczeniami podzieli się z innymi. Satysfakcja klienta staje się często lepszą techniką sprzedaży niż wszelkie programy motywacyjne czy promocje cenowe. W tym sensie Drucker miał absolutną rację: sprzedaż staje się wówczas zbędna.

Przedsiębiorstwa o marketingowej orientacji inaczej również kształtują swoje struktury. Wertykalnym strukturom synchronizowanym odgórnie, by zachować komplementarność realizowanych funkcji zawsze grozi utrata ilości cennej energii. Samo formalizowanie komunikacji pomiędzy zorganizowanymi pionowo działami wymaga nie lada wysiłku (który w dodatku często kierowany jest w niewłaściwą stronę np. z badań CMO Council wynika, że 40% dużych firm nie posiada sformalizowanych procesów ani procedur komunikacji i współpracy pomiędzy działem marketingu i sprzedaży). Pozostaje wówczas duży margines czegoś, co nazwać można niewykorzystanym potencjałem efektywności.

Marketing, jako filozofia

Jeśli jednak marketing jest przede wszystkim rozumianą przez organizację koncepcją i postawą rynkową (a nie jedynie działem czy pionem), procedury takie i związki strukturalne powstają niemal naturalnie.

Firma działająca w oparciu o filozofię marketingu inaczej również podchodzi do mierzenia jego efektywności – potrafi na ten problem spojrzeć całościowo i w długim okresie. Efektywność ocenia przez pryzmat realizowanej wizji ze świadomością, że to, co tradycyjnie określa się marketingiem, tu jest mocno rozproszone. Ponieważ koszty działań marketingowych kryją się w tym przypadku w wielu obszarach i „pracują” dla osiągnięcia bardziej ogólnych celów, ocena skuteczności odbywa się z bardziej ogólnej perspektywy wyników biznesowych.

Rozumienie marketingu jako filozofii działania, koncepcji, orientacji czy postawy może zatem firmie przynieść wiele wymiernych korzyści. I nawet sprzedaż będzie zadowolona.

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

Multimedia
Jak Polska przegoniła Szwajcarię? Sukces, o którym trzeba mówić!

Według MFW, Polska w tym roku awansuje na 20. miejsce wśród największych gospodarek świata, zastępują Szwajcarię na ostatnim miejscu tego prestiżowego rankingu. To wydarzenie ma charakter symboliczny i jest efektem transformacji gospodarczej Polski oraz dynamicznego rozwoju w ostatnich latach. Genezę tego sukcesu analizuje dr Marcin Piątkowski, w niezwykły sposób opowiadając o „polskim cudzie gospodarczym”.

GenAI w marketingu: od eksperymentów do strategii

Dyrektorzy marketingu na całym świecie redefiniują swoją rolę dzięki GenAI – od automatyzacji po wzrost przychodów. Najnowsze badanie BCG pokazuje, że 83% CMO z optymizmem patrzy na generatywną sztuczną inteligencję, a 71% planuje wielomilionowe inwestycje w jej rozwój. GenAI nie tylko zmienia sposób tworzenia treści i personalizacji ofert, ale także staje się fundamentem agentowych rozwiązań obsługujących klientów w czasie rzeczywistym. W artykule analizujemy, jak GenAI ewoluuje z narzędzia eksperymentalnego do kluczowego komponentu strategii marketingowej – i co to oznacza dla przyszłości tej funkcji w firmie.

Dyskryminacja ze względu na wiek Zdemaskuj ukryty ageizm w twojej organizacji
Jak liderzy mogą identyfikować uprzedzenia wpływające na pracowników oraz klientów? Oto pięcioczęściowy model audytu ageizmu, zawierający praktyczne pytania, które zainicjują kluczowe rozmowy i pomogą wprowadzić zmianę w organizacji. Wiele firm wciąż nie wykorzystuje potencjału rosnącej „gospodarki długowieczności”, czyli wartości ekonomicznej, jaką tworzą osoby po 50. roku życia jako konsumenci i pracownicy. Biznes często pomija tę […]
Ilustracja przedstawiająca lidera biznesowego analizującego mapę scenariuszy na ekranie dotykowym — symboliczna reprezentacja podejścia opartego na myśleniu strategicznym w warunkach radykalnej niepewności. Planowanie scenariuszy w obliczu radykalnej niepewności

W czasach głębokiego chaosu liderzy muszą przeciwdziałać paraliżowi decyzyjnemu — poprzez świadome i szerokie tworzenie mapy możliwych scenariuszy.

„Jaki jest najlepszy scenariusz, który możesz logicznie opisać?” — to pytanie słyszę regularnie jako badacz i doradca, który od ponad trzech dekad analizuje przyszłość u zbiegu technologii, społeczeństwa i gospodarki politycznej. Moja odpowiedź zawsze brzmi tak samo: nie istnieje coś takiego jak „najlepszy scenariusz”. Ani „najgorszy”. Przyszłość kształtowana przez ludzi to zawsze mieszanka niezrozumianych i niewyobrażalnych zagrożeń i szans.

Czym więc różnią się od siebie kolejne epoki? Zakresem i intensywnością niepewności, z jaką mierzą się decydenci — próbując wzmacniać pozytywne skutki zmian, a minimalizować ich negatywne konsekwencje.

To ważna obserwacja, bo politycy, prezesi, rynki finansowe i zwykli ludzie mają jedną wspólną cechę: nie znoszą radykalnej niepewności. Ona podważa sens ich działania i sprawia, że realizacja celów wydaje się niemożliwa.

Opór motorem postępu Pięć sposobów, w jakie liderzy mogą przekuć opór w postęp

Umiejętne reagowanie na opór lub sceptycyzm ze strony podwładnych to jedna z najważniejszych kompetencji, jakie może posiadać lider. Szczególnie w okresach zmian, takich jak powrót do biura po pandemii. Sprzeciw może dotyczyć poszczególnych decyzji lub całej polityki organizacyjnej oraz przybierać bardzo różne formy. Sięgają one od wyrażania wątpliwości i zadawania pytań, po otwarty opór, a nawet sabotaż.

zaufanie do AI Czy ufam, bo brzmi mądrze? Zaufanie poznawcze w interakcji człowiek–AI

Sztuczna inteligencja coraz częściej staje się naszym „domyślnym doradcą”. Pomaga nam w zakupach, decyzjach kadrowych czy diagnostyce medycznej. W rzeczywistości przeładowanej danymi i informacyjnym szumem AI filtruje, analizuje i podsuwa decyzje. Dla użytkownika to wygoda. Dla organizacji – potencjalna pułapka.

Pojawia się bowiem zasadnicze pytanie: kiedy i dlaczego ufamy rekomendacjom AI? I czy nasze zaufanie jest efektem racjonalnego osądu, czy może jedynie złudzeniem poznawczym?

Współpraca księgowego i controllera Controller i księgowy – jak wspólnie „dopłynąć” do celu

Poznaliście mnie jako praktyka zakochanego niezmiennie w księgowości i controllingu. A jednak bywam też członkiem załogi, który… uczy się, jak nie wypaść za burtę podczas rodzinnych rejsów. Uwielbiam żeglowanie z bliskimi, ale nie ukrywam, że to nie tylko słońce, wiatr i szanty. Przede wszystkim to dla nas szkoła współpracy, zaufania i szybkiego reagowania na zmienne warunki. Na jachcie każdy ma swoją rolę, a sukces rejsu zależy od tego, czy potrafimy działać razem. I właśnie ta żeglarska perspektywa pozwala mi z dystansem, ale i z humorem spojrzeć na współczesne wyzwania w finansach – bo czy to na wodzie, czy w firmie, bez współpracy daleko nie popłyniemy.

BYOD_bring your own device BYOD wraca z nową siłą

Przez lata kojarzony z elastycznością i oszczędnościami, model Bring Your Own Device znów zyskuje na popularności – tym razem w realiach pracy zdalnej i hybrydowej. Jednak współczesne zagrożenia, zwłaszcza cybernetyczne, sprawiają, że BYOD staje się poważnym wyzwaniem strategicznym. Czy liderzy są gotowi na nowe ryzyka związane z prywatnymi urządzeniami w służbowym środowisku?

Kiedy zmiana stanowiska na równorzędne ma sens Kiedy zmiana stanowiska na równorzędne ma sens

Ugrzązłeś w miejscu zawodowo? Przeniesienie się na inne, ale równorzędne stanowisko w firmie wiąże się z pewnym ryzykiem, jednak może być właśnie tym, czego potrzebujesz.
Wydłużony w czasie proces awansów i słabszy rynek pracy sprawiły, że wiele osób czuje, jakby utkSama kilkukrotnie zmieniałam stanowisko na równorzędne, a zdarzyło się nawet, że przeszłam „niżej” pod względem władzy i odpowiedzialności, z kilku powodów.nęło w miejscu. Rozwiązaniem może być zmiana stanowiska na inne, ale wciąż w obrębie tej samej firmy. Taki ruch może pomóc się rozwijać, pozostać zaangażowanym i zacieśniać współpracę między różnymi działami.

Grafika promocyjna w czerwonej kolorystyce prezentująca książkę dr n. med. Anny Słowikowskiej pt. „Serce w dobrym stylu. Jak zatroszczyć się o swoje zdrowie”. Po lewej stronie znajduje się biały napis: „MIT SMRP poleca książkę dr Anny Słowikowskiej”. Po prawej stronie okładka książki z dużym sercem z wykresu EKG na tle, tytułem i nazwiskiem autorki. „Serce w dobrym stylu. Jak zatroszczyć się o swoje zdrowie” – recenzja

Niejeden lider biznesu przekonał się zbyt późno, że największe zagrożenie dla jego imperium czaiło się nie na rynku, lecz we własnej piersi. W salach posiedzeń zarządów rzadko dyskutuje się o stanie tętnic prezesa – a przecież mogą one zaważyć na losach firmy równie mocno, co wyniki finansowe. Od lat korporacyjna kultura hołubi samopoświęcenie i żelazną wytrzymałość, przymykając oko na tlący się pod garniturem kryzys zdrowotny. Paradoksalnie ci sami menedżerowie, którzy szczycą się troską o swoje zespoły i deklarują dbałość o work-life balance, często ignorują własne symptomy i potrzeby ciała. Serce w dobrym stylu, książka dr n. med. Anny Słowikowskiej i Tomasza Słowikowskiego, stawia prowokacyjne pytanie: czy potrafisz zarządzać swoim zdrowiem równie świadomie, jak zarządzasz firmą? Autorzy nie mają wątpliwości, że zdrowie – a zwłaszcza serce – lidera to nie fanaberia, lecz strategiczny priorytet każdego człowieka sukcesu i każdej organizacji.

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!