Reklama
OFERTA SPECJALNA na NAJWYŻSZY pakiet subskrypcji! Wersję Platinum - OFERTA LIMITOWANA
BIZNES I TECHNOLOGIE
Polska flaga

Fenomen freemium

19 maja 2014 7 min czytania
Jakub Chabik
Fenomen freemium

Streszczenie: Model "freemium" polega na oferowaniu podstawowych usług za darmo, z możliwością płatnego rozszerzenia funkcjonalności. Przykładem jest Dropbox, który udostępnia 15 GB przestrzeni bez opłat, a dodatkowe miejsce wymaga opłaty. Innym przykładem jest Facebook, który jest darmowy dla użytkowników, ale zarabia na sprzedaży danych reklamodawcom. Istnieją również projekty całkowicie niekomercyjne, jak system operacyjny Linux czy Wikipedia, tworzone przez wolontariuszy kierujących się potrzebą samorealizacji i chęcią dzielenia się wiedzą. Firmy wspierają takie inicjatywy z powodów biznesowych lub w ramach społecznej odpowiedzialności, co przyczynia się do rozwoju otwartych technologii i treści. MIT Sloan Management Review Polska

Pokaż więcej

Klasyczna ekonomia uczy, że ludzie kierują swoimi zachowaniami motywowani zyskiem. W dziele „Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów” Adam Smith pisał: „Nie od przychylności rzeźnika, piwowara lub piekarza spodziewamy się naszego obiadu, lecz od ich dbałości o własny interes. Nie odwołujemy się do ich humanitarności, lecz do ich egoizmu, i nie mówimy im o naszych potrzebach, lecz o ich korzyściach. Jedynie żebrak godzi się z tym, by zależeć głównie od łaski swych współobywateli.”

Na tej teorii zbudowano wszystko – począwszy od współczesnych przedsiębiorstw, poprzez całe gospodarki, aż po systemy motywacyjne w firmach.

Ale czy to cała prawda? Gdyby wyłącznym motywem działania ludzi były czynniki ekonomiczne, nigdy nie powstałyby system operacyjny Linux, przeglądarka Firefox czy Wikipedia. Skąd bierze się fenomen „darmowego”? Co – skoro nie chęć zysku – sprawia, że tysiące ludzi poświęcają miliony godzin pracy na rozwijanie czegoś, za co nigdy nie dostaną wynagrodzenia w gotówce?

Jeśli nie jesteś klientem, jesteś towarem

Na dobry początek zastanówmy się, czy darmowe rzeczywiście są: Facebook, Google Chrome i Dropbox. Prosta odpowiedź brzmi: nie. Część z nich (np. Dropbox albo Google) posługuje się modelem „freemium”. Ograniczona, podstawowa usługa (np. 15 GB w Dropboksie) jest za darmo. Potem trzeba dokupić dodatkowe pakiety. Zatem zachęcamy cię, kliencie, do skorzystania z naszej usługi, a kiedy już ci się ona spodoba i będziesz chciał więcej, dłużej, oferujemy płatną wersję. Wpływy z niej wykorzystujemy do stworzenia darmowej oferty – którą można traktować jako element reklamy, takiej jak np. darmowe porcje jogurtu w supermarkecie.

Jeszcze inaczej jest z serwisem Facebook. Jest on darmowy, ponieważ Facebook zarabia na sprzedaży danych dotyczących klientów. Co robią, gdzie bywają, o czym mówią, z kim się komunikują. Inne przedsiębiorstwa są skłonne za to dać krocie – pozwalają one przewidywać trendy rynkowe, zachowania klientów itd. Ktoś więc płaci za klientów – choć nie oni sami.

Tak więc opisane powyżej dwa modele nie są w pełni niekomercyjne i dają się wyjaśnić na gruncie tradycyjnej ekonomii liberalnej. Przychód przedsiębiorcy jest albo odłożony w czasie („freemium”), albo pochodzi od kogoś innego niż główny użytkownik.

Bez komercji

Linus Torvalds żyje skromnie w Portland, w stanie Oregon. Pracuje w założonej przez siebie fundacji, jeździ niemłodym samochodem z rejestracją DADOF3 – co jasno pokazuje, co jest dla niego ważne. A tymczasem mógłby być jednym z najbogatszych ludzi na świecie. W roku 1990 stworzył jądro systemu operacyjnego Linux, wersję popularnego (i bardzo drogiego) systemu UNIX. Zamiast założyć – jak wielu innych kolegów z Helsinek – firmę, która będzie go rozpowszechniać, wrzucił źródła do sieci i pozwolił wszystkim nie tylko je stosować i kopiować, ale także modyfikować bez ograniczeń. Warunek był jeden: oni także mieli swoją pracę udostępnić za darmo i dać dostęp do źródeł.

Na świecie działa około trzech miliardów komputerów i około miliarda urządzeń. Linux jest najpopularniejszym systemem na serwery, zaś około połowa smartfonów pracuje pod kontrolą systemu Android, opartego na Linuksie. Linus Torvalds znalazł dziesiątki tysięcy naśladowców – dzisiaj oprogramowanie o otwartych źródłach („open source”) to nie tylko system operacyjny, ale także platformy aplikacyjne, systemy baz danych, programy do obróbki graficznej i statystycznej itd. Jakością nie różnią się od bardzo drogich systemów komercyjnych. Większość z nich pisana jest przez najwyższej klasy specjalistów, którzy na co dzień za swoje usługi pobierają bardzo wysokie stawki.

Podobnie jak hasła do Wikipedii, darmowego źródła wiedzy, pisane są przez licznych specjalistów ze świata techniki, nauki i sztuki. Warto dodać, że polska wersja Wikipedii jest piątą pod względem liczby haseł, a w przeliczeniu na liczbę osób, które mówią po polsku – zdecydowanie pierwszą na świecie.

Co sprawia, że ci wszyscy ludzie wieczorami zrzucają garnitur, z „Senior Technology Consultant”  zamieniają się w „puffyjoe34” i tworzą fenomenalne produkty, takie jak serwer Apache, platforma baz danych MySQL albo serwer aplikacyjny JBoss?

Dla siebie i potomności

Nie napędza ich dobroczynność. Nie robią tego z litości ani poczucia misji. Według badań najważniejszym czynnikiem napędzającym autorów „open source” oraz wikipedystów jest potrzeba samorealizacji. Wtłoczeni na co dzień w korporacyjną machinę, tkwią w poczuciu, że nie wykorzystują w pełni posiadanych talentów i wiedzy. Tworząc coś własnego i niekomercyjnego, realizują potrzebę nieskrępowanej kreatywności, kanalizują twórczą energię, która rozsadza ich od środka. Uczestnicząc w społeczności takich jak oni, wchodzą w interakcje, nawzajem się uczą i inspirują. To fundamentalna potrzeba, ta sama, która sprawia, że jako dzieci budujemy wieże z klocków i następnie burzymy je przy akompaniamencie śmiechu.

Najważniejszym czynnikiem napędzającym autorów „open source” jest potrzeba #samorealizacji

Ludzie doskonale się bawią przy tworzeniu darmowych narzędzi lub darmowych systemów. Tworzą rozwiązania, na które nigdy nie wpadliby w życiu zawodowym.

Potrzeba bycia docenionym przez społeczność jest kolejnym motywatorem. Trzeba pamiętać, że darmowe oprogramowanie czy hasła Wikipedii tworzone są przez ludzi o wysokim poczuciu własnej wartości i bez problemów materialnych. To nie uznanie szefa, a środowisko specjalistów takich jak oni jest dla nich ważne.

Następny powód to wdzięczność. Jeśli na co dzień korzysta się z darmowego oprogramowania, w końcu odczuwa się potrzebę dołączenia do społeczności jego twórców. Tak samo zresztą jest z darmowymi treściami – dokumentacją czy blogami fachowymi, których wartość często jest taka sama jak płatnych konsultacji.

Autor tego tekstu napisał kilka haseł do Wikipedii. Po prostu, kiedy widziałem lukę i wiedziałem coś na dany temat, tworzyłem hasło – było to technicznie bardzo, bardzo proste. Potem ktoś je uzupełniał, ktoś redagował, ktoś osadzał w świecie innych haseł, tworząc referencje do niego i z niego. Radość z tworzenia czegoś, co inni uznają za przydatne, warta jest wiele więcej niż pieniądze, które mógłbym dostać za hasło.

I choć Wikipedia jest powszechnie krytykowana za niespójność, publikowanie niesprawdzonych informacji i podatność na manipulacje, a oprogramowanie „open source” bywa niestabilne i pozbawione jest często wsparcia technicznego, to jednak oba źródła mają miliony, jeśli nie miliardy użytkowników.

Biorę, więc daję

Przedsiębiorstwa długo bały się „darmowego”. Jeden z dyrektorów Microsoftu, James Allchin, posunął się nawet do oskarżycielskiego stwierdzenia, że Linux jest nieamerykański, bo etosem Ameryki jest godziwe wynagrodzenie za innowacyjną pracę.

Jednak równie silnym etosem Ameryki, czy w ogóle świata zachodniego, jest uzupełnianie komercyjnej części własnej działalności czymś niekomercyjnym. Niekoniecznie tradycyjnie rozumianą dobroczynnością, z którą najczęściej jest ten problem, że doraźne problemy rozwiązuje, a tworzy długoterminowe i przynosi ulgę głównie obdarowującemu.

Firmy mogą też wspierać darmowe rozwiązania i treści z powodów biznesowych. Klasycznym przykładem jest Google, którego biznes zależy od szeroko rozumianego rozwoju internetu. Dostępność możliwie dużej liczby możliwie otwartych treści pozwala rosnąć rynkowi, na którym działa; jednocześnie korzystając z darmowego oprogramowania i łożąc pieniądze na jego doskonalenie zapewnia sobie zmniejszanie kosztów operacyjnych. Nie bez powodu jest więc głównym sponsorem wielu fundacji, na czele z fundacją Mozilla, rozwijającą popularną przeglądarkę Firefox.

Na koniec warto powiedzieć, że istnieje takie pojęcie jak odpowiedzialność społeczna przedsiębiorstw („Corporate Social Responsibility”, CSR). Stworzenie np. darmowego oprogramowania dla szkoły albo hasła w Wikipedii na temat dzielnicy, w której zlokalizowane jest biuro firmy, może być świetnym sposobem na pokazanie ludzkiej twarzy… organizacji.

O autorach
Tematy

Może Cię zainteresować

Koniec ery tradycyjnych wyprzedaży: liczy się już nie tylko cena

Sezon wyprzedaży 2025 pokazał już na starcie, że tradycyjne strategie rabatowe przestają działać.  Najnowsze badanie BCG dowodzi, że wchodzimy w erę „aktywnego konsumenta”, który nie podąża już ślepo za rabatami. Zamiast tego domaga się transparentności i realnej wartości. Dzieje się tak gdyż konsumenci masowo uzbroili się w generatywną sztuczną inteligencję do weryfikowania promocji i szukania realnej wartości. Dlatego Twoim największym konkurentem nie jest inna firma, lecz osobisty agent AI Twojego klienta.

Multimedia
Co nam się wmawia na temat sztucznej inteligencji?

Jakie narracje słyszymy na temat sztucznej inteligencji i co one z nami robią i jakie wywołują skutki? Jakie kształtują w nas wyobrażenia, oczekiwania, emocje, obawy i pragnienia? Do jakich zachowań nas mobilizują? Odpowiedzi na te wszystkie pytania szuka w 14 odcinku „Limitów AI” Iwo Zmyślony wraz z Edytą Sadowską oraz Kasią Zaniewską.  Rozmówcy analizują narracje na temat AI oraz o sile perswazji i jej społecznych skutkach.

Pięć cech liderów napędzanych technologią Pięć cech liderów napędzanych technologią

W dobie gwałtownych zmian technologicznych to CEO, którzy aktywnie zdobywają kompetencje cyfrowe i odważnie redefiniują swoje modele biznesowe, wyznaczają nową jakość przywództwa. Odkryj, jak pięć cech liderów napędzanych technologią przekłada się na przewagę konkurencyjną i trwały wzrost firmy.

Magazyn
Premium
Dlaczego uważni liderzy lepiej zarządzają zmianą
Samoświadomi i opanowani menedżerowie skuteczniej przeprowadzają swoje zespoły przez okresy niepewności związanej ze zmianami kierunku działania organizacji. Wdrażanie strategicznych zmian ma ogromny wpływ na wyniki przedsiębiorstw. Niezależnie od tego, czy chodzi o zwinne wykorzystanie nowej szansy rynkowej, czy o budowanie długoterminowej odporności. Wielu liderom jest jednak trudno skutecznie przeprowadzić zespół przez ten proces. Takie inicjatywy […]
Premium
W erze cyfrowej zaangażowanie nabiera nowego znaczenia

Automatyzacja bez ludzi nie działa. W erze AI to zaangażowanie, odpowiedzialność i zaufanie stają się nową walutą innowacyjnych organizacji.

chiński e-commerce i social commerce
Premium
Superaplikacje, social commerce i AI, czyli chiński przepis na sukces w e-handlu

Superaplikacje, handel społecznościowy i sztuczna inteligencja tworzą w Chinach nowy model handlu. Ashley Dudarenok tłumaczy, dlaczego przyszłość e-commerce należy do zintegrowanych ekosystemów i inteligentnych agentów AI.

Premium
Zaangażowania można się nauczyć

Zaangażowanie to nie magia, lecz kompetencja. Można je trenować – tak jak empatię, odpowiedzialność czy współpracę – pod warunkiem, że liderzy stworzą ku temu właściwe warunki.

strategie ochrony innowacji
Premium
Jak chronić innowacje przed kopiowaniem

Jak skutecznie bronić innowacji przed kopiowaniem? Czasem wystarczy mądrze zaprojektować produkt – tak, by jego kluczowych elementów nie dało się łatwo odtworzyć ani wykorzystać.

Premium
Efekt domina w zarządzaniu dobrostanem

Kultura dobrostanu staje się nowym filarem przywództwa. Firmy, które inwestują w wellbeing liderów i zespołów, uruchamiają efekt domina – rozwijają kompetencje, wzmacniają kulturę organizacyjną i budują przewagę na rynku.

Wybieram MIT

Cyfrowa transformacja to dziś nie wybór, lecz konieczność. Jak pokazuje doświadczenie Grupy Symfonia, przemyślane inwestycje w technologie potrafią odmienić kierunek rozwoju firmy i stać się impulsem do trwałej przewagi konkurencyjnej.

Materiał dostępny tylko dla subskrybentów

Jeszcze nie masz subskrypcji? Dołącz do grona subskrybentów i korzystaj bez ograniczeń!

Subskrybuj

Newsletter

Otrzymuj najważniejsze artykuły biznesowe — zapisz się do newslettera!